eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Dziekanat – warto go odwiedzać

Pracownicy dziekanatu Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności o tym, jak wraz z informatyzacją uczelni zmienia się ich praca i o tym, że nie wszystko warto załatwiać online.

Praca w dziekanacie potrafi przynosić zarówno rozmaite wyzwania, jak i ogrom satysfakcji. Pracownicy przyznają, że często „zabierają” tę pracę do domu, szukając najlepszych rozwiązań na problemy, z którymi borykają się studenci. Ale to ich zaangażowanie owocuje wieloletnimi przyjaźniami, kartkami z wakacji, czasem kwiatami na pożegnanie, a nawet pamiątkami z wyjazdów. 

– Jest nam bardzo miło, kiedy studenci o nas pamiętają. Kilkoro z nich po powrocie z Work and Travel w Stanach Zjednoczonych zorganizowało dla nas pokaz slajdów przy kawie i cieście. Zdarzyło się nam też otrzymać kartki z wakacji, a nawet figurkę smoka z Chin od członków zespołu „Jedliniok”, po powrocie z tournée – przypomina sobie Dorota Ficoń.

Im więcej wiedzą, tym lepiej pomogą

Dorota Ficoń, odpowiedzialna za kierunek zarządzanie jakością i analiza żywności oraz sprawy socjalne studentów przyznaje, że praca przy stypendiach i zapomogach potrafi być  stresująca. – Wracając do domu nie odrywam się od pracy. Często zdarza mi się myśleć o sytuacji, w jakiej się znajduje osoba, która zwróciła się do mnie o pomoc. Muszę być bardzo uważna, przyjmując tego typu dokumenty, więc niełatwo mi się „wyłączyć” równo o godzinie piętnastej – mówi Dorota Ficoń, która w wolnych chwilach lubi się zrelaksować na zajęciach sportowych i jodze.

srodek3.jpg
Pracownicy dziekanatu WBiNoŻ. Od lewej: Dorota Ficoń, Katarzyna Majkrzak, Katarzyna Jankowiak, Mirosław Żmijewski, Beata Równicka, Monika Skalczuk
fot. Tomasz Lewandowski 

– Tak, zdarza się, że człowiek kładzie się spać i dalej myśli o sytuacji jakiegoś studenta, o tym jak mu pomóc – opowiada kierowniczka dziekanatu Beata Równicka, podkreślając, że niestety nie jest to jedyny problem, z którym borykają się pracownicy dziekanatów. Od kilku lat, za sprawą informatyzacji pracy dziekanatu, kontakt ze studentami jest coraz bardziej ograniczony. Rośnie anonimowość, dodatkowo pogłębiana pandemią. – Kiedyś, gdy przychodzili do nas studenci z papierowymi indeksami, znaliśmy ich wszystkich po imieniu, a teraz większość procesów odbywa się online i anonimowo – przyznaje Monika Skalczuk, odpowiedzialna za kierunek technologia żywności i żywienie człowieka.

Katarzyna Majkrzak pracuje w dziekanacie od czterech lat, odpowiada za studentów z kierunku żywienie człowieka i dietetyka. Nie doświadczyła więc czasów, gdy królowały papierowe indeksy. – Mam ze studentami w większości kontakt mailowy, a szkoda, chętnie porozmawiałabym z nimi na żywo, twarzą w twarz – nie kryje pracownica dziekanatu. 

– Przykro nam, że nie mamy już takiego kontaktu jak kiedyś – wtóruje Katarzynie Majkrzak kierowniczka dziekanatu, Beata Równicka. – Studenci nie czują potrzeby przychodzenia do nas, bo łatwiej im jest załatwić wszystko telefonicznie lub przez Internet. Kiedyś wiedzieliśmy, komu potrzebna jest zapomoga, kto ma jakie hobby, komu doradzić, jakie papiery może złożyć, by dostać dodatkowe wsparcie. Jak nie mamy okazji porozmawiać, to ciężko nam cokolwiek podpowiedzieć – mówią pracownicy, podkreślając, że połowa sukcesu to współpraca ze starostami roku. To oni są łącznikami między studentami a dziekanatem, ale i to powoli ulega zmianie, ponieważ zajęcia zdalne spowodowały, że przez ostatnie dwa lata pandemii sami studenci mieli ze sobą ograniczony kontakt. 

Beata Równicka
Beata Równicka – kierowniczka dziekanatu Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności
fot. Tomasz Lewandowski

– Chyba musimy dodać się do studenckich grup na Facebooku, jako tajemniczy student, żeby ich lepiej poznać – żartują wspólnie pracownicy dziekanatu. – Czasem studenci nie zdają sobie sprawy, że za realizację swoich pasji, na przykład sportowych, przysługuje im stypendium rektora lub ministra. W takim przypadku chętnie pomożemy, tylko musimy o tym wiedzieć. Jeden z naszych studentów za swoje sukcesy  sportowe otrzymał nawet nagrodę ministra za szczególne osiągnięcia sportowe. W ramach podziękowania za pomoc i przekonanie go do starania się o nagrodę, zaskoczył cały dziekanat przynosząc własnoręcznie upieczone ciasto – wspomina Beata Równicka.

Brak bezpośredniego kontaktu i przeniesienie życia studenckiego do Internetu powoduje różne nieporozumienia – czasem bywają one zabawne. Niektórzy studenci tak przyzwyczaili się do studiowania online, że wypełniając wnioski, w rubryce adres korespondencyjny wpisują adresy mailowe, bo przecież teraz wszystko załatwia się pocztą elektroniczną! 

Za czasów indeksów było weselej

Pracownicy dziekanatu Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności przyznają, że najlepsze anegdoty pochodzą z czasów sprzed informatyzacji. – Oj, z indeksami różne bywały historie. Indeks zjedzony przez psa to była standardowa wymówka, ale pojawiały się też koty! Jeden student tłumaczył się, mówiąc, że kot strącił mu indeks do toalety! Kto trzyma indeks nad toaletą? – śmieje się kierowniczka dziekanatu.

Pamiątki od studentów
Pamiątki od studentów z różnych wydarzeń i wyjazdów, m.in. smok z Chin i miś koala z Australii
fot. archiwum prywatne

Inna wspominana historia dotyczy dawnego wykładowcy przedmiotu ekologia i ochrona środowiska. Przez lata studenci mówili o nim w skrócie „dr Ściek" i kolejne pokolenia uznały, że to jest jego nazwisko i przychodząc do dziekanatu, pytali o dr. Ścieka. Beata Równicka przyznaje, że zaczynając pracę też była przekonana, że prowadzący faktycznie tak się nazywa. 

Pracownicy dziekanatu Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności zachęcają do częstszego odwiedzania biura osobiście. Wtedy łatwiej jest pomóc, wesprzeć dobrą radą, czy po prostu porozmawiać.

is

Zobacz również:

Powrót
29.03.2022
Głos Uczelni
studenci

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg