eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Zmarł doc. Jerzy Kiersnowski

W grudniu 2023 roku świętował setne urodziny. Gratulacje składali mu wtedy nie tylko przyjaciele, ale też współpracownicy, wychowankowie i rektor UPWr, oraz przedstawiciele władz państwowych, samorządowych i kombatantów Armii Krajowej. Docent Jerzy Kiersnowski zmarł 28 czerwca 2024 roku.

Z okazji setnych urodzin docent Jerzy Kiersnowski dostał od ministra obrony narodowej szablę oficerską z inskrypcją „Bóg – Honor – Ojczyzna”, a dziekan Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności prof. Barbara Żarowska podkreślała, że był nie tylko naukowcem, nauczycielem, egzaminatorem i promotorem, ale przede wszystkim mentorem i wzorem do naśladowania. Rektor UPWr Jarosław Bosy jubilatowi ofiarował 121-letnią grafikę z wrocławski ratuszem, pełnomocnik wojewody dolnośląskiego ds. kombatantów i osób represjonowanych wręczył Jerzemu Kiersnowskiego Medal Obrońcy Ojczyzny 1939-1945, a prezes dolnośląskiego okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej prof. Stanisław Ułaszewski wraz z przedstawicielem Zarządu Krajowego Związku Medal za Zasługi dla ŚZŻAK i przypomnieli, że jego zięć i wnuk są autorami i wykonawcami projektu pomnika Żołnierzy Niezłomnych, który stanął na skwerze przy zbiegu ulic Glinianej, Borowskiej i Dyrekcyjnej. To wrocławscy artyści Tomasz i Konrad Urbanowiczowie.

Docent Jerzy Kiersnowski w grudniu 2023 roku świętował jubileusz setnych urodzin
Docent Jerzy Kiersnowski w grudniu 2023 roku świętował jubileusz setnych urodzin
fot. Tomasz Lewandowski

Kiedy Jerzy Kiersnowski świętował swoje 95. urodziny, prof. Joanna Kawa-Rygielska mówiła, że jest wyjątkowym człowiekiem, zawstydzających kolejne coraz młodsze pokolenia  ogromną wiedzą. A jego przyjaciele z „Solidarności” podkreślali zaangażowanie w działalność opozycyjną w okresie PRL.

Urodził się na Nowogródczyznie w 1923 roku. Kiedy wybuchła II wojna światowa, miał 16 lat. To wystarczająco dużo, by zrozumieć grozę, jaką przyniósł najpierw atak nazistowskich Niemiec, a 17 dni później – bolszewickiej Rosji. Jego wuj zginął, zastrzelony przez rosyjskich żołnierzy, a on wraz z rodzicami i siostrą uciekł z majątku na Wileńszczyźnie. Musieli uciekać, bo ojciec Jerzego Kiersnowskiego jako weteran wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku i kapitan rezerwy Wojska Polskiego na pewno trafiłby do więzienia. Kiersnowski junior poszedł w ślady ojca – w czasie okupacji nie tylko zdał maturę, ale też został żołnierzem Armii Krajowej i brał udział w operacji Ostra Brama w ramach akcji Burza, która miała uprzedzić Rosjan i przyspieszając wyzwolenie pokazać im, że Polacy są gospodarzami we własnym kraju, na przekór ustaleniom z Jałty.

Był lipiec 1944 roku. Polacy zdobyli Wilno, Rosjanie jednak aresztowali podpułkownika Aleksandra Krzyżanowskiego i towarzyszące mu oddziały AK. Polaków przetrzymywano w zamku w Miednikach Królewskich, ale kilka batalionów zdołało uniknąć aresztowań i ukryć się w Puszczy Rudnickiej. Wśród nich był oddział Jerzego Kiersnowskiego, który wraz z nastaniem zimy zamieszkał w majątku w Jaszunach. Pracę znalazł w tartaku za miasteczkiem. – Ta idylla trwała krótko, ze trzy tygodnie – wspominał w książce Ewy Jaworskiej i Małgorzaty Kaczmar „Ocalić od zapomnienia ten czas i tych ludzi”. – Potem tartak otoczyli Sowieci, ustawili nas w szeregu i dokonali selekcji.

Kilka tygodni ciężkiej, fizycznej pracy i odciski na dłoniach nie uchroniły go od wywózki, najpierw do więzienia, a potem na roboty. Po dwóch miesiącach na Łukiszkach głodnych więźniów Sowieci zapakowali do wagonów towarowych. W każdym jechało 40 osób. – Wagon... W kącie była dziura w wiadomym celu, a pośrodku – piecyk żelazny. Spaliśmy jeden na drugim. Karmili nas raz dziennie – zazwyczaj była to brązowa zupa „pachlopka”, w której pływały ości ryb i łupiny ziemniaków. Do tego 200 gramów chleba – opowiadał Jerzy Kiersnowski. – Na koniec dwutygodniowej jazdy dali nam małą, słoną rybkę, którą jadło się razem z ogonem i łbem. Po tym strasznie chciało się pić. Błagaliśmy o wodę, ale ponieważ byliśmy jakieś trzy dni drogi od celu, żołnierze radzieccy stwierdzili najwidoczniej, że to nie ma sensu. Gdy ci, co przeżyli, dojechali na miejsce, od razu rzucili się do picia wody z czarnej od węgla kałuży. Potem dostawali krwawej biegunki i po trzech dniach umierali – opowiadał w książce „Ocalić od zapomnienia ten czas i tych ludzi”.

Jeden z prezentów – oficerska szabla
Jeden z prezentów – oficerska szabla
fot. Tomasz Lewandowski

Po dwóch tygodniach podróży przyszły docent był pewien, że dotarli za Ural. Tymczasem okazało się, że transport dojechał do miasta Stalino, czyli dzisiejszego Doniecka, stolicy górniczego zagłębia. Było jasne, że wywiezieni Polacy będą pracować niewolniczo w kopalniach.

– Myślałem, że się dowiedzą o AK, ale okazało się, że nic na mnie nie mają. W Donbasie na badaniach enkawudziści mi zarzucali, że mam brata w wojsku niemieckim, kiedy ja w ogóle brata nie miałem, tylko siostry! Jak się zorientowałem się, że nic o mnie wiedzą, to podałem, że moja Czemierówka, w której się urodziłem, ta pod Nowogródkiem, jest pod Warszawą. Tak trafiłem do obozu innostrannych poddanych, czyli obozu dla obcokrajowców – wspominał Jerzy Kiersnowski.

Dlaczego ta Warszawa była taka ważna? Rosjanie zajmując kolejne połacie II Rzeczypospolitej zmuszali mieszkających tam Polaków do przyjmowania obywatelstwa radzieckiego, a to oznaczało, że żołnierza Armii Krajowej mogliby oskarżyć nawet o zdradę. Mieszkańca Generalnej Guberni, czyli okupowanej przez Niemców części Polski, nie mogli. Rosjanie nie tylko nie wiedzieli, że Kiersnowski ich okłamał. Nie mieli pojęcia, że ze swoim oddziałem zdobył miasteczko Ejszyszki, rozbili Niemców w Podweryszkach.

– W tym majątku ojciec mój gospodarzył. To była bardzo ryzykowna akcja, bo cała rodzina siedziała w domu, kiedy rozbijaliśmy sztab niemiecki. Zabraliśmy bardzo dużo uzbrojenia, co było ważne, bo tę akcję przeprowadziliśmy tuż przed akcją  wileńską, na św. Piotra i Pawła, a więc koniec czerwca. 7 lipca zdobyliśmy Wilno – wspominał Jerzy Kiersnowski, który z obozu w Gorłowce trafił w jednym z transportów do Poznania. Tam otrzymał legitymację repatrianta. Tam też zatrudniono go, bo znał rosyjski i mógł pomóc w papierkowej robocie. I tak przeglądając swoje własne dokumenty dowiedział się, że w Wilnie NKWD było przekonane, że Jerzy Kiersnowski spiskuje w biełopolakach. – Do końca nie wiedzieli, czy byłem w Armii Krajowej. Ja się nigdy nie ujawniłem i jakoś potem też w tym PRL-u się udało – opowiadał naukowiec, który z tego Poznania szczęśliwie odszukał swoją rodzinę. W Brzegu nad Odrą. Do Polski wrócił 2 stycznia 1946 roku. Pamiątką tego wyczekiwanego spotkania z rodzicami był popularny tuż po wojnie obrazek Matki Boskiej z Paluszkiem, jak ją nazwano, z dedykacją napisaną na odwrocie przez matkę „na pamiątkę szczęśliwego powrotu do domu z rocznej niewoli pod Twoją obronę uciekamy się”.

Docent Kiersnowski, żołnierz Armii Krajowej, szablę oficerską odebrał od przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej
Docent Kiersnowski, żołnierz Armii Krajowej, szablę oficerską odebrał od przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej
fot. Tomasz Lewandowski

Przed wojną marzył o studiach na architekturze, ale po wojnie wybrał rolnictwo. W lutym 1946 roku, a więc miesiąc po odnalezieniu rodziców, zapisał się na Wydział Rolniczy Uniwersytetu i Politechniki we Wrocławiu. Jeszcze w czasie studiów był asystentem wolontariuszem w Katedrze Technologii Rolnej i Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego. W 1949 roku został jej starszym asystentem, w 1955 adiunktem, a w 1968 został mianowany docentem. Zajmował się badaniami z zakresu słodownictwa i piwowarstwa, gorzelnictwa rolniczego i przechowalnictwa produktów rolnych. We wszystkich tych dziedzinach stał się autorytetem naukowym w skali kraju.

– Był „pierwszym” Seniorem Budowy gmachu Technologii Żywności, którego kompletne plany złożył władzom resortu – mówił przy okazji jubileuszu 95-lecia Jerzego Kiersnowskiego jego wychowanek prof. Józef Błażewicz i wyliczał: jeden z organizatorów Oddziału, a potem Wydziału Technologii Żywności, członek Rad Naukowych Centralnego Laboratorium Przemysłu Rolnego oraz Instytutu Przemysłu Fermentacyjnego w Warszawie, Komisji Programowej przy Ministrze Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki, przez trzy kadencje wiceprzewodniczący Zarządu Wojewódzkiego i członek Komisji Rewizyjnej Zarządu Głównego Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Przemysłu Spożywczego NOT, współzałożyciel Oddziału Wrocławskiego Polskiego Towarzystwa Technologów Żywności, współtwórca NSZZ „Solidarność” na uczelni, w stanie wojennym internowany.

Ceniono go za bezpośredniość, prawdomówność, bezstronność, traktowanie każdego rozmówcy poważnie, bez uprzedzeń w stosunku do osób posiadających inny światopogląd czy niepodzielających jego sposobu postępowania. Lubiano za życzliwość, dzielenie się doświadczeniem życiowym i pogodę ducha. I za to, że był wyrozumiały i miał szacunek nie tylko dla przyjaciół, ale i przeciwników.

– Uczył nas szacunku do drugiego człowieka bez względu na jego wykształcenie, pozycję społeczną, wychowanie. I różnych sposobów szukania wspólnych zainteresowań ze studentami, magistrantami, doktorantami i współpracownikami. A jego autorytet wynikał z konsekwencji postępowania, niezależnie od ustroju, epoki, mody czy też konstelacji politycznych – podkreślali wychowankowie docenta Jerzego Kiersnowskiego.

krzyz.png

Z głębokim żalem zawiadamiamy, że dnia 28.06.2024 zmarł

ŚP. doc. JERZY KIERSNOWSKI

Współorganizator Oddziału, a potem Wydziału Technologii Żywności, kierownik Zakładu Przechowalnictwa i Technologii Rolnej w Katedrze Technologii Rolnej i Przechowalnictwa, członek Komisji Programowej przy Ministrze Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki, wiceprzewodniczący Zarządu Wojewódzkiego SIT Spoż. NOT, członek PTTŻ, współorganizator i wiceprzewodniczący Komisji Uczelnianej NSZZ Solidarność, Żołnierz Armii Krajowej. Odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim, Orderem Odrodzenia Polski, Krzyżem Walecznych, Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Partyzanckim, Krzyżem Armii Krajowej, Medalem Obrony Ojczyzny, Medalem Komisji Edukacji Narodowej oraz medalami za zasługi dla Akademii Rolniczej i Wydziału Technologii Żywności. Odszedł od nas zasłużony i wyjątkowy Dydaktyk i Naukowiec, szanowany przez studentów i pracowników.

Wyrazy głębokiego współczucia Rodzinie i Bliskim
składają
Rektor, Senat, Dziekan
oraz cała społeczność akademicka
Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu

Ceremonia pożegnalna odbędzie się w sobotę 6.07.2024r. o godzinie 11.00 na Cmentarzu Parafialnym Świętej Rodziny przy ul. Smętnej we Wrocławiu.

Powrót
01.07.2024
Głos Uczelni
pro memoria

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg