Na uczelni to „panie z dziekanatu”, a po pracy? Podróżniczki, miłośniczki książek, rowerzystki…
Panie z dziekanatu Wydziału Inżynierii Kształtowania Środowiska i Geodezji w pracy pomagają studentom szczęśliwie ukończyć studia, a po pracy realizują swoje pasje, do których należą m.in. podróże, książki, a nawet jazda konna.
W zespole pracowników dziekanatu są zarówno panie z wieloletnim stażem pracy, jak i takie, które dołączyły do niego niedawno. Obecna kierowniczka – Iwona Wenda-Zając, rozpoczęła pracę na Wydziale Inżynierii Kształtowania Środowiska i Geodezji tuż przed wybuchem pandemii covid-19 w 2020 roku. Dla odmiany Katarzyna Gajewska, która obecnie pełni funkcję zastępczyni kierowniczki i zajmuje się obsługą administracyjną rad dyscyplin, swoją przygodę na Uniwersytecie Przyrodniczym zaczęła ponad 20 lat temu na stanowisku gońca, następnie pracując przy obsłudze kierunków studiów.
Długi staż ma także Hanna Houszka, wydziałowa koordynatorka programu Erasmus. Z racji tego, iż zawsze darzyła swoją pracę szczególną sympatią, po przejściu na emeryturę postanowiła objąć stanowisko wydziałowego koordynatora programu Erasmus, dzięki czemu w dalszym ciągu może utrzymywać stały kontakt z młodzieżą i na co dzień posługiwać się językiem angielskim. Niezależnie od stażu pracy wszystkie panie podkreślają zgodnie, że praca ze studentami, którzy niejednokrotnie potrafią być bardzo pomysłowi, jest pełna wyzwań, ale jednocześnie daje im wiele satysfakcji.
– Środowisko naukowe ma swoje zwyczaje i obyczaje, i trzeba umieć się w nim odnaleźć. Miałam to szczęście, że każdy z dziekanów i prodziekanów, z którymi współpracowałam, a także wielu innych pracowników, sprawiali, że pomimo wielu obowiązków, praca zawsze dawała mi wiele przyjemności i mam nadzieję, że tak już pozostanie. Jednak niezmiennie największą wartością na uczelni zawsze będą dla mnie studenci – podkreśla Katarzyna Gajewska, dodając, że bardzo ją cieszy, że część jej absolwentów została na uczelni, na przykład na studiach doktoranckich i ponownie ma okazję uczestniczyć w ich kolejnych sukcesach naukowych, zajmując się ich przewodami doktorskimi.
– „Niczym do Rzymu, wszystkie drogi prowadzą do dziekanatu” – śmieje się Wioletta Młotek, która zajmuje się kierunkiem geodezja i kartografia.
Dziekanat jest odpowiedzialny za prowadzenie wielu spraw, nie tylko dla studentów, ale również dla pracowników, doktorantów, absolwentów i osób z zewnątrz. Osób chcących coś załatwić każdego dnia jest mnóstwo, przez co wielozadaniowość staje się drugą naturą „pań z dziekanatu”. Praca ta wymaga wielu umiejętności, jak na przykład kreatywnego rozwiązywania problemów, wiedzy o zmianach zachodzących w programach, przepisach i aktach prawnych czy znajomości języka angielskiego.
– Współpracuję z osobami z całego świata. Obecnie recenzentami rozpraw doktorskich są naukowcy z różnych krajów, między innymi z Japonii, Australii, czy Stanów Zjednoczonych. Na szczęście z wykształcenia jestem filologiem angielskim – opowiada Iwona Wenda-Zając.
Hanna Houszka oprócz znajomości języka angielskiego, musi również wykazywać się umiejętnością wprowadzenia zagranicznych studentów w polskie realia.
– Nad podopiecznymi staram się rozciągać szerszą opiekę niż wynika to z mojego zakresu obowiązków, bo wiem, że nie każdemu jest łatwo odnaleźć się w innym kraju, obcej kulturze, zwyczajach czy języku. Na początku semestru organizuję więc spotkania, na których studenci programu Erasmus mogą dowiedzieć się, nie tylko gdzie warto pójść na obiad, czy kupić potrzebne rzeczy, ale również opowiadam im o różnych polskich zwyczajach i tradycjach, które mogą pomóc w aklimatyzacji – mówi koordynatorka programu Erasmus.
Jednak jak podkreślają panie z dziekanatu, cała ta ciężka praca się opłaca. – Najbardziej cieszy nas, gdy studenci szczęśliwie kończą studia. To taki moment, kiedy na koniec swojej przygody na uczelni, w ramach podziękowania przynoszą na przykład własnoręcznie upieczone ciasto. Jeden ze studentów upiekł nam przepyszną tartę. Wtedy jeszcze nie wiedziałyśmy, że w przyszłości wygra program „MasterChef”! Był to Mateusz Zielonka – opowiada Agnieszka Raczyńska, która prowadzi studia na kierunku architektura krajobrazu. – Po latach zdarza się również, że gdy są w pobliżu uczelni, zaglądają do dziekanatu, by sprawdzić co u nas słychać i pochwalić się swoimi sukcesami zawodowymi, a nawet dziećmi – dodaje.
– Miło jest spotykać swoich byłych studentów, a czasem przydarza to się w zaskakujących miejscach, na przykład na pokładzie samolotu. Jedna z moich absolwentek jest szefową stewardess! Najpiękniejsze jest to, że ciepło wspominają wspólne lata w dziekanacie – wtóruje koleżance Iwona Wenda-Zając.
Praca pracą, ale...
Wszystkie panie przyznają, że w wyniku ich dużego zaangażowania w pracę, zdarza im się niejednokrotnie myśleć o pracy nawet w czasie wolnym, podczas którego realizują również swoje pasje i hobby.
– Wieczorami lubię czytać książki, szczególnie reportaże. Czytam również biografie, książki o tematyce podróżniczej i górskiej, a także przewodniki i książki kucharskie, które są połączeniem mojej pasji do podróżowania i gotowania – podkreśla kierowniczka dziekanatu, dodając, że samodzielne planowanie wyjazdów potrafi ją zupełnie pochłonąć. – Ekscytuje mnie konfrontacja oczekiwań i wyobrażeń z rzeczywistością i poznawanie nowych, zarówno bliskich, jak i dalekich miejsc. Uwielbiam nasz Dolny Śląsk, który z mężem przemierzyłam wzdłuż i wszerz – mówi.
Podróże są też pasją Moniki Ilnickiej, która jeszcze na studiach obdarzyła wyjątkową sympatią i sentymentem Półwysep Bałkański, zarówno jego część słowiańską jak i grecką. – Tamtejsze słońce, smaki oraz temperament i styl życia mieszkańców mają szczególne miejsce w moim sercu – mówi prowadząca kierunek studiów gospodarka przestrzenna, dodając, że poza podróżami lubi spędzać aktywnie czas na rowerze i spacerach po starych częściach miasta, zachwycając się przedwojenną architekturą.
Z kolei Hanna Houszka zamiast jazdy na rowerze woli jazdę konną, w której zakochała się jeszcze w liceum. Z tego względu zapisała się na UPWr na studia, gdyż wtedy tylko tu znajdował się Akademicki Klub Jeździecki z własnymi końmi. – Te zwierzęta są cały czas obecne w moim życiu. Część prowadzonych przeze mnie zajęć dydaktycznych była związana z końmi. Między innymi moi studenci projektowali zagospodarowanie terenu torów wyścigowych na Partynicach – z dumą podkreśla Hanna Houszka.
Po przejściu na emeryturę zdecydowała się na kupno własnego konia i zamiast sędziować, zaczęła poważnie trenować i startować na zawodach w konkurencjach westernowych. W swoim dorobku ma kilka medali zdobytych na Mistrzostwach Polski, w tym także na Akademickich Mistrzostwach Polski, gdzie reprezentowała Uniwersytet Przyrodniczy.
Wioletta Młotek przyznaje, że bardzo często po pracy ma z tyłu głowy pytania zadawane jej w ciągu dnia i choć w wolnym czasie lubi chodzić na długie spacery, to nie zawsze udaje jej się zupełnie odciąć i nie myśleć o sprawach zawodowych.
– Jesteśmy zawsze gotowe do pomocy studentom. Staramy się, by w dziekanacie panowała przyjazna atmosfera, tym bardziej, że często studenci przychodzą do nas nie tylko z problemami stricte związanymi z uczelnią, ale również z problemami zdrowotnym, życiowymi czy finansowymi – tak jak w przypadku wniosków o urlopy dziekańskie, zapomogi czy stypendia socjalne – podsumowuje Katarzyna Szydłowska odpowiedzialna za kierunki inżynieria środowiska, inżynieria bezpieczeństwa oraz inżynieria i gospodarka wodna.
Praca w dziekanacie, jak to zazwyczaj ma miejsce w pracy z ludźmi, niesie ze sobą codzienne wyzwania, zarówno te, które przynoszą satysfakcję jak i czasem niestety rozczarowania.
– Zawsze się cieszę się, gdy uda nam się pomóc rozwiązać jakiś problem i student wychodzi od nas z uśmiechem, ale zdarzają się też takie chwile, kiedy człowiek traci zapał. Zdajemy sobie sprawę, że o „paniach z dziekanatu” krążą różne plotki i choć fakt faktem, lubimy dobrą kawę, to wbrew krążącej wśród studentów opinii, to nie na jej piciu spędzamy całe dnie – mówi żartobliwie Monika Ilnicka.
is