eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Jubileusz jak święto nauki

Prof. Leszek Pływaczyk – człowiek pełen pasji. Nie tylko swoim wychowankom mówi: – Nie marnujmy życia, pracujmy – nie tylko dla siebie...

W jubileuszu prof. Leszka Pływaczyka wzięło udział blisko 150 gości. Byli wśród nich doktorzy honoris causa naszej i innych uczelni, przedstawiciele władz uczelni i wydziału, jak również przedstawiciele ośrodków akademickich z Polski i ze Słowacji oraz kierownictwo i pracownicy instytutów badawczych, urzędów i administracji, przedstawiciele praktyki inżynierskiej oraz członkowie stowarzyszeń naukowo-technicznych. Sylwetkę jubilata przedstawili jego wychowankowie – dr hab. Beata Olszewska i dr Wojciech Łyczko. Obok informacji oficjalnych, związanych głównie z aktywnością zawodową profesora, uczestnicy uroczystości poznali wiele ciekawych i zabawnych wydarzeń z jego życia.

Szkoła najważniejsza

Profesor Pływaczyk urodził się w styczniu 1945 roku, w niewielkiej miejscowości w gminie Cyców, w województwie lubelskim – jednak jeszcze w tym samym roku, wraz z rodzicami i rodzeństwem przeprowadził się do Macewa pod Kaliszem, gdzie spędził dzieciństwo. Była to bardzo mała miejscowość – najbliższa szkoła podstawowa znajdowała się w Kucharach, oddalonych o ponad 3 km od Macewa. Dzieci, niezależnie od pogody i pory roku, szły do niej pieszo – z mniejszą lub większą ochotą. Nasz jubilat należał do tej drugiej grupy – do tego stopnia, że sam zdecydował rozpocząć naukę wcześniej, niż to przewidywała procedura. I tak, w wieku 6 lat, udał się ze swoimi kolegami do szkoły – bez wiedzy i przyzwolenia rodziców. Pęd do nauki był tak silny, że rodzice ostatecznie zgodzili się, aby  wcześniej rozpoczął edukację.

plywaczyk_1.jpg
fot. Wojciech Łyczko

W czasie wolnym od nauki przyszły profesor pomagał rodzicom w gospodarstwie, podobnie jak jego rodzeństwo. Rodzice mieli wielką nadzieję, że dzieci w przyszłości zajmą się pracą na roli i przejmą gospodarstwo. Był rok 1958, a 13-letni wówczas Leszek miał zupełnie inne plany na przyszłość. Może wpłynął na to brak parasola ochronnego w domu, co spowodowało, że szybko stał się samodzielny – nie tylko w załatwianiu własnych spraw, ale również w podejmowaniu różnych ważnych decyzji. Nasz bohater postanowił zatem kształcić się dalej. Wybrał Liceum Ogólnokształcące – i to nie byle jakie, bo I LO im. Adama Asnyka w Kaliszu. Szkoła średnia trwała wówczas cztery lata, a kolejne klasy liczyło się łącznie ze szkołą podstawową – więc po skończeniu klasy XI, w roku 1962, 17-letni wówczas młodzieniec przystąpił do matury. I oczywiście zdał ją z bardzo dobrym wynikiem.

Tym samym stanął przed odwiecznym dylematem – co dalej maturzysto? Od jakiegoś czasu chodził mu po głowie pomysł, aby zostać leśnikiem. I już prawie wylądował na studiach o takim profilu, jednak Jego ojciec skutecznie mu to odradził. Ale nie dlatego, że nie podzielał zainteresowań syna – powód był zupełnie inny. Otóż okazało się, że na tę samą uczelnię i kierunek studiów wybierał się pewien znany w okolicy młodzieniec, o dość wątpliwej reputacji, który niechybnie sprowadziłby naszego bohatera na złą drogę.  

Egzamin jak na thrillerze

Przyszły profesor tym razem poddał się woli ojca. Nie zrezygnował jednak ze swoich marzeń i nie został „na gospodarce”. Musiał teraz przyjąć dodatkowe kryteria wyboru kierunku studiów, obejmujące oczywiście jego zainteresowania, ale również pewne słabości. Taką słabością była bowiem chemia, za którą zwyczajnie nie przepadał. I już wtedy zaczął wertować, analizować i porównywać ze sobą plany i programy studiów, wybierając taki kierunek, na którym przedmiot ten był realizowany w stosunkowo niewielkim wymiarze. Tym kierunkiem okazały się być melioracje wodne na ówczesnej Wyższej Szkole Rolniczej we Wrocławiu. Nasz kandydat na studenta pojechał więc na egzaminy do Wrocławia.

Przyjechał do miasta wcześniej i zatrzymał się u wuja, w kamienicy przy ulicy Małachowskiego. Wuj wytłumaczył mu, że aby dotrzeć na wymarzoną uczelnię musi pojechać tramwajem linii zero i wysiąść na pierwszym przystanku za mostem Grunwaldzkim. Jednak nie dodał, że należy wsiąść do „zerówki” okrążającej centrum miasta w odpowiednim kierunku. W konsekwencji nasz bohater wysiadł „na pierwszym przystanku za mostem” – ale nie na placu Grunwaldzkim, tylko w okolicy obecnego Muzeum Poczty i Telekomunikacji. Sytuacja zaczęła wyglądać tragicznie. Kandydat w garniturze i lakierkach, w żarze lejącym się z nieba, biegł na uczelnię – ale kiedy odnalazł odpowiednią salę, egzamin pisemny trwał już od pół godziny. Egzaminatorzy pozwolili mu dołączyć do grupy, a że był przygotowany jak należy, wszystko zakończyło się pomyślnie.

plywaczyk_3.jpg
fot. Wojciech Orzepowski

W rezultacie 1 października 1962 r. niespełna 18-letni Leszek Pływaczyk rozpoczął studia. Od samego początku bardzo poważnie podchodził do sprawy. Nie marnował czasu, nie tracił go na zbytki, tylko sumiennie i wytrwale przyjmował przekazywaną przez profesorów wiedzę. Podczas studiów nawiązał bliższy kontakt z koleżanką z grupy ćwiczeniowej ¬– Anną, z domu Różańską, która od tej pory będzie mu już zawsze towarzyszyć.

Bardzo szczególny i pamiętny był rok 1967. Wtedy to Anna i Leszek skończyli studia, ale również pobrali się a także rozpoczęli pracę na macierzystej uczelni. Po latach obydwoje zostaną profesorami a całą swoją drogę zawodową, zarówno Leszek Pływaczyk, jak i Anna Pływaczyk, zwiążą z jedną jednostką – ówczesną Katedrą Melioracji Rolnych a obecnie Instytutem Kształtowania i Ochrony Środowiska. W roku 1974 na świat przychodzi ich syn, Marek.

Miłość niejedno ma imię

Po jakimś czasie okazało się, że w życiu profesora pojawiła się kolejna miłość, która zawładnęła nim bez reszty i na bardzo długo. Tą miłością okazała się być piłka siatkowa. Nie był jedynym zakochanym. Spotykał się z kolegami (od lat w bardzo zbliżonym składzie) na uczelnianej sali gimnastycznej, regularnie dwa razy w tygodniu, aby oddawać się wspólnej sportowej pasji.

Siatkówka to nie jedyna dyscyplina, w której nieźle sobie radził. Przez wiele lat brał też udział w meczach piłki nożnej, w ramach wydziałowych rozgrywek o tzw. Puchar GAR-BATY. Niewtajemniczonym należy wyjaśnić, że chodzi tu o mecze, rozgrywane pomiędzy dwoma instytutami, zwycięzcy których otrzymywali puchar przechodni, tzw. GAR – a przegrani dostawali przysłowiowe BATY – stąd ta, trochę może dziwaczna, nazwa. Profesor występował czasem tylko jako szkoleniowiec – ale kiedy trzeba było wsparcia, stawał razem z innymi w szranki. Dzisiaj w czasie wolnym z pasją oddaje się uprawie i pielęgnacji przydomowego ogródka. Jest przecież absolwentem Wyższej Szkoły Rolniczej – w dodatku również specjalistą od nawadniania. Często zdarza się jednak, że przystępuje do tych prac bezpośrednio po powrocie z uczelni, tak jak stoi – w garniturze i krawacie, co przypadkowego obserwatora wygląda dość oryginalnie. Nic dziwnego, że sąsiedzi początkowo patrzyli na poczynania profesora z pewnym niepokojem, ale tylko do czasu, kiedy poznali go bliżej.

plywaczyk_2.jpg
fot. Wojciech Orzepowski

Najbardziej aktywny okres w pracach ogrodowych przypada najczęściej na wiosnę – w lecie natomiast państwo Pływaczykowie oddają się kolejnej pasji, jaką są podróże. Przez blisko pół wieku odwiedzili prawie 30 krajów na czterech kontynentach. Oczywiście wielokrotnie wybierali również polskie Wybrzeże oraz Podhale, rodzinne strony Anny Pływaczyk. I właśnie podczas jednej z takich wizyt, na pewnym spotkaniu towarzyskim rodowity góral – po bliższym poznaniu naszego bohatera (i usłyszeniu, kim jest) wyraził duże zdziwienie i zwrócił się do własnej żony z wątpliwościami: „Słuchaj Haniu, czy to na pewno jest profesor? Przecież to taki normalny człowiek!”. Ci, którzy znają profesora bliżej, też mogą tak powiedzieć.

Dorobek, jakiego można zazdrościć

Działalność naukowo-badawcza prof. Leszka Pływaczyka koncentruje się na zagadnieniach inżynierii wodno-melioracyjnej, w szczególności na problematyce dotyczącej kształtowania się czynnika wodnego w środowisku dolin rzecznych użytkowanych rolniczo, zwłaszcza w warunkach ich spiętrzeń. Badania dotyczące oceny kształtowania się stosunków hydrologicznych małych zlewni, położonych w dolinach większych rzek, zostały rozpoczęte w roku 1970. Profesor zorganizował w dolinie Odry, w rejonie ostatniego stopnia na Odrze w Brzegu Dolnym, obiekt badawczy, opracował program badań i wraz z zespołem, na zlecenie obecnego Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, realizował (w latach 1970-1990 oraz 1997-2012) temat „Badanie wpływu projektowanego stopnia wodnego na Odrze w Malczycach na stosunki wodne terenów przyległych”.

W ramach problematyki badawczej można wyróżnić szereg wzajemnie uzupełniających się obszarów, którymi zajmował się profesor – są to m.in. stosunki hydrologiczne w małych rolniczych zlewniach nizinnych, położonych w dolinie większej rzeki i poza nią; kształtowanie się wód gruntowych w terenach dolinowych będących w zasięgu oddziaływania spiętrzeń; modelowanie matematyczne dopływu wody do kanału odwadniającego w warunkach wód naporowych; gospodarka wodna gleb w warunkach zróżnicowanego zasilania profilu glebowego oraz sterowanie zasobami wody w glebie, oraz wpływ spiętrzeń na procesy erozji koryta rzeki poniżej budowli i związane z tym zmiany w środowisku przyrodniczym oraz rolniczych warunkach użytkowania doliny.

Prof. Pływaczyk uczestniczył również w realizacji szeregu tematów studialno-badawczych, m.in.: „Koncepcja perspektywicznego programu nawodnień woj. wrocławskiego”, „Stan i perspektywy rozwoju melioracji wodnych w dorzeczu Odry i Przymorza Zachodniego”, „System informacyjny rzeka-procesy erozyjne poniżej budowli piętrzących”. Realizował i kierował projektami badawczymi finansowanymi przez Komitet Badań Naukowych m.in.: „Wpływ wieloletniej eksploatacji hydrotechnicznej budowli piętrzącej na ilościowe i jakościowe zmiany zasobów wód oraz wybrane elementy środowiska przyrodniczego w dolinie rzecznej”.

plywaczyk_4.jpg
fot. Wojciech Orzepowski

Na dorobek naukowy profesora składa się blisko 250 prac – w tym ponad 80 oryginalnych prac twórczych, cztery skrypty, dwie monografie i ponad 100 opracowań studialno-badawczych, ekspertyz, prac projektowych, opinii. Spośród prac niepublikowanych większość stanowią obszerne raporty realizowane na podstawie umów w ramach programów centralnych, resortowych oraz programów na rzecz gospodarki narodowej.

Życzenia, jakie warto składać

Rektor Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, prof. Roman Kołacz nie tylko dziękował prof. Leszkowi Pływaczykowi za dotychczasową pracę naukową i dydaktyczną, ale życzył mu też zdrowia, by mógł realizować swoje pasje i spełniać kolejne marzenia. Serdeczne życzenia jubilatowi składali też przedstawiciele władz wydziału, współpracownicy z instytutu, przedstawiciele władz zaprzyjaźnionych jednostek naukowych z kraju i z zagranicy oraz z wielu wrocławskich i dolnośląskich urzędów i innych jednostek związanych z branżą wodno-melioracyjną. Kazimiera Anioł – dyrektor Działu Spraw Studenckich – humorystycznie przypomniała czas, kiedy profesor był prorektorem ds. studenckich i nauczania. Do życzeń dołączył się również dr h.c. prof. Tadeusz Szulc, który był wtedy rektorem. Sam jubilat przyznał, że czuje się szczęśliwy i spełniony, a los był dla niego łaskawy, bo na drodze życiowej mógł spotkać wielu życzliwych ludzi. Szczególnie podkreślił rolę, jaką w jego życiu odegrali prof. Stanisław Marcilonek i prof. Jan Szymański. Jubilat Profesor – podkreślając, że zawsze był wierny Wydziałowi, ale przede wszystkim swojemu Instytutowi, w którym panowała dobra i życzliwa atmosfera – zaznaczył, że bardzo cieszą go sukcesy współpracowników.

– Gdybym miał jeszcze raz wybierać drogę życiową, to wybrałbym taką samą – chciałbym jednak spotkać na swojej drodze tych samych życzliwych ludzi – powiedział prof. Leszek Pływaczyk, swoje podziękowania kończąc przesłaniem: „Nie marnujmy życia, pracujmy – nie tylko dla siebie”.

***

Jak gospodarować środowiskiem?
Konferencja naukowa „Problemy gospodarowania zasobami środowiska w dolinach rzecznych” – podczas której prof. Pływaczyk świętował jubileusz 70-lecia – składała się z czterech sesji tematycznych oraz sesji posterowej i terenowej, a łącznie wzięło w niej udział 75 osób z różnych ośrodków akademickich, instytutów badawczych oraz jednostek administracji państwowej.
Na konferencję napłynęło łącznie 30 referatów naukowych i 10 posterów. W ramach terenowej sesji wyjazdowej uczestnicy mieli okazję zapoznać się ze szczegółami budowy stopnia wodnego Malczyce na Odrze.
Organizatorem konferencji, która odbyła się w dniach 23-30 maja 2015 roku był Instytut Kształtowania i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu przy współudziale Komitetu Melioracji i Inżynierii Środowiska Rolniczego PAN, Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Wodnych i Melioracyjnych (Oddział we Wrocławiu) oraz Dolnośląskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Inżynierii Ekologicznej.

dr Wojciech Łyczko,
dr hab. Beata Olszewska

Nota biograficzna prof. Leszka Pływaczyka

Powrót
27.01.2016
Głos Uczelni
wydarzenia

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg