Nietypowa pasja studenta UPWr
Co było pierwsze, jajko czy kura? W hodowli ptaków ozdobnych Wiktora Tarłowskiego z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, był to… bażant! Student weterynarii opowiada o początkach swojej przygody z hodowlą kur rasowych, które rasy są największe, które należą do najdroższych, a które przypominają… króliki!
Wiktor Tarłowski, student piątego roku weterynarii, studiów nie wybrał przypadkiem – jest bowiem miłośnikiem zwierząt – a konkretnie ptaków hodowlanych. Od trzeciej klasy podstawówki pasjonuje się hodowlą rasowych kur. – Pamiętam, że zawsze mnie fascynowały ptaki hodowlane. Po wielu próbach udało mi się w końcu namówić rodziców na pierwsze sztuki. Moją hodowlę zapoczątkowały bażanty, a potem były kury – od miniaturowych seram czy sebrytek, po jedne z największych wśród kur, brahmy. Rodzice myśleli, że szybko mi się znudzi, a okazało się to pasją na całe życie – opowiada Wiktor, przyznając ze smutkiem, że od czasu wyjazdu na studia musiał swoją pokaźną hodowlę nieco zmniejszyć. Dziś ma ona około 40 sztuk.
Siedem lat temu postanowił skupić się na hodowli swojej ulubionej rasy – czubatki polskiej brodatej. Wraz ze swoimi podopiecznymi jeździ na wystawy, dzięki temu, że hoduje je ściśle z wytycznymi wzorca rasy. Dzięki selekcji zachowuje odpowiednią ich barwę i budowę.
– W zeszłym roku byłem na przykład na największej wystawie krajowej, a w tym roku na wystawie międzynarodowej zdobyłem tytuł międzynarodowego pierwszego wicemistrza w rasie czubatki polskiej brodatej – mówi z dumą Wiktor, podkreślając, że poza wystawami ważne jest dla niego popularyzowanie tematu hodowli rasowych kur. W tym celu korzysta z zaproszeń do radia czy telewizji, bierze udział w spotkaniach z dziećmi w przedszkolach, pokazując im różne rasy kur, opowiadając o ich behawiorze i wyglądzie. – Mało kto wie, że mamy około 200 ras kur, a ja uważam, że to ważne i warto popularyzować ich hodowlę – podkreśla student weterynarii.
Ale hodowla rasowych kur to nie taka prosta sprawa – stopień trudności zależy od rasy. Jak tłumaczy Wiktor, rasy, które są nieprzystosowane do życia w polskich warunkach klimatycznych, jak na przykład ga dong tao pochodząca z Wietnamu – jedna sztuka może kosztować nawet 1500-1600 złotych, w naszym kraju zimą wymagają dogrzewania. Ga dong tao charakteryzuje się bardzo dużymi skokami, czyli nogami. Szczególnej uwagi wymagają także kury, które mają czuby. Trzeba dbać o nie i je podcinać, by nie zasłaniały ptakom pola widzenia. Nie mogą im także... przemakać, bo to może stać się przyczyną wielu chorób. Ptaki o opierzonych skokach też muszą mieć zawsze suche podłoże.
Ciekawostka: za najdroższą rasę kur uważa się ayam cemani, czyli wyjątkowo rzadką odmianę kur z Indonezji. Ma nie tylko czarne pióra, nogi i grzebień, ale również mięso. Cena za jednego kurczaka to około 2500 dolarów.
– Dla początkujących najlepszy będzie karzełek kochin, który mimo opierzonych skoków, jest dość łatwym ptakiem do utrzymania. No i bardzo przywiązuje się do ludzi. Zaś z kury jedwabistej ludzie się śmieją, że to krzyżówka królika z kurą, bo jest taka puchata. Na drodze selekcji ich pióra potraciły haczyki, które spajają promienie i to sprawia, że są puchate. Ale najlepiej chyba zacząć od kur zbliżonych do tych użytkowych takich jak marans, zielononóżka kuropatwiana czy kura włoszka – mówi Wiktor.
Okazuje się, że kury potrafią tworzyć relacje z ludźmi. – Znam takich, co trzymają kury w domu i traktują je jak psy. Ich ptaki chodzą za nogą, jedzą z ręki – śmieje się Wiktor i podkreśla, że zanim założy się hodowlę, najlepiej poczytać o różnych rasach, by dobrać odpowiednią dla siebie. – Warto także sprawdzić historię hodowcy, od którego planuje się kupić kury oraz unikać targów i giełd – bo to siedlisko chorób – ostrzega student.
Trzeba też pamiętać o stworzeniu właściwych warunków dla ptaków. Należy zapewnić im suchy i wolny od przeciągów kurnik, a także suchy wybieg – szczególnie dla kur z opierzonymi skokami. Ważna jest także porządna siatka i wylewka pod kurnikiem, by ochronić ptaki przed drapieżnikami.
Po studiach Wiktor planuje pracować z drobiem i dalej rozwijać prywatną hodowlę. W przyszłości chciałby mieć całą gamę barw czubatki, a nawet i stworzyć nowe odmiany kolorystyczne. A jakby tego było mało, Wiktor Tarłowski ma na oku doktorat… też związany z drobiem!
is
Galeria zdjęć