eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Sadownictwo – na tym się znamy

Pierwsze doświadczenia sadownicze pod szyldem UPWr prowadzono w gospodarstwie Psie Pole pozyskanym na rzecz uczelni w 1946 roku. Dzisiaj 20-hektarowa stacja badawczo-dydaktyczna w Samotworze to przede wszystkim miejsce badań naukowych i kształcenia studentów.

Pierwsze doświadczenia sadownicze pod szyldem Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu prowadzono w gospodarstwie Psie Pole pozyskanym na rzecz uczelni w 1946 roku. Później założono Sad Doświadczalny w ramach Rolniczego Zakładu Doświadczalnego Samotwór. Teraz jest to Stacja Badawczo-Dydaktyczna przy Katedrze Ogrodnictwa Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, a wkład naszych sadowników w rozwój polskiego ogrodnictwa przyczynił się do przyznania katedrze – jako jedynemu ośrodkowi naukowemu w kraju niebędącemu wydziałem – uprawnień do habilitacji. 

samotwor7

fot. Tomasz Lewandowski

– W 1965 roku w ramach RZD modelowy sad doświadczalny zakładał docent Wilhelm Wojtkiewicz. Przez wiele lat badaniami z zakresu sadownictwa kierowała jego żona – dr Anna Wojtkiewicz. Z lat 60. pochodzą najstarsze kwatery w sadzie. W 1996 roku część zakładu została sprzedana, a na bazie sadu doświadczalnego utworzono funkcjonującą do dziś stację badawczo-dydaktyczną – mówi prof. Adam Szewczuk, specjalista z zakresu produkcji sadowniczej i kierownik Zakładu Sadownictwa w Katedrze Ogrodnictwa, której podlega Samotwór. Profesor w sadzie zajmuje się zagadnieniami dotyczącymi nawadniania roślin sadowniczych, proekologicznych sposobów uprawy gleby, ograniczenia wzrostu drzew poprzez zastosowanie podkładek, cięcia i niekonwencjonalnych sposobów sadzenia.

Obecnie stacja zajmuje 20 hektarów, z czego aż połowa to uprawy 60 różnych odmian jabłoni. Po jednym hektarze zajmują uprawy brzoskwiń, grusz, śliwy, nieco mniej winorośla, czereśnie i wiśnie. Ale są również morele, szkółka i kolekcje roślin jagodowych i mało znanych, w tym tzw. superfoods, czyli tych owoców, które powinny mieć wyjątkowo pozytywny wpływ na nasze zdrowie – jagód goi, żurawiny, czarnego bzu. Naukowcy sprawdzają, które odmiany będą się nadawać do przetwórstwa.

samotwor8

fot. Urszula Markowska

– W czasach Rolniczego Zakładu Doświadczalnego mieliśmy, poza dzisiejszym terenem, jeszcze 100 ha sadu zaraz za płotem. Właściwie był to sad produkcyjny – głównie jabłonie, ale też trochę wiśni. I to były zupełnie inne czasy. Jak zaczynaliśmy zbiory, rano przed bramą ustawiała się kolejka. Zaopatrywaliśmy przetwórnie, ale i zwykłych ludzi. Wtedy robiło się przecież mnóstwo przetworów – wspomina Krzysztof Pawłowski, kierownik stacji, zatrudniony w niej od 1985 r., doglądający sadu i sprzedaży owoców. W sezonie na uczelni można usłyszeć przekazywane z pokoju do pokoju „pan Mirek przyjechał” i wtedy wiadomo, że to Mirosław Kościelecki przywiózł najlepsze owoce w mieście. Plony z Samotworu sprzedawane są dzisiaj głównie na uczelni i drobnym przedsiębiorcom.

Bo uczelniany sad jest teraz przede wszystkim miejscem badań naukowych i kształcenia studentów – praktyki i staże odbywają w niej studenci ogrodnictwa, rolnictwa i medycyny roślin. Na bazie doświadczeń założonych w stacji powstają prace magisterskie, doktorskie i publikacje naukowe.

Ze względu na specyfikę nasadzeń sadowniczych wiele prowadzonych tu badań ma charakter wieloletni. Od 2012 roku trwają na przykład wielokierunkowe badania nad intensyfikacją uprawy brzoskwini płaskoowocowej saturn (zwanej też ufo) – skróceniem cyklu produkcyjnego materiału szkółkarskiego, metod sadzenia i zróżnicowanych warunków uwilgotnienia gleby. Zespół w składzie prof. Adam Szewczuk, dr Ewelina Gudarowska i dr Marta Czaplicka wykazał między innymi, że bardziej opłaca się sadzić brzoskwinie w redlinach (czyli wałach ziemi między dwiema bruzdami). Drzewa rosną wtedy szybciej i dają więcej owoców. Przy jednoczesnym zastosowaniu nawadniania kroplowego uprawa jest jeszcze bardziej efektywna.

samotwor4

Zamarznięte kwitnące drzewa brzoskwini to efekt… chronienia ich przed przymrozkami. Kiedy temperatura spada poniżej zera, naukowcy wyjmują deszczownicę i polewają drzewa, a zamarznięte kwiaty utrzymywane są w stałej, wyższej od otoczenia, temperaturze

fot. archiwum prywatne prof. Szewczuka

Zła pogoda sprawiła, że przy okazji naukowcy sprawdzili też, czy można ochronić drzewka brzoskwiniowe przed przymrozkami za pomocą deszczowania i mgły. Z tych eksperymentów powstały nie tylko prace naukowe, ale i jedne z najpiękniejszych zdjęć ze stacji przedstawiające zamarznięte kwitnące drzewa o wschodzie słońca.

Prof. Ireneusz Sosna zajmuje się przede wszystkim gruszami. Ostatnio potwierdził przydatność gruszy japońskiej do uprawy w polskich warunkach, kontynuuje ocenę różnych terminów cięcia na wzrost i owocowanie drzew gruszy. – Z pobocznych obserwacji wywnioskowałem kiedyś, ze drzewa później cięte, to znaczy w maju czy czerwcu, zamiast na przełomie marca i kwietnia, mają krótsze przyrosty jednoroczne, słabiej rosną. A grusza jest gatunkiem silnie rosnącym, więc osłabienie jej wzrostu w tak prosty sposób, jak przesunięcie terminu cięcia, ucieszyłoby wszystkich sadowników – przyznaje profesor, a dr Marta Czaplicka dopowiada: – Kiedyś sady trzymano nawet po 100 lat, dzisiaj zakłada się je zazwyczaj na 25, do 30 lat, a teoretycznie powinno na około 15. Później koszty cięcia, prac ręcznych, które trzeba w sadzie wykonać są tak duże, że bardziej opłaca się je zmechanizować, posadzić drzewa gęściej, mocniej wyeksploatować i po 15 latach się z nimi pożegnać. Dzisiaj znacznie szybciej zmienia się też gust konsumenta, moda, ciągle chcemy nowych odmian.

samotwor5

W Samotworze powstaje też jeden z najbardziej rozpoznawalnych gadżetów uczelni wyższych w kraju – za sygnowane jabłko UPWr został nagrodzony w konkursie fundacji „Perspektywy”

fot. Tomasz Lewandowski

Prof. Sosna bada również wpływ mikoryzacji systemu korzeniowego na drzewa owocowe. – Mikoryzacja polega na przeszczepieniu różnych grzybów pozyskanych z ich naturalnych środowisk w lesie na system korzeniowy drzewa owocowego przed zasadzeniem. Grzyby rozwijając się pomagają drzewu we wzroście i owocowaniu – wyjaśnia. Profesor sprawdza także różne sposoby uprawy gleby w rzędach drzew śliw. Wykorzystanie ściółek (trocin, agrowłókniny i kostrzewy owczej) ma być sposobem na ograniczenie stosowania herbicydów, a tym samym ochronę środowiska naturalnego.

W ostatnich latach sadownicy realizowali w stacji również zadania z dwóch dużych i ważnych w skali uczelni projektów finansowanych ze środków Unii Europejskiej. W pierwszym podjęli się oceny zastosowania geokompozytów sorbujących wodę w sadownictwie. W normalnych warunkach woda pochodząca z opadów lub systemów nawadniających jest tylko częściowo zatrzymywana w glebie – większość wyparowuje lub wsiąka zbyt głęboko, by rośliny mogły z nich skorzystać. Geokompozyty zapewniają zwiększenie retencji, przechwytując wodę i zatrzymując ją w postaci żelu. Korzenie roślin przerastają do wnętrza geokompozytów i wykorzystując siłę ssącą pobierają do 95% zgromadzonej w nich, stale dostępnej wody. Dzięki temu rozwijają się szybciej i są w lepszej kondycji, a system korzeniowy jest lepiej rozwinięty, co wzmacnia grunt. Części naziemne roślin rosną większe, są bardziej odporne na niedobory wody w glebie, lepiej się przyjmują po przesadzeniu. Rośliny jagodowe dają większe zbiory.

samotwor6

Samotwór to miejsce praktyk i staży dla studentów ogrodnictwa, rolnictwa i medycyny roślin

fot. Urszula Markowska

W drugim projekcie w Samotworze przeprowadzono testy sadownicze sprawdzające zastosowanie toksyn killerowych z drożdży D. hansenii jako potencjalnych preparatów przeciwgrzybiczych do wykorzystania w przemysłowych uprawach jabłoni, winorośli i truskawek.

– Badania, których się podejmujemy są zawsze związane z potrzebami producentów i oczekiwaniami konsumentów. Szczególnie cenne są badania przydatności nowych odmian jabłoni, brzoskwiń, moreli czy czereśni do uprawy w klimacie Dolnego Śląska, który jest jednym z najcieplejszych rejonów Polski – mówi prof. Adam Szewczuk. A pogoda sama potwierdza słuszność tej drogi – od kwietnia do września tego roku było w naszym regionie tak ciepło, że wszystkie owoce zbierano trzy tygodnie wcześniej niż zazwyczaj.

samotwor3

W gradobiciu w 2015 r. w uczelnianym sadzie zniszczonych zostało 80% liści i aż 90% owoców. Najbardziej zniszczone kwatery trzeba było w całości wykarczować. Ich odbudowa nadal trwa

fot. archiwum prywatne prof. Szewczuka

Zapytany o przyszłość prof. Szewczuk wymienia trzy główne problemy, wyzwania i ścieżki rozwoju stacji jednocześnie. – W ostatnich latach mieliśmy dwa potężne gradobicia, które wyrządziły duże szkody – w 2015 r. uszkodzonych zostało 80% liści na drzewach w całym sadzie i aż 90% owoców. Niektóre drzewa został całkowicie wyłamane, inne miały uszkodzone konary lub gałęzie. Najbardziej uszkodzone kwatery musieliśmy wykarczować, a ich odnowienie zajmie nam jeszcze kilka lat. Drugą sprawą jest woda. Przez lata stacja korzystała z wody z Bystrzycy, na której Wydział Inżynierii Kształtowania Środowiska i Geodezji miał stację nawadniania roślin z przepompownią. Teraz mamy co prawda doprowadzony wodociąg, ale korzystanie z wody pitnej do celów produkcyjnych jest po prostu nieopłacalne. Musimy wykopać studnię głębinową – wyjaśnia profesor. Trzecim punktem na liście jest chłodnia kontrolowanej atmosfery, która pozwoliłaby przechowywać jabłka z zachowaniem ich jakości aż do czerwca.

mj

Powrót
12.11.2018
Głos Uczelni
badania
studenci

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg