eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Anna Chełmońska-Soyta: Opętana nauką

Prorektor do spraw innowacji i współpracy z gospodarką była skazana na karierę naukową. Na liście spraw najważniejszych w życiu jest oczywiście rodzina, ale i tak to pracy poświęca najwięcej czasu. Na szczęście rodzina świetnie to rozumie!

Kiedy pojawiło się nazwisko profesor Chełmońskiej–Soyty jako kandydatki na prorektora, wielu pracowników spoza wydziału weterynarii Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu zadawało sobie pytanie: która to jest?

Nic dziwnego – Anna Chełmońska–Soyta, weterynarz, immunolog, znawczyni problematyki immunologii rozrodu, to rasowy naukowiec. Łatwiej ją spotkać w laboratorium, na sympozjum dla wąskiego grona specjalistów, międzynarodowej konferencji czy na wykładzie, niż podczas spotkań integracyjnych albo w czasie towarzyskich pogaduszek przy winie.

Zresztą dwa etaty: samodzielnego pracownika nauki w Katedrze Immunologii, Patofizjologii i Prewencji Weterynaryjnej na UPWr i kierownika Laboratorium Immunologii Rozrodu w Instytucie Immunologii i Terapii Doświadczalnej, powodują że niewiele czasu pozostaje na inne niż naukowe kontakty.

***

Na szczęście rozumieją to najbliżsi. Bo mimo że prof. Chełmońska–Soyta przyznaje, że od zawsze zajmowanie się nauką było jej celem i sensem życia, to jednak rodzina jest na pierwszym miejscu listy spraw NAJWAŻNIEJSZYCH. Tymczasem proporcje liczone w godzinach jej aktywności nieustannie przechylają się na korzyść pracy. Akceptacja męża i córki ma więc niemałe znaczenie.

Prorektor do spraw innowacji i współpracy z gospodarką profesor Anna Chełmońska-Syta uniwersytet przyrodniczy we wrocławiu
fot. Tomasz Lewandowski

Mąż, Sławomir, prowadzi we Wrocławiu własną praktykę adwokacką, związany jest też z BSJP – dużą kancelarią prawną specjalizującą się w Polsce w doradztwie gospodarczym, więc jemu w tygodniu także rzadko udaje się wrócić do domu przed wieczorem. Magda, córka jedynaczka, jest już na trzecim roku prawa i wszystko układa się dobrze.

– A przecież to nie jest takie oczywiste – pozwala sobie na chwilę zadumy Anna Chełmońska–Soyta. – My mieliśmy łatwiej, nasze wybory były prostsze. Chciałam studiować – studiowałam, chciałam pracować naukowo – pracowałam. Dziś młodzi ludzie są bardziej zagubieni w rozedrganym świecie, zaniepokojeni. Nawet ich przyjaźnie inaczej się kształtują, bo te najcenniejsze – ze szkoły średniej miały mniej czasu, by okrzepnąć, a gimnazjalne, jeśli nie szli do tego samego ogólniaka, w większości nie przetrwały.

Pani profesor nie ma wątpliwości, że rodzina i bliscy przyjaciele, to otoczenie niezbędne, by dać sobie w życiu radę. Trudno na przykład wyobrazić sobie jak – mając małe dziecko – zdołałaby zrobić habilitację bez pomocy teściowej i mamy.

Pani profesor nie ma wątpliwości, że rodzina i bliscy przyjaciele, to otoczenie niezbędne, by dać sobie w życiu radę. Trudno na przykład wyobrazić sobie jak – mając małe dziecko – zdołałaby zrobić habilitację bez pomocy teściowej i mamy.

Prywatny krąg przyjaciół państwa Soytów to głównie znajomi z czasów szkoły średniej. W większości lekarze. Anna, urodzona wrocławianka, kończyła IX LO. To wtedy razem czytali poezję romantyczną i wielką epikę, później już na takie lektury nie było czasu. Więzi z tamtych lat przetrwały do dziś. - Możemy się nie widywać miesiącami, nawet nie dzwonić do siebie, a jednak jesteśmy blisko – mówi. – Niedawno, po raz kolejny uświadomiłam sobie jakie to ważne: kiedy umarła mama naszej przyjaciółki – stawiliśmy się wszyscy, z naszymi drugimi połówkami, byliśmy przy niej.

***

Kiedy w roku 1985 Anna Chełmońska–Soyta, świeżo upieczona absolwentka weterynarii, zaczynała pracę na uczelni, marzyła jej się klinika chorób wewnętrznych. Tu nie było akurat wolnych etatów, trafiła więc do kliniki rozrodu. W czasach, kiedy medycyna psów i kotów raczkowała, a weterynarze – w przeważającej większości mężczyźni – badali i leczyli konie, świnie, krowy – dziewczyna na położnictwie to było duże wyzwanie zarówno dla samej zainteresowanej jak i dla kolegów po fachu Na szczęście na zawodowej ścieżce przyszłej pani prorektor pojawiła się profesor Maria Nikołajczuk.

– Moja mentorka to prawdziwy mistrz, osoba o przenikliwym umyśle i wielkiej wiedzy. Najlepsze, co mogło mi się zdarzyć – podkreśla nawet teraz, po tylu latach Anna Chełmońska-Soyta.

To dzięki wizji profesor Nikołajczuk, Anna Chełmońska–Soyta rozpoczęła trwającą 30 lat przygodę z immunologią. Przygodę fascynującą, niekończącą się, jak każde autentyczne naukowe działanie.

***

Czym jest nauka i co stanowi, że człowiek zostaje naukowcem – napisano o tym tysiące prac i wywodów, spisano wiele teorii, wypowiedziano mnóstwo mniej lub bardziej złotych myśli.

Dla Anny Chełmońskiej-Soyty bycie naukowcem to nieustanna potrzeba podglądania świata i przewidywania zjawisk, mechanizmów, procesów, które na ten świat się składają. A potem potrzeba sprawdzenia, czy to przewidywanie było słuszne? Czy podglądane zjawisko rzeczywiście istnieje? Czy w rzeczywistości jest tak, jak myślę? Trzeba zaprojektować cały ciąg działań, zrobić mnóstwo doświadczeń. I w większości przypadków przekonać się, że nie jest tak jak myślimy, albo że tylko trochę zbliżyliśmy się do właściwej odpowiedzi.

Badacz na co dzień znacznie częściej ponosi porażki niż odnosi sukcesy.

– Trzeba być opętanym nauką, żeby to przetrwać – zauważa prof. Chełmońska-Soyta. – Czasem borykamy się z problemem do zbadania, ale nim my się zorganizujemy, nim zdobędziemy finansowanie, już Amerykanie go rozpracują. Czasem mam w sobie jakąś badawczą intuicję, ale w natłoku spraw, nie poświęcam jej uwagi, a potem po cichu żałuję, bo ktoś inny znalazł odpowiedź na nurtujące mnie pytanie i odniósł sukces – opowiada.

– Trzeba być opętanym nauką, żeby to przetrwać – zauważa prof. Chełmońska-Soyta. – Czasem borykamy się z problemem do zbadania, ale nim my się zorganizujemy, nim zdobędziemy finansowanie, już Amerykanie go rozpracują. Czasem mam w sobie jakąś badawczą intuicję, ale w natłoku spraw, nie poświęcam jej uwagi, a potem po cichu żałuję, bo ktoś inny znalazł odpowiedź na nurtujące mnie pytanie i odniósł sukces – opowiada.

Po tym jak doktoranci przeżywają porażki, pani profesor rozpoznaje, czy to prawdziwi pasjonaci opętani nauką, których ceni szczególnie, czy ci, którzy do nauki podchodzą pragmatycznie, bo potrzebują tytułu przed nazwiskiem dla kariery, a kwestie poznania są dla nich wtórne.

Tylko tym najwybitniejszym spośród opętanych nauką udaje się wejść na kolejny, wyższy poziom poznania. Bo wiedza o rzeczywistości to nieskończoność możliwości i to - według prof. Chełmońskiej–Soyty – jest w nauce najpiękniejsze: – Na przykład w biologii molekularnej teraz badamy wszystko na poziomie cząsteczek – białek, aminokwasów. Następny poziom poznania to zapewne będzie badanie oddziaływania subatomowego, bo przecież zjawiska kwantowe wpływają na procesy biologiczne. Jak? Trzeba to zbadać, rozpoznać, wyjaśnić.

***

Stosunek do nauki prorektor ma dwa źródła: dom rodzinny z tradycjami inteligenckimi od wielu pokoleń i instytucje akademickie: rodzimy Wydział i Instytut Immunologii i Terapii Doświadczalnych PAN. To w nich nauczyła się skutecznie projektować i realizować prawdziwy naukowy proces badawczy, poznała tajniki warsztatu naukowego.

A dom, w którym z dziada – pradziada zajmowano się nauką, z którego rodzice do pracy na uczelniach wychodzili z prawdziwą radością, spowodował, że od zawsze wiedziała, że chce być naukowcem.

Prorektor do spraw innowacji i współpracy z gospodarką profesor Anna Chełmońska-Syta uniwersytet przyrodniczy we wrocławiu
fot. Tomasz Lewandowski

Mama pani prorektor to profesor Bronisława Chełmońska, przez lata szefowa zakładu hodowli drobiu na Wydziale Biologii i Hodowli Zwierząt UPWr, prekursorka sztucznego unasieniania drobiu w Polsce. Nota bene Bronisława Chełmońska jest wychowanką innej wybitnej postaci związanej z UPWr – weterynarza i filozofa w jednej osobie – prof. Tadeusza Marii Celestyna Olbrychta. Kiedy prof. Olbrycht zapytał swoją studentkę, czym chciałaby się zajmować, usłyszał, że czymkolwiek, byle było zwierzę i mikroskop.

Wtedy Bronisława dostała zadanie badawcze: ptactwo domowe, dzięki czemu stworzyła szkołę naukową stosowania biotechnologii w rozrodzie drobiu.

***

Córka wiele zawdzięcza swojej uczonej mamie, ale warto anegdotycznie dołączyć do tego jeszcze i fakt, że ma na imię Anna, a nie – jak nakazywała rodowa tradycja – Bronisława.

Tradycja z nadawaniem imion w rodzinie Chełmońskich, to nie przelewki: jej ojciec to profesor prawa z Uniwersytetu Wrocławskiego – Adam Chełmoński, syn innego wybitnego prawnika, znawcy prawa administracyjnego i gospodarczego, wiceministra sprawiedliwości w latach 1937-1939, posła na Sejm II RP – Adama Chełmońskiego. W tej sytuacji brat pani profesor, to oczywiście także Adam – czyli dr Adam Chełmoński lekarz z trzebnickiego ośrodka transplantacji, który nie mógł inaczej niż Adam nazwać także swojego syna. Tak więc w linii męskiej w rodzinie tradycja nadawania imion została podtrzymana, w linii żeńskiej przetrwała wyłącznie tradycja podejmowania niekończących się wyzwań.

***

Teraz kiedy przyszło wyzwanie, którego nie da się rozwiązać w laboratorium, nad mikroskopem i przy komputerze, Anna Chełmońska–Soyta, uznała, że czas spłacić zobowiązanie wobec uczelni i Wydziału Medycyny Weterynaryjnej, na którym, i dzięki któremu mogła realizować swój życiowy plan bycia naukowcem.

soyta

Przez najbliższe, przynajmniej cztery, lata będzie odpowiadać za współpracę uczelni z gospodarką. Jest łatwiej, bo wizja profesora Trziszki, rektora-elekta, wpisuje się w to co myśli ona sama: Uniwersytet Przyrodniczy musi stać się znaczącym ogniwem procesów gospodarczych zachodzących w najbliższym otoczeniu, ale także tych europejskich. Zadania na początek: stworzenie struktury pomagającej pracownikom przygotowywać projekty i pozyskiwać finansowanie. Zorganizowanie systemu zamawiania prac dyplomowych przez przedsiębiorstwa. Usprawnienie komercjalizacji z jednoczesnym zabezpieczeniem interesów naukowców. Wsparcie tworzenia przez studentów i młodych pracowników nauki spółek spinowych...

Wygląda na to, że katalog tych zupełnie nowych zadań Anny Chełmońskiej-Soyty, jest nieskończony, podobnie jak lista fascynujących ją problemów badawczych.

jc

Powrót
05.09.2016
Głos Uczelni
wydarzenia

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg