eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Tadeusz Konopiński – profesor z Panienki

Wielkopolanin z krwi i kości, urodzony konspirator, który działał w podziemiu wtedy, kiedy Polski nie było na mapie świata i podczas dwóch światowych wojen, wreszcie twórca wrocławskiej zootechniki. Profesor Tadeusz Konopiński – jedna z legendarnych postaci Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

Urodził się w roku 1894 w Wonieściu, wsi położonej 60 km od Poznania, w powiecie kościańskim w gminie Śmigiel. Sześć lat po jego narodzinach Justus von Wedemeyer w parku założonym w połowie wieku wybudował pałac, który obok neogotyckiego kościoła w centrum wsi, szkoły powszechnej i domów szachulcowych wzdłuż drogi jest dzisiaj jednym z najważniejszych punktów miejscowości. W tej szkole jest dzisiaj tablica upamiętniająca jednego z jej uczniów, który wtedy, kiedy przekraczał progi budynku, pewnie nie przypuszczał, że zostanie po nim dobra pamięć.

Zdolny Tadek pruską szkołę powszechną skończył celująco, nic więc dziwnego, że po dalszą naukę wysłano go w świat – do gimnazjum w Heidelbergu sławnym jednym z najstarszych niemieckich uniwersytetów, którego studentami byli poeta Adam Asnyk i podróżnik Paweł Strzelecki, odkrywca góry Kościuszki w Australii. Konopiński w niemieckim gimnazjum w Badenii-Wirtemberdze nie tylko się uczył, ale też działał w tajnym stowarzyszeniu polskich uczniów – nadali mu imię Tomasza Zana, przyjaciela Adama Mickiewicza, filomaty i filareta, skazanego przez carskie władze na rok ciężkiego więzienia a potem na zesłanie. Nie trzeba długo szukać, skąd tym chłopcom w Heidelbergu przyszedł do głowy Zan – przecież w mieście, w którym się uczyli, w 1829 roku przebywali i Adam Mickiewicz, i Edward Odyniec, przyjaciele prezesa Zgromadzenia Filaretów. Młodzi Polacy, tak jak ich poprzednicy w Wilnie, buntowali się przeciwko zaborcy tyle tylko, że pruskiemu.

Profesor Tadeusz Konopiński – jeden z twórców wrocławskiej zootechniki
Profesor Tadeusz Konopiński – jeden z twórców wrocławskiej zootechniki
fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Buntowanie się i konspirowanie nie przeszkodziło Konopińskiemu w zdaniu matury i w 1913 roku rozpoczął studia rolnicze na Uniwersytecie Wrocławskim, w niemieckim wtedy Breslau. I pewnie nie przypuszczał, że 33 lata później zwiąże się z polską już uczelnią w polskim Wrocławiu…

Studiował zaledwie rok – w 1914 roku wybuchła I wojna światowa, która spełniła nadzieje na odzyskanie niepodległości, ale też oznaczała masowy pobór do wojska i nierzadkie sytuacje, kiedy Polacy wcieleni do wrogich armii walczyli przeciwko sobie. Walczył też i Konopiński, a pod koniec 1918 roku zbiegł z pruskiej armii w rodzinne strony i tam w grudniu dołączył do powstańców, walcząc w Powstaniu Wielkopolskim.

W 1919 roku wrócił na studia – w niepodległej Polsce, w Poznaniu, na Wydziale Rolniczo-Leśnym polskiego już uniwersytetu, który dzisiaj nosi imię Adama Mickiewicza. Był ambitny i pracowity – po uzyskaniu dyplomu jednocześnie pracował i pisał doktorat. Ten obronił w 1921 roku, z nauk rolniczych, a już cztery lata później na Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie otrzymał „Venialegendi” – prawo wykładania na wyższych uczelniach – z zakresu hodowli szczegółowej zwierząt domowych. Na tej uczelni w 1927 roku habilitował się, a już rok później rozpoczął tam pracę dydaktyczną, najpierw jako docent, a od 1934 jako profesor tytularny uczył hodowli szczegółowej zwierząt domowych.

Praca we Lwowie nie oznaczała, że porzucił rodzinną Wielkopolskę – od 1925 roku na uniwersytecie poznańskim wykładał hodowlę bydła, a na kilka lat przed wybuchem kolejnej wojny rozpoczął też współpracę akademicką z uczelniami w Berlinie i Breslau. Uważał, że raz zdobytą wiedzę trzeba nieustannie uzupełniać, uaktualniać, konsultować z innymi – tak zrodził się pomysł na powołanie do życia „Przeglądu Hodowlanego”, którego został redaktorem naczelnym, a który przetrwał nie tylko wojnę, ale też kolejne zmiany systemów politycznych w Polsce.

Konopiński był ceniony nie tylko jako naukowiec i dydaktyk. Jego ogromnym sukcesem, dostrzeżonym też za granicą kraju była Pierwsza Powszechna Wystawa Krajowa, która odbyła się w 1929 roku w Poznaniu. Profesor, który od 1921 roku był dyrektorem Wielkopolskiej Izby Rolniczej, odpowiadał za zorganizowanie na słynnej PeWuCe części prezentującej polskie rolnictwo.

Pierwsza Powszechna Wystawa Krajowa w Poznaniu była wielkim sukcesem Konopińskiego
Pierwsza Powszechna Wystawa Krajowa w Poznaniu była wielkim sukcesem Konopińskiego
fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Sam Konopiński tak opisał swoje ówczesne zaangażowanie: „Nie można sobie wyobrazić, aby jakiekolwiek-bądź młode państwo nie uczciło 10-lecia swej niepodległości jakimś uroczystym aktem, dokumentującym wobec całego świata, że po wiekowej niewoli krótki okres samodzielności godnie wykorzystało dla utrwalenia swego stanowiska mocarstwowego, rozwoju gospodarczego oraz wewnętrznej konsolidacji. Aktem takim w Polsce jest Powszechna Wystawa Krajowa”, podkreślając jednocześnie, że podczas przygotowywania wystawy towarzyszyło mu hasło „Rolnictwo jest podstawą bytu Polski”.

We wspomnieniu autorstwa prof. Pawła Gajewczyka z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu dla Wielkopolskiej Izby Rolniczej, a zamieszczonego na jej stronie internetowej, można przeczytać: „Uzyskanie wówczas kontaktu ze wszystkimi organizacjami rolniczymi i nastawienie ich na pracę wystawową było pierwszym etapem działania dyrekcji działu rolniczego. Dylematem dla profesora było rozwiązanie „formy”, w jakiej rolnictwo miało być zaprezentowane na wystawie. W grę wchodziło regionalne lub też branżowe przygotowanie wystawy. Za pierwszym przemawiała znacznie większa łatwość organizacyjna, gdyż ujmując wystawę rolniczą regionalnie, jak zaznaczył profesor „dyrekcja działu rolniczego mogłaby wygrać moment szlachetnego współzawodnictwa poszczególnych ziem, zdopingować wysiłek lokalnych reprezentacji rolniczych, a tym samym zrzucić z siebie ciężar pracy, zatrzymując funkcje regulatora całej akcji, która raz pchnięta z miejsca potoczyłaby się samodzielnie”.

Tadeusz Konopiński obawiał się też, że wystawa może doprowadzić do niesnasek, a kto wie, czy i nie awantur politycznych – nikt nie miał wątpliwości, że rolnictwo na zachodzie ówczesnej Polski jest lepiej zorganizowane niż to na wschodzie, choćby na Polesiu. Dlatego też starał się, by nikt nie zarzucił poznaniakom i Wielkopolanom wywyższania się nad innych.

Takiego ujęcia organizacji wystawy profesor sobie nie wyobrażał, ponieważ uważał, że mogłoby to przynieść w rezultacie jak najbardziej opłakane skutki, wypaczając ogólne cele organizowanej Wystawy Krajowej. „Pamiętajmy, że poważnie gospodarczo i nieturystycznie zainteresowana część publiczności krajowej lub zagranicznej, o którą nam przede wszystkiem chodzi, nie będzie szukała na P.P.W.K. folkloru, nie będzie sentymentalnie rozczulać się nad burakiem znad Gopła lub lnem znad Dzisny, lecz będzie szukała całokształtów, interesujących ją w poszczególnych wypadkach dziedzin, będzie chciała wyrobić pojęcie o interesującej ją gałęzi naszej produkcji. Tymczasem przy regionalnem ujęciu wystawy rolniczej zwiedzający zgubiłby się w dziesiątkach pawilonów, odniósłby wrażenie czysto fragmentaryczne i po powrocie do domu z pewnością nie potrafiłby sobie zdać sprawy z całokształtu interesującej go gospodarczo dziedziny, co było istotnym celem jego wycieczki”.

Tadeusz Konopiński obawiał się też, że wystawa może doprowadzić do niesnasek, a kto wie, czy i nie awantur politycznych – nikt nie miał wątpliwości, że rolnictwo na zachodzie ówczesnej Polski jest lepiej zorganizowane niż to na wschodzie, choćby na Polesiu. Dlatego też starał się, by nikt nie zarzucił poznaniakom i Wielkopolanom wywyższania się nad innych.

Wystawa odniosła wielki sukces krajowy i międzynarodowy. Jego miarą było to, że Belgowie Tadeuszowi Konopińskiemu powierzyli stanowisko dyrektora Międzynarodowej Wystawy Rolniczej w Liegé. Zorganizowano ją w 1939 roku. I tak jak ta poznańska, też była sukcesem.

Specjalista od hodowli bydła i dyrektor Wielkopolskiej Izby Rolniczej swoim osobistym życiem pokazywał, że umie łączyć wiedzę z praktyką – w 1936 roku kupił w Panience niedaleko Jarocina tzw. resztówkę, czyli część majątki Ernsta Fischera von Mollard, który był zmuszony go rozparcelować. I założył tu wzorcową hodowlę bydła. Kiedy wybuchła II wojna światowa, Niemcy wyrzucili z majątku żonę profesora i jego córki, a on sam przezornie przedostał się do Generalnej Guberni – jedną z pierwszych decyzji gauleitera Kraju Warty, bo tak nazwano Wielkopolskę wcieloną do Rzeszy, było rozpoczęcie represji wobec polskiej inteligencji. Rozstrzeliwano nauczycieli, księży, zakonnice, urzędników…

Żona profesora Stefania z córkami Marią i Joanną wysiedlona z Panienki w październiku 1939 roku trafiła do obozu przejściowego w Cerekwicy, a w grudniu wywieziono je w okolice Opoczna. Tam udało jej się wydzierżawić majątek Słowik i dzięki temu mogła zaopatrywać w żywność oddziały partyzanckie. W działania partyzanckie włączyły się obie córki. Po wojnie żartowały, że obydwie są „postrzelone”. Sam profesor w tym czasie „zaczepił się” w izbie rolniczej w Jędrzejewie niedaleko Kielc, a od 1942 roku w tychże Kielcach organizował Tajny Uniwersytet Ziem Zachodnich, którego oczywiście był wykładowcą. Nie tylko uczył, wiedząc, że za tak naukę można trafić do obozu koncentracyjnego, ale też kolportował prasę podziemną. W 50-lecie pracy profesora w czerwcu 1965 r. kielczanie wręczyli mu Złotą Odznakę za Zasługi dla Ziemi Kieleckiej w okresie okupacji hitlerowskiej.

Powojenne losy profesor związał z Wrocławiem
Powojenne losy profesor związał z Wrocławiem
fot. archiwum UPWr

Kiedy tylko upadła III Rzesza i zakończyła się II wojna światowa, profesor ruszył do polskiego już Wrocławia – tutaj w 1945 roku organizował Wydział Medycyny Weterynaryjnej i Wydział Rolny na tworzącym się wówczas Uniwersytecie i Politechnice we Wrocławiu. W 1946 roku został kierownikiem Katedry Szczegółowej Hodowli i Żywienia Zwierząt, a kiedy w 1951 roku powstała Wyższa Szkoła Rolnicza współinicjował powołanie Wydziału Zootechnicznego i był pierwszym jego dziekanem (1954-1956), a w latach 1957-1963 – dyrektorem Instytutu Zootechniki. Członek Polskiej Akademii Nauk uważany był zgodnie za twórcę szkoły naukowej hodowli i chowu zwierząt gospodarskich. Jak podkreślał prof. Gajewczyk z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, napisane przez niego podręczniki i prace naukowe do tej pory nie straciły wiele na swej aktualności i atrakcyjności, choć niektóre z opracowań profesora nie zostały dopuszczone do druku ze względu na cenzurę – dla ówczesnych władz profesor był osobą niepewną politycznie.

Jedną z publikacji, która się wtedy ukazała, był wydany w 1946 roku „Poradnik dla Osadnika Śląskiego, który profesor Tadeusz Konopiński napisał wspólnie z profesorem Bolesławem Świętochowskim. W przedmowie kierownik Katedry Szczegółowej Hodowli i Żywienia Zwierząt zwrócił się wprost do rolników dolnośląskich: „Drodzy Osadnicy Gospodarze! Daję Wam do ręki broszurę, owoc mej pracy, rozmyślań i doświadczenia. Wiem, że wracając wieczorem do domu po dniu długiej i znojnej pracy niechętnie zabierzecie się do czytania, nie będziecie mieli na to ochoty, a utrudzone ciało wymagać będzie tylko spoczynku. Przyjdą jednak dni świąteczne, jesienne szarugi i długie wieczory zimowe, gdy czasu jest więcej, a pracy mniej i myśl jest swobodniejsza”.

Tadeusz Konopiński zmarł 6 października 1965 roku, cztery miesiące po uhonorowaniu go przez wdzięcznych kielczan. Profesor został pochowany we Wrocławiu, na cmentarzu przy ul. Bujwida. W roku 1982 uczczono pamięć profesora w miejscu jego urodzenia, odsłaniając na szkole w Wonieściu tablicę pamiątkową poświęconą jego pamięci.

kbk

Zobacz również:

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg