eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Walka z ubóstwem – cel pierwszy z siedemnastu

Pierwszy cel z „siedemnastki” wyznaczającej zrównoważony rozwój jest jasny. To wyeliminowanie ubóstwa we wszelkich jego formach – na całym świecie. Każdy z 17 Celów Zrównoważonego Rozwoju ma zdefiniowane zadania, ale jednocześnie można mówić o swoistym przenikaniu się i celów, i zadań, bo nie tylko są one ze sobą powiązane, ale realizacja każdego z nich determinuje pozostałe.


Zadania, jakie wpisano w realizację pierwszego z siedemnastu Celów Zrównoważonego Rozwoju to siedem punktów. Wyeliminowanie na całym świecie do 2030 roku skrajnego ubóstwa, którym, według obecnie przyjętych kryteriów, dotknięci są ludzie żyjący za mniej niż 1,25 dolara dziennie. To zmniejszenie – też do 2030 roku – przynajmniej o połowę odsetka mężczyzn, kobiet i dzieci, niezależnie od wieku, cierpiących biedę, we wszystkich wymiarach tego pojęcia, zgodnie z tym, jak w danym kraju jest ono definiowane.

wykres-03.png
Infografika: Główny Urząd Statystyczny

Kolejne zadanie to wdrożenie właściwych dla każdego kraju systemów i odpowiednich narzędzi ochrony socjalnej dla wszystkich, włączając najniższe warstwy społeczne i objęcie nimi do roku 2030 znaczącej liczbę ubogich i wymagających specjalnej troski. To także zapewnienie wszystkim kobietom i mężczyznom, w szczególności ubogim i wymagającym specjalnej troski, równych praw do korzystania z zasobów ekonomicznych, a także dostępu do podstawowych usług, prawa własności i kontroli nad ziemią i innymi dobrami, prawa do dziedziczenia, dostępu do naturalnych surowców, do odpowiednich nowych technologii oraz usług finansowych, w tym do mikrofinansów – tu również granicą jest rok 2030. Kolejne zadanie to zwiększenie odporności osób biednych i wymagających specjalnej troski, zmniejszenie ich narażenia i bezbronności wobec skutków zjawisk ekstremalnych, wynikających ze zmian klimatu, a także ze wstrząsów i katastrof o podłożu ekonomicznym, społecznym czy środowiskowym.

Na liście zadań definiujących pierwszy cel jest także zapewnienie znaczącej mobilizacji środków pozyskiwanych z różnych źródeł, w tym poprzez zwiększenie współpracy rozwojowej, w celu zapewnienia odpowiednich przewidywalnych zasobów dla krajów rozwijających się, w szczególności tych najsłabiej rozwiniętych, aby móc wdrażać tam programy i polityki służące eliminacji biedy we wszystkich jej postaciach. I wreszcie ostatnie zadanie – to stworzenie ram solidnej polityki na szczeblach krajowym, regionalnym i międzynarodowym, opartej na strategii rozwojowej wspierającej ubogich i otwartej na kwestie równości płci, by przyspieszyć inwestycje w działania służące eliminacji ubóstwa na świecie.

Prof. Szymon Szewrański, szef dyscypliny ewaluowanej Geografia społeczno-ekonomiczna i gospodarka przestrzenna na Wydziale Gospodarki Przestrzennej i Architektury Krajobrazu: – Części z nas na pewno wydaje się, że ten pierwszy cel z siedemnastu zdefiniowanych przez Organizację Narodów Zjednoczonych jako Agenda 2030 to problemy krajów rozwijających się, które powinniśmy wspierać w ich wysiłkach. Cóż, tak naprawdę to są też nasze problemy, bo bieda wcale nie jest zjawiskiem, które omija Polskę, co więcej ma różne oblicza i wiąże się z nią wiele istotnych problemów.

Bieda po polsku

Według raportu Głównego Urzędu Statystycznego w 2022 roku w skrajnym ubóstwie, które zagraża egzystencji, a ludzie walczą o przeżycie, żyło 4,7 proc. Polaków. To około 1 700 000 osób. W ubóstwie relatywnym, które w praktyce oznacza wiązanie z trudem końca z końcem, wciąż żyje prawie 12 proc. To 4,5 miliona ludzi. Granica niedostatku ustalana na poziomie minimum socjalnego obliczanego przez Instytut Pracy i Polityki Społecznej to próg, poniżej którego następuje „deprywacja integracyjnych potrzeb człowieka”. Wtedy nie starcza pieniędzy między innymi na kontynuowanie nauki, kontakty towarzyskie czy uczestnictwo w kulturze.

wykres-05.png
Infografika: Główny Urząd Statystyczny

Istotnym czynnikiem różnicującym zasięgi ubóstwa skrajnego jest przeważające źródło utrzymania w gospodarstwach domowych. Do najbardziej zagrożonych ubóstwem skrajnym w 2022 roku należały osoby z gospodarstw domowych utrzymujących się głównie z innych niż emerytura i renta, niezarobkowych źródeł utrzymania (ok. 12 proc.), jak i gospodarstw domowych rolników (8,5 proc.) oraz rencistów (ok. 6 proc.). Najmniej zagrożone ubóstwem skrajnym były osoby, których głównym źródłem dochodu była praca na własny rachunek (ok. 3 proc.). Niższe od przeciętnej w kraju stopy ubóstwa skrajnego zaobserwowano także wśród gospodarstw emerytów (4 proc.) oraz pracowników (4,5 proc.). Podobnie jak w latach poprzednich, w 2022 roku poziom wykształcenia również silnie różnicował zasięgi ubóstwa skrajnego. Można powiedzieć, że wraz z coraz wyższym wykształceniem malały zasięgi ubóstwa skrajnego. Osoby z gospodarstw domowych, w których głowa gospodarstwa legitymowała się wykształceniem co najwyżej gimnazjalnym, doświadczały najczęściej ubóstwa skrajnego (ponad 11 proc.), a z wykształceniem wyższym – najrzadziej (niespełna 2 proc.). Na biedę wpływa również wiek – w 2022 roku najczęściej ubóstwa skrajnego doświadczały dzieci i nastolatki do 17. roku życia. To blisko 6 proc. populacji. Wśród emerytów o skrajnym ubóstwie można mówić w odniesieniu do 4 proc. Jednocześnie jednak GUS alarmuje – nie da się lekceważyć demografii. Starzejące się społeczeństwo oznacza, że udział osób starszych w populacji osób ubogich w Polsce rośnie.

Równie istotnymi czynnikami determinującymi biedę są niepełnosprawność, czy miejsce zamieszkania. Wciąż jest tak, że ubóstwo dotyka częściej osoby z małych miejscowości i ze wsi. – Ale mówiąc o biedzie, ubóstwie, niedostatku od kilku lat mówimy także o ubóstwie energetycznym i wykluczeniu transportowym – mówi prof. Szewrański, dodając, że jeden z polskich think tanków, Klub Jagielloński, w 2018 roku oceniał, że to ostatnie dotyczy w Polsce blisko 14 milionów ludzi.

Do liczby tej odniósł się niedawno Paweł Rydzyński, prezes Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu, jeden z uczestników debaty zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą”, poświęconej wykluczeniu transportowemu i zagrożeniu dla klimatu. Jego zdaniem to szacunkowa liczba mieszkańców gmin, które nie organizują transportu publicznego. – Ale to nie oznacza, że transportu tam w ogóle nie ma, bo często dostępna jest tam np. kolej, którą organizują samorządy wojewódzkie, czy autobusy komercyjne albo organizowane przez powiat. Mówienie zatem, że 14 mln Polaków jest wykluczonych komunikacyjnie, to jednak duża przesada – stwierdził Rydzyński, ale uczestnicy tej debaty nie kryli, że wykluczenie transportowe wpływa na stopę bezrobocia, dostęp do szkolnictwa, dóbr kultury.

Polska bieda i ubóstwo mają twarz dziecka
Polska bieda i ubóstwo mają twarz dziecka
fot. Shutterstock

– Do pracy trzeba przecież dojechać – mówi wprost prof. Katarzyna Tokarczyk-Dorociak i dodaje, że na przykładzie pierwszego celu z siedemnastu Agendy 2030 doskonale widać swoisty system naczyń połączonych, a więc zależności, które z jednej strony biedę determinują, ale z drugiej są z nią związane, generując kolejne strukturalne problemy, wykraczające poza doświadczenie jednostki. Ubóstwo energetyczne, o którym mówi się w Polsce od kilku lat, oznacza nie tylko brak środków na ogrzanie domów, ale też ogrzewanie ich niedozwolonymi materiałami. – Jednym z czynników generujących smog, który zatruwa nasze miasta i nas samych, jest właśnie ubóstwo energetyczne. Czysta energia kosztuje, ale tak samo kosztuje odpowiednia dla wieku i stanu zdrowia żywność. Jeśli więc mówimy o biedzie w Polsce, to powinniśmy mieć świadomość, że oznacza ona również konkretne, bardzo wymierne koszty zdrowotne dla bardzo dużej liczby ludzi – mówi prof. Katarzyna Tokarczyk-Dorociak i dodaje, że bieda to także problemy z dostępem do czystej wody, kanalizacji, bezpiecznej żywności.

Migracje i kataklizmy

Naukowcy z Wydziału Gospodarki Przestrzennej i Architektury Krajobrazu podkreślają, że realizacja pierwszego z siedemnastu Celów Zrównoważonego Rozwoju, to również polityki publiczne odpowiadające na problemy związane z migracjami.

– Po wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie w lutym 2022 roku byliśmy w stanie przyjąć ponad milion uchodźców, w większości kobiet, dzieci i starszych osób. Jednocześnie jednak politycy nie chcą lub nie potrafią rozwiązać w cywilizowany sposób kryzysu na granicy białoruskiej, cały czas na etapie prac są dokumenty dotyczące programu integracji uchodźców, ale też imigrantów zarobkowych. Migracje są immanentnie wpisane w cywilizację człowieka, który zawsze wędrował w poszukiwaniu lepszych miejsc do życia. Uciekał przed wojnami, głodem, suszą. XXI wiek nie jest wolny od tych dramatycznych zjawisk i wydarzeń, powiedziałbym wręcz, że dzieją się one na naszych oczach – mówi prof. Szewrański, a prof. Tokarczyk-Dorociak dodaje: – W pierwszym celu „siedemnastki” mówi się też o zabezpieczeniu lokalnych społeczności przed i na wypadek kataklizmów. Wszyscy chyba pamiętamy doświadczenie powodzi z 1997 roku. Według socjologów stało się ono fundamentem poczucia tożsamości mieszkańców zachodniej Polski, którzy w olbrzymiej większości w 1945 i 1946 roku zastąpili miejscową ludność, czyli po prostu Niemców. Ta gigantyczna wędrówka ludów wynikająca z II wojny światowej to dla nas dzisiaj opowieści pradziadków, ale przecież wszystko, co się z tymi opowieściami wiąże, jest w gruncie rzeczy tak czy inaczej wyrażone właśnie w Agendzie 2030, w tych planach i zadaniach, które mają kolejne pokolenie chronić przed takimi doświadczeniami.

Bieda i ubóstwo to równie decyzje o rezygnacji z zakupu leków – takie wybory często towarzyszą seniorom
Bieda i ubóstwo to również decyzje o rezygnacji z zakupu leków – takie wybory często towarzyszą seniorom
fot. Shutterstock

Naukowcy z UPWr nie kryją, że np. przed powodzią można się chronić – m.in. poprzez odpowiednią infrastrukturę. – Uczymy studentów, jak dbać o wodę, ale też jak się przed nią chronić. Dajemy lokalnym samorządom gotowe rozwiązania, jak choćby katalog dobrych praktyk dotyczących retencji, chroniącej nas przed miejską suszą, jak i zabezpieczającą przed gwałtownymi powodziami do jakich prowadzą coraz częstsze deszcze nawalne – podkreśla prof. Tokarczyk-Dorociak, a dr Kamila Pawłuszek-Filipiak, która swoją pracę doktorską – wyróżnioną nagrodą ministra – poświęciła wykorzystaniu danych lotniczego skaningu laserowego do identyfikacji obszarów osuwiskowych, dodaje: – Ale też pracujemy nad tym, jak monitorować wyrobiska pokopalniane, tereny zagrożone kataklizmami, które mogą w konsekwencji prowadzić do mniejszych czy większych migracji. Tworzymy narzędzia, które mogą i powinny być wykorzystywane w systemie ochrony lokalnych społeczności.

M.in. w ramach projektu EPOS-PL i EPOS-PL+, Instytut Geodezji i Geoinformatyki UPWr opracował system monitorowania deformacji powierzchni Ziemi z wykorzystaniem radarowych obserwacji satelitarnych wspomaganych naziemnymi stacjami GNSS (Globalnych Nawigacyjnych Systemów Satelitarnych) i reflektorami sygnałów satelitarnych. System został wdrożony z myślą o ciągłym monitoringu obszarów górniczych i pogórniczych na Górnym Śląsku celem ochrony budynków, infrastruktury oraz środowiska przyrodniczego. Na obszarach Górnego Śląska – w regionie silnie dotkniętym ekstensywnym wydobyciem węgla – roczne osiadania powierzchni terenu spowodowane wydobyciem węgla mogą przekroczyć 1,5m. Tak duże wartości osiadań powodują problemy w infrastrukturze sieci uzbrojenia terenu, transporcie, czy też stanowią zagrożenie deformacji budynków i budowli.

Strach o studia

Prof. Katarzyna Tokarczyk-Dorociak: – Niezmiennie podkreślam, że te 17 Celów Zrównoważonego Rozwoju dotyczy każdego z nas, społeczności, w jakich żyjemy. Trudna sytuacja finansowa często dotyka także studentów. Rosnące koszty utrzymania coraz częściej zmuszają do łączenia pracy zarobkowej ze studiowaniem. Nasi studenci zwracają uwagę, że to już nie chęć zdobycia doświadczenia zawodowego, ale konieczność.

Według raportu „Portfel Studenta 2023” wydanego przez Warszawski Instytut Bankowości (WIB) we współpracy ze Związkiem Banków Polskich większość studentów musi dorabiać, a zarazem 43 proc. ocenia swą sytuację na rynku pracy źle lub bardzo źle. Statystyczny polski student miesięcznie na swoje utrzymanie wyda w tym roku akademickim 3867 zł. To dwa razy więcej niż pięć lat temu. Aż co piąty student badany przez WIB przyznał, że z przyczyn materialnych rozważał w ciągu ostatniego roku rezygnację z kształcenia – 11 proc. chciało w ogóle rzucić studia, 5 proc. zastanawiało się nad wzięciem urlopu dziekańskiego, a 4 proc. rozważało obie formy. Jednocześnie w zamieszczonej na łamach „Forsalu” informacji eksperci agencji Personnel Service zwracają uwagę, że liczba potencjalnych miejsc zatrudnienia mocno stopniała za sprawą utrzymującej się od dwóch kwartałów recesji. Znacznie mniej wakatów jest zwłaszcza w przeżywających problemy mikrofirmach.

– Raport GUS-u wprost mówi o tym, że bieda w Polsce w ogromnej mierze dotyka dzieci. To oznacza, że to najmłodsze pokolenie nie tylko nie jest w stanie zaspokoić np. potrzeb kulturalnych, ale po prostu jest głodne. My uczymy, jak zdrowo się odżywiać, prowadzimy badania nad żywnością funkcjonalną, ale musimy też mieć świadomość, że polska bieda ma z jednej strony buzię głodnego dziecka, a z drugiej twarz seniora, którego nie stać na leki. I coraz częściej ma też twarz studenta, co realnie zagraża nie tylko pokoleniu, które właśnie próbuje zdobyć wykształcenie i zawód, ale nam wszystkim. Nie stać nas na to, by marnować potencjał ludzi, których nie stać na średnią szkołę i studia – podkreśla prof. Katarzyna Tokarczyk-Dorociak, dodając, że wykształcenie jest jednym z tych wskaźników, które decydują o konkurencyjności gospodarki i rozwoju innowacyjności, które wprost przekładają się na zmniejszenie poziomu ubóstwa i biedy w danym społeczeństwie.

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg