Zanim przyjdziesz do nas na studia
Tomasz Romanowski, nasz rekruter z Biura Rektrutacji UPWr, nie tylko o najczęstszych pytaniach od kandydatów na studia, jakie słyszy na targach edukacyjnych.
Czego uczy praca rekrutera?
Wbrew pozorom nie jest to proste zajęcie. Po kilkugodzinnych targach struny głosowe odmawiają współpracy. Praca rekrutera na pewno uczy rozmowy z ludźmi, którzy bywają różni: kapryśni, oburzeni, czasem wyładowują na mnie swoje frustracje, ale na szczęście rzadko. Na targach można spotkać wielu ciekawych ludzi i przeprowadzić studium osobowości. Na niektórych wystarczy spojrzeć i już wiem, że zaraz zapytają o progi na weterynarię czy zajęcia na kierunku technologia żywności i żywienie człowieka, a z niektórymi trzeba porozmawiać dłużej, zapytać o przedmioty maturalne, zainteresowania, pasje. Dzięki takim spotkaniom można dowiedzieć się, jak kandydaci i nauczyciele postrzegają UPWr – bardzo często okazuje się, że jesteśmy dla nich anonimowi.
Na targach edukacyjnych w Katowicach, w marcu, po standardowym pytaniu ze strony nauczyciela „Czy UPWr to prywatna uczelnia, czy jest państwowa?” odpowiedziałem, że to dawna Akademia Rolnicza we Wrocławiu, wtedy jedna z nauczycielek prawie ze łzami w oczach krzyknęła „o Boże, jak dobrze spotkać tutaj przedstawiciela uczelni, która uratowała mojego kochanego psa, z którym specjalnie jechałam z Katowic na operację na wasze kliniki weterynaryjne!”. Takie momenty są bardzo miłe – budują pozytywną relację dzięki, której możemy zaprosić szkoły na zajęcia prowadzone na uczelni.
Jakie wymagania wobec studiów mają dzisiaj maturzyści?
Można generalizować i powiedzieć, że wszyscy chcą łatwizny, żeby się nie zmęczyć, ale to nie do końca prawda. Przez ponad dwa lata wyjazdów na targi i na prezentacje do szkół średnich dowiedziałem się, że są osoby, które chcą się uczyć i zdobyć dobre wykształcenie, aby potem pracować w zawodzie.
Maturzyści szukają odpowiedzi na różne pytania: jakie są stawki stypendium socjalnego, jak wyglądają zajęcia z w-f na uczelni, co można robić we Wrocławiu oprócz studiowania, czy w akademiku można mieć kota lub psa...
Wymagania to na pewno obsługa. Moja na stoisku rekrutacyjnym i w Biurze Rekrutacji, aby udzielić wyczerpujących odpowiedzi na setki pytań dotyczących systemu rekrutacyjnego, zasady liczenia punktów czy terminów. Po tym etapie następuje czas pracowników uczelni, aby w czasie toku studiów pomagać na każdym kroku, doradzić co jest lepsze, jak lepiej załatwić daną sprawę.
Ludzie chcą być traktowani indywidualnie – mam świadomość tego, że nie zawsze jest na to czas, ale w całym Wrocławiu opinia o UPWr jest taka „że na Przyrodniczym to jest fajnie” i ten pułap powinien być stale utrzymywany, bo ludzie nie chcą być traktowani jak numer w systemie. Kolejnym wymogiem jest dostęp do laboratoriów, duża liczba godzin dydaktycznych spędzonych na prowadzeniu doświadczeń, praktyk terenowych, samodzielnej pracy nad projektami, warsztaty – po to, aby teorię ukazywać w praktyce.
Maturzyści szukają odpowiedzi na różne pytania: jakie są stawki stypendium socjalnego, jak wyglądają zajęcia z w-f na uczelni, co można robić we Wrocławiu oprócz studiowania, czy w akademiku można mieć kota lub psa...
O co najczęściej pytają kandydaci i z czym kojarzy im się życie studenckie?
Zacznę może od typowego okrzyku na widok wrocławskiego stoiska na targach „o, Wrocław!”. Życie studenckie kojarzy się maturzystom najczęściej z klubami, kawiarniami i restauracjami, których we Wrocławiu jest bez liku. Wiele osób kojarzy Wrocław z serialem „Pierwsza miłość”, gdzie niektóre ujęcia kręcone są przed Centrum Dydaktyczno-Naukowym na pl. Grunwaldzkim.
Bardzo często słyszę, że czyimś marzeniem jest to, aby dostać się na studia do Wrocławia. Nasze miasto to szerokie możliwości na rynku pracy. Najczęstszymi pytaniami dotyczącymi rekrutacji są: progi na weterynarię, jak wygląda egzamin wstępny na architekturę krajobrazu, jakie zajęcia są na biotechnologii, na czym polegają studia na kierunku biologia człowieka, czy są praktyki, straże, ile trwają, jak dostać się do akademika, czym różni się biotechnologia od biotechnologii stosowanej roślin, można wyliczać bez końca… :)
Najzabawniejsze i najtrudniejsze pytanie, jakie usłyszałeś?
Zabawnych pytań jest bardzo dużo, praktycznie na każdych targach można by było prowadzić ranking. Najciekawsze to: 1. czy po medycynie roślin można wypisywać recepty? 2. czy jak ma się złamaną nogę to w systemie rekrutacyjnym należny zaznaczyć niepełnosprawność? 3. czy jak mam własnego konia, to mogę go przywieźć i będzie mieszkać na klinikach? 4. czy UPWr ma filię w Bytomiu? 5. czy chciało mi się przyjechać na targi na Podkarpacie? 6. czy UPWr to inna uczelnia niż UWr? 7. czy UPWr to nowa uczelnia i czy jest prywatna? 8. skąd bierzemy beagle, które mieszkają na weterynarii?
Najtrudniejsze są pytania od kandydatów, którzy pytają o szczegóły dotyczące toku studiów, konkretnych specjalności – to pytania od osób, które stronę mają w jednym paluszku oraz na bieżąco oglądają relacje na snapchatcie, facebooku czy instagramie – wiedzą przez to, co dzieje się na uczelni.
Dzięki temu, że jestem absolwentem UPWr, na wiele pytań znam odpowiedź z perspektywy właśnie studenta, np. jak układane są plany zajęć, kiedy są publikowane, co robi się w kołach naukowych, jak prowadzone są zajęcia, jak wyglądają laboratoria, czy panie z dziekanatów są takie straszne, jak w opowieściach (oczywiście nie są – tutaj pozdrawiam panią Agnieszkę Raczyńską z dziekanatu Wydziału Inżynierii Kształtowania Środowiska i Geodezji na kierunku architektura krajobrazu).
Jak buduje się konkurencyjność oferty?
Nie wiem, czy to pytanie do mnie, ponieważ moim zadaniem jest jej „sprzedaż”. Konkurencyjna oferta edukacyjna to taka, która odpowiada na trendy na rynku edukacyjnym. Takim przykładem jest kierunek biologia człowieka, który jest interdyscyplinarny – studenci mają zajęcia z zakresu anatomii, ergonomii, otrzymują uprawnienia BHP. Kolejnym przykładem jest gospodarka przestrzenna. Tutaj na specjalności rynek nieruchomości absolwenci uzyskują licencję zarządcy nieruchomości oraz pośrednika w obrocie nieruchomościami, wydawaną przez Krajową Izbę Gospodarki Nieruchomościami.
Nie możemy porównywać oferty edukacyjnej do produktów komercyjnych, takich jak np. popularny napój gazowany. W tym przypadku nie powołamy kierunku studiów na chwilę, bo taka jest moda – jak to jest w przypadku limitowanej edycji smaku napoju gazowanego. Warto przewidywać, jakie specjalności mogą dać szansę absolwentom na zalezienie dobrej pracy.
Czy i czym różnią się od siebie kandydaci na studia z małych miejscowości i z dużych?
To dobre pytanie. Gdy ja zastanawiałem się nad wyborem uczelni, różnice chyba były większe. Kiedy uczestniczyłem w kursie z rysunku odręcznego, prowadzonym przez WIKŚiG przed egzaminem na kierunek architektura krajobrazu, widać było podział na osoby z Wrocławia oraz tzw. resztę. Może to zbieg okoliczności, ale różnice w zachowaniu, sposobie mówienia czy śmiałości były spore. Osoby z większych miast mają ułatwiony dostęp np. do ośrodków kultury, klasowa wycieczka na zajęcia na uczelni ogranicza się do kosztów biletu na tramwaj, natomiast dla miejscowości oddalonej np. o 50 km to już cała ekspedycja – koszty autokaru, musi zebrać się grupa, przepadają lekcje, które potem trzeba odrobić.
Kandydaci na studia z mniejszych miejscowości mogą mieć mniejszą wiarę we własne zdolności – jeśli nie otrzymają wsparcia od rodziny czy znajomych o studiach w dużym mieście nawet nie pomyślą, bo będzie to dla nich wyprowadzka jak na koniec nieznanego świata.
Sam jesteś z małego miasta, czy to pomaga w takiej pracy?
Wydaje mi się, że tak. Na pewno lepiej mogłem zrozumieć naszych kandydatów, kiedy rozpocząłem przygodę z targami edukacyjnymi. Sam zadawałem takie pytania, jak odwiedzający stoiska uczelni, więc łatwiej mi było się z nimi porozumieć.
Na targach, staram się udzielać odpowiedzi w sposób zrozumiały dla kandydata, który o działalności i strukturze uczelni nie wie zbyt dużo. Mam zasadę, że z każdym od razu przechodzę na „T” – może dlatego, że to pierwsza litera mojego imienia? :) Rozmowa prowadzona w sposób luźny (co nie oznacza niedbały) skraca dystans pomiędzy zagubionym kandydatem, a „panem z rekrutacji”. Najważniejsze jest to, żeby zagadać, nie bać się pytać – bo przecież nie ma głupich pytań, a pytać zawsze można.
kbk