eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Nasz człowiek wśród górników

W 1998 roku ukończył na Akademii Rolniczej we Wrocławiu studia na kierunku inżynieria środowiska z wyróżnieniem. W trakcie doktoratu miał propozycje pracy naukowej w Niemczech. Hydrolog Mirosław Wiatkowski został członkiem Komisji ds. Ochrony Powierzchni Wyższego Urzędu Górniczego.

Dostanie się do tak prestiżowego grona jak Główny Urząd Górniczy to potwierdzenie kompetencji?

W 2012 roku prof. Czesława Rosik-Dulewska, moja ówczesna szefowa na Uniwersytecie Opolskim, z którym związany byłem 10 lat, przekazała mi, że w Głównym Urzędzie Górniczym w Katowicach odbędą się dyskusje na temat problemów gospodarki wodnej na terenach górniczych i warto zająć się tą problematyką.

Prawdę mówiąc, jakoś niechętnie myślałem o tej wyprawie i o dyskusjach. Zajmuję się przede wszystkim zlewniami cieków i zbiorników wodnych na terenach niezurbanizowanych na terenach wiejskich, specjalizuję się w ochronie i kształtowaniu środowiska, a tu miałem wystąpić w gronie specjalistów od szkód górniczych. Pomyślałem jednak, że „zlewnia jest zlewni równa” i że warto swoją wiedzę zaimplementować również w tym zakresie.

dr hab. mirosław wiatkowski członkiem komisji ds. ochrony powierzchni wyższego urzędu górniczego uniwersytet przyrodniczy we wrocławiu upwr
Dr hab. Mirosław Wiatkowski, hydrolog z Instytutu Inżynierii Środowiska,
został członkiem Komisji ds. Ochrony Powierzchni Wyższego Urzędu Górniczego
fot. Tomasz Lewandowski

I?

I dołączyłem do ludzi z „branży górniczej”. W spotkaniu uczestniczyli specjaliści górnictwa zajmujący się problemami ochrony środowiska i gospodarki złożem a to dawało szansę na zaprezentowanie hydrologicznego punktu widzenia, np. przy omawianiu oceny ryzyka występowania podtopień w zasięgu oddziaływania górnictwa.

Po pierwszym spotkaniu, zresztą bardzo ciekawym, dostałem zaproszenie żebym przygotował propozycje projektów. Przygotowałem kilka propozycji, m.in. dotyczących usprawnienia oraz zmian systemu odwodnienia powierzchniowego obszarów eksploatacyjnych.

Efektem mojego zaangażowania było powołanie do Komisji Ochrony Powierzchni.

I jak się to dalej potoczyło?

Dostałem zapytanie od przewodniczącego komisji czy podejmę się trudnej sprawy dotyczącej oceny zmiany stosunków wodnych w aspekcie projektowanej eksploatacji górniczej.

Zgodził się Pan?

Oczywiście. Lubię wyzwania naukowo-badawcze, a tu chodziło o bardzo poważną sprawę, ze sporem pomiędzy kopalnią i innymi użytkownikami w tle. Temat bajka.

Bajka?

No tak, im trudniejsza sprawa, tym ciekawiej. Uważam, że jak się czegoś podejmujemy to należy to doprowadzić do końca. Ponad dwa miesiące zajęło mi to opracowanie, ale miałem ogromną satysfakcję, że udało się ją wykonać terminowo i merytorycznie właściwie.

Głosowanie nad ekspertyzą, którą przedstawiłem, było jednomyślne. To najpewniej przyczyniło się do propozycji powołania mnie na kadencję 2015-2016 do Komisji Wyższego Urzędu Górniczego. Tak jak wspomniałem, jest to dla mnie wyróżnienie, ale i możliwość poznawania nowych obszarów wiedzy.

Wracając więc do pierwszego pytania, myślę, że zdecydowały kompetencje, ale tym większe to wyzwanie i odpowiedzialność.

dr hab. mirosław wiatkowski członkiem komisji ds. ochrony powierzchni wyższego urzędu górniczego uniwersytet przyrodniczy we wrocławiu upwr
fot. Shutterstock

Czego górnicy mogą oczekiwać od specjalisty z zakresu hydrologii i gospodarki wodnej?

Pewnie wielu specjalistów widząc decyzję Prezesa Wyższego Urzędu Górniczego opublikowaną w Dzienniku Urzędowym w Polsce będzie się zastanawiało, co wspólnego z Urzędem Górniczym ma Uniwersytet Przyrodniczy z Wrocławia. Ale jak widać liczą się kompetencje poparte dorobkiem.

Niebawem zamierzam zgłosić akces – wraz z zespołem z Uniwersytetu Przyrodniczego – do prowadzenia przez nas badań z zakresu hydrologii i gospodarki wodnej terenów zurbanizowanych, obejmujących zwłaszcza aspekty ilościowe i jakościowe. Mamy przecież laboratoria, możliwości i kompetentnych ludzi.

Jak rozumiem, będziecie chcieli zająć się wpływem działalności górniczej na środowisko wodne, monitoringiem przepływu wody na terenach, gdzie występują szkody pogórnicze?

Dokładnie tak. Należy bowiem wziąć w tych działaniach pod uwagę okres przed rozpoczęciem eksploatacji górniczej, okres podczas procesu eksploatacji i poeksploatacyjny.

Zapadają się tereny, tworzą się przeciwspadki, trzeba to badać, opisywać i proponować rozwiązania. Należy właściwie kształtować sieć wodną terenu poddanego eksploatacji. Marzy mi się, by wejść „naukowo” do „kopalni” i już z niej nie wychodzić, bo nomen omen to jest istna kopalnia tematów i zagadnień na lata pracy badawczej.

dr hab. mirosław wiatkowski członkiem komisji ds. ochrony powierzchni wyższego urzędu górniczego uniwersytet przyrodniczy we wrocławiu upwr
– Lubię wyzwania naukowo-badawcze, im trudniejsza sprawa, tym lepiej
– mówi dr Wiatkowski, który podjął się pracy nad oceną zmiany stosunków wodnych
w aspekcie projektowanej eksploatacji górniczej
fot. Tomasz Lewandowski

Specjalizuje się Pan w problematyce związanej z obiegiem i jakością wody w zlewniach, zwłaszcza zbiorników wodnych. Jak ta kwestia wygląda na obszarach wiejskich, a jak na terenach zurbanizowanych?

To są dwa zupełnie różne obszary badań. Zasadnicza różnica polega na formowaniu się odpływu wody. Należy pamiętać, że działalność człowieka powoduje zmiany w przebiegu naturalnego cyklu hydrologicznego, czego następstwem jest wzrost ryzyka powodzi. Więc wszystko jest następstwem zmian zagospodarowania zlewni.

Zlewnia rolnicza ma inne użytkowanie, inną budowę geologiczną. Zlewnia zurbanizowana to teren uszczelniony, a więc i inne warunki formowania się odpływu. Mówiąc obrazowo, na terenach rolniczych kiedy pada deszcz, woda wsiąka w ziemię, czyli infiltruje. Natomiast w mieście spływa do kanalizacji deszczowej a ta często nie jest w stanie przyjąć takiej wody i wtedy oglądamy w telewizji zalane ulice wielkich miast.

A na terenach górniczych wszystko się komplikuje jeszcze bardziej. Nie ma prostych schematów, potrzebne są więc profesjonalne metody monitoringu środowiska i procesy modelowania. Wystarczy tąpniecie i zmienia się układ zlewni, co niesie ze sobą bardzo różne skutki. Od podtopień do braku wody. I oczywiście wypłacane są odszkodowania, ale coraz częściej pojawia się pytanie – co dalej? Jak monitorować obszary, na których z dnia na dzień ludzie po prostu mogą stracić dostęp do wody? Jak reagować na pojawiające się zmiany?

Dlatego przyznam, marzy mi się takie „zagnieżdżenie” w jakiejś kopalni na lata – ile tam można zrobić badań, projektów, prac dyplomowych i doktorskich.

Załóżmy, że wejdzie Pan ze swoim zespołem do kopalni. I co będziecie tam robić?

Mogę powiedzieć, że dlatego po 10 latach pracy naukowej wróciłem do mojej alma mater, gdzie kończyłem studia, zrobiłem doktorat i habilitację, żeby podejmować właśnie takie wyzwania.

Po co?

Dlatego, że kopalnia jest zobligowana prowadzić monitoring środowiska, bo w pozwoleniu na eksploatację górniczą i zaleceniach ma zapisane takie zadanie. Po drugie, dziś my naukowcy musimy angażować się w poszukiwanie i realizację projektów, zleceń i ekspertyz. Bez tego nie mamy co myśleć o naukowej przyszłości.

dr hab. mirosław wiatkowski członkiem komisji ds. ochrony powierzchni wyższego urzędu górniczego uniwersytet przyrodniczy we wrocławiu upwr
fot. Shutterstock

Będzie Pan schodził pod ziemię?

Nie jestem górnikiem, ale hydrologiem i zajmuję się wodą na powierzchni. Uważam, że każdy ma swoje kompetencje i tego się należy trzymać.

Zaryzykowałby Pan stwierdzenie, że rośnie świadomość ekologiczna i nie ma już miejsca na gospodarkę rabunkową, a wykorzystanie środowiska naturalnego musi być racjonalne, bo po nas przyjdą kolejne pokolenia?

To co pani przed chwilą powiedziała idealnie oddaje sens znaczenia i wagi monitoringu środowiska w XXI wieku. Wyobrażam sobie duży zakład z przestrzeganymi normami środowiska, dzięki którym „strach” został wykluczony. Człowiek wie, na co nie może sobie pozwolić. I widzę innego przedsiębiorcę, który te procedury lekceważy, myśląc, że można je ominąć. Otóż nie można.

Jakiś czas temu na Opolszczyźnie głośna była sprawa odkrycia w jednej z rzek śniętych ryb – kolor wody i duże ilości śniętych ryb jednoznacznie wskazywał, że ktoś nielegalnie zrzucił do wody ścieki. I okazało się, że dzisiaj ludzie naprawdę są wyczuleni na takie kwestie – sprawcę namierzono i ukarano.

Kiedyś ignorowaliśmy środowisko w którym żyjemy, wykorzystując je maksymalnie. Później zaczęliśmy mówić, że trzeba o nie dbać, ale z tym dbaniem było już różnie. Ale po wejściu Polski do Unii Europejskiej normy przestały istnieć tylko na papierze.

Uczy Pan swoje dzieci dbania o środowisko?

A wie pani, że dzisiaj dzieci wiedzą o środowisku, jego zasobach więcej niż dorośli? Podam przykład. Zaangażowałem się w program edukacyjny, który prowadziłem na Opolszczyźnie w szkołach podstawowych.

Miałem ogromną frajdę, kiedy spotykałem się z dzieciakami i tłumaczyłem im dlaczego oszczędzanie wody jest ważne i czemu zawsze powinniśmy pamiętać, że jesteśmy tylko cząstką świata, który nas otacza, a nie jego panami.

Dzieci takie informacje kodują bardzo szybko. To dorośli niestety nierzadko mają z tymi zagadnieniami problemy.

rozmawiała Katarzyna Kaczorowska

Powrót
14.04.2016
Głos Uczelni
wydarzenia

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg