eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Moja Turcja – wyjazd z ramach programu Erasmus+

Norbert Saleta – student inżynierii środowiska UPWr – spędził rok w Stambule studiując na Yildiz Technical University. O swoich wrażeniach z wyjazdu w ramach programu Erasmus+ pisze krótko: – To zmieniło moje życie.

Dla wszystkich, którzy zastanawiają się nad wyjazdem w ramach programu Erasmus+ mam jedną radę – nie zastanawiajcie się! Erasmus miał ogromny wpływ na moje życie i cieszę się, że się na ten wyjazd zdecydowałem. 

Pojechałem do Stambułu, największego miasta w Europie i jedynego położonego na dwóch kontynentach – w Europie i w Azji jednocześnie. Miasto tłoczne, pełne hałasu, korków, ludzi, psów i kotów. Miasto chaotyczne, nieuporządkowane, miejscami brudne. Miasto pełne swobody, zapachów, z cudownymi ludźmi, pysznym jedzeniem i o wyjątkowym klimacie. 

20191231_172018.jpg
fot. archiwum prywatne

Chodź Stambuł początkowo może przytłaczać, to już po dwóch tygodniach człowiek się przyzwyczaja i zaczyna swobodnie poruszać. Świetnie działa metro – przejazd po Bosforze za pierwszym razem robi spore wrażenie. Dobrze funkcjonuje system „wodnych busów” – można się nimi dostać z Europy do Azji w 20 minut, podziwiając piękno Bosforu rozświetlonego promieniami słońca. 

Ilość zabytków, historycznych miejsc, ciekawych dzielnic i zaułków sprawia, że nie można się nudzić. W małych, rodzinnych restauracjach można doświadczyć najlepszego jedzenia i wspaniałej tureckiej gościnności. Otwartość i ciepło Turków sprawiają, że niepoznawanie nowych ludzi jest właściwie niemożliwe. Wszędzie ktoś nas będzie zagadywał, czy to po angielsku, czy po turecku. Nie mając GPSa, zawsze można skorzystać z „live GPSa” – wystarczy wiedzieć, gdzie chcemy się udać i spytać pierwszej napotkanej osoby, która wskaże nam drogę, a potem kolejnej i kolejnej, aż dotrzemy na miejsce. 

Ze Stambułu łatwo dostać się do innych miast, jak Izmir, Bursa czy Ankara. Wystarczy wsiąść w samolot (szybsza opcja) czy autobus (tańsza opcja). A kto nie chce podróżować sam, może skorzystać z oferty wycieczek organizowanych przez tamtejsze ESNy (Erasmus Student Network). 

img-20200227-wa0083.jpg
fot. archiwum prywatne

Uczelnia, na której studiowałem, czyli Yildiz Technical University znajduje się na wzgórzu, a jej kampus wygląda jak osobne małe miasteczko – ogromny teren, mnóstwo budynków i wydziałów, parki, wolne przestrzenie i piękne widoki. Podejście wykładowców do studentów w większości przypadków jest bardzo partnerskie, choć problemem może być czasem wybranie odpowiednich przedmiotów. Zdarza się, że prowadzący nie chcą mieć obcokrajowców w swoich grupach i mimo że zajęcia powinny odbywać się po angielsku, ze względu na prowadzącego odbywają się po turecku. Oczywiście nie jest to problem, jeśli jedziemy na studia w całości odbywające się w języku angielskim. 

Uczelnia niestety nie oferuje akademików dla studentów z programu Erasmus+, więc mieszkanie trzeba znaleźć na własną rękę. Za to w uczelnianej stołówce można zjeść za 2 liry (obecnie ok. 1 zł). Dla porównania – średnia cena studenckiego obiadu na mieście to około 20 lir. 

img-20190929-wa0007.jpg
fot. archiwum prywatne

ESN w Turcji był dla mnie jak rodzina. Trafił mi się wspaniały mentor, który był ze mną w nieustannym kontakcie i pomagał, gdy tylko czegoś potrzebowałem. Mogłem liczyć również na pomoc innych członków organizacji, która organizowała dla nas wycieczki i najróżniejsze wydarzenia. Łatwo było wyczuć, jak wiele sprawiało im to radości. 

Po wyjeździe na Erasmusa, większość moich znajomych to Turcy. Wszystkie doświadczenia, miejsca, jedzenie i cudowni ludzie, których w tym czasie poznałem wzywają mnie z powrotem. Nigdy w życiu nie nauczyłem się tyle o otwartości, pokonywaniu lęków i poszerzaniu perspektyw, ile właśnie na Erasmusie. 

20191103_112428.jpg
fot. archiwum prywatne

Ale Erasmus ma też dużo bardziej przyziemne i praktyczne znaczenie. Wpis o studiowaniu na zagranicznej uczelni jest ciekawym akcentem w CV i pokazuje przyszłemu pracodawcy, że ma przed sobą osobę otwartą, gotową na wyzwania i chętną do rozwoju. 

Żeby nie przedłużać (bo o Turcji i Turkach mógłbym pisać bez końca) – dla mnie Erasmus to „life changing experience”, które zmieniło mój światopogląd i pomysł na siebie. Nauczyło mnie dążyć do tego, czego pragnę. Więc – studencie – jeśli masz okazję, nie zastanawiaj się, zrób wszystko, co w twojej mocy i jedź! Drugi raz taka szansa się nie trafi, bo jak to mawiają Erasmusi: „You only Erasmus once”. 

Norbert Saleta, student inżynierii środowiska UPWr

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg