eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Prof. Alina Wieliczko doktorem honoris causa lwowskiej uczelni

Prof. Alina Wieliczko została doktorem honoris causa Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej i Biotechnologii we Lwowie. Jest pierwszą kobietą w historii tej uczelni, którą przyznano tę godność.

Wybrała Pani medycynę weterynaryjną, bo nie chciała leczyć ludzi, ale czy kończąc studia przypuszczała, że pójdzie ścieżką naukową?

Nie, wiedziałam na pewno, że chcę pracować ze zwierzętami i początkowo myślałam bardziej o hodowli niż o leczeniu, a więc na przykład o zootechnice. Im bliżej było matury, tym bardziej byłam zdecydowana zdawać na weterynarię, ale prawdę mówiąc człowiek kształtuje się dopiero w okresie studiów. Decyzje o przyszłości zawodowej można podejmować dopiero w miarę nabywania wiedzy i doświadczenia – obserwując, jak rozwija się rolnictwo, produkcja zwierzęca, jaka jest możliwości pracy lekarza weterynarii w terenie oraz jaki  jest dostęp do lekarza weterynarii.

prof_wieliczko_hc-3

Rektor lwowskiej uczelni prof. Volodymyr Stybel i prof. Alina Wieliczko, za nimi od lewej prof. Józef Nicpoń i prof. Roman Kołacz
fot. UMWiB we Lwowie

Z drugiej strony życie to też zbieg okoliczności i dla mnie takim zbiegiem, bardzo szczęśliwym, było spotkanie na studiach ludzi, którzy w pewnym sensie ukształtowali mój wybór kierunku pracy zawodowej. Myślę tutaj o moim pierwszym szefie, profesorze Zenonie Wachniku, kierowniku Instytutu Chorób Zakaźnych i Inwazyjnych,  który obserwował studentów na zajęciach, a wybranych zapraszał do pracy w klinice jako wolontariuszy. Profesor uczył konstruktywnego myślenia, był życzliwy młodym ludziom oraz bardzo wymagającym, mocno dyscyplinował mówiąc, że „choroby zakaźne nie mogą czekać, więc nieważne, że minęła godzina 16.00, trzeba dalej pracować”.  

Panią też zaprosił?

Tak. Znalazłam się w gronie trzech szczęśliwców z mojego rocznika. Wszyscy wiedzieliśmy, że na ewentualną pracę w Instytucie szansę ma tylko jedna osoba. Wtedy w klinice tworzyły się nowe pracownie i zespoły ludzi, między innymi Dolnośląski Zespół ds. Zoonoz, gdzie wspólnie z ówczesną Akademią Medyczną robiono badania krwi ciężarnych kobiet w kierunku zakażeń pałeczkami Listeria monocytogenes. Dobrze działała też pracownia bakteriologiczna, w której wykonywano dużo badań naukowych ale też zlecanych przez podmioty gospodarcze. Byłam na VI roku, tuż przed dyplomem (i miałam już propozycję pracy od wojewódzkiego lekarza w Częstochowie), kiedy profesor zaproponował – oczywiście jeśli będę zainteresowana – pracę w klinice. Wtedy o pracę na uczelni było zdecydowanie trudniej. W dodatku nie byłam z Wrocławia, więc nie miałam stałego zameldowania, co utrudniało sytuację, ale po ostatnim egzaminie powiedziałam profesorowi „tak, jestem zainteresowana pracą, jako wolontariusz nauczyłam się wiele i postaram się nie zmarnować szansy”. Szczególnie interesowało mnie drobiarstwo.

Dlaczego?

Wtedy, w końcówce lat 70. rozwijało się ono bardzo intensywnie, tak naprawdę w Polsce rozpoczęła się era intensywnej produkcji drobiu. Powstawały nowe, duże  fermy drobiu, a w związku z tym istniała pilna potrzeba kształcenia specjalistów z tego obszaru, którzy będą takie fermy obsługiwali. Powiedziałam więc profesorowi, że chcę pracować tutaj, w Klinice Chorób Zakaźnych, ale zajmować się chorobami drobiu, z tym, że się na tym nie znam. I profesor Wachnik zdecydował, że powinnam pójść w teren i tam uczyć się, czerpać wiedzę od starszych kolegów, praktyków oraz obserwować co dziej się w świecie – wtedy jeszcze nie tak otwartym dla nas. Tak spędziłam ponad rok w Poznaniu, w Centralnym Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Drobiarstwa w Zakrzewie koło Poznania, który miał w swojej strukturze duże fermy drobiu. Wtedy duża ferma oznaczała 10-20 tysięcy ptaków, dzisiaj mówimy o 30-50 tysiącach w jednej fermie, więc już same liczby pokazują dynamikę rozwoju drobiarstwa w Polsce. A wracając do poznańskiego ośrodka – tam uczyłam się awiopatologii, spotkałam wspaniałych ludzi, dysponujących dużą wiedzą z zakresu drobiarstwa. Było ich wielu, ale ja wspomnę tylko państwa Lisowskich, Krystynę i Kazimierza, zresztą absolwentów naszego wrocławskiego Wydziału. Pan Kazimierz był lekarzem na fermach, a pani Krystyna pracowała w ZHW, gdzie zajmowała się diagnostyką laboratoryjną. Wiele się od Nich nauczyłam. Po pewnym okresie profesor Wachnik powiedział „dosyć, trzeba wracać i zając się czymś poważnym”, czyli nauką.

prof_wieliczko_hc-4

Prof. Alina Wieliczko wygłosiła wykład „Zoonozy XXI – wielu, stare i nowe wyzwania”
fot. UMWiB we Lwowie

Wróciła Pani i?

I w niedługim czasie, po niecałych dwóch latach, profesor zmarł. Miałam rozpoczętą pracę doktorską i byłam bez patrona. Jakby było mało, w kraju był bardzo trudny czas, za chwilę miał przyjść stan wojenny. Brakowało pieniędzy na wszystko, na naukę i uczelnię też. Ale szczęście sprzyja czasami ludziom. Wychowankiem profesora Wachnika był profesor Michał Mazurkiewicz, wspaniały człowiek. Wyciągnął do mnie pomocną dłoń. Powiedział „OK, zobaczymy co pani zrobiła i co chce pani robić”. Mieliśmy dużą samodzielność i to ja musiałam mieć wizję tego, co chcę osiągnąć. Oczywiście tej wizji musiały też towarzyszyć rzetelność w badaniach i dyscyplina, bo bez nich nie da się niczego w nauce osiągnąć.

Jak połączyła Pani macierzyństwo z pracą naukową? Dzięki samodyscyplinie, organizacji pracy, pomocy bliskich?

W przypadku kobiet sądzę, że wszystkie te czynniki są istotne. Na pewno usystematyzowanie i dyscyplina czasowa są wręcz fundamentalne, bo przecież trzeba znaleźć czas i na to, co służbowe, i na to, co prywatne. Jeżeli chcemy coś osiągnąć, to nie możemy sobie pozwolić na życie relaksowe. Ja miałam duże wsparcie ze strony rodziny. Myślę tutaj o mężu, który przede wszystkim zarabiał na rodzinę, ale i dzieci były fantastyczne, zresztą są do dzisiaj fantastyczne. Nie sprawiały mi kłopotu, mogłam je zostawić z mężem i przyjechać wieczorem na klinikę dopilnować naukowych spraw. Kiedyś przecież nie było komórek i internetu. Z pracą przygotowywaną do druku jechało się do promotora i to wieczorami, by poprawiać, sprawdzać tekst, wyniki badań i ponownie przepisywać na maszynie. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że wsparcie rodziny ma ogromne znaczenie, ale nie zmienia to faktu, że równie ważna w pracy naukowca jest systematyczność. Całe życie kierowałam się starym powiedzeniem „co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj”. Nie można odkładać za dużo do tzw. szuflady. Obserwuję młodych ludzi. Robią dużo ciekawych rzeczy, ale wiele z nich zostawiają na potem, na później. To jest archiwum i w dodatku nie wiadomo, czy do niego kiedykolwiek sami sięgną. Dlatego tłumaczę, jeżeli coś robimy, poświęcamy czas i pieniądze, to doprowadźmy to co zaczęliśmy do końca. Wtedy uzyskamy efekt, który w pracy naukowca jest ważny: publikacje,  granty i „obecność w świecie”.

prof_wieliczko_hc-2

Prof. Alina Wieliczko jest pierwszą kobietą w historii lwowskiej uczelni, której nadano
godność doktora honoris causa
fot. UMWiB we Lwowie

To jest zawód, w którym trzeba się cały czas sprawdzać?

Tak, niezbędna jest aktualna wiedza i ciągła mobilizacja. Nie można powiedzieć, że już wszystko wiemy. Cały czas trzeba śledzić, co się dzieje u nas, u sąsiada, na świecie. Szczególnie w tym obszarze, w którym ja się znalazłam, czyli chorób zakaźnych, a więc w świecie, w którym drobnoustroje nie znają granic i barier, a transmisja wielu czynników zakaźnych na duże odległości trwa nieraz krócej niż jedna doba.

Musimy nie tylko znać aktualny stan wiedzy, ale też umieć rozpoznawać, diagnozować, w przypadku różnych sytuacji leczyć i zapobiegać. Do tego lekarzom weterynarii potrzebna jest duża wiedza z zakresu mikrobiologii czy tak szybko rozwijającej się obecnie biotechnologii.

Co Panią zafascynowało, w świecie, którego nie widzimy, czyli w świecie drobnoustrojów chorobotwórczych?

Potrzeba dociekania i rozumienia. Do wszystkiego musimy jednak dochodzić sami, bo przecież zwierzęta nam nie powiedzą, co się dzieje. Musimy drogą dedukcji umieć zastosować wiedzę. I to jest fascynujące. W moim wykładzie przedstawionym we Lwowie po wręczeniu mi najwyższej godności akademickiej Doctora Honoris Causa  – „Zoonozy XXI – wielu, stare i nowe wyzwania” – przywołałam słowa naszej dwukrotnej laureatki Nagrody Nobla, Marii Curie–Skłodowskiej: „W życiu nie ma rzeczy, których powinniśmy się bać. Są tylko takie, które należy zrozumieć”. To piękne i ciągle aktualne słowa.  

A  w tym dociekaniu jesteśmy krok do tyłu, czy krok do przodu w stosunku do tego świata? Mówi się teraz wiele o zagrożeniu bakteriami lekoopornymi. Ludzkość wraca do punktu wyjścia, tracąc narzędzie, które ją uratowało, czyli antybiotyki.

Odkrycie antybiotyku o nazwie penicylina w pierwszej połowie XX wieku przez szkockiego lekarza mikrobiologa Aleksandra Fleminga stało się przełomowym momentem w medycynie i przełomowym w historii ludzkości. Było to olbrzymie osiągnięcie, podobnie jak wprowadzenie szczepień ochronnych. Walka z chorobami zakaźnymi stała się skuteczniejsza. Ale przed tym światem drobnoustrojów, a więc bakteriami, wirusami, grzybami czy pasożytami musimy mieć wiele pokory, zresztą sam Fleming mówił, że penicylinę odkrył przypadkiem: „To natura wyprodukowała penicylinę, ja ją tylko odkryłem".

Ludzie z upośledzonym układem odpornościowym, zakażeni na przykład wirusem HIV, umierają najczęściej z powodu powikłań, wtórnych zakażeń różnymi drobnoustrojami, głównie grzybami. Rzeczywiście, ludzkość zafascynowana antybiotykami, ich skutecznością stosowała je szeroko w leczeniu ludzi, zwierząt, w rolnictwie. Często w sposób nadmierny i niekontrolowany. Przez lata drobnoustroje, mówiąc najprościej, zaczęły stawać się oporne na stosowane antybiotyki i dzisiaj mamy wokół siebie szczepy oporne i wielooporne.  Musimy więc wciąż uczyć się tego świata drobnoustrojów. Obecnie duży nacisk kładzie się na monitorowanie lekooporności drobnoustrojów, tak w medycynie jak i weterynarii oraz na racjonalnie stosowanie leków, by mieć w przypadku zagrożeń takie, które będą tą ostatnią deską ratunku dla ludzi. Dlatego też poszukujemy alternatywnych możliwości zapobiegania chorobom, tak w świecie ludzi, zwierząt i roślin.

Jak często myje Pani ręce?

Czytam czasami w prasie artykuły o tym, że nadmiar higieny szkodzi, że myjemy się za często, że sprzątamy za dokładnie, używamy za dużo środków chemicznych. Uważam jednak, że częste mycie i dezynfekcja w wielu obszarach czy dziedzinach są bardzo pożądane, na przykład w produkcji żywności. Tutaj szczególnie ważne jest zachowanie procedur już na każdym etapie produkcji tzn. „od pola do stołu”. To ważne, ponieważ według  Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) do najczęściej stwierdzanych zakażeń ludzi należą obecnie  kampylobakterieza i salmonelloza, czyli tzw. choroby odżywnościowe – foodborne diseases. Zwierzęta są często nosicielami  drobnoustrojów z rodzaju Salmonella czy Campylobacter, same też rzadko chorują z przebiegiem objawów klinicznych, natomiast nasz kontakt z nimi lub zanieczyszczoną żywnością może być dla nas źródłem zakażenia. Nie jesteśmy w stanie rozpoznać, czy na przykład kura, która znosi jaja, jest zakażona pałeczkami Salmonella. Tylko wdrożone programy monitorowania zdrowia zwierząt, w tym na przykład ptaków w kierunku obecności Salmonella oraz duża świadomość producentów żywności oraz nas konsumentów może tę sytuację epidemiologiczną zmienić. A więc mycie i dezynfekcja są bardzo istotne. Każdy z nas może być transmiterem różnych drobnoustrojów, dlatego na przykład ludzie, którzy pracują w przemyśle spożywczym czy pracownicy obsługujący duże fermy powinni być badani w kierunku nosicielstwa różnych drobnoustrojów. Z drugiej strony nasz organizm dba o pewną równowagę, dlatego  nasze ciało zamieszkuje ogromna ilość bakterii – mniej więcej tyle samo, z ilu komórek jest zbudowane – które łącznie tworzą bardzo pożyteczny tzw. mikrobiom.  

prof_wieliczko_hc-1

W uroczystości uczestniczyli rektor UPWr Tadeusz Trziszka, dziekan weterynarii
Krzysztof Kubiak, pracownicy wydziału oraz bliscy prof. Aliny Wieliczko
fot. UMWiB we Lwowie

Czy przyznanie tytułu doktora honoris causa jest porównywalne z odebraniem nominacji profesorskiej w Belwederze?

To jest coś więcej. Oczywiście tę godność można otrzymać nie będąc profesorem, bo otrzymuje się ją za szczególne osiągnięcia, ale to jest wielki zaszczyt, wyróżnienie i docenienie wielu obszarów, nie tylko naukowych. To jest też docenienie wszechstronnej działalności, tego co człowiek robi i jak robi. Ja nigdy nie pracowałam dla splendorów. Zawsze miałam po prostu potrzebę stawiania sobie ciągle nowych wyzwań. Tym bardziej więc, kiedy okazało się, że ktoś tę pracę dostrzegł i uznał, że zasługuję na wyróżnienie, mogłam czuć tylko radość. Kiedy w domu powiedziałam, że właśnie we Lwowie rozpoczęła się procedura w sprawie przyznania mi tytułu doktora honoris causa, bo przecież procedura nie oznacza przyznania, mąż powiedział do mnie z uśmiechem: „a już myślałem, że szykujesz się do emerytury razem ze mną”.

A szykuje się Pani do emerytury?

Formalnie z racji wieku już na niej jestem, ale profesor, jeżeli oczywiście uczelnia tego chce, może pracować do 70. roku życia. Wiem, że moja praca jest ceniona i dobrze oceniana, więc może popracuję jeszcze. Oczywiście o ile zdrowie będzie równie dobre.

Kobiety mają trudniej w weterynarii, trudniej w nauce?

Kiedyś rozmawiałam z jednym z profesorów o męskich i niemęskich zawodach. Powiedział „wiesz, w latach 70. i 80. były dwa męskie zawody – górnictwo na politechnice i weterynaria na rolniczej”. Nie wiedział, że byłam z naboru, kiedy przyjmowano na weterynarię tylko 10 procent kobiet. W tamtych czasach lekarz weterynarii to rzeczywiście był to męski zawód. Po studiach pracowało się głównie z dużymi zwierzętami. Dzisiaj weterynaria to jest zupełnie inny obszar i możliwości pracy. Rozwinięta jest bardzo diagnostyka, ta obrazowa i laboratoryjna, gdzie dużo kobiet może pracować. Leczy się psy, koty, małe zwierzęta i zwierzęta egzotyczne. Ale okazuje się, że kobiety dobrze się sprawdzają również na fermach bydła, trzody chlewnej. Są ambitne i pracowite. A czy w nauce mamy trudniej? Ja tego nie odczułam, ale pamiętam rady wydziału, gdzie były tylko trzy kobiety. Dzisiaj na zajęciach 80 procent studentów to kobiety. Czasami już matki wychowujące dzieci. Świetnie zorganizowane, systematyczne i zdolne. To procentuje.

Jaką dałaby Pani radę młodym ludziom, którzy są na studiach doktoranckich i myślą o przyszłości naukowej?

W nauce, tak jak w życiu -  trzeba być ciekawym wszystkiego i mieć dużo pokory. Jeśli tego nie mamy, szybko się zniechęcamy. Nie  zawsze otrzymujemy takie wyniki, jakich oczekiwaliśmy. Wtedy trzeba wracać do punktu wyjścia, powtórzyć eksperyment, a to wymaga cierpliwości. Każde wyzwanie uczy nas pokory. Ja też się jej uczyłam. Pamiętam, jak na pierwszym stypendium w Hanowerze popełniłam błąd laboratoryjny i w kolejnym dniu zdziwiłam się, że nic mi rośnie na podłożu. Takie doświadczenie i przeżycie jest doskonałą lekcją, która kształtuje charakter i postawę naukowca.     

***

PROF. DR HAB. ALINA WIELICZKO

Prof. dr hab. Alina WIELICZKO  jest profesorem zwyczajnym zatrudnionym w Katedrze Epizootiologii z Kliniką Ptaków i Zwierząt Egzotycznych na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Wybitny specjalista nauk weterynaryjnych z zakresu awiopatologii, twórca bogatego dorobku naukowego i popularyzatorskiego z zakresu patologii ptaków, wychowawca wielu pokoleń lekarzy weterynarii. 

Specjalizuje się w zakresie patologii ptaków ze szczególnym ukierunkowaniem na diagnostykę i zwalczanie chorób bakteryjnych oraz wirusowych drobiu w warunkach chowu wielkostadnego oraz ptaków dzikich i wolno żyjących. Utworzyła zespół dydaktyczno-naukowy zajmujący się patologią ptaków egzotycznych, dzikich i wolno żyjących, który nie tylko realizuje z tego obszaru program dydaktyczny, ale również zdobywa projekty naukowe oraz publikuje wyniki badań w czasopismach indeksowanych.

Zainteresowania transferem wiedzy od nauki do praktyki zaowocowały utworzeniem przez prof. Wieliczko w 1997 roku akredytowanego laboratorium weterynaryjnego, współpracującego z macierzystą uczelnią oraz z producentami drobiu. Realizacja tak bogatego dorobku naukowego prof. Aliny Wieliczko nie byłaby możliwa bez realizacji licznych projektów badawczych i kierowania zespołami naukowymi.  Uczestniczyła w realizacji 16 projektów naukowych, w tym w 6 była kierownikiem i w 3 głównym wykonawcą (wykaz najważniejszych projektów badawczych w załączniku).

Profesor Wieliczko swoją działalność naukową rozwijała w ścisłym kontakcie z nauką światową. Odbyła liczne staże naukowe w ośrodkach badawczych za granicą m.in. długoterminowe w Niemczech (Hannover, Monachium), staże laboratoryjne w Holandii (Bilthoven), USA (Idexx) i Wielkiej Brytanii (Weybridge). Była stypendystką fundacji „Tempus”. Wyniki swoich prac naukowych prezentowała na licznych kongresach, sympozjach i konferencjach krajowych oraz zagranicznych, w tym w ramach programu European Commission – COST Action 839.  

Dorobek naukowy prof. Aliny Wieliczko, ważny zarówno dla nauki, jak też praktyki weterynaryjnej obejmuje łącznie 430 pozycji, z czego 164  stanowią oryginalne prace twórcze, 230 to artykuły i doniesienia na konferencje krajowe i zagraniczne, 36  - prace popularno-naukowe i przeglądowe. Ponadto, jest współautorem dwóch wydań (2005 r. i 2011 r.) podręcznika akademickiego „Choroby drobiu", redaktorem naukowym polskiego wydania „Poultry Diseases” (2010 r.) oraz autorem ponad 40 innych opracowań (opinie, ekspertyzy, zwarte materiały szkoleniowe). Wykaz najważniejszych prac z ostatnich lat w załączniku.

Wyniki prac badawczych prof. Wieliczko publikowała w recenzowanych czasopismach, obecnie znajdujących się na liście Journal Citation Reports (JCR), w takich jak: BMC Vet Research,  Virology Journal, Veterinary Microbiology, Avian Diseases, Bull Vet Inst Pulawy, Vector-Borne and Zoonotic Diseases, Microbial Drug Resistance, Infection Genetic  Evolution, Current Microbiology, Polish Journal of Veterinary Sciences, Berliner Münchener Tierärztliche Wochenschrift, Medycyna Weterynaryjna i innych.

Aktywność naukowa profesor Wieliczko sprzyjała rozwojowi kadry naukowej. Profesor wypromowała 8 doktorów nauk weterynaryjnych, wykonała recenzję 12  prac doktorskich, 10 recenzji na stopień doktora habilitowanego, 5 na stanowisko profesora i 2 recenzje na tytuł profesora. Ponadto recenzowała  wiele projektów badawczych, artykułów naukowych dla wydawnictw czasopism krajowych i zagranicznych.

Prof. Alina Wieliczko jest cenionym nauczycielem akademickim. Prowadzi zajęcia dydaktyczne dla studentów Wydziału Medycyny Weterynaryjnej oraz dla Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności. Od wielu lat aktywnie uczestniczy w kształceniu podyplomowym lekarzy weterynarii w ramach studiów specjalizacyjnych. Pełni przy tym funkcję kierownika Specjalizacji nr 5 we Wrocławiu (Choroby drobiu oraz ptaków ozdobnych).

Na przestrzeni wieloletniej pracy zawodowej wygłosiła wiele referatów na kursach specjalistycznych dla lekarzy weterynarii oraz producentów drobiu, hodowców gołębi pocztowych i ptaków ozdobnych (organizowanych często w ramach funduszy zewnętrznych np. PHARE czy SAPARD). Od 1979 r. jako współorganizator, wspólnie z profesorem Michałem Mazurkiewiczem, zaś od 2003 r. jako przewodnicząca zespołu naukowego organizuje coroczne wrocławskie konferencje naukowe (już ponad 40), poświęcone aktualnym problemom w patologii drobiu. Konferencje te wpisane są do stałego kalendarza wydarzeń naukowych skupiających specjalistów z kraju i zagranicy, a także lekarzy weterynarii wolnej praktyki. Działalność ta w dużym zakresie przyczyniła się promocji oraz rozwoju macierzystego wydziału i uczelni. 

Prof. Wieliczko została odznaczona Srebrnym Krzyżem Zasługi, Medalem Złotym za Długoletnią Służbę, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, medalem Zasłużony dla Wydziału Nauk o Żywności, odznaką zasłużony dla Polskiego Towarzystwa Nauk Weterynaryjnych.

Za działalność naukową, dydaktyczną i organizacyjną otrzymała nagrody Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego (2), Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi (2), komitetu Mikrobiologii PAN (1), Zarządu Głównego PTNW (4) oraz nagrody JM Rektora Akademii Rolniczej i Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu (22).

 

Powrót
21.05.2018
Głos Uczelni
rozmowy
sukcesy

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg