eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Zagraniczni studenci na UPWr

Studenci z zagranicy i ich polscy znajomi zasadzili mały las w Nadleśnictwie Milicz i – przy wsparciu studentów Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności – wyprawili typowo polską ucztę. O integrację i jak najlepsze wspomnienia zagranicznych studentów dba na UPWr Erasmus Student Network.

W 2016 roku na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu studiowało na stałe 252 obcokrajowców (w tym aż 128 Ukraińców, 40 Norwegów, 18 Chińczyków). W ramach programu Erasmus+ jeden lub dwa semestry spędziło na UPWr kolejnych 196 studentów – najczęściej byli to obywatele Hiszpanii, Turcji i Portugalii.

O wszystkich zagranicznych studentów przyjeżdżających na Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu dba uczelniany oddział międzynarodowej organizacji Erasmus Student Network (ESN). – Po pierwsze każdy obcokrajowiec ma przydzielonego polskiego studenta, który mu pomaga – kiedy np. ktoś chce mieszkać poza akademikiem i szuka mieszkania, musi pójść do lekarza, coś załatwić – albo jest dla niego takim „łącznikiem” z polskością. A po drugie, jako ESN organizujemy akcje, dzięki którym obcokrajowcy mogą poznać Wrocław, polską kulturę, społeczeństwo, pozwiedzać, zintegrować się, a często przy okazji zrobić też coś dobrego – mówi Joanna Śmiech z ESN.

erasmus1

Studenci czterech wrocławskich uczelni zasadzili w Nadleśnictwie Milicz tysiąc sosen
/fot. ESN UP Wrocław

W kwietniu zagraniczni studenci UPWr, łącząc siły z Uniwersytetem Wrocławskim, Ekonomicznym i Politechniką Wrocławską, zasadzili tysiąc sosen w szkółce leśnej Nadleśnictwa Milicz. – To było moje pierwsze doświadczenie przy sadzeniu czegokolwiek, jak zresztą większości osób, które te drzewa sadziły, ale okazało się, że wcale nie jest to aż takie trudne. I świetnie się przy tym bawiliśmy – opowiada Çiğdem Esmertaş, która na UPWr przyjechała ze stolicy Turcji, Ankary. – Mogłam wybierać między wyjazdem na Litwę i do Polski. Nie za bardzo chciałam mieszkać w Warszawie i bardzo się cieszę, że wybrałam Wrocław. Uwielbiam to miasto! Szczególnie połączenie przestrzeni typowo miejskiej z parkami, lasami, rzeką, mnóstwem zieleni. 

– Co najfajniejsze posadziliśmy ten kawałek lasu obok drzew, które dwa lata temu zasadziła inna grupa zagranicznych studentów, rośnie więc nam prawdziwy Erasmus Forest. Może za kilka lat część z tych osób wróci do Polski, zobaczy las zasadzony własnymi rękami i przypomni sobie ten super czas, który tu spędzili – dodaje Joanna Śmiech.

ESN i samorząd studentów Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności zorganizowali też Polish Dinner – typowo polską ucztę w jednym z wydziałowych laboratoriów, które nadaje się do takich akcji, jak żadne inne na uczelni. – Chcielibyśmy zwiększyć umiędzynarodowienie na naszym wydziale. Poprawić współpracę i relacje między nami, polskimi studentami a studentami z zagranicy i władzami uczelni. Bo Erasmusi to zazwyczaj zamknięta grupa, a my chcemy im pokazać, że jesteśmy, że zawsze mogą do nas podejść, zapytać, zawsze chętnie im pomożemy. I chcemy też zachęcić polskich studentów do poznawania innych ludzi, kultur, przekonania się do wyjazdu. A że wspólne gotowanie i jedzenie sprzyja integracji jak chyba nic innego, i że mamy na wydziale laboratorium w postaci znakomicie wyposażonej kuchni, która dodatkowo jest w stanie pomieścić spory tłumek, uznaliśmy, że pokażemy Erasmusom polską kuchnię – wyjaśnia Julita Drzazga, jedna z organizatorek.

Był więc chleb (wypieczony na uczelni) ze smalcem i kiszonymi ogórkami, sałatka jarzynowa, śledzik z cebulką, na danie główne – kasza z gulaszem i zestawem surówek, czyli kapustą kiszoną, zasmażanymi buraczkami i marchewką z jabłkiem, oczywiście nie zabrakło też pierogów, a na deser furorę zrobiło ciasto drożdżowe z owocami i kruszonką. Każdy miał swój wkład w przygotowanie potraw, a czego mimo szczerych chęci studenci nie dali rady zjeść, przekazali dalej – część do lodówki wrocławskiego FoodSharing w domu studenckim Arka, część do parafii św. Antoniego, która prowadzi kuchnię charytatywną.

erasmus2

Polish Dinner przygotowywało 25 osób!
/fot. ESN UP Wrocław

ESN pomaga i uatrakcyjnia pobyt zagranicznych studentów we Wrocławiu, ale też stara się pokazać polskim studentom, że wyjazd do innego kraju w ramach np. programu Erasmus+ to może być przygoda ich życia. W poprzednim roku na odbycie części studiów na uczelni w innym kraju zdecydowało się 111 studentów Uniwersytetu Przyrodniczego, najczęściej wybierając uniwersytety w Hiszpanii, Niemczech, Portugalii i we Włoszech. Studenci UPWr mogą wyjeżdżać w ramach 124 umów bilateralnych zawartych z innymi europejskimi uczelniami.

Do wyjazdu zachęca Joanna Śmiech, która była w Hiszpanii: – To jest genialne doświadczenie, w którym na dodatek uczelnia wspiera cię finansowo. Można pojechać praktycznie do każdego europejskiego państwa, przedmioty, które zaliczy się tam, są przepisywane na naszej uczelni. Sam w obcym kraju człowiek uczy się radzić sobie w różnych dziwnych sytuacjach, wiesz, że jesteś zdany na siebie i po prostu musisz sobie poradzić. Poznajesz świetnych ludzi z całego świata, inny sposób życia, myślenia… – opowiada Joanna i śmieje się, że ją co prawda pokonał język hiszpański i już po powrocie do Polski, musiała powtórzyć rok, ale i tak nie oddałaby tego doświadczenia. 

Julita wyjazd planuje na ostatni rok studiów: – Po to jestem w ESN, żeby poznać zwyczaje studentów z różnych miejsc, podpytać, podowiadywać się, trochę się oswoić i przygotować mentalnie. Studiuję biotechnologię, więc prawdopodobnie wybiorę jakieś państwo „techniczne” – Niemcy, może Szwajcarię.

erasmus3

I w sadzenie drzew, i w gotowanie polskiego obiadu
włączyły się władze uczelni i Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności
/fot. ESN UP Wrocław

Obie studentki przestrzegają też, że jeśli komuś chodzi po głowie wyjazd, niech nie rezygnuje z niego, ze strachu przed angielskim. – Mam wrażenie, że Polacy czują się gorsi, wstydzą się mówić po angielsku, są zakłopotani, że nie mówią perfekcyjnie, przestraszeni, że mogliby popełnić jakiś błąd. A – po pierwsze – to wcale nie jest tak, że wszystkie inne narody mówią po angielsku bez zająknięcia i jednego błędu. W Hiszpanii na przykład mało kto mówi po angielsku. A po drugie – nic tak nie poprawia znajomości języka, jak życie w nim, używanie na co dzień. Naprawdę nie ma się czego bać.

mj

Powrót
25.04.2017
Głos Uczelni
studenci
Galeria zdjęć

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg