eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Profesor Carbonell Barrachina: – UPWr jest pełen moich przyjaciół

Profesor Ángel Antonio Carbonell Barrachina, doktor honoris causa Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu o chemii, alchemii, znaczeniu współpracy międzynarodowej i o tym, dlaczego pokochał Wrocław.

Pochodzi Pan z małej miejscowości pod Alicante, ale nie został rolnikiem jak rodzice, tylko wybrał naukę. Dlaczego?

– Przyszedłem na świat w gospodarstwie uprawiającym migdały i oliwki, pomiędzy dwiema małymi wioskami, Xixona i Tibi. Kiedy miałem 4 lata, moi rodzice przenieśli się do większego miasta, San Vicente del Raspeig, aby ich syn i córki mogli się uczyć i mieli szansę na lepszą przyszłość. Ale jeśli mam być szczery, zawsze czułem w sobie duszę rolnika. W każdym razie chciałbym skorzystać tu z okazji, aby podziękować wszystkim rolnikom za ich ciężką pracę i poświęcenie, by nas wszystkich wykarmić. Znaczenie rolnictwa i rolników było widoczne podczas restrykcji spowodowanych COVID-19, kiedy to musieli oni ryzykować życie, aby móc wyprodukować żywność dla reszty społeczeństwa. Jeśli zaś chodzi o mój wybór nauk ścisłych, zawsze byłem ciekaw odpowiedzi na różne pytania, a ponadto byłem bardzo zdyscyplinowany i pracowity. Dlatego właśnie zdecydowałem się studiować chemię – aby móc poszukiwać wyjaśnień. Myślę, że chemia leży u podstaw naszego życia codziennego.

Co zawdzięcza Pan rodzicom i pierwszym nauczycielom?

– Odpowiedź jest prosta: Zawdzięczam im i mojej rodzinie WSZYSTKO. TO, KIM JESTEM. Dzięki ciężkiej pracy moich rodziców ja i moje siostry mogliśmy studiować chemię i inżynierię chemiczną i mamy teraz bardzo dobrą pracę. Moi rodzice nigdy nie mieli wakacji, nie podróżowali za granicę, aż do niedawna, kiedy to przeszli na emeryturę i zaczęli nowe życie. A moja żona Carol, odkąd się poznaliśmy, daje im ogromne wsparcie. Zawsze była przy mnie i jej także zawdzięczam to, kim jestem.

Podróżowanie i praca za granicą otwierają umysł i wzbogacają wiedzę oraz wizję badań i życia. Bardzo polecam wszystkim młodym naukowcom podróże i pracę za granicą. Przyjdą oczywiście trudne dni, ale w ogólnym rozrachunku warto. Zróbcie to, proszę.

Oczywiście, kluczowe dla podjęcia decyzji, co się chce robić w przyszłości, jest także posiadanie dobrych nauczycieli, szczególnie gdy się jest nastolatkiem. Ciągle jeszcze pamiętam jednego z moich nauczycieli fizyki i chemii w szkole średniej. To on sprawił, że postanowiłem studiować chemię. Dzięki niemu było to dla mnie tak łatwe, że gdy szedłem na egzamin, prawie znałem pytania; czytałem mu w myślach i wiedziałem dokładnie, czego od nas oczekuje. Bardzo ważne jest mieć takich nauczycieli w szkole średniej, którzy nie tylko przekazują treści, ale też swoje emocje i pasję dla tematów, których uczą.

Studiował Pan chemię, specjalizował się w analizie nieorganicznej. Jej początków można się doszukać w I wieku naszej ery, kiedy Pliniusz Starszy opisał metodę identyfikacji srebra obok złota za pomocą wytrącenia chlorku srebra. Rozpoczynając pracę laboratoryjną, miał Pan poczucie, że wchodzi w świat kształtowany naukowo od stuleci?

– Mój Boże, zupełnie nie. Tak się bałem popełnienia jakichś błędów w laboratorium, że nie umiałem nawet o tym myśleć. W 1990 roku zacząłem analizować różne matryce odmian arsenu. W tamtym czasie wykonywanie specjacji arsenu było bardzo trudne i zaczynaliśmy od zera. Musiałem więc całkowicie skoncentrować się na teraźniejszości i dotrzeć do ekspertów w dziedzinie chemii analitycznej, aby móc te analizy wykonać. Całe szczęście, zawsze znajdą się życzliwi ludzie, którzy pomogą ci osiągnąć zamierzone cele. Zaczynałem małymi krokami.  Miałem wielkie szczęście odwiedzić w swoim życiu wiele laboratoriów. Zaszczytem była dla mnie praca w wielu miejscach na świecie: w Bristolu w Anglii, Baton Rouge w amerykańskiej Luizjanie i Dayton w Ohio, katalońskiej Lleidzie, we Wrocławiu, szkockim Aberdeen, w Hermosillo w Meksyku czy Manhattanie w Kansas, też w USA. Podróżowanie i praca za granicą otwierają umysł i wzbogacają wiedzę oraz wizję badań i życia. Bardzo polecam wszystkim młodym naukowcom podróże i pracę za granicą. Przyjdą oczywiście trudne dni, ale w ogólnym rozrachunku warto. Zróbcie to, proszę.

barrachina1.jpg
– Wszystko zawdzięczam moim bliskim i ich wsparciu – mówi prof. Carbonell Barrachina
fot. archiwum prywatne

Chemia wywodzi się z alchemii, z poszukiwania kamienia filozoficznego i prób uzyskania złota z piasku. Współczesny chemik też jest trochę takim magikiem poszukującym tajemnicy?

– Prawdą jest, że dziś mamy wielkie szczęście, bo nasz sprzęt analityczny jest po prostu świetny. Mamy techniki łączone, takie jak HPLC-ICP-MS czy HPLC-MS/MS, które pozwalają analizować, identyfikować i kwantyfikować niemal wszystko. Najtrudniejszą rzeczą jest próba uzasadnienia, dlaczego dany pierwiastek znalazł się w danym miejscu i czy stało się tak z przyczyn naturalnych czy spowodowanych przez człowieka. A więc owszem, jesteśmy niczym czarodzieje, ponieważ jesteśmy w stanie badać rzeczy, które jeszcze kilka lat temu były fantastyką naukową. Poza tym za każdym razem gdy naukowcy znajdują odpowiedź na jakieś pytanie, od razu powstaje wiele innych pytań. W ten sposób tajemnicom nie ma końca. Jednak my – jako „skromni” badacze – musimy wciąż pracować naukowo, bez magicznych sztuczek, aby ułatwić życie ludziom i zostawić planetę w dobrym stanie dla przyszłych pokoleń.

Byliśmy w stanie dostarczyć wodę wolną od arsenu 20 tysiącom mieszkańców wsi i to było coś niesamowitego patrzeć na ich twarze, gdy otwieraliśmy te oczyszczalnie.

Jest Pan ekspertem WHO, rekordzistą cytowań prac z zakresu oznaczania arsenu. W czystej postaci uzyskał go alchemik Albert Wielki, ale niektórzy twierdzą, że pierwsi byli Arabowie i Chińczycy. Związki arsenu stosowano przez wieki do leczenia różnych chorób, dzisiaj są wykorzystywane do produkcji półprzewodników i środków bojowych. Jak na arsen patrzy chemik?

– Arsen jest bardzo szczególnym pierwiastkiem; jest metaloidem i jeśli spyta się kogokolwiek, czy arsen jest dobry czy zły, to wszyscy powiedzą, że arszenik jest trucizną i że może zabić. Jednakże różne są odmiany arsenu. Mówiąc prościej, istnieje arsen nieorganiczny, który jest rakotwórczy, ale jest też arsen organiczny, który nie jest dla nas niebezpieczny. Ta dualność jest trudna do zrozumienia. Większości ludzi przychodzą na myśl powieści Agathy Christie i kawa zatruta nieorganicznym arsenem. Ale arsen organiczny występuje obficie w rybach i owocach morza, a kraje takie jak Hiszpania i Japonia notują największe jego spożycie na świecie i nie powoduje to problemów zdrowotnych. Jednakże w Indiach i Bangladeszu sytuacja jest diametralnie inna, a nieorganiczny arsen powoduje tam największe zatrucie w historii ludzkości – 80 milionów ludzi jest potencjalnie zagrożonych problemami zdrowotnymi nim spowodowanymi. Główną chorobą jest „choroba czarnej stopy”, która sprawia, że na rolniczych obszarach Bengalu Zachodniego ludzie umierają przed pięćdziesiątką. Wiele jest czynników powodujących tę dramatyczną sytuację: uboga dieta oparta na ryżu, który jest zbożem z najwyższą akumulacją nieorganicznego arsenu ze względu na to, że jest uprawiany w wodzie, woda pitna, która także zatruta jest nieorganicznym arsenem itd.

I co było i jest najciekawsze w Pana pracy dla WHO?

– Wykonywaliśmy projekty finansowane przez Unię Europejską i Bank Światowy w okolicy Kalkuty i są to najważniejsze badania, jakie kiedykolwiek prowadziłem. Byliśmy w stanie dostarczyć wodę wolną od arsenu 20 tysiącom mieszkańców wsi i to było coś niesamowitego patrzeć na ich twarze, gdy otwieraliśmy te oczyszczalnie. A więc wszystko zaczęło się w Indiach, ale potem zadaliśmy sobie pytanie, czy problemy zdrowotne związane z arsenem dotyczą także europejskich konsumentów, i ku naszemu zaskoczeniu odkryliśmy, że rzeczywiście, co najmniej dwie grupy konsumentów są poważnie zagrożone – dzieci poniżej 3 lat i chorzy na celiakię. Dla nich ryzyko wiąże się głównie z ograniczoną dietą bogatą w produkty oparte na ryżu. Po wielu latach pracy z arsenem EFSA (Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności) ustaliła w 2016 roku dopuszczalną maksymalną zawartość nieorganicznego arsenu w ryżu i produktach opartych na ryżu, obniżając jeszcze ten limit dla dzieci. Jednak ciągle walczymy o obniżenie limitu także dla produktów dla konsumentów z celiakią.

Od jakiegoś czasu tworzy Pan zespoły sensoryczne, które zajmują się m.in. badaniem ziół. Na czym to polega?

– Tak, wybieramy, szkolimy i nadajemy uprawnienia panelom sensorycznym na całym świecie. Mamy wielkie szczęście w tym obszarze badań, ponieważ współpracujemy z jednym z prawdopodobnie najlepszych zespołów badawczych na świecie, to znaczy Centrum Analiz Sensorycznych, któremu przewodził mój wielki przyjaciel, prof. Edgar Chambers IV. Praca z użyciem naszych zmysłów jest niesamowita. To niewyobrażalne, jak są one wrażliwe. Co więcej, na przykład nasz zmysł powonienia można połączyć z chromatografem gazowym, aby określić nuty i intensywność każdego szczytu. To niesamowite, jak umiejętne są nasze zmysły, ale wymagają one odpowiedniego treningu, abyśmy mogli otrzymać prawdziwe i obiektywne dane. Analiza sensoryczna to nie degustacja win z przyjaciółmi. To coś zupełnie innego, co pozwala dostarczyć klientom produkty najwyższej jakości i zaspokoić ich potrzeby i wymagania, a to o wiele więcej niż zwykłe delektowanie się winem. Żeby to lepiej oddać, mogę powiedzieć, że aby wyselekcjonować, wytrenować i nadać uprawnienia panelowi sensorycznemu, potrzebnych jest 15 około półtoragodzinnych sesji z udziałem dziesięciu wyszkolonych panelistów i zainwestowanie około 15 tysięcy euro.

inauguracja_21_22_galeria-2.jpg
Prof. Angel A. Carbonell Barrachina jest światowej klasy specjalistą w dziedzinie sensoryki
fot. Tomasz Lewandowski

Co wiemy z tych badań i jak wykorzystuje je przemysł spożywczy i farmaceutyczny?

– Producenci żywności korzystają tak z wyszkolonych panelistów, jak i paneli konsumenckich. Nie ma nowych produktów bez wypróbowania ich na rynku i zbadania reakcji i opinii konsumentów. Poza tym, aby móc w pełni kontrolować łańcuch produkcyjny u producenta, potrzebny jest wyszkolony panel, aby ustalić, które markery organoleptyczne są najodpowiedniejsze do kontroli jakości produktu. Poza tym Rady Regulujące Chronione Nazwy Pochodzenia (PDO) i Chronione Pochodzenie Geograficzne potrzebują narzędzi do sprawdzania, czy ich produkty zostały wyprodukowane zgodnie z wymogami prawnymi, i takie wyszkolone panele są wykorzystywane w całej Unii Europejskiej. Ja na przykład pracuję dla Hiszpańskiej Narodowej Instytucji Akredytacyjnej, audytującej panele w Hiszpanii celem sprawdzenia, czy działają prawidłowo i stosują metody naukowe.

Ludzie, którym praca sprawia przyjemność, mają szczęście i, ogólnie rzecz biorąc, osiągają większe sukcesy niż ci, którzy pracują tylko dlatego, że muszą. Poza tym my, jako profesorowie, musimy zarażać tą pasją studentów, żeby i oni mogli kochać swoją pracę.

Mówi się „jesteś tym, co jesz”. Jak na suplementy diety patrzy chemik? Czy współczesny człowiek jest uzależniony od jedzenia, czy też uzależniony od diet, które mają mu zapewnić młodość i zdrowie?

– Jestem wielkim zwolennikiem diety śródziemnomorskiej i produktów sezonowych. Dużo pracuję z żywnością funkcjonalną, przeciwutleniaczami itp., ale moje podstawowe zalecenie brzmi: stosować zróżnicowaną i zrównoważoną dietę i cieszyć się sezonowymi warzywami i owocami o pełnym smaku. Wszystkim to czytającym zalecałbym proste ćwiczenie. Weźcie notatnik i zapisujcie wszystko, co zjedliście w ciągu tygodnia i zobaczcie, jak zróżnicowana jest wasza dieta. W większości przypadków będzie to nie więcej niż 15 produktów, co jest trochę przykre w krajach o wielkiej różnorodności jarzyn, owoców i produktów mięsnych. Każdego tygodnia próbujcie więc włączać do swojej diety nowe produkty, a to uczyni was zdrowszymi i szczęśliwszymi. A wracając do pytania, moja odpowiedź brzmi: tak, być może jesteśmy uzależnieni od zdrowotnej żywności i suplementów diety, choć jest znacznie prostsze rozwiązanie – zróżnicować dietę, jeść produkty lokalne i sezonowe oraz zredukować ilość jedzenia przetworzonego i gotowego do spożycia. Wtedy nie będzie potrzeby wydawania pieniędzy na modne produkty. Ta odpowiedź nie do końca zgadza się z niektórymi obszarami moich badań, ale w naszym codziennym życiu, jeśli mamy dostęp do świeżych produktów, próbujmy cieszyć się nimi, jak to tylko możliwe i zapomnijmy o suplementach diety.

Co w pracy naukowca jest ważniejsze: ciekawość, pasja czy rzetelność? A może tylko te trzy elementy razem są w stanie doprowadzić do sukcesu badawczego?

– Naukowiec musi być ciekawy, pracować z pasją i być rzetelny w odniesieniu do swoich badań i danych. Jest to więc połączenie tych trzech elementów. Jednak oprócz tego mogę dodać jeszcze dwa, które są dla mnie kluczowe, aby osiągnąć sukces badawczy – multidyscyplinarność i współpraca międzynarodowa. Naukowcy powinni być możliwie multidyscyplinarni i pracować w sieciach międzynarodowych. Multidyscyplinarność i międzynarodowość w podejściu do badań gwarantują szeroką perspektywę i większą szansę na osiągnięcie zamierzonych celów. Ciekawość pomaga kwestionować wszystko w praktyce badawczej. Nie możemy uważać czegokolwiek za oczywiste i musimy być w stanie udowodnić nawet najprostsze rzeczy. Nauka polega na zadawaniu pytań i znajdowaniu na nie odpowiedzi. Dzięki pasji potrafimy dłużej pracować, nawet nie zdając sobie z tego sprawy ani nie odczuwając zmęczenia. Ludzie, którym praca sprawia przyjemność, mają szczęście i, ogólnie rzecz biorąc, osiągają większe sukcesy niż ci, którzy pracują tylko dlatego, że muszą. Poza tym my, jako profesorowie, musimy zarażać tą pasją studentów, żeby i oni mogli kochać swoją pracę. Rzetelność jest rdzeniem metody naukowej i nie możemy zrobić nic, co nie byłoby wiarygodne oraz powtarzalne. Aby być rzetelnym, trzeba opanować metodologię eksperymentu, techniki analityczne, statystykę i wiele innych rzeczy, które sprawią, że dane badania zainteresują społeczność naukową i będą pożyteczne dla całego społeczeństwa, w tym rolników, prywatnych firm lub nawet konsumentów.

Współcześni badacze przyznają, że im więcej odkrywają, tym mniej wiedzą. Co dla Pana było zaskoczeniem w pracy naukowca?

– To zdanie jest prawdziwe. Gdy w wyniku badań znajduje się odpowiedź na jakieś pytanie, natychmiast powstają nowe. Najbardziej zaskoczyło mnie, jak łatwo jest dziś nawiązać współpracę międzynarodową i jak łatwo pracować z ludźmi z innych krajów. Na przykład dzięki tanim liniom lotniczym łatwiej kupić bilet na samolot z Alicante do Wrocławia, przeanalizować tu próbki i potem polecieć z powrotem do Hiszpanii, pojechać pociągiem do Madrytu i zrobić tam to samo. To coś, co już zmieniło nasz sposób pracy i podejście do badań. Komplementarność międzynarodowych zespołów badawczych jest, moim zdaniem, kluczowa dla całościowego podejścia do badań oraz rozwiązywania problemów w sposób, który może być zastosowany na całym świecie. Kiedy w 1998 roku zacząłem pracować w UMH, w naszym kampusie w Orihuela nie było ani jednego zagranicznego studenta, a teraz, chodząc po nim, łatwo można spotkać studentów i naukowców z Ekwadoru, Kolumbii, Rumunii, Polski, Słowacji, Tajlandii... To jest fantastyczna rzecz, która zadziwia mnie każdego dnia.

inauguracja_21_22_galeria-22.jpg
Prof. Tadeusz Trziszka, prof. Angel A. Carbonell Barrachina, prof. Aneta Wojdyło i rektor prof. Jarosław Bosy
fot. Tomasz Lewandowski

Nauka czeka na kolejne przełomy. Jednym z nich było odkrycie genu, za którym poszło poznanie genomu człowieka. Wciąż czekamy na idealny lek na raka. Wyzwaniem jest sztuczna inteligencja. Jakie przełomy czekają nas w ciągu najbliższych 5–10 lat? Co jest dzisiaj prawdziwym wyzwaniem dla ludzkości: globalne ocieplenie, przeludnienie, brak wody, nowe choroby?

– Myślę, że wszystkie wspomniane tematy są bardzo ważne dla ludzkości, ale my, naukowcy, musimy zajmować się swoim małym poletkiem. Mój zespół badawczy zajmuje się zrównoważonym rozwojem, a w szczególności zrównoważonym zużyciem wody. Według mnie kluczowe jest znalezienie właściwych sposobów pomocy rolnikom w wytwarzaniu wysokojakościowych produktów rolniczych przy użyciu mniejszej ilości wody. Produkty te nazwaliśmy produktami wodooszczędnymi i mocno pracujemy nad lepszym ich poznaniem i promowaniem ich konsumpcji. Ta linia badań łączy się też z globalnym ociepleniem i zmianami powodowanymi rolnictwem. Na przykład kilka dekad temu trudno było w Polsce znaleźć winorośle, a teraz z polskich winogron przygotowuje się coraz lepsze wina.

Oczywiście jednak to kwestie zdrowotne są najważniejsze, bo bez zdrowia życie nie jest możliwe. Tak więc COVID-19, rak, otyłość itp. są tematami, które rozgrzewać będą społeczność naukową przez kolejne lata. Jednak rządy muszą być świadome i gotowe wydawać coraz więcej na naukę, ponieważ COVID-19 pokazał jasno, że musimy zainwestować w badania, aby mieć systemy medyczne zdolne szybko zareagować na zagrożenia dla naszego stylu życia. Bez finansowania badań nasza przyszłość przedstawia się kiepsko. Miejmy nadzieję, że pandemia uświadomiła politykom znaczenie badań dla naszej przyszłości.

Jest Pan zapalonym kibicem piłkarskim, był Pan trenerem. Jakie cechy ważne w sporcie przydają się w nauce?

– W każdym aspekcie życia ciężka praca dzień po dniu jest niezbędna, by osiągnąć sukces. Widziałem wielu utalentowanych ludzi, którzy zmarnowali swój potencjał z powodu braku dyscypliny lub woli do codziennej pracy. Jeśli miałbym wyróżnić jeden aspekt mojej osobowości, to byłaby to właśnie ciężka praca. Powiedziałbym nawet, że jestem pracoholikiem, co nie jest dobre, bo ostatecznie zabiera się czas swojej rodzinie, przyjaciołom, a nawet samemu sobie. Ale bez pracy nie ma sukcesu – jest to dla mnie jasne i chciałbym tą myślą podzielić się z młodymi ludźmi. Odpowiadając więc na pytanie, myślę, że dyscyplina i ciężka praca są kluczowe tak w sporcie, jak i w nauce, ale ważna jest także pasja. Kocham moją pracę i dlatego łatwo mi pracować długie godziny. Inaczej byłoby to niemożliwe. Poza tym dzisiejsza praca ma charakter zespołowy, tak jak sport. Wiedza o tym, jak prowadzić i motywować zespół, jest więc bardzo ważna, tak w nauce, jak i w sporcie.

Początek Pana współpracy z Uniwersytetem Przyrodniczym we Wrocławiu sięga 2001 roku. Po raz pierwszy był Pan u nas w roku 2008. Po 13 latach otrzymuje Pan tytuł doktora honoris causa tej uczelni. Jak ocenia Pan ten czas jako naukowiec, badacz, ale i jako przyjaciel ludzi, z którymi współpracuje?

– We Wrocławiu pierwszy raz byłem we wrześniu 2001 roku. Wtedy, kiedy był atak terrorystyczny na WTC w Nowym Jorku. Byłem zszokowany sytuacją, bo uczestniczyłem w międzynarodowej konferencji, gdzie wielu uczestników było z USA. To było trudne przeżycie, ale... zakochałem się w waszym mieście. Wrocław był od tej pory moim drugim rodzinnym miastem. W związku z tym, gdy tylko wróciłem do Hiszpanii, postanowiłem napisać z intencją nawiązania współpracy. I zrobiłem to – napisałem i moja przyjaciółka, Jadwiga Bolechowska, uprzejmie odpowiedziała mi i tak się wszystko zaczęło. Potem podpisaliśmy pierwszą umowę wymiany studentów i pracowników. Na początku trudno było przekonać naszych studentów, żeby przyjechali na Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu, ale po trzech latach było już łatwiej, bo każdy student, który tu przyjeżdżał, zakochiwał się w waszym mieście i uniwersytecie.

inauguracja_21_22_galeria-31.jpg
Takie gesty i to przy odsłoniętym muralu? Prof. Małgorzata Korzeniowska w serdecznym  uścisku z gościem z Hiszpanii
fot. Tomasz Lewandowski

Jako naukowiec i badacz rozwijałem się ramię w ramię z moimi polskimi przyjaciółmi. Profesor Adam Figiel był pierwszym, który podjął pracę z naszymi studentami i kiedy pierwszy raz go spotkałem, wszystko zrobiło się łatwiejsze, bo Adam to najfajniejsza osoba, jaką znam. Nazywam go moim polskim bratem, bo obaj urodziliśmy się w gospodarstwach i kochamy wieś. Potem zyskałem innych przyjaciół: prof. Antoniego Szumnego, prof. Małgorzatę Korzeniowską, prof. Agnieszkę Kitę i wielu innych (przepraszam, że nie wymieniam tu wszystkich, ale to niemożliwe). Niedawno poznałem poznałem prof. Anetę Wojdyło. Spotkałem ją dawno temu, kiedy pracowała przy Norwida, ale nie miałem okazji z nią współpracować, zanim nie przyjechała do Nitry, żeby zobaczyć, czy nie mogłaby współpracować z naszą grupą badawczą. I od tego czasu jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. Nasze rodziny dużo czasu spędziły razem. Odwiedziła nas kilkakrotnie w San Vicente z mężem, córką i synem i myślę, że czują się tam jak w domu, w otoczeniu naszej rodziny i przyjaciół. Wszystkie te przyjaźnie sprawiły, że wspólna praca była prawdziwą przyjemnością, a nasze publikacje solidne i ostatecznie opublikowane w najlepszych czasopismach międzynarodowych. Teraz mamy podwójne tytuły magisterskie i doktorskie, które umożliwią nam płynną wymianę studentów i badaczy między naszymi uniwersytetami.

Bez finansowania badań nasza przyszłość przedstawia się kiepsko. Miejmy nadzieję, że pandemia uświadomiła politykom znaczenie badań dla naszej przyszłości.

Podsumowując, naprawdę uważam, że przyjaźń jest kluczem sukcesu naszej współpracy. Obserwowanie, jak moi przyjaciele uzyskują awanse w toku naszej współpracy i zostają profesorami zwyczajnymi, jest fantastycznym uczuciem. Zasługują na te honory, bo niezwykle ciężko pracowali, by je osiągnąć. Poza tym moje imię i nazwisko jako doktora honoris causa na ścianie w holu głównego gmachu uczelni przy Norwida to więcej niż spełnienie marzeń, to coś, co przekracza wyobraźnię. Ale jest to też uznanie dla wszystkich ludzi, którzy mają swój udział w tej historii przyjaźni, ciężkiej pracy i badań moich polskich i hiszpańskich kolegów. Kocham Was, moi wszyscy drodzy przyjaciele.

Ile razy okrążył Pan Ziemię?

– Nie wiem, ile razy okrążyłem Ziemię, ale mogę powiedzieć, że byłem w więcej niż 50 krajach. Dla faceta urodzonego między Xixona a Tibi to nie lada osiągnięcie. I, jeśli mam być szczery, bardziej jestem dumny z tego, że mogę powiedzieć, iż mam przyjaciół na całym świecie. Pracowałem i zawarłem przyjaźnie w USA, Meksyku, Ekwadorze, Wielkiej Brytanii, Polsce, na Słowacji, we Włoszech, w Turcji, Indiach, Pakistanie, Iranie, Japonii itp. To napawa mnie wielką dumą z tego, co osiągnąłem w badaniach i w życiu. W zeszłym tygodniu zostałem mianowany dyrektorem generalnym Nauki i Badań rządu Walencji i niestety, nie będę w stanie tyle podróżować w związku z moimi nowymi obowiązkami.

Pana niezwykłe zdolności i kompetencje sensoryczne są doceniane przez żonę Carol i dzieci, Aaróna i Natę?

– Szczerze mówiąc, w życiu codziennym staram się być zwykłym konsumentem i jem to, co lubię, starając się możliwie cieszyć jedzeniem. Ale nie analizuję każdej rzeczy, którą jem, bo bym zwariował. Mój syn Aarón ma bardzo dobre zdolności sensoryczne, a to będzie dla niego kluczowe, bo studiował żywienie i technologię żywności. Jest bardzo dobrym panelistą i robi pierwsze kroki w badaniach, a jego praca dyplomowa będzie polegała na ustaleniu protokołu analitycznego i sensorycznego, aby poświadczyć pochodzenie geograficzne cynamonu. Tak mój syn, jak i córka bawili się różnymi aromatami, od kiedy byli bardzo mali, i ich zmysły są dobrze wytrenowane do rozpoznawania zapachów w swoim otoczeniu. Moja żona Carol jest też bardzo wrażliwa na zapachy i umie odgadnąć, czy danie, które je, ma choćby małą ilość sera, bo go nie znosi. Dla każdej osoby takie wyczucie jest ważne, ale dla panelisty nawet lepiej jest, gdy czegoś nie lubi, bo jego organizm wypracowuje mechanizm obronny, który rozpoznaje nawet małe ilości czegoś, co może zaszkodzić.

inauguracja_21_22_galeria-32.jpg
Prof. Carbonell Barrachina i jego współpracownicy i przyjaciele z UPWr
fot. Tomasz Lewandowski

Jednak muszę powiedzieć, że choć posiadanie wrażliwych zmysłów to podstawa, kluczowe jest też szkolenie. Nawet sobie nie wyobrażamy, jaki postęp czynią ludzie, gdy zaczynają bawić się smakami i aromatami, a ty mówisz im, czym one są. Trening i praktyka są niezbędne, aby używać zmysłów jako narzędzi analitycznych w swojej codziennej pracy. Zawsze mówię studentom, współpracownikom i firmom, z którymi współpracujemy, że analiza sensoryczna nie jest ani lepsza, ani gorsza niż analiza za pomocą urządzeń. One się nawzajem uzupełniają i obie są potrzebne.

Jakie ma Pan marzenie?

– Widzieć, że mój syn Aarón i córka Natalia są szczęśliwi i robią to, co czyni ich szczęśliwymi i spełnionymi. Myślę, że jest to najważniejsze dla każdej matki i ojca. Wszystkie moje marzenia związane są z młodym pokoleniem, bo jest ono w bardzo trudnej sytuacji. Konkurencja jest olbrzymia i znalezienie pracy nie jest dla nich łatwe, choć wierzę w nich i myślę, że są w pełni przygotowani do ciężkiej walki w przyszłości. Życzmy im powodzenia, bo nasza przyszłość jest w ich rękach.

rozmawiała Katarzyna Kaczorowska

Profesor Ángel Antonio Carbonell Barrachina

Specjalista z zakresu chemii, wybitny uczony i pedagog. W 1990 roku ukończył studia na Wydziale Chemii Uniwersytetu w Alicante, a pięć lat później otrzymał stopień doktora w dziedzinie chemii. W 2011 roku został profesorem zwyczajnym w dziedzinie nauk o żywności i technologii na Uniwersytecie im. Miguela Hernandeza (UMH) w Elche. Twórca hiszpańskiej szkoły sensorycznej. Zajmuje się również analizą chemiczną mało znanych gatunków owoców oraz występowaniem chemicznych zanieczyszczeń w żywności, zwłaszcza arsenu. Na UMH stworzył zespół do spraw jakości i bezpieczeństwa żywności, którym kieruje. Koordynował wiele projektów finansowanych przez Unię Europejską, Bank Światowy, ministerstwa Królestwa Hiszpanii czy amerykański Departament Rolnictwa (USDA). Za swoją działalność naukową i popularyzatorską był wielokrotnie nagradzany. W 2016 roku wraz z zespołem zdobył prestiżową nagrodę w ramach XXV edycji BOCOPA dla najlepszej grupy naukowej związanej z analizą sensoryczną w zakresie technologii winifikacji. Jego dorobek naukowy obejmuje autorstwo wielu książek i artykułów naukowych, z których 130 otrzymało najwyższy kwartyl Q1, a ponad 150 powstało w wyniku międzynarodowej współpracy z zespołami badawczymi (m.in. z pracownikami Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu). W Hiszpanii w swojej dziedzinie jest jednym z najczęściej cytowanych autorów – liczba cytowań wynosi 6638 (Scopus), 9586 (Google scholar), a indeks Hirscha: 43 (Scopus), 53 (Google scholar), 51 (ResearchGate). Jest członkiem wielu prestiżowych instytucji: Institute of Food Technologists (USA), Society of Sensory Professionals, Spanish Society of Sensory Professionals oraz Spanish Society of Horticulture.

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg