eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Wielkanoc w duchu zero waste? Doceniajmy jedzenie bardziej i marnujmy mniej

Święta Wielkanocne kojarzą się z bogato zastawionym stołem i licznymi potrawami. Choć pielęgnowanie tradycji i symboli świąt jest ważne, warto zwrócić uwagę na ilość żywności, jaką przygotowujemy. Prof. Maciej Bienkiewicz z Katedry Żywienia Człowieka w przeddzień Świąt Wielkanocnych opowiada o tym, co tradycyjnie znajduje się na świątecznym stole i czy przypadkiem nie jest tego za dużo.

Wiosna i okres Świąt Wielkanocnych to dla większości Polaków szczególny czas spędzany z rodziną, zwykle przy suto zastawionym stole, na spacerze lub na wspólnym święceniu koszyczków, w którym tradycyjnie znajdować się powinny: baranek, jajka, chleb, wędlina, babka wielkanocna, sól i chrzan. No właśnie, tradycyjnie, ale dlaczego akurat te produkty jemy? Chętnie wykorzystujemy dawne symbole, nie zawsze znając ich pierwotnego znaczenia. A Wielkanoc pełna jest symboli, które związane są z odradzającą się nadzieją na lepszą przyszłość. Począwszy od stołu, który pokryty białym obrusem daje poczucie czystości i świeżości. 

Pełny symbolicznych znaczeń jest też sam koszyczek wielkanocny. – Z ciekawostek mogę powiedzieć, że święcenie pokarmów wywodzi się z wczesnochrześcijańskich tradycji składania ofiar, na przykład z płodów ziemi. W podzięce Bogu święcono wówczas zboża, chleb, ser i wino. Z czasem święcono też inne pokarmy, których nie spożywano w Wielkim Poście, a którym przypisywano właściwości lecznicze, czy nawet magiczne. Do nas tego typu praktyki dotarły dosyć późno, bo dopiero koło XIII wieku – mówi prof. Maciej Bienkiewicz z Katedry Żywienia Człowieka.

Dlaczego jemy, to co jemy?

Skąd wzięła się kanoniczna siódemka koszyka wielkanocnego? Dlaczego podczas świąt jemy akurat baranka z cukru czy masła, jajka, chleb, wędliny, czy inne mięso, babkę wielkanocną, sól i chrzan? Jak mówi naukowiec, każdy z tych produktów opatrzony jest symboliką i niegdyś miał niemałe znaczenie. Jajko to symbol nowego życia, ale także zmartwychwstania, odrodzenia, płodności, urodzaju i zdrowia. Według tradycji, poświęcone jajko należy podzielić na tyle części, ilu jest domowników zasiadających do wielkanocnego stołu. Każdy powinien zjeść swój kawałek,żeby zapewnić sobie zdrowie na cały rok.

Dawniej śniadanie wielkanocne rozpoczynano nie od dzielenia się jajkiem, a od zjadania całej laski chrzanu – wierzono, że zapewni to zdrowie.

– Ciekawostką jest to, że w dawnych czasach dzielono się jajkiem nawet ze zwierzętami gospodarskimi, by uchronić je przed chorobami. Ważnym elementem naszej kultury są też pisanki. Dawniej dużą wagę przywiązywano nawet do ich koloru, wierząc, że kolor czerwony chroni przed chorobą, fioletowy to znak końca postu, niebieski symbolizuje zdrowie i czystość, a zielony i żółty to wyraz radości ze zmartwychwstania. Co więcej, znaczenie miały też umieszczane na nich wzory. Różnego rodzaju spirale symbolizowały upływający czas, gwiazdki zwiastowały pomyślność, a szlaczki i fale zapewniały nieśmiertelność – mówi prof. Bienkiewicz.

Naukowiec tłumaczy dalej, że baranek wielkanocny, wykonany z ciasta, lukru, czy masła jest symbolem Chrystusa Zmartwychwstałego i znakiem łagodności i niewinności. Często baranek przedstawiany jest z czerwoną kokardką na szyi lub chorągiewką z napisem Alleluja – to także symbol – zwycięstwa nad śmiercią. Chleb to z kolei symbol ciała Chrystusa i produkt niezbędny do życia, przez co jest symbolem godności, dostatku i sytości.

koszyczek wielkanocny
Święta Wielkanocne są otoczone symboliką – nawet koszyk wielkanocny ma szczególne znaczenie w naszej tradycji i kulturze
fot. Shutterstock

Symbolem dostatku jest także mięso, w tym wędliny. Produkty te mają zapewnić bogactwo, dobrobyt i dostatek dla całej rodziny. Dawniej były pewnego rodzaju nagrodą za przestrzeganie postu, w trakcie którego nie spożywano mięsa, cukru i nabiału. 

W przypadku soli uważano, że odstrasza złe moce i chroni przed chorobami. Bez soli nie ma życia. Symbolizuje przede wszystkim oczyszczenie i prawdę i jest znakiem harmonii między ludźmi a Bogiem. Ostry smak chrzanu i jego zdolność do wyciskania z oczu łez sprawił, że był on symbolem Męki Pańskiej. – Jego wykorzystanie ma nam zapewnić siłę i chronić od złego. Co ciekawe, dawniej śniadanie wielkanocne rozpoczynano nie od dzielenia się jajkiem, a od zjadania całej laski chrzanu – wierzono, że zapewni to zdrowie – mówi ekspert z Katedry Żywienia Człowieka.

Słodkości pojawiające się na świątecznym stole też są pełne symbolicznego znaczenia. Po 40-dniowym poście każdy marzył nie tylko o dobrych daniach, ale także o czymś na deser. Jak tłumaczy dr Bienkiewicz, tradycyjna babka wielkanocna, przygotowywana z ciasta drożdżowego, świadczyła o umiejętnościach gospodyni i mogła zagwarantować powodzenie i dostatek. – Żeby tak się stało, musiała być dobrze wyrośnięta – nieudana babka zwiastowała nieszczęście. Słodkie ciasta to też symbol przemiany niedoskonałej materii w formę doskonałą. Podobne znaczenie ma mazurek – dodaje prof. Bienkiewicz.

Stoły zbyt obfite?

Prof. Maciej Bienkiewicz podkreśla, że na większości stołów z pewnością, jak co roku, pojawi się dużo jedzenia, począwszy od jajek, którymi dzielimy się, zasiadając do śniadania.

 – Wielkanoc to nie tylko jajka. To zdecydowanie mięsne święto, więc na większości stołów pojawią się liczne potrawy z mięsa pieczonego, wędzonego, gotowanego. W zależności od domu, będzie też zapewne żur, barszcz biały, oczywiście z białą kiełbasą lub zupa chrzanowa. Ale nie samymi jajkami i mięsem żyjemy podczas świąt. Na stole zawsze znajduje się trochę miejsca na coś słodkiego. Tradycyjnie pojawia się babka wielkanocna, czy mazurek. To chyba najbardziej popularne u nas potrawy. Piękne jest też to, że znając i trzymając się tradycji, potrafimy jednocześnie tworzyć swoje własne receptury. W moim rodzinnym domu przygotowuje się na przykład tzw. mieszankę – coś w rodzaju sałatki, do której dodaje się jajka, różnego rodzaju mięsa pokrojone w grubszą kostkę, świeżo tarty chrzan i doprawia się do smaku solą, pieprzem i odrobiną octu. Jeśli ktoś nie zna – zdecydowanie polecam spróbować. U mnie jada się ją jako osobne danie, ale wiem, że w niektórych rejonach Polski taką „mieszankę” zalewa się żurem lub białym barszczem – opowiada naukowiec.

Jedzenie
Świąteczne stoły Polaków są zawsze obficie zastawione. Ale czy rzeczywiście potrzebujemy aż tyle jedzenia?
fot. Shutterstock

Wydaje się więc, że na świątecznym stole MUSI pojawić się, jak to nazywa dr Bienkiewicz, kanoniczna siódemka z koszyka wielkanocnego i cała masa innych potraw. Warto mieć jednak na uwadze, ile jedzenia tak naprawdę nam potrzeba. Czy na pewno wszystko zjemy? W badaniach firmy Too Good To Go przeprowadzonych we współpracy z Kantar Public 40% Polaków otwarcie deklaruje, że wyrzuciło kiedykolwiek jedzenie po Wielkanocy. To prawie połowa społeczeństwa.

Według naukowca z Katedry Żywienia Człowieka marnowanie żywności to nadal spory problem w Polsce. – Wydawać by się mogło, że statystki psują gastronomia i handel, ale nic bardziej mylnego. Jak wynika z danych Programu Racjonalizacji i Ograniczania Marnotrawstwa Żywności (PROM) większość, bo aż 60%, marnowanej żywności pochodzi z naszych domów. Najczęstszą przyczyną jest psucie się żywności, jej przeterminowanie, przygotowywanie zbyt dużej ilości jedzenia, nieprzemyślane zakupy zbyt wielu produktów, czy brak pomysłu na to, jak wykorzystywać pozostającą nam żywność do przygotowywania potraw. Jest sporo obszarów, nad którymi trzeba popracować – mówi naukowiec.

W badaniach firmy Too Good To Go przeprowadzonych we współpracy z Kantar Public 40% Polaków otwarcie deklaruje, że wyrzuciło kiedykolwiek jedzenie po Wielkanocy. To prawie połowa społeczeństwa.

Święta to specyficzny czas, jeśli chodzi o ilość przygotowywanego jedzenia. – Mamy zdecydowaną tendencję do nadprodukcji żywności, co jest chyba konsekwencją obaw, że ktoś będzie głodny. Pół żartem, pół serio, chyba każdy z nas słyszał przed świętami „nie jedz, to na święta”, a po świętach „jedz, bo się zmarnuje”. I niestety, często się marnuje. Żywność pozwala nam zaspokajać wiele potrzeb. Jej gromadzenie daje nam bezpieczeństwo, co wyraźnie było widać na początku pandemii – ze sklepów znikały podstawowe produkty, mimo że nie było problemów z ich dostawami. Potrzebę miłości i przynależności realizujemy chociażby przez wykorzystywanie żywności do okazywania uczuć – mówi się przecież „przez żołądek do serca”. Niektóre osoby poprzez gotowanie i dzielenie się jedzeniem realizują potrzebę szacunku i uznania, zaś kreatywność i innowacyjność w przygotowywaniu posiłków to możliwość samorealizacji. Może to też powód tego, że tak ciężko nam w domach racjonalnie zarządzać żywnością? – mówi prof. Bienkiewicz.

Jak ograniczyć marnowanie jedzenia?

Po pierwsze kupować mniej produktów i gotować mniejsze ilości. – Nie ma sensu spędzać długich godzin w kuchni tylko po to, żeby się napracować, a później martwić, kto to zje albo jak to zmieścić do lodówki, czy zamrażarki. Mamy nieograniczony dostęp do sklepów, więc jeśli coś się skończy zawsze można dorobić. Święta to zaledwie kilka dni, a świeże potrawy smakują przecież najlepiej – mówi prof. Bienkiewicz.

Po drugie, by przygotowane potrawy dłużej pozostały świeże prof. Bienkiewicz radzi je odpowiednio zabezpieczyć. Na przykład w przypadku jaj FDA (Amerykańska Agencja Żywności i Leków) mówi, że ugotowane na twardo można spożyć w ciągu tygodnia. Jeżeli chodzi o inne potrawy zawierające jajko np. jaja faszerowane czy sałatki, czas ten jest krótszy i wynosi 3-4 dni.

– Nie trzymajmy też naszych potraw przez cały dzień na stole. W temperaturze pokojowej ich przydatność do spożycia znacznie się skróci. Lepiej wyporcjować je do mniejszych pojemników i korzystać w miarę potrzeb. Możemy też użyć pakowarek próżniowych – są ostatnio dość powszechne i łatwo dostępne. Zachowując warunki chłodnicze i usuwając z opakowania powietrze przedłużymy trwałość przygotowanego jedzenia – mówi ekspert. – I po trzecie, skoro spotykamy się w gronie rodzinnym, to może nie ma potrzeby, by każdy przygotowywał to samo. Podzielmy się obowiązkami w przygotowywaniu potraw – z pewnością mniej jedzenia zostanie w naszej lodówce – dodaje.

marnowanie żywności
By ograniczyć marnowanie jedzenia warto przemyśleć dokładnie, co chcemy ugotować, by nie zostać z nadmiarem potraw. A jeśli nam coś zostanie, skorzystajmy z inicjatywy foodshare'ingu.
fot. Shutterstock

– Jeśli jednak coś zostanie po świętach i czujemy, że być może nie będziemy w stanie tego zjeść, polecam dzielenie się żywnością. We Wrocławiu pojawiła się inicjatywa dzielenia się jedzeniem – foodsharing, punkty znaleźć można na przykład na ulicy Wiosennej, Hubskiej, Grabiszyńskiej, Hallera, Swojczyckiej czy Bolesława Krzywoustego. Takich miejsc jest w całym mieście kilkanaście. Oprócz tego funkcjonują także lodówki społeczne. Tak więc, podsumowując, zaplanujmy sobie, co chcemy przygotować na święta, zróbmy listę zakupów, podzielmy się obowiązkami i nadwyżką jedzenia. Wiem, że u wielu z nas pojawi się myśl, czy to aby na pewno wystarczy, ale zapewniam że wystarczy! Może w tym roku niech to będzie taki nasz mały challenge? – apeluje naukowiec.

is

Powrót
05.04.2023
Głos Uczelni
wydarzenia

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg