eu_green_logo_szare.png

Aktualności
Prof. Józef Sowiński z Instytutu Agroekologii i Produkcji Roślinnej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu

Prof. Sowiński: – Nauczanie to nieustanne wyzwania

Z uczelnią związany od 38 lat, nazywa ją swoim drugim domem. O postępie w dydaktyce, nauczaniu w dobie pandemii i zagranicznych wzorcach – w cyklu „Mistrzowie dydaktyki” na 70-lecie UPWr – rozmawiamy z prof. Józefem Sowińskim.

Panie Profesorze, co jest złotym środkiem na dobry kontakt ze studentami?

Być sobą. Na pewno nie da się do siebie przekonać każdego, ale trzeba próbować. To naszym zadaniem jest znalezienie wspólnego języka ze studentami. Musimy umieć do nich dotrzeć, co nie zawsze jest łatwe. Studenci miewają inne podejście do świata, ale i my niekiedy nie radzimy sobie z dotarciem do nich i znalezieniem tego złotego środka.

Ale studenci też się zmieniają. Na uczelnię przychodzą kolejne pokolenia młodych ludzi, zmienia się system wartości. Jak podejście do studiowania ewoluowało na przestrzeni lat?

Niektórzy mówią, że młodzi ludzie są coraz bardziej roszczeniowi. Ja powiedziałbym raczej, że bardziej świadomi. Wiedzą, po co przychodzą na studia i czego oczekują. Jeśli nauczyciel nie jest w stanie sprostać wymaganiom, może spotkać się z krytyką. Musimy więc uczyć się większej elastyczności i podążania za trendami i zmianami, które następują. Nie każdy sobie z tym radzi. Może trochę generalizuję, bo na pewno nie dotyczy to wszystkich nauczycieli, ale jesteśmy nieco zachowawczy i najbardziej odpowiada nam standardowy sposób nauczania, a podjęcie się czegoś nowego bywa bardzo trudne, wymaga większego zaangażowania i ryzyka. Mieliśmy z tym do czynienia choćby w ostatnim okresie, kiedy nauczanie trzeba było przenieść na platformy zdalnego kształcenia. Poprzedni rektor, prof. Tadeusz Trziszka podkreślał, że przez tyle lat nie udało się uruchomić kształcenia zdalnego, a gdy przyszła pandemia, okazało się, że można i w krótkim czasie wszystkie zajęcia semestru letniego roku akademickiego 2019/2020 udało się w ten sposób zrealizować. Każdy oczywiście wykonuje to w dogodny dla siebie sposób, ale musiał zaakceptować tę formę kształcenia. Bardzo poważnym zadaniem dla nas jest nieustanne doskonalenie się i dostosowywanie do nowych wyzwań. Tym bardziej, że bardzo zmienia się społeczeństwo. Patrząc na postęp, jaki obserwujemy wokół nas – to, co kiedyś działo się na przestrzeni stuleci i dekad, dziś dzieje się na przestrzeni kilkunastu albo zaledwie kilku lat. Postęp technologiczny bardzo przyspieszył. Rośnie też świadomość i wymagania.

Prof. Józef Sowiński z UPWr ze studentem w czasie zajęć praktycznych
– Niektórzy mówią, że młodzi ludzie są coraz bardziej roszczeniowi. Ja powiedziałbym raczej, że bardziej świadomi. Wiedzą, po co przychodzą na studia i czego oczekują – mówi prof. Józef Sowiński
fot. Tomasz Lewandowski

Jak w okresie pandemii wykładowcy radzą sobie ze zdalnym nauczaniem?

W przypadku naszej uczelni jest to o tyle trudne, że zajęcia w dużej mierze mają charakter praktyczny, inżynierski i trudno pewne treści kształcenia przekazać poprzez kontakt zdalny. Nadal uważam, że najlepsza byłaby formuła zajęć hybrydowych. Wyobrażam sobie, że mógłbym przekazywać materiał studentom on-line, oni by się z nim zapoznawali, a później podczas zajęć byłbym w stanie zweryfikować ich wiedzę i uzupełnić ewentualne braki. Natomiast trudno mi sobie wyobrazić, żeby wykształcić dobrego inżyniera, który poznał tylko teorię podczas zajęć zdalnych, ale nie miał możliwości przeprowadzenia eksperymentu i uczestniczenia w doświadczeniach czy praktycznego poznania procesu. A zatem zdalne studiowanie na kierunkach inżynierskich powoduje pewne braki. Natomiast z racji tego, że mieliśmy kompletny lockdown, nie było innej możliwości. Nie mogliśmy dopuścić do sytuacji, kiedy studenci mieliby stracony rok. Może się okazać, że będą oni słabiej przygotowani niż roczniki poprzednie, ale nie będzie to powodowało luki w dostępie do rynku pracy. Ponadto lockdown dał nam możliwość wykorzystania narzędzi, które od dawna są dostępne, ale do tej pory nie mieliśmy zbyt dużej motywacji, żeby z nich korzystać. Byłoby dla mnie problemem, gdyby komputer nauczał za mnie. Natomiast gdy mogę nauczać zdalnie, ale w czasie rzeczywistym, to już sprawą studenta jest, czy rzeczywiście skupi się po drugiej stronie ekranu i czy skorzysta z wiedzy, którą przekazuję drogą online. Ale ja daję mu wówczas całego siebie, przekazuję wiedzę i jestem w stanie wejść w interakcję. Nie jest to wprawdzie łatwe, bo mówię do ekranu, a nic nie zastąpi kontaktu z żywym człowiekiem i możliwości dostosowywania się do tego, w jaki sposób reagują studenci. Ale z drugiej strony możliwość kontaktu on-line w czasie rzeczywistym znacznie skraca dystans. I to co kiedyś wydawało nam się niemożliwe albo bardzo kosztowne, jest dziś do rozwiązania w bardzo łatwy sposób. Dzięki temu możemy być w jednej przestrzeni edukacyjnej z naszymi studentami z Chin czy ze Stanów Zjednoczonych.

Co z kolejnym rocznikiem studentów, którzy być może przyjdą na uczelnię z pewnymi brakami wynikającymi ze zdalnego nauczania, które nie zawsze jest doskonałe?

Na uczelni zawsze mieliśmy do czynienia z różnie przygotowanymi młodymi ludźmi. Moim zdaniem największym problemem w Polsce jest kształcenie masowe i konieczność dostosowywania się do tych, którzy są gorzej przygotowani i hamują postęp całej grupy. Dlatego też, kiedy wprowadzono działania związane z reformą szkolnictwa wyższego, pojawiało się wiele głosów krytycznych i wskazujących, że bardzo dużo mówi się o kwestii związanej z nauką, a nie mówi się o spersonalizowanym kształceniu. A jednak w tym zakresie dobrze by było wprowadzić pewne działania.

Jak wyobraża Pan sobie system kształcenia spersonalizowanego na polskich uczelniach?

Spersonalizowane powinny być przede wszystkim studia drugiego stopnia, podobnie jak spersonalizowane są studia doktoranckie. Takiemu systemowi mogłem się przyglądać na uniwersytecie w Kopenhadze, gdzie nie ma jako takiego programu, który wypełniałby treściami drugi stopień. Student uczestniczy tam w pewnych zajęciach, ale przede wszystkim ma swój projekt badawczy, który realizuje. I dzięki temu projektowi zdobywa kolejne kompetencje i przechodzi etapy kształcenia. Wydaje mi się, że moglibyśmy to robić u nas pod warunkiem, że nie bylibyśmy ograniczeni etatami wynikającymi z pensum dydaktycznego i z godzin dydaktycznych. Bo to jest głównym ograniczeniem, które bardzo mocno determinuje sposób nauczania na polskich uczelniach. Krótko mówiąc – jesteśmy ograniczeni finansami. Przytoczę dane, które dotyczą szkolnictwa niemieckiego. Obrazują one, jak należałoby podejść do pewnych kwestii. Otóż od roku 2007 do 2023 w Niemczech przewidziane są środki w wysokości 38,5 mld euro na tzw. inicjatywę doskonałości. Natomiast na poprawę jakości kształcenia 2 mld euro, a od roku 2021 po 150 mln euro corocznie. A gdzie u nas są wydzielone środki na kształcenie? To oczywiście pytanie retoryczne.

Zdjęcie ilustracyjne
fot. Shutterstock

Jakie inne wzorce należałoby przenosić z europejskich uczelni?

Dużo czasu spędziłem w Danii i na pewno podoba mi się duński system kształcenia. Dobrym przykładem jest jeden z najlepszych uniwersytetów – Aarhus, ale także inne uczelnie, które główny nacisk kładą na nauczanie skoncentrowane na kształceniu interdyscyplinarnym i transdyscyplinarnym. Ważne jest bowiem, żebyśmy kształcili osoby, które nie patrzą wycinkowo na pewne elementy, ale takie, które są dobrze zorientowane w zmianach zachodzących globalnie i potrafią myśleć. Nie ma jednak uniwersalnych wzorców. Wydaje mi się, że można podpatrywać, jak inne uczelnie rozwiązują pewne kwestie, ale każdy uniwersytet powinien znaleźć własną drogę, żeby dobrze kształcić.

Jak długo jest Pan związany z uczelnią?

Od 38 lat, czyli od momentu, kiedy rozpocząłem tutaj studia. A zaraz po zakończeniu studiów podjąłem pracę na uczelni. Początkowo nie był to lekki czas i wówczas zastanawiałem się, czy kontynuować pracę naukową, czy może znaleźć inne zajęcie, bo w latach 90. praca na uczelni nie należała do atrakcyjnych.

Jak na przestrzeni tych 38 lat zmieniła się ta uczelnia?

Uczelnia zmieniła się diametralnie. Wracając wspomnieniami do mojej pierwszej wizyty na uczelni, a był to rok 1983, pamiętam ponury korytarz w budynku przy Norwida 25. W miejscu, gdzie dziś chyba jest gabinet prof. Trziszki, był dziekanat, zadrapane lustro i długi sznur młodych ludzi czekających w kolejce do dziekanatu. I to było pierwsze wrażenie. Jak pamiętam, Wrocław w latach 80. był brzydkim i ponurym miastem. Przyjeżdżałem tu z centralnej Polski. Pociąg dojeżdżał około 1 w nocy. Droga od Dworca Głównego przez plac Bema i wokół Ostrowa Tumskiego to były bezludne przestrzenie obstawione samochodami milicyjnymi na wszystkich rogatkach. Wrażenie było bardzo przygnębiające. Natomiast tak, jak się zmieniało miasto, zmieniała się także nasza uczelnia i teraz jest to już całkiem inne miejsce, także pod względem dydaktycznym. Ale uczelnia to przede wszystkim ludzie i budowanie wspólnoty. I tego w okresie pandemii bardzo brakuje. Co będzie dalej? Na pewno niektóre działania trzeba będzie w jakiś sposób ponownie odbudować.


Prof. Józef Sowiński – nauczyciel akademicki zatrudniony w Instytucie Agroekologii i Produkcji Roślinnej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Jego zainteresowania naukowe ukierunkowane są na uprawę roślin paszowych oraz wykorzystanie biomasy do celów energetycznych. Zaangażowany w badania prowadzone w zespołach interdyscyplinarnych. Uczestniczył w kilku projektach edukacyjnych realizowanych w Środkowej Azji, Turcji i krajach europejskich. Autor i współautor 140 oryginalnych prac naukowych i 4 rozdziałów w podręcznikach akademickich i książkach naukowych. Interesuje się historią i przyrodą Dolnego Śląska, muzyką, sztuką, literaturą. W akdencji 2016-2020 prorektor ds. studenckich i edukacji.

rozmawiała Anna Smycz-Michalak

Przeczytaj również inne publikacje poświęcone ludziom UPWr na 70-lecie uczelni:

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg