eu_green_logo_szare.png

Aktualności
Szary kot leżący na kolanach właścicielki, otoczony jej rękoma.

W Światowy Dzień Kota – kocie gwiazdy i koci lekarze

O swoich własnych kotach, małych i dużych kocich pacjentach leczonych w klinikach Wydziału Medycyny Weterynaryjnej i dzikich kotowatych, których populacje starają się ratować opowiadają lekarze weterynarii UPWr.

Kotowate to dwie podrodziny – Felinae, czyli małe koty, które mruczą, np. rysie, żbiki, pumy, oceloty czy serwale oraz Pantherinae, czyli pantery – wielkie koty, które nie potrafią mruczeć, za to głośno ryczą – lwy, tygrysy, jaguary, lamparty i pantery. I jedne, i drugie bywają pacjentami klinik UPWr.

Wśród kocich pacjentów weterynarzy UPWr są też prawdziwe gwiazdy medialne, by wspomnieć 160-kilogramowego Leo czy „małą”, bo ważącą podczas wizyty u neurologa jedynie 30 kilogramów Kari – lwy, które diagnozował prof. Marcin Wrzosek współpracujący z ogrodami zoologicznymi i konsultujący pod względem neurologicznym między innymi stado rzadko spotykanych białych lwów z Borysewa.

Kari, młoda, 30-kilogramowa, biała lwica na wizycie diagnostycznej w klinikach UPWr
Wśród nietypowych kocich pacjentów w klinikach UPWr są m.in. białe lwy z Borysewa. Na zdjęciu Kari, młoda lwica na wizycie diagnostycznej u prof. Marcina Wrzoska
fot. Tomasz Lewandowski 

Prawdziwą gwiazdą mediów społecznościowych jest Lady Rozamunde, z własnym profilem na Facebooku i Instagramie, znana jako Mundziok The Cat. To kotka, której właścicielką jest dr Agnieszka Cekiera z Katedry Chorób Wewnętrznych.

– Koty są zabawne z tymi swoimi charakterkami i specyficznymi zachowaniami, dlatego często stają się gwiazdami mediów – mówi dr Cekiera. Jej koty to Pafnucy, zakupiony z hodowli pers, obecnie – jak go określa właścicielka – starszy pan (ma 16 lat) – i właśnie Mundziok The Cat. – Dostałam ją od właścicielki, która przyjechała z miotem kotów norweskich leśnych na badania słuchu – wspomina dr Cekiera – Rozamunda jest głuchą kotką, co eliminowało ją z hodowli, więc hodowczyni szukała dla niej dobrego domu. Ta kotka jest najszczęśliwsza na świecie, bo nie wie, że jest głucha i nic jej nie stresuje w życiu.

Kot u lekarza

Jednak wizyta u lekarza stresuje nawet całkiem wyluzowane koty. – Zwłaszcza przy pierwszym kontakcie z pacjentem trzeba być ostrożnym – mówi dr Agnieszka Cekiera – kot w sytuacjach dla siebie kryzysowych często reaguje agresją, nie można go osaczać, nie powinno być przy nim za dużo ludzi. Staram się, żeby wizyty u weterynarza nie kojarzyły im się tylko z przykrościami, więc w gabinecie dermatologii mamy zabawki, kocyki, a kot w czasie zbierania wywiadu może wyjść z transportera i obejrzeć sobie wszystko.

– Każdy jest inny – podkreśla dr Cekiera – kiedy przed badaniem próbuję się z nimi zapoznać, jeden już po chwili jest gotowy do zabawy, ale inny chce, żeby szybko zostawić go w spokoju. Zdarzają się także koty tak agresywne i zestresowane, że badanie jest bardzo utrudnione, a czasem nawet niemożliwe do przeprowadzenia.

Dr Agnieszka Cekiera z Kliniki i Katedry Chorób Wewnętrznych UPWr z jednym ze swoich kotów
Dr Agnieszka Cekiera z Katedry Chorób Wewnętrznych i jej kotka – gwiazda instagrama, Mundziok The Cat
fot. archiwum prywatne

Jedne ryczą, drugie mruczą

Obchodzony 17 lutego Światowy Dzień Kota wymyślono ku przyjemności właścicieli kotów domowych, ale warto wiedzieć, że te wszystkie Mruczki, Filemony, Pusie i Lusie, to drapieżne ssaki z rodziny kotowatych liczącej 39 gatunków.

Najstarsze szczątki przodka kota odkryte w Europie pochodzą sprzed 25 milinów lat, choć większość znanych przyrodnikom gatunków kotowatych pojawiła się w ciągu ostatnich kilku milionów lat. Naukowcy nie są zgodni, co daty udomowienia kota – są źródła które mówią, że dziki drapieżnik (kot nubijski) dołączył do rodziny ludzkiej ok. 9,5 tysięcy lat temu. W każdym razie już 2 tys. lat przed naszą erą kot był bardzo popularnym w Egipcie zwierzęciem towarzyszącym.

Współcześnie podobno to właśnie koty są najczęstszymi na świecie zwierzętami towarzyszącymi ludziom – szacuje się, że kotów domowych jest na całym świecie od 200 do 600 milionów.

Dr Agnieszka Cekiera, specjalistka chorób psów i kotów, tak tłumaczy tę kocią przewagę w upodobaniach miłośników zwierząt: – Koty są indywidualistami, ale wbrew pozorom potrzebują obecności człowieka, często też innych kotów. Psy są wspaniałe, jednak wymagają od właścicieli bardzo dużo atencji emocjonalnej, kot z kolei wie, kiedy chcesz mieć spokój, a kiedy potrzebujesz kontaktu.

O marcowaniu i genach

– Sezon rozrodczy kotów w naszym klimacie rozpoczyna się w marcu, wtedy też tzw. marcowanie kotów jest najbardziej zauważalne. Ale ten sezon trwa do późnej jesieni – niektóre kotki mogą mieć nawet trzy mioty w roku – mówi dr Sylwia Prochowska z Katedry Rozrodu Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

Koty nierasowe rozmnażają się bardzo dynamicznie, co powoduje konieczność ograniczania ich potencjału reprodukcyjnego poprzez kastrację. Lepiej zapobiegać, niż stawać przed sytuacją, gdy miotem nie ma się kto zaopiekować, a kocięta w efekcie giną wycieńczone chorobami – nie mają wątpliwości weterynarze z UPWr. 

Przy okazji rada dla właścicieli (i miłośników) kotów, przed sezonem ich marcowych szaleństw: – Powinno się kastrować koty, które nie są przeznaczone do rozrodu. I nie przychodzić po tabletkę antykoncepcyjną dla kotki, która właśnie ma ruję i od dwóch dni nie pozwala właścicielom zasnąć – uczula dr Prochowska – tylko zadbać o to wcześniej. Podawanie hormonów w tym momencie wiąże się z ryzykiem rozwinięcia ropomacicza, które może być śmiertelne!

Dr Sylwia Prochowska z Katedry Rozrodu UPWr z kotem
Dr Sylwia Prochowska: – Koty, które nie są przeznaczone do rozrodu, powinny być kastrowane
fot. archiwum prywatne

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z kotami rasowymi, hodowlanymi. – Ich rozród jest fatalny z powodu selekcji prowadzonej przez hodowców głównie w oparciu o wygląd zewnętrzny i rozmnażanie wsobne, czyli pomiędzy spokrewnionymi osobnikami – wyjaśnia prof. Wojciech Niżański. – Niektóre rasy zostały wyprowadzone z jednego osobnika, mutanta o jakiejś specyficznej cesze (np. klapnięte uszy), która się spodobała i którą hodowcy chcieli zachować.  

Do ambulatorium Kliniki Rozrodu na UPWr trafiają hodowcy świadomi, którzy mając na uwadze zdrowie rasy wykonują u swoich zwierząt testy w kierunku chorób genetycznych i rozmnażają tylko zwierzęta nieobciążone wadliwymi genami. Czasami jednak takie osobniki nie chcą się rozmnażać – np. kotka nie akceptuje wybranego dla niej samca. Wtedy lekarze wykonują sztuczną inseminacje kotek.

Badania płodności, zdolności zwierząt do rozrodu służą nie tylko samej hodowli kotów domowych – doświadczenia naukowcy przenoszą na dzikie kotowate, których populacje ratują za pomocą technik in vitro. To na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu (we współpracy z UR w Krakowie) po raz pierwszy na świecie sklonowano z sukcesem zarodki kota dzikiego jaguarundi (w tym ważnym dla nauki eksperymencie wykorzystano komórki jajowe domowej kotki rasy maine coon).

Współczesna arka Noego

Profesor Wojciech Niżański kieruje Bankiem gamet i komórek somatycznych dzikich kotowatych. Wspólnie z ogrodami zoologicznymi w Krakowie i Opolu, stworzono alarmową linię powiadamiania o śmierci każdego dzikiego kota. Dzięki temu możliwe jest natychmiastowe pobranie komórek zwierzęcia i zachowanie ich w banku.

Prof. Wojciech Niżański, kierujący Bankiem gamet i komórek somatycznych dzikich kotowatych, z trzeba kotami
– Chociaż kotowate opanowały najróżniejsze środowiska, to przegrały w starciu z człowiekiem. Stały się ofiarą cywilizacji. Populacja dzikich kotowatych jest dramatycznie niska – mówi prof. Wojciech Niżański, który kieruje Bankiem gamet i komórek somatycznych dzikich kotowatych, chroniącym różnorodność genetyczną gatunków
fot. Tomasz Lewandowski

Profesor tak wyjaśnia sens tych działań: – Chociaż kotowate opanowały najróżniejsze środowiska, od tropikalnych dżungli Ameryki Południowej i Indonezji, przez afrykańskie sawanny, po pustkowia Tybetu do wysokości 4 500 m n.p.m., chociaż podziwiamy piękno ich ciał idealnie przystosowanych do drapieżniczego trybu życia, to w starciu z człowiekiem dzikie koty przegrały. Zostały pozbawione siedlisk, są zabijane dla futra i innych części ciała używanych w ludowej medycynie czy tępione jako szkodniki polujące na zwierzęta hodowlane. Stały się ofiarą cywilizacji. Ekspansja osiedli człowieka, wielkich aglomeracji i stref wokół, budowa dróg i autostrad, zanieczyszczenie środowiska, substancje toksyczne w powietrzu, wodzie i glebie – wszystko to spowodowało dramatyczne ograniczenie populacji dzikich kotowatych. Dlatego liczebność większości gatunków zmniejsza się, a populacja najbardziej zagrożonego gatunku (rysia iberyjskiego) nie przekracza 200 osobników. Dlatego tak ważna jest działalność banku – chronimy różnorodność genetyczną gatunków, która jest zagrożona, gdy w środowisku naturalnym pozostaje niewiele osobników.

Dużo zdrowia z okazji dnia kota!

Warto pamiętać, że zwierzęta domowe, w tym koty, są wykorzystywane jako modele w badaniach nad różnymi chorobami człowieka. Rozpoznanie wielu procesów chorobowych i poszukiwanie skutecznych terapii dla ludzi nie byłoby możliwe, gdyby nie medycyna weterynaryjna – koty mają swój wkład w badania nad np. wirusem HIV, mukopolisacharydozą czy dziedziczą ślepotą siatkówkową. Fibroblasty kotów przechowywane w banku zostały nawet wykorzystane w zeszłym roku w badaniach nad COVID-19.  

jc

Powrót
16.02.2021
Głos Uczelni
wydarzenia

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg