Otworzyliśmy pasiekę w centrum Wrocławia
Pięć rodzin pszczelich zamieszkało na dachu centrum handlowego Wroclavia, czyli w samym sercu stolicy Dolnego Śląska. To wspólne przedsięwzięcie galerii handlowej i Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, który opiekuje się pszczołami.
Pomysł, by w mieście stawiać ule nie jest nowy. Pierwsze wielkomiejskie pasieki powstały w Paryżu jeszcze w XIX wieku, a teraz w stolicy Francji jest ich ponad 400, w tym pasieka na dachach katedry Notre Dame. Ule stoją też w Monachium (około 500 pasiek), Kopenhadze, Zurychu, a w Polsce są już m.in. w Warszawie i Krakowie. Powstają też we Wrocławiu, w którym w 2016 uregulowano zasady ich umiejscawiania. Trzy ule stoją na budynku Urzędu Wojewódzkiego, są też ule w teatrze muzycznym Capitol.
Wroclavia należy do sieci galerii handlowych, które już mają doświadczenie w udostępnianiu swojej powierzchni tym pracowitym owadom. Do pięciu uli na dachu galerii handlowej dostęp mieć będą wyłącznie naukowcy – znawcy pszczelich spraw, między innymi Paweł Migdał z Wydziału Biologii i Hodowli Zwierząt UPWr, który odpowiadał za przygotowanie i przeprowadzkę pszczelich rodzin do Wroclavii: – W każdym z pięciu uli mieszka jedna rodzina – mówi Paweł Migdał – a jedna rodzina liczy od 50 do 60 tysięcy członków. Oczywiście do takiej hodowli dobiera się odpowiednie rasy pszczół, tych bardzo łagodnych, jak pszczoła kraińska.
Zwykli przechodnie, w tym klienci Wroclavii, mogą ule zobaczyć co najwyżej z pewnej odległości, z parkingu. Ale dobre efekty ich obecności w tym miejscu po pewnym czasie zauważą wszyscy.
Prof. Adam Roman, dziekan Wydziału Biologii i Hodowli Zwierząt i wybitny znawca pszczelich zwyczajów, który prowadził m.in. badania związane z funkcjonowaniem pszczół w skażonym środowisku, opowiada, że w miastach, w których postawiono ule, zauważalnie poprawiła się jakość miejskiej zieleni. – Obserwowano to m.in. w Kopenhadze, gdzie w ciągu trzech lat miejskie skwery, parki, rośliny wzdłuż ulic – dzięki zapylającym je pszczołom – wypiękniały.
Czy pracowite i wrażliwe pszczoły polubią mieszkanie na dachu centrum handlowego w jednym z najruchliwszych punktów Wrocławia?
– Tak, bo to owady łatwo przystosowujące się do swojego otoczenia. Ważne, żeby w okolicy było odpowiednio dużo tzw. pożytków, czyli terenów z roślinami, z których pszczoły zbierają nektar i pyłki. Pszczoły mogą przemieszczać się w poszukiwaniu pokarmu nawet 2,5 kilometra, choć przyjmuje się, że tzw. loty produkcyjne ograniczają się do 2 km – mówi prof. Roman. W naszym klimacie występuje około 3 tysięcy roślin, które są dobrym źródłem pożytków dla pszczół, w tym drzewa i krzewy, które rosną w tej części Wrocławia, np. lipy, akacje, klony, żarnowce i śnieguliczki.
Jeśli mieszkańcy okolic ulicy Suchej chcieliby wesprzeć swoich nowych skrzydlatych sąsiadów, mogą to zrobić sadząc na swoich balkonach i parapetach aksamitki, werbenę, wrzosy i wrzośce, lawendę i nasturcje.
– Z takiej pasieki w ciągu sezonu można otrzymać około 100 kg miodu. Laicy często zastanawiają się czy miód wytwarzany w mieście może być czysty i pełnowartościowy. Nie ma wątpliwości, że tak. A nawet może okazać się bardziej wartościowy, bo w mieście nie stosuje się pestycydów. Ale to nie jego produkcja jest najważniejszym celem stawiania pasiek miejskich – podkreśla prof. Roman. Chcemy prowadząc tę pasiekę pokazać, że miasto nie musi być betonową pustynią, a owady są nam niezbędne dla zachowania bioróżnorodności i utrzymania w mieście zieleni.
Pszczoły stosunkowo łatwo przyzwyczajają się do otoczenia. Nie drażni ich ciągły szum miejskiej ulicy. Nie lubią jedynie gwałtownego, nagle pojawiającego się hałasu. A ponieważ pszczoły słuchają… nogami, ich ule specjalnie przygotowano. – Aparat słuchu pszczoły mają w przedniej parze odnóży, żeby wyciszyć ule na dachu Wroclavii i ograniczyć drażniące drgania, ule mocuje się na specjalnych paletach z gąbką, na dachu pokrytym specjalną bitumiczną masą.
Klienci Wroclavii będą mieli więcej okazji, by kupić w sklepach pszczele wytwory, niż zobaczyć zapracowane mieszkanki pasieki na dachu. Pszczoły nie są dla ludzi zagrożeniem, ale jeśli już się pojawią koło nas, warto pamiętać, że nasz odruchowy gest odganiania, traktują jako wyzwanie do walki. Więc nie odganiajmy, a przyglądajmy się spokojnie, tak wiele można się od tych owadów nauczyć.
Galeria zdjęć