eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Przemysłowe fermy i ptasia różnorodność idą w parze

Czy modernizacja wsi oznacza dla ptaków same niekorzystne zmiany? Okazuje się, że dla niektórych gatunków nowoczesne fermy to znakomite miejsce do życia. Wyniki badań zaskoczyły ornitologów.

W ostatnich dziesięcioleciach różnorodność biologiczna w krajobrazach rolniczych Polski i innych krajów Europy zdecydowanie zmniejsza się. Winne temu są liczne zmiany, jakie zachodzą na wsi. Tym bardziej zadziwiło nas, że w coraz bardziej unowocześnianym wiejskim krajobrazie ptaki znalazły dla siebie dogodne miejsce – mówi prof. Cezary Mitrus z Zakładu Ekologii Kręgowców i Paleontologii UPWr. Jest współautorem publikacji, która ukazała się w „Journal of Ornithology”: „Czynniki siedliskowe wpływające na ptaki lęgowe na fermach zwierzęcych: czy nowoczesna infrastruktura rolnicza może być dobra dla ptaków?”.

Czujne spacery po wschodzie słońca

Prof. Mitrus wraz z zespołem sprawdził duże fermy o intensywnej produkcji zwierzęcej w centralnej i środkowo-wschodniej Polsce. Hoduje się w nich głównie drób (Polska jest największym producentem drobiu w UE), a także trzodę chlewną i bydło. Wybrano 101 ferm w trzech regionach, w okolicach Mławy, Zduńskiej Woli, Łasku oraz Siedlec. 

Badacze obserwowali ptasie siedliska dwukrotnie w 2021 roku: od połowy kwietnia do połowy maja i od do połowy maja do połowy czerwca. To okres, gdy ptaki przystępują do lęgów: budują gniazda, składają jaja i wychowują pisklęta. Obserwatorzy nie wchodzili na fermy ze względów bezpieczeństwa, żeby nie zainfekować zwierząt hodowlanych niebezpiecznymi dla nich wirusami, na przykład ptasią grypą. – Siatka grodząca fermy zapewniała wystarczająco dobrą widoczność. Poza tym wiele ptaków nie tyle widać, ile słychać – wyjaśnia profesor. Badacze rozpoczynali obserwacje godzinę po wschodzie słońca, w pogodne dni, bez deszczu i silnego wiatru. Wyposażeni w lornetki, spacerowali wzdłuż ogrodzenia, podpatrując i nasłuchując ptaki, do godziny 11. Poranek i przedpołudnie to pora, gdy ptaki są najbardziej aktywne. 

Dane zebrane podczas obserwacji zostały umieszczone w arkuszach Excela i poddane analizie statystycznej. Na ich podstawie ustalono zależności między czynnikami siedliskowymi a występowaniem ptaków. Porównano również zagęszczenie niektórych gatunków na fermach i w sąsiednich wsiach, aby określić znaczenie środowiska fermowego dla ptaków. Wyniki zaskoczyły naukowców.

Fermy: cicho, bezpiecznie, dostatnio

Pomimo przekonania, że modernizacja wsi ma niekorzystny wpływ na awifaunę, okazało się, że może ona mieć również pozytywne aspekty dla niektórych ptaków. Na dużych wyspecjalizowanych fermach bogactwo gatunkowe wzrastało wraz z liczbą budynków, liczbą otaczających je drzew, krzewów, stawów i stert gruzu.  

Zaskakujące było wielokrotnie wyższe zagęszczenie na fermach niż w okolicznych wsiach kilku gatunków, m.in. kopciuszka, białorzytki, pliszki siwej i dzierlatki. Fermy okazały się enklawą zanikających gatunków krajobrazu rolniczego, takich jak dzierlatka czy białorzytka. Ich liczebność w ostatnich latach spada, a na dużych łąkach wokół fermowych budynków znalazły dobre warunki do gniazdowania i żerowania. Właśnie tam zaczęły odbudowywać stanowiska.

– Pod koniec XX wieku dzierlatka niemal wyginęła w całej Polsce. Potocznie nazywa się ją śmieciuszką, bo korzysta ze śmietników i pryzm obornika polując tam na owady. Unowocześnienie hodowli, zamykanie śmietników, dezynsekcje oraz betonowanie i utwardzanie powierzchni ograniczyły miejsca żerowania tego gatunku. To, że dzierlatka odradza się wokół przemysłowych ferm było dla nas takim zaskoczeniem, że zdecydowaliśmy się sprawdzić, jakim jeszcze innym gatunkom służą te miejsca. Stąd pomysł na te badania – mówi ornitolog.

Fermy okazały się enklawą zanikających gatunków krajobrazu rolniczego, takich jak dzierlatka czy białorzytka.
Dzierlatka (Galerida cristata) to ptak podobny do skowronka zwyczajnego. Posiada charakterystyczny czubek na głowie
fot. Shutterstock

Fermy są ogrodzone, a to oznacza, że mają do nich ograniczony dostęp lisy, psy, koty i inne drapieżniki zagrażające ptakom. Kompleksy te sytuuje się w pewnej odległości od wsi i innych zabudowań. Wokół rozciągają się rozlegle, rzadko uczęszczane łąki, wzbogacone zagajnikami drzew i krzewów, często z naturalnymi zbiornikami wodnymi. To idealne miejsca dla ptaków, które zakładają gniazda na ziemi i dla tych gniazdujących wyżej. Na fermach nierzadko znajdują się pozostawione po budowie sterty gruzu; w takich warunkach lubi gniazdować białorzytka. Ptaki upodobały sobie na fermach także magazyny paszy i inne budynki gospodarcze.

Prof. Mitrus: – Mimo że te obiekty są dobrze ocieplone, a więc dostępność potencjalnych miejsc lęgowych jest mała, to i tak ptaki znajdowały tam miejsca dla siebie. Nawet w budynkach administracyjnych, w szczelinach między dachami a ścianami zagnieździły się kopciuszki, w oknach jaskółki oknówki, a ubytki w elewacji zajęły szpaki i wróble. Tam, gdzie odpadły fragmenty tynku, wydłubały sobie dziuple w styropianie. 

Fermy, zgodnie z wytycznymi Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska Ochrony, muszą być obsadzone krzewami, które mają być naturalną barierą dla hałasu i odoru. Przy okazji stały się dobrym miejscem gniazdowania makolągw, dzwońców i rudzików. Na brzegach małych zbiorników wodnych oraz trawnikach w obrębie ferm żerowały pliszki siwe i dzierlatki. Liczba drzew przekładała się na bogactwo gatunkowe i liczbę par ptaków, takich jak sikory, dzięcioły, zięby i kulczyki. Podczas obu badań na fermach stwierdzono 61 gatunków i 1951 par lęgowych ptaków. To głównie pliszki siwe, kopciuszki, dzierlatki, białorzytki, szpaki, makolągwy wróble, mazurki,  dymówki i oknówki.

Dzięcioł duży (Dendrocopos major) poszukuje pożywienia w drzewie, kując otwory nawet na głębokość 10 cm
fot. Shutterstock

– Te badania pokazują, że fermy zwierzęce mogą być ważnymi ostojami niektórych gatunków ptaków. Istotne jest, aby tak je rozplanować i nimi zarządzać, aby stworzyć przestrzeń jak najbardziej przyjazną ptakom. Na przykład sadzić dodatkowe drzewa i krzewy, tworzyć miejsca gniazdowe na budynkach czy niewielkie zbiorniki wodne  – podsumowuje profesor.

Bocian znika z polskiego krajobrazu

Ornitolodzy alarmują, że od lat spada liczebność ptaków związanych z terenami rolniczymi. 

– Kiedyś na polach uprawnych powszechnie spotykało się skowronki, potrzeszcze, kuropatwy, a w zabudowaniach wiejskich wróble czy mazurki. Dziś to rzadkość – mówi prof. Mitrus. Wyniki badań z jego udziałem prowadzone w wiejskim środowisku pokazują, jak bardzo przeobrażenia wsi wpływają na przyrodniczą różnorodność. Zmienia się wiejska architektura: nowe domy są docieplone, pozbawione zakamarków dogodnych dla ptaków. Zmieniają się mieszkańcy tych domów. 

– Nasze wioski w dużej mierze stały się noclegowniami dla osób, które dojeżdżają do pracy w mieście. Ponad połowa budynków jest zamieszkała przez osoby, które nie prowadzą już małych rolnych gospodarstw, które kiedyś były tak powszechne. Bardzo sprzyjały ptakom, które żywiły się ziarnem rzucanym kurom i gołębiom na podwórze. Korzystały ze słomy w stodołach, która była dla nich schronieniem i stołówką – opowiada naukowiec.

Nawet bocian biały, który był naszą wizytówką, z powodu zmian środowiskowych znika z polskiego krajobrazu. Kiedyś 20 procent światowej populacji gnieździło się w Polsce, teraz częściej można go spotkać w Hiszpanii.

Wiele złego dla awifauny zrobiły zwłaszcza zmiana sposobu użytkowania gruntów i intensyfikacja metod uprawy. Środki ochrony roślin niszczą owady, czyli ptasi pokarm. Małe pola zostały połączone w duże areały, a to oznacza likwidację miedz, w których gniazdowały skowronki, trznadle i inne naziemne gatunki.

– Nawet bocian biały, który był naszą wizytówką, z powodu zmian środowiskowych znika z polskiego krajobrazu. Kiedyś 20 procent światowej populacji gnieździło się w Polsce, teraz częściej można go spotkać w Hiszpanii – mówi profesor. – Gwałtownie spada liczebność przepiórki, a w najbliższych latach wyginie kraska. Jest dziuplakiem, który lubi niewielkie śródpolne zadrzewienia ze starymi dziuplastymi drzewami, jakich prawie już nie ma. Nie służy jej wycinanie śródpolnych drzew, co u nas jest powszechne. Kraska poluje na chrząszcze i inne duże owady, których ubywa z powodu chemizacji rolnictwa. Wszystko to wpływa na spadek jej sukcesu reprodukcyjnego.

Bocian biały (Ciconia ciconia) żywi się małymi gryzoniami, owadami, płazami, gadami i rybami
fot. Shutterstock

W całej Polsce pozostało zaledwie kilkanaście par kraski, głównie na Kurpiach. Przylatuje do nas wiosną z Afryki, a na spadek jej populacji mają wpływ także nielegalne polowania na trasach migracji oraz zmiany klimatyczne na zimowiskach. Nie wszystkich ptaków jednak ubywa. Liczebność niektórych, na przykład łabędzia niemego, błotniaka stawowego i piegży jest na stabilnym poziomie, a niektórych nawet wzrasta. 

– Od 20 lat obserwujemy coraz więcej żurawi na polach wokół wsi. Zatrzymuje je obfitość kukurydzy, którą się żywią oraz ciepłe zimy, które sprawiają, że u nas zimują zamiast odlatywać. Wszystko to wpływa na wzrost ich przeżywalności.  

20 procent Polski pod ornitologiczną obserwacją

Badania prowadziło sześciu doświadczonych ornitologów,  którzy mają za sobą co najmniej 25 lat obserwacji ptaków. Artur Goławski i Zbigniew Kasprzykowski są pracownikami Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach, natomiast Mirosław Rzępała, Piotr Szczypiński i Henryk Kot to ornitolodzy z zamiłowania. 

– Wiele obserwacji przyrodniczych opiera się nie tylko na profesjonalistach. Szczególnie jest to rozpowszechnione w Wielkiej Brytanii, gdzie do Królewskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków należy milion osób, naukowców i amatorów. Jak tylko gdzieś pojawi się rzadki gatunek, momentalnie przesyłają sobie informacje – opowiada prof. Mitrus. 

.jpg
Wskaźnik liczebności pospolitych ptaków krajobrazu rolniczego wg GIOŚ
źródło: Monitoring Ptaków Polski (MPP)

W Polsce ornitolodzy amatorzy włączyli się m.in. w ciągły monitoring ptaków (MPP) prowadzony od 2000 roku przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Jest on częścią systemu ochrony ptaków, zwłaszcza gatunków wymienionych w I Dyrektywie Ptasiej, który jest obowiązkiem prawnym państw członkowskich UE. Na podstawie danych zebranych w MPP wylicza się wskaźnik zmian liczebności populacji ptaków krajobrazu rolniczego (Farmland Bird Index) oraz wskaźnik zmian liczebności ptaków leśnych (Forest Bird Index). Monitoruje się prawie 20 proc. powierzchni Polski, populacje 180 gatunków ptaków lęgowych (niemal 80 proc. całej awifauny lęgowej), 30 gatunków ptaków zimujących i 5 gatunków ptaków wędrownych. Regularnie sprawdza się m.in. ich liczebność, rozrodczość, rozmieszczenie. Według GIOŚ ptaki, jako zwierzęta wrażliwe na zmiany środowiskowe,  są powszechnie uznawane za dobre wskaźniki stanu całego środowiska przyrodniczego. W wielu państwach UE odpowiednio dobrane indeksy liczebności ptaków traktowane są jako wskaźniki jakości życia społeczeństwa. Wysokie bogactwo gatunkowe oraz liczebność ptaków świadczą o dobrym stanie środowiska, a to przekłada się na stan zdrowia i długość życia ludzi.

Ptasie migracje w dużych miastach

Od 2021 roku GIOŚ prowadzi dodatkowo Monitoring Pospolitych Ptaków Miast (MPPM). W ramach programu liczone są wszystkie gatunki obecne w 37 największych miastach Polski, przekraczających 100 tys. mieszkańców. Zaobserwowano w nich 149 gatunków ptaków. Najbardziej rozpowszechnione gatunki synurbijne, czyli przystosowane do warunków miejskich to gołąb miejski, sroka, sierpówka, jerzyk, kawka, kopciuszek,  wróbel i pleszka. Wedłg GIOŚ udział poszczególnych gatunków w czołówce najpospolitszych ptaków miejskich był podobny jak w poprzednim roku, oprócz wróbla, którego rozpowszechnienie spadło o 3,4 proc.

Rozrastające się miasta zapewniają ptakom łagodniejszy klimat, ciepło, schronienie i łatwy dostęp do pożywienia. Są jednak także pułapką: ptaki są dziesiątkowane przez koty, samochody, rozbijają się o szyby, szkodzi im smog i hałas. Zmiany w miejskiej awifaunie wynikają m.in. z zagęszczania zabudowy, sposobu budowania czy odnawiania domów, kształtowania miejskiej zieleni. Murowane budynki przyciągnęły do miast ptaki naskalne, stworzenie parków zwabiło ptaki nadrzewne. Coraz więcej gatunków oswaja się z obecnością ludzi, przestaje być płochliwa, korzysta z pokarmu antropogenicznego.

We Wrocławiu najsilniej wzrosła liczebność kaczek krzyżówek, które przestały obawiać się człowieka i korzystają z naszych resztek jedzenia. Coraz więcej jest u nas łabędzi niemych, nurogęsi i czapli.  

– Mamy całą kolonię czapli siwej, 100 par, na terenie ogrodu zoologicznego, w okolicach Hali Stulecia oraz na skwerze Cybulskiego. Wrocław jest pod tym względem wyjątkowy pośród dużych miast. Niestety tej zimy ktoś usunął znaczną część gniazd – opowiada prof. Mitrus. – Nie kochamy też gawronów: usuwa się gniazda i zatrudnia się sokolników, żeby przepłaszać je za pomocą sokołów i jastrzębi.  

Ocieplający się klimat sprawił, że w minionych 20 latach do Wrocławia przybyły gatunki z ciepłych regionów: dzięcioł białoszyi i pliszka cytrynowa, która osiedliła się na polach irygacyjnych. Po 2000 roku we Wrocławiu osiedliło się na lęgi kilka nowych gatunków, m.in. zniczek, nurogęś, żuraw. 

Pliszka cytrynowa (Motacilla citreola) pochodzi z Azji. Jest ptakiem wędrownym, który powoli zadomawia się w naszym kraju
fot. Shutterstock

Jednak 10 gatunków zanikło, a 20 jest bliska całkowitemu zanikowi. Z Wrocławia zaczęły się wycofywać ptaki związane z krzewami: świstunka, drozd śpiewak, strzyżyk i słowik. W ostatnich dekadach zniknęły też sowy płomykówka i pójźdźka, natomiast przybyło nam ptaków wodnych. Okres po 2010 roku to regres gatunków gorzej przystosowanych do wielkomiejskiego środowiska. Dotyczy to zwłaszcza dwóch grup. Ptakom gniazdującym na terenach podmokłych, m.in. cyraneczkom, bekasom, brodźcom, szkodzi modernizacja cieków wodnych, osuszanie podmokłych terenów  i coraz mniej deszczów. Ptaki krajobrazu rolniczego, np. świergotek i lelek wycofują się z powodu ekspansji deweloperów na przedmieściach, gdzie na niedawnych polach powstają kolejne osiedla. Według autorów książki „Ptaki Wrocławia” zmiany w awifaunie naszego miasta można tak przedstawić w skrócie:

  • wiek XIX: dominowanie wróbla domowego, jaskółek i jerzyka;
  • wiek XX: najliczniejsze były wróbel domowy, gołąb miejski, kos, grzywacz, gawron, krzyżówka;
  • początek XXI wieku: przeważają gołąb miejski, wróbel domowy, grzywacz, krzyżówka, sroka, wrona.

Przetrwanie ptaków, czyli przetrwanie człowieka

Zarówno w miastach, jak i na terenach rolniczych ptaki pełnią ważną rolę w ekosystemie. Ograniczają rozrost  gatunków uznanych przez człowieka za szkodniki, owadów i bezkręgowców, którymi się żywią. 

Prof. Mitrus w tym roku będzie realizował projekt na farmach fotowoltaicznych, sprawdzając, jak ich otoczenie wpływa na ptaki. W ubiegłym roku badał liczebność ptaków przy wiejskich szkołach w centralnej Polsce, na wschodnim Mazowszu i w Małopolsce. 

– Wyniki jeszcze nie są opracowane, ale mamy wstępne wnioski. W większości z tych 300 szkół ptaki miały sprzyjające warunki, bo często są to stare budynki o spadzistych dachach, w których zakamarkach zakładają gniazda wróble, oknówki i jerzyki. Wokół szkół zwykle rozciągają się ogrodzone duże, trawiaste tereny, które służą za stołówkę. Natomiast w wiekowych dziuplastych drzewach, które rosną obok starych wiejskich szkół, gniazdują sikory, szpaki i dzięcioły – opowiada naukowiec.  Podkreśla, że ptaki są stałym i nieodzownym elementem środowiska przyrodniczego. Są też obecne na różne sposoby w życiu człowieka. 

– Mimo to często ich nie dostrzegamy, lekceważymy, a niekiedy boimy się. Zwykle niepokój budzi w nas coś, czego nie znamy i nie rozumiemy. Zatem starajmy się poznawać otaczającą nas przyrodę, w tym ptaki, poznawać ich potrzeby i pomagać im – mówi. Nawet działania w małej skali, wokół naszego domu, mogą być pomocne w utrzymaniu biologicznej różnorodności. Warto pozostawiać stare, dziuplaste drzewa, kosić trawniki jak najrzadziej, tworzyć ogrody kwietne z rodzimymi gatunkami, wieszać budki lęgowe dla ptaków na budynkach po termomodernizacji. 

– Naturalne, nieprzekształcone środowisko jest najlepsze dla bytowania różnych organizmów i utrzymania go w nienaruszonym stanie. Brak ingerencji jest optymalnym działaniem. Niestety takich miejsc jest coraz mniej, człowiek na ogromną skalę przekształcił środowisko na całym świecie. Dlatego też, aby samemu przetrwać, powinien pomagać w bytowaniu dzikiej flory i fauny – uważa ornitolog.

Aneta Augustyn

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg