eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Tournée zespołu „Jedliniok”: Floryda

Akademicki Zespół Pieśni i Tańce „Jedliniok” znowu w trasie – tym razem członkowie zespołu odwiedzili Florydę.

Od kilku lat zespół „Jedliniok” wyjeżdża na tournée w różne rejony USA. W tym roku postanowiliśmy odwiedzić Florydę i naszych przyjaciół z Polonii. Wcześniej nawiązana znajomość zaowocowała zaproszeniem zespołu do Palm Coast, uroczej miejscowości położonej na wschodnim wybrzeżu. Do wyjazdu zakwalifikowało się łącznie 14 osób, w tym 10 tancerzy i 4 muzyków.

22.09.2016 r.

Do Berlina dojechaliśmy autobusem już o czwartej nad ranem. Odprawa na lot do Paryża poszła bardzo sprawnie i bez większych problemów. W Paryżu, na przesiadkę do Miami musieliśmy czekać kilka godzin (niestety mamy zawsze bilety na najtańsze połączenia). Lot do Miami był bardzo długi, ale minął sympatycznie. Na lotnisku czekał na nas pan Marcin, z którym wynajętymi samochodami pojechaliśmy na północ Florydy do miejscowości Bunell (tu znajduje się Dom Polski, tzw. Polanka). To był bardzo długi dzień, ale myślę, że wszyscy byli zadowoleni. Dla mnie był to niezwykle piękny dzień, bo spełniły się moje marzenia o podróży na ten odległy kontynent.

23-24.09.2016 r.

Po śniadaniu pojechaliśmy na plażę Flager Beach. Był to świetny pomysł na szybką regenerację po podróży. Kąpiel w cieplutkim oceanie, wysokie fale i popisy surferów – to jest to! Wieczorem mecz footballu amerykańskiego, który rozgrywał się na stadionie lokalnej szkoły średniej. I chociaż nie znaliśmy dokładnych zasad, kibicowaliśmy zielonej drużynie „Bulldogs” z klubu FPC. Oczywiście pomagały nam w tym wysportowane cheerleaderki. Po powrocie przyjęli nas do swoich domów członkowie Polonii: pan Marcin, Darek i pani Gosia. Panowie z Jedlinioka zamieszkali na „Polance”. Jak każdy wie, próby w naszym zespole są nieodłączną częścią każdego tournée, dlatego następnego dnia po południu przyszedł czas i na nie, a wieczorem mieliśmy pierwszy koncert w szkolnym audytorium. Jest to miejsce, w którym odbywają się najważniejsze koncerty i wydarzenia kulturalne w Palm Coast. 

25.09.2016 r.

Kolejnym celem naszej podróży było Clearwater, gdzie odbył się koncert z okazji dożynek, organizowanych przez Polskie Centrum Jana Pawła II. Z Palm Coast wyjechaliśmy już z samego rana. Pomimo drobnych problemów ze znalezieniem właściwej drogi dotarliśmy bezpiecznie do Orlando, gdzie już czekali nasi przyjaciele z Clearwater. Zostaliśmy przywitani i ugoszczeni przez pana Michała – prezesa Polskiego Centrum. W pobliskim mieście, St. Petersburg, znajduje się najbliższy polski kościół, gdzie mieliśmy okazję uczestniczyć w mszy z okazji dożynek. Ubrani w piękne szlacheckie stroje, uświetniliśmy tę uroczystość naszym śpiewem i udziałem w procesji. Po mszy odbył się koncert w Polskim Centrum, podzielony na trzy części i mimo braku odpowiedniej sceny, publiczność przyjęła nas bardzo ciepło, a zabawa dożynkowa przypominała typową polską biesiadę.

jedliniok6

Na plaży w Clearwater
/fot. archiwum zespołu

26-28.09.2016 r.

Po kilku męczących i pracowitych dniach znalazł się też czas na odpoczynek. Rano wszyscy pojechaliśmy na plażę Clearwater Beach, która znajdującą się nad Zatoką Meksykańską, gdzie mogliśmy nacieszyć się tak upragnionym i wyczekiwanym słońcem. Niektórzy wybrali się na małe zakupy, ale chyba wszystkim dane było zobaczyć piękny, malowniczy zachód słońca. Następnego dnia czas wolny… ale po długiej próbie. A po niej plaża, aż do wieczora, podczas którego każdy organizował sobie czas we własnym zakresie. 

W ostatni poranek pobytu w Clearwater wybraliśmy się do greckiego miasteczka Tarpon Springs. Odwiedziliśmy centrum miasta i kościół grekokatolicki. Potem zwiedzaliśmy port, gdzie panowała typowo turystyczna atmosfera z mnóstwem różnych sklepików i restauracji. Można było poczuć się jak w Grecji, wchodząc do restauracyjek i delektując się słodką baklawą przy dźwiękach greckiej muzyki. Ale Tarpon Springs to przede wszystkim nadmorskie miasteczko słynące z połowu gąbek. Mówi się nawet, że gąbki sprzedawane w samej Grecji pochodzą właśnie z tego miasteczka. W drodze powrotnej mijaliśmy jezioro, nad którym co roku odbywają się ciekawe wydarzenia kulturalne, należące do greckich tradycji. Jedną z nich jest tak zwany „cross diving”, który polega na wyłowieniu krzyża, który jest wcześniej wrzucany do wody. Wierzy się, że temu, komu uda się go wyłowić, przez całe życie będzie sprzyjało szczęście. Więc jest o co walczyć. 

30.09-01.10.2016 r. 

Te dni poświęcone są festiwalowi „wielu kultur”, który odbywa się corocznie w Palm Coast. Tym razem, po raz pierwszy z udziałem polskiej grupy artystycznej. Do południa korzystaliśmy jeszcze z uroków posiadania basenu w ogrodzie, chociaż kierownik urozmaicił nam ten czas „wolny” dodatkową próbą. Wieczorem natomiast zaczęły się już przygotowania do jutrzejszego festiwalu. 

Dzień festiwalowy zaczął się dla nas bardzo pracowicie. Już z samego rana pojechaliśmy do Palm Coast Community Center, gdzie pomagaliśmy przy rozstawianiu stoiska z tradycyjnymi potrawami kuchni polskiej. Można na nich było znaleźć takie potrawy, jak: pierogi, gołąbki, bigos, pieczona kiełbasa czy placki ziemniaczane. Festiwal uświetniliśmy naszymi dwoma koncertami.

jedliniok4

Na festiwalu w Palm Coast
/fot. archiwum zespołu

Po pierwszym koncercie wzięliśmy udział w międzynarodowej paradzie. W festiwalu wzięło udział wiele zespołów i organizacji z różnych państw. Mogliśmy zobaczyć przedstawicieli między innymi Szkocji, Ukrainy, Filipin oraz Kambodży. Po koncercie był również czas na integrację i nawiązanie znajomości oraz naukę filipińskich tańców. Wieczorem, po drugim koncercie, sami mogliśmy skorzystać z atrakcji oferowanych podczas festiwalu. Całości uroku tego dnia dopełnił niesamowity zachód słońca wśród fantazyjnych chmur, a niebo z minuty na minutę zmieniało swoje kolory i odcienie. 

02-03.10.2016 r. 

Rano pojechaliśmy do polsko-amerykańskiego kościoła, gdzie uczestniczyliśmy w mszy odprawianej w języku polskim. Zaraz po tym odbył się w Polish-American Pulaski Club koncert z okazji Dnia Pułaskiego. Był to klub starszej Polonii, gdzie większość osób nie mówiła już w ojczystym języku, ale miała polskie korzenie. Wszyscy byli ubrani w stroje ludowe lub mieli na sobie elementy w kolorze bieli i czerwieni. A w wystroju klubu nie zabrakło też polskiego godła i flagi. Publiczność przyjęła nas bardzo ciepło, wszyscy z radością oglądali nasze występy i nagradzali nas gromkimi brawami. Padło też w naszą stronę wiele miłych słów i pochwał. Następnego dnia prowadziliśmy warsztaty taneczne w szkole Flager High School. Rozpoczęliśmy je krótkim występem, prezentując poloneza, kurdesza i mazura. Następnie przeszliśmy do nauki podstawowych kroków polskich tańców narodowych. Warsztaty cieszyły się dużym zainteresowaniem,  ponieważ uczestniczyły w nich osoby, którym taniec nie był obcy. Na koniec zajęć postanowiliśmy zamienić się rolami i tym razem, to uczniowie pokazali nam kroki swoich układów tańca nowoczesnego.

jedliniok5

Po koncercie z okazji Dnia Pułaskiego w Daytona Beach
/fot. archiwum zespołu

04-05.10.2016 r. 

Kolejnym punktem naszej podróży było miasto Saint Augustin, które niegdyś było najstarszą europejską osadą w kontynentalnej części USA, a zarazem stolicą hiszpańskiej prowincji. Zostaliśmy tam zaproszeni do hotelu, którego właścicielem był wspomniany już wcześniej pan Jurek, z którym łączyło nas wspólne umiłowanie muzyki. Naszym śpiewom nie było końca. Następnego dnia, po śniadaniu, została zorganizowana wycieczka dla chętnych do tzw. Down Town, czyli starego miasta. Miasteczko było bardzo ładne i miało swój specyficzny klimat. Zwiedziliśmy collage, ratusz i przepiękny dziedziniec muzeum Lightnera. Niedaleko portu znajdował się stary fort, a oprócz typowych zabytków w miasteczku znajdowały się też inne atrakcje, jak na przykład farma aligatorów. Wieczorem część grupy wybrała się na zakupy do drugiego centrum handlowego, a inni pojechali do lokalnego klubu na koncert zespołu Lynyrd Skynyrd, znanego głównie z przeboju „Sweet Home Alabama”. Ostatni dzień pobytu w Saint Augustin mieliśmy do własnej dyspozycji. Po południu zajęliśmy się pakowaniem  i wieczorem wróciliśmy z powrotem do Palm Coast. W telewizji zaczęło robić się głośno o nadciągającym znad Haiti do wschodniego wybrzeża huraganie „Matthew” mającym czwartą kategorię w pięciostopniowej skali Saffira-Simpsona.

06-08.10.2016 r.

Te trzy dni zmieniły diametralnie plany naszego tournée. Ze względu na silny wiatr i ostrzeżenia o zbliżającym się huraganie cały dzień nie wychodziliśmy z domów. Otrzymaliśmy od organizatora propozycję przeczekania huraganu w lokalnym bunkrze. Kierownik odmówił. Kazano nam spakować do plecaków najpotrzebniejsze rzeczy.  Mieliśmy się „przygotować na najgorsze i liczyć na najlepsze”. Wieczorem, poprzedniego dnia zrobiliśmy wielkie zakupy – zapasy jedzenia na kilka dni. Nasi sąsiedzi zaczęli zabijać okna deskami. Władze lokalne Florydy ogłosiły stan wyjątkowy. Zamknięto szkoły. Ewakuowano część naszego miasta, tę która znajdowała się bliżej oceanu. Zabrakło prądu. Cały czas śledziliśmy trajektorię „Matthew”, która ciągle się zmieniała i zastanawialiśmy się, kiedy w nas uderzy. Na koniec dnia wzrosła nieco nerwowa atmosfera, gdyż wiatr stawał się coraz silniejszy. Rankiem następnego dnia okazało się, że wbrew wcześniejszym przewidywaniom, „Matthew” zmienił nieco swój kierunek i trochę osłabł. Mimo to wyrządził sporo szkód w okolicy. Połamał wiele drzew, a niektóre palmy zostały nawet wyrwane z korzeniami. Wiele domostw na długi czas zostało odciętych od prądu. Droga, którą jeszcze kilka dni temu jechaliśmy brzegiem morza została doszczętnie zmyta. Do niektórych domów wtargnęła woda, a innym mieszkańcom pozrywało dachy. Molo zniknęło z powierzchni ziemi. Nikomu na szczęście nic się nie stało. Gdy trzeciego dnia rano wstaliśmy, okazało się, że dostawa prądu w naszej okolicy została wznowiona. Byliśmy bardzo szczęśliwi, chociaż połączenie internetowe dalej odmawiało posłuszeństwa. Nadszedł czas sprzątania i usuwania wszelkich skutków huraganu. Najpierw pomagaliśmy sprzątać wokół domów, w których mieszkaliśmy, a potem większość z nas pojechała na „Polankę”. Tam były największe zniszczenia. Trzeba było się spieszyć. Po południu miała się odbyć msza, a po mszy nasz występ, tym razem dla amerykańskiej społeczności. Niestety, gdy zajechaliśmy na miejsce, okazało się, że w tamtym rejonie dalej nie ma prądu i zarówno msza, jak i koncert nie będą mogły się odbyć.

jedliniok3

Kasia z malutkim aligatorem
/fot. archiwum zespołu

09-10.10.2016 r. 

Dzisiaj Jedliniok uczestniczył w mszy dla Polaków. Mogliśmy brać w niej aktywny udział, śpiewając wcześniej przygotowane, specjalnie na tą okazję utwory takie jak „Barka” czy „Czarna madonna”. Nasza skrzypaczka Dominika uświetniła również tę uroczystość pięknie zagranym utworem w duecie z organistką „Ave Maria”. Zaraz po mszy pojechaliśmy na „Polankę”, gdzie rozpoczął się nasz kolejny występ dla Polonii. Następnego dnia wieczorem zostaliśmy zaproszeni na niecodzienny koncert orkiestry dętej marynarki wojennej „President’s Own”, która na swojej trasie koncertowej zawitała również do Flager Auditorium w Palm Coast. W ich repertuarze znalazły się zarówno fragmenty muzyki klasycznej, filmowej, rozrywkowej, a nawet patriotycznej. Koncert bardzo się nam podobał, a na dodatek mieliśmy możliwość „poznania” nieco amerykańskiej kultury, co było również ciekawym doświadczeniem.

11.10.2016 r.

Dziś pojechaliśmy na całodniową wycieczkę do Orlando. Większość z nas wybrała się do parku rozrywki Universal Studios do części Ilands of Adventure. Park podzielony był na tematyczne miasteczka. Znalazła się tam wyspa bohaterów kreskówek Marvela, wodne atrakcje, część poświęcona produkcji filmowej „Parku jurajskiego”, „Hogsmade” – czyli magiczny świat Harrego Pottera, „zaginiony kontynent” oraz mitologiczny świat Zeusa. Można było poczuć adrenalinę na niezwykle szybkim i ekstremalnym roller coasterze, zrobić sobie zdjęcie z bohaterem kreskówki czy przenieść się do świata filmu i zostać uratowanym przez samego Spider Man’a. W miasteczku Harrego Pottera niesamowitą atrakcję stanowił sam budynek Hogwartu. Wystrój wnętrza był tak realistyczny, że gdyby nie tłumy zwiedzających można by było uwierzyć, że wszystko jest tam prawdziwe. Myślę, że nikt się tam nie mógł nudzić, gdyż nawet stojąc w kolejce czekały na nas przygotowane specjalnie na potrzeby Universal Studios krótkie filmiki, nagrane przez naszych ulubionych aktorów czy animacje z udziałem bohaterów filmowych. Wróciliśmy do domów późnym wieczorem, troszkę zmęczeni, ale za to bardzo szczęśliwi, pełni wrażeń i emocji.

12-14.10.2016 r.

Jak już pisałam huragan „Matthew” zmienił nasze plany tournée. Zaczęliśmy intensywnie poszukiwać miejsc na Florydzie, w których możemy wystąpić. Szybko „zadzierzgnięte” znajomości dały efekt – jedziemy do Key West. Jeszcze o zmroku wyjechaliśmy wynajętymi wcześniej w kierunku Miami. Po drodze zwiedziliśmy park narodowy Everglades, który jest największym obszarem dzikiej, subtropikalnej przyrody, zachowanym do dziś w Stanach Zjednoczonych. Mieliśmy tam okazję zapoznać się z rodzimą dla tamtego regionu florą i fauną. Wzięliśmy udział w przejażdżce łodzią po bagnach. Zobaczyliśmy rzadko spotykane ptaki, aligatory, wodną roślinność, a wpływając między zwisające gałęzie namorzynowych drzew, sceneria wprowadzała nas w nastrój tajemniczości.

jedliniok1

Na bagnach w parku Everglades
/fot. archiwum zespołu

Następnym punktem naszej wycieczki było Miami. Po przyjeździe od razu dało się zauważyć, że znaleźliśmy się w „hiszpańskiej dzielnicy”. Niektórzy mieszkańcy nawet nie znali angielskiego albo posługiwali się nim tylko w bardzo małym stopniu. Najbardziej wytrwali i rządni przygód członkowie naszego zespołu wybrali się na dalsze zwiedzanie miasta, które ożywa dopiero nocą. Poszliśmy na najbardziej znaną ulicę Miami – Ocean Drive, która słynie z najlepszych klubów i restauracji w mieście. 

Rano zawitaliśmy na słynną plażę Miami Beach, gdzie wszyscy mogli zrobić sobie zdjęcia przy kolorowych budkach ratowników i wskoczyć na chwilę do oceanu. Nie mogliśmy jednak długo tam zabawić, bo czekała nas podróż do równie pięknego miejsca, gdzie miał się odbyć nasz kolejny koncert. Pojechaliśmy do Key West (archipelag Florida Keys), który jest uznawany za najbardziej wysunięte na południe miasto Stanów Zjednoczonych i często nazywany „domem zachodzącego słońca”. Zostaliśmy zaproszeni przez Polonię tego miasta. Byliśmy bardzo zadowoleni ze zorganizowanego przez nich występu w Key West Theater, który jest największym centrum kulturalnym miasta i ciepłego przyjęcia, jakie nam zgotowali. Mieliśmy profesjonalną obsługę techniczna teatru. Przed występem był czas również na zwiedzanie. Miasto było zupełnie inne, niż wszystkie, które zwiedzaliśmy do tej pory. Miało swój unikatowy charakter i bogatą historię. Przede wszystkim słynęło z połowu konch – pięknych muszli ślimaków morskich, charakterystycznych ze względu na wydawany przez nie dźwięk, podobny do trąbki i słyszalny na dużą odległość. Bardzo często odwiedzanym przez turystów miejscem jest dom znanego amerykańskiego pisarza Ernesta Hemingway’a, który także mieliśmy okazję zobaczyć. Po obiedzie wróciliśmy do teatru i rozpoczęły się przygotowania do koncertu. Publiczność również i tym razem bardzo dobrze nas przyjęła. Tamtejsza Polonia szybko się skrzyknęła i nasi rodacy zjawili się w pokaźnej liczbie, tak że prawie cała sala teatralna była zapełniona. Występ bardzo się podobał, a łzom i wspomnieniom związanym z ojczyzną nie było końca. Po koncercie zostaliśmy zaproszeni na „wieczór zapoznawczy” z członkami Polonii, który zakończył się nad ranem wspólnymi tańcami. Rano mieliśmy czas wolny, więc każdy kto chciał, mógł jeszcze poświęcić chwilę na zwiedzanie tego nadmorskiego miasteczka. Niektórym z nas udało się dotrzeć do punktu 0, czyli najbardziej wysuniętego na południe punktu, z którego jest  już tylko 90 mil do Kuby. Po śniadaniu szybko spakowaliśmy stroje i ruszyliśmy w długą podróż powrotną do Palm Coast.

jedliniok2

Niebezpieczna zabawa z aligatorem
/fot. archiwum zespołu

15-16.10.2016 r.

Dziś odbyły się aż dwa występy jednego dnia. Jeden, który został przełożony z poprzedniego tygodnia (z powodu braku prądu i szkód, jakie wyrządził huragan) przeznaczony był dla publiczności amerykańskiej. Tańczyliśmy w nieco mniejszym składzie, ale mimo to zostaliśmy nagrodzeni sporymi brawami. Kolejny i zarazem ostatni występ odbył się łącznie z występem piosenkarki Eleni. Mogliśmy bliżej się poznać, zdobyć autografy i zrobić pamiątkowe zdjęcia. W przedostatni dzień naszego pobytu na Florydzie zrobiliśmy jeszcze ostatnie zakupy przed podróżą i zaczęliśmy się pakować. Wieczorem nasz zespół został zaproszony na przejażdżkę łodzią. Bardzo miło spędziliśmy tam nasz ostatni wieczór, wspominając najciekawsze momenty z całego wyjazdu i próbując sił… w wędkowaniu.

17.10.2016 r.

Nadszedł czas powrotu do Polski. Pożegnaliśmy się z naszymi florydzkimi rodzinami, spakowaliśmy prowiant na drogę i wyruszyliśmy w długą podróż do Miami. Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę na przylądku Canaveral, gdzie znajduje się Kennedy Center – centrum kosmiczne agencji NASA. Lot z Miami do Paryża, a później do Berlina minął nam zdecydowanie szybko. Jeszcze tylko droga busem w kierunku naszego ukochanego Wrocławia.

Myślę, że pomimo wielu trudności organizacyjnych spowodowanych huraganem „Matthew”, każdy z nas miło wspomina wyjazd do tego malowniczego stanu Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Nawiązaliśmy wiele nowych znajomości, a stare więzi zespołowe jeszcze mocniej się zacieśniły. Były różne chwile, dobre i nieco gorsze. Było dużo radości w parkach rozrywki i podczas wspólnego świętowania, ale też strach w czasie huraganu. Dużo zwiedziliśmy i zobaczyliśmy. Mieliśmy okazję poznać inną kulturę i poszerzyć swój światopogląd. A także podzielić się z innymi naszą miłością i pasją do muzyki, tańca i śpiewu, szerząc poza granicami naszego państwa polską kulturę ludową.

Członkini zespołu Ewelina Liszczyk

Powrót
20.02.2017
Głos Uczelni
studenci

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg