Dobry dydaktyk, czyli taki, który wysłucha i zrozumie
Ireneusz Osak ze Studium Języków Obcych i Nauk Humanistyczno-Społecznych i dr Piotr Czaczka ze Studium Wychowania Fizycznego i Sportu Uniwersytetu Przyrodniczego zostali wskazani przez studentów jako najlepsi dydaktycy swoich instytucji. Opowiadają o potrzebie dialogu, wyrozumiałości i o tym, jak pasje mogą pomóc w codziennej pracy.
- Ireneusz Osak na co dzień pracuje w Studium Języków Obcych i Nauk Humanistyczno-Społecznych, a w wolnym czasie podróżuje. Jak przyznaje, to jego największa pasja.
- Dr Piotr Czaczka – dziś nauczyciel wychowania fizycznego w Studium Wychowania Fizycznego i Sportu, w przeszłości był piłkarzem ręcznym, dwukrotnym mistrzem Polski i olimpijczykiem.
Nauczyciel podróżnik
Ireneusz Osak z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu wykłada od sześciu lat język angielski w Studium Języków Obcych i Nauk Humanistyczno-Społecznych. Równocześnie kończy właśnie studia magisterskie z filologii hiszpańskiej. W przyszłości ma nadzieję uczyć obu języków.
Studenci bardzo go lubią, co zaznaczyli wyraźnie w ankietach. Wykładowca to wyróżnienie przypisuje m.in. temu, że aktualnie sam też jest studentem i dokładnie rozumie studentów i ich potrzeby.
– Wydaje mi się, że poza przygotowaniem dydaktycznym w Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych we Wrocławiu, w którym zostałem świetnie przygotowany metodycznie i poza tym, że stale się rozwijam, uczęszczając na różne kursy, to właśnie fakt, że jestem aktualnie studentem, pozytywnie wpływa na moje relacje ze studentami. Mam perspektywę z obu stron i rozumiem ich. Wiem, czego oczekują, co im się podoba, jaki typ zajęć lubią. Staram się na przykład skupić uwagę na konwersacjach, na słownictwie, zamiast odpytywać ich z regułek gramatycznych. Po prostu dbam o to, żeby była dobra atmosfera – opowiada Ireneusz Osak.
Jak przyznaje wykładowca, studenci lubią zajęcia, które są oparte na konwersacjach, choć ci bardziej nieśmiali potrzebują czasem zachęty i wyrozumiałości. Na ogół jednak lubią wyrażać swoje opinie i stosować nowo poznane słówka w rozmowie.
– Wszystkie ćwiczenia polegające na grach interaktywnych, gdzie używa się telefonu, czy pojawia się jakiś typ konkurencji bardzo im się podobają. Konwersacje za to pomagają pozbyć się blokady językowej. Nie jest łatwo sprawić, by każdy się otworzył, choć usłyszałem już od kilku studentów, że na moich zajęciach nie bali się odezwać i myślę, że to związane jest właśnie z bezstresową atmosferą. Nie czują strachu przed popełnieniem błędu – mówi wykładowca.
Ireneusz Osak przyznaje, że polubił dydaktykę jeszcze na studiach, gdy podjął pracę w szkole językowej. – Stwierdziłem, że to świetna praca, która daje mi satysfakcję. Lubię dzielić się wiedzą i mieć kontakt z młodymi ludźmi. Oczywiście jak każdy, mam swoje lepsze i gorsze dni, ale nie pokazuję tego nigdy i zawsze staram się być pozytywny na zajęciach. Plusem pracy dydaktyka są też długie wakacje, podczas których regeneruję siły, by w październiku wrócić do studentów z nową energią. A w wolnym czasie podróżuję. To moja największa pasja – mówi wykładowca, który prowadzi nawet podróżniczego Instagrama.
Wyświetl ten post na Instagramie
Doświadczenia zdobyte podczas podróży pomagają lektorowi języka angielskiego w codziennej pracy. – Mogę tłumaczyć i pokazywać, jak bardzo języki się przydają w naszym życiu na podstawie różnych doświadczeń z podróży. Na przykład hiszpański, z którego kończę zaraz studia, to drugi najczęściej używany język ojczysty na świecie, zaraz po mandaryńskim. Przed podróżą do Chin starałem się choć trochę nauczyć języka, by móc podstawowo się komunikować i muszę przyznać, że było ciężko. Ale jednocześnie jest to bardzo motywujące, gdy zaczynamy cokolwiek rozumieć – mówi Ireneusz Osak, podkreślając, że na zajęciach językowych, poza nauką języka, uczy się też życia.
– Rozmawiamy o sprawach codziennych, to nie jest przedmiot odczepiony od rzeczywistości. Każdy rozmawia o zdrowiu, rodzinie, relacjach, transporcie. Dzięki temu studenci czują, że to, czego się uczą, jest przydatne. Ponadto, zauważam, że młodsze pokolenia przychodząc na studia znają już całkiem dobrze angielski, bo spędzają dużo czasu w internecie, a angielski jest jego językiem „urzędowym”. Jest dla nich coraz bardziej naturalny, są nim otoczeni. Co więcej, mają kontakt z rosnącą liczbą osób przyjeżdżających do Polski z programów typu Erasmus+ i sami wyjeżdżają za granicę. Widzę duży postęp w odniesieniu do poprzednich roczników – opowiada wykładowca, dodając, że oczywiście wiele zależy też od poprzednich doświadczeń i nauczycieli języka obcego, bo zdarzają się osoby, które źle trafiły w szkole i mają dziś uraz do przedmiotu. – Staram się wtedy tę relację z językiem podreperować i pokazać, że angielski nie jest taki straszny i trudny – dodaje.
Studenci tak lubią swojego wykładowcę, że pewna grupa podarowała mu nawet haft diamentowy do ręcznego wykonania, po tym, jak w trakcie jednego z filmików na YouTubie, który wspólnie oglądali, wyświetliła się jego reklama. Prowadzący był zafascynowany techniką haftu diamentowego i dzięki studentom miał okazję się w niej sprawdzić.
Sport to zdrowie, a w zdrowym ciele zdrowy duch
Dr Piotr Czaczka – dziś nauczyciel wychowania fizycznego w Studium Wychowania Fizycznego i Sportu Uniwersytetu Przyrodniczego, w przeszłości był piłkarzem ręcznym, dwukrotnym mistrzem Polski i zdobywcą pucharu Polski w drużynie Śląska Wrocław. W 1977 i 1978 roku wygrał z reprezentacją Polski – Turniej Francji. Zajął również w 1980 roku na igrzyskach olimpijskich w Moskwie 7. miejsce. Będąc studentem Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu reprezentował Polskę na Akademickich Mistrzostwach Świata w Republice Federalnej Niemiec, gdzie zajął 5. miejsce. W latach 1989 – 1994 reprezentował swoją karierę zawodniczą we Francji, gdzie pracował jako trener grup młodzieżowych w klubach, które reprezentował.
– Skończył się sport, a zaczęło się życie – mówi o czasach zakończenia kariery szczypiornisty dr Piotr Czaczka. Wybrał wtedy dla siebie drogę naukową. Najpierw był zatrudniony w Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, a następnie podjął pracę w Studium Wychowania Fizycznego i Sportu Uniwersytetu Przyrodniczego. W 2013 roku został doktorem nauk o kulturze fizycznej. Wydał też książkę „Sport na wsi opolskiej w latach 1945-1989”.
Dziś prowadzi różne zajęcia z WF-u na UPWr w tym damską sekcję piłki ręcznej, brana jest też pod uwagę kontynuacja męskiej sekcji w tej dyscyplinie. Drużyna żeńska, którą prowadzi dr Piotr Czaczka, dwa razy z rzędu wygrała Dolnośląską Ligę Międzyuczelnianą, a tym samym awansowała do Akademickich Mistrzostw Polski, wygrywając po raz pierwszy z Uniwersytetem Jagiellońskim
Dr Czaczka przyznaje, że sekret tych pozytywnych relacji ze studentami tkwi w tym, że wcześniej był aktywnym zawodnikiem, trenerem grup młodzieżowych, a dzisiaj jest nauczycielem. Przeszedł każdy etap w tym zawodzie, co nauczyło go cierpliwości i wyrozumiałości dla studentów.
– Miałem to szczęście i przyjemność, że w przeszłości spotkałem wielu dobrych trenerów, pedagogów i psychologów. Psychologia w sporcie, wychowaniu fizycznym jest niezwykle ważna. Sport jest ważny ponieważ dotyczy określonych zasad, zarówno współczesny trening siłowy w wymiarze wyczynowym, jak i rekreacyjno-kulturystycznym. Powinien on opierać się na trzech nierozłącznych filarach. Stanowią je: trening funkcjonalny, właściwa dieta i odpowiednio stosowana odnowa psycho-fizyczna – podkreśla dr Czaczka.
Jak przyznaje dydaktyk, studenci miewają czasami swoje problemy. Mają różne konsultacje, kolokwia czy projekty i czasami są zmęczeni. – Traktuję ich jako poważnych, dojrzałych ludzi. To są osoby mające już 20-21 lat. A ja nie mam powodu, by ich podejrzewać o to, że nie mówią prawdy. Nie pytam o szczegóły, bo to nie jest moje zadanie. Jeżeli jednak chcą, to mogą ze mną porozmawiać – opowiada nauczyciel, podkreślając, że miło mu, gdy studenci rozpoznają go czasem po latach od zakończenia studiów. Wtedy wie, że warto jest wkładać serce w te relacje.
Jak brzmi przysłowie – w zdrowym ciele zdrowy duch. O tym dr Czaczka wie doskonale i podkreśla, że przekazuje to również swoim studentom. – Sport jest ważny, ponieważ wpływa pozytywnie nie tylko na wygląd, ale i przede wszystkim zdrowie. Zarówno fizyczne, jak i psychiczne. W konsekwencji jest to recepta na poprawę samopoczucia, jak również pewności siebie, a zdobyta samodyscyplina może pomóc osiągnąć w życiu sukces – podkreśla dydaktyk.
Dr Czaczka mówi, że jego relacje ze studentami pozytywnie ze względu na fakt, że od pewnego czasu wprowadził, w zależności od sytuacji, w której znajduje się student, indywidualny tok zaliczenia. Wynika to czasami z chwilowej nieobecności, na przykład z
konieczności podejmowania pracy zawodowej lub nieobecności na zajęciach spowodowanej kontrolą medyczną. Taki przepływ informacji wpływa pozytywnie na atmosferę, a tym samym nie wpływa negatywnie na wywieranie niepotrzebnego stresu.
is