eu_green_logo_szare.png

Aktualności
prof. Tadeusz Olbrycht

Prof. Tadeusz Olbrycht. Z pasją i konsekwentnie

Był świetnym tancerzem. Doskonale jeździł konno i na nartach. Lubił pracować w niedziele i święta, bo miał wtedy uczelnię dla siebie. Prof. Tadeusz Olbrycht, wybitny naukowiec, wymagający nauczyciel, człowiek zasad.

Olbrychtowie pochodzili ze wsi Haczów na Podkarpaciu, niegdyś królewskiej, zasiedlonej przez kolonistów z dalekich Niemiec i Szwecji. Prawa magdeburskie nadał jej Kazimierz Wielki, a potwierdził Władysław Jagieło, a zapiski dotyczące rodziny Olbrychtów sięgają XVII wieku – ich nazwisko zostało wymienione w grupie 20 rodzin ocalałych z najazdu Tatarów, jaki miał miejsce w 1624 roku. Protoplastą rodu prawdopodobnie był Olbrycht Teemberger, figurujący w spisie osadników z 1558 roku.

Przyszły profesor Wyższej Szkoły Rolniczej we Wrocławiu urodził się urodził się 23 maja 1891 w Sanoku. Matka Maria była siostrą wybitnego gastrologa Walerego Jaworskiego, związanego z Uniwersytetem Jagiellońskim. Ojciec Piotr był lekarzem weterynarii i jako urzędnik starostwa powiatowego pracował w Sanoku, a później w Wadowicach. Sześcioro dzieci wykształcili starannie, dbając też o to, by każde nie tylko zdobyło zawód, ale też było wrażliwe na sztukę – cała szóstka więc umiała grać na jakimś instrumencie. Tadeusz więc grał na wiolonczeli. Jego trzy siostry zostały nauczycielkami, brat Jan został lekarzem, a Bruno wybrał – dosłużył się stopnia generała.

Przyszłego profesora od małego fascynował zawód ojca. Kiedy ten tylko zaprzęgał rano bryczkę, by wyjechać do zwierząt, mały Tadek pędził, jakby się bał, że ojciec o nim zapomni i go nie zabierze ze sobą. Fascynacja zwierzętami oznaczała jedno – pójdzie w ślady ojca i będzie studiował medycynę weterynaryjną. Po ukończeniu wadowickiego gimnazjum wyjechał więc do Lwowa, stamtąd do Drezna i Wiednia (tutaj był słuchaczem wykładów Tschermaka, jednego z odkrywców prac Mendla) i to w stolicy cesarstwa w 1914 roku uzyskał dyplom lekarza weterynarii. Jednocześnie jednak zdecydował się na studia rolnicze – dyplom inżyniera rolnika uzyskał na uniwersytecie w Poznaniu.

wizyta-ministra-rolnictwa-leona-janty-polczynskiego-w-akademii-medycyny-weterynaryjnej-we-lwowie-1931---olbrycht-5.jpg
Minister rolnictwa Leon Janta-Polczyński w Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie, 1931. Prof. Olbrycht ma nr 5
fot. NAC

Wybuch wojny w 1914 roku oznaczał dla zdrowego mężczyzny w wieku 22 lat tylko jedno – powołanie do armii. Olbrycht jako obywatel Austro-Węgier wybuchu I wojny światowej został powołany do służby w cesarsko-królewskiej armii i służył jako rotmistrz huzarów – był dyrektorem szpitala koni na Węgrzech i na froncie włoskim. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości austriacka armię zamienił na polskie wojsko, w którym został awansowany do stopnia kapitana lekarza weterynarii rezerwy.

Już w 1921 roku obronił doktorat – w Akademii Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie, z którą związał swoją karierę aż do wybuchu kolejnej wojny w 1939 roku. W 1924 roku uzyskał tam stopień naukowy doktora habilitowanego, dwa lata później profesora nadzwyczajnego, a w 1938 – zwyczajnego.

Rok po obronie doktoratu Tadeusz Olbrycht zdecydował, że powinien wyjechać na studia genetyczne do profesora zoologii w Columbia University w Nowym Jorku Thomasa Hunt Morgana, laureata Nagrody Nobla, który odkrył, że nośnikami genów są chromosomy. Młody naukowiec kartę okrętową na rejs do Stanów Zjednoczonych dostał w darze od Duńskiego Towarzystwa Okrętowego. Akademia Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie przyznała mu stypendium w wysokości 3 milionów – w zamian za pisemne zobowiązanie, że wrócić z Ameryki do Polski i będzie pracował na uczelni, która zainwestowała w jego rozwój naukowy. Olbrychtowi, kiedy wsiadał na statek do Nowego Świata, mogło się wydawać, że jest milionerem, ale gdy zszedł na ląd, okazało się, że te 3 miliony nie mają żadnej wartości. Galopująca inflacja zrobiła z niego biedaka, który nie był w stanie opłacić swojego pobytu i studiów u profesora Morgana. I tu z pomocą zdolnemu Polakowi przyszła Jane Arctowska, Amerykanka, śpiewaczka operowa i działaczka społeczna. Jeszcze w kraju dała mu list polecający do słynnego hodowcy koni z Kentucky, Johna E. Maddena. Na jego farmie nazwanej Hamburg Place na cześć słynnego ogiera Olbrycht pracował rok. Zaczynał jako chłopak od wszystkiego.

„Jako praktykant hodowlany towarzyszyłem wszystkim pracom w stadninie, w oborze i w chlewni, ale nie byłem brany w rachubę jako lekarz, mimo iż przedstawiłem dyplom i doktorat przywiezione z Europy. Sam dowód ukończenia chociażby najsławniejszej uczelni nie miał znaczenia w Ameryce, bez faktycznych dowodów znajomości fachowych. Do chorych zwierząt wzywano w razie potrzeby telefonicznie lekarzy z Lexington i ci własnymi autami zjawiali się na farmie w przeciągu kilku minut. Jedno źrebię urodziło się przedwcześnie, było słabo rozwinięte i na drugi dzień po urodzeniu pojawiła się u niego dyzenteria. Wezwany lekarz uznał je za stracone i nie chciał zająć się jego leczeniem. Wtedy zaproponowano mi, aby ja próbował je ratować. Po zastosowaniu (…) metody objawy chorobowe ustąpiły u źrebięcia już po dwóch dniach. Gdy następne nowo narodzone źrebięta zachorowały, nie wzywano już lekarza z miasta, lecz oddano mi je pod opiekę. Wyleczyłem je wszystkie. Pan Madden teraz dopiero uwierzył w moją fachową wartość  i zaangażował mnie jako lekarza stadninowego, powierzając opiekę lekarska nad wszystkimi zwierzętami na fermie” – pisał we wspomnieniach prof. Tadeusz Olbrycht, który w ciągu tego roku praktyki weterynaryjnej w Ameryce pracował też jako lekarz na Międzynarodowej Wystawie Hodowlanej w Chicago, ale jednocześnie zajmował się poznawaniem organizacji amerykańskiego rolnictwa, uprawą kukurydzy i silosowaniem. Drugi rok pobytu – mając już zabezpieczenie finansowe – poświęcił na studia u profesora Morgana. Po czym lojalnie, zgodnie z podpisanym zobowiązaniem, wrócił do Lwowa, by wyjechać z niego dopiero wraz z wybuchem kolejnej wojny. Udało mu się dotrzeć do Wielkiej Brytanii, a dokładniej do Szkocji – w Edynburgu na wydziale weterynaryjnym tamtejszego uniwersytetu był nie tylko profesorem hodowli zwierząt, ale też prodziekanem. I nie tylko uczył, ale też pracował naukowo. W 1944 roku na University of London obronił doktora z genetyki. Nic dziwnego, że imponował nawet nie tyle wykształceniem, ile ogromną wiedzą, nowatorskim spojrzeniem, odwagą badawczą, a jeden z jego uczniów, prof. Mieczysław Cena mówił, że prof. Tadeusz Olbrycht „objąwszy całokształt nauk hodowlanych niemal sam był uczelnią zootechniczną”.

olbrycht_1.jpg

W 1946 roku wrócił do Polski, namawiany przez prof. Tadeusza Konopińskiego. Osiadł we Wrocławiu, gdzie został pierwszym dziekanem Wydziału Zootechnicznego w latach 1950–1953. Kierował Katedrą Ogólnej Hodowli Zwierząt Uniwersytetu, a później Wyższej Szkoły Rolniczej we Wrocławiu do 1961 roku. Z książki Ewy Jaworskiej i Małgorzaty Kaczmar „Ocalić od zapomnienia” można się dowiedzieć, że studenci w powojennym Wrocławiu bali się go jak ognia. Zwłaszcza w czasie sesji, kiedy przez okno gabinetu prof. Olbrychta wylatywały indeksy tych, którzy nie byli w stanie sprostać egzaminowi z ogólnej hodowli zwierząt. Ale co ciekawe, wolał nakrzyczeć, niż postawić dwóję w indeksie, bo – jak sam przyznawał – bardzo nie lubił tego robić. Profesor Zbigniew Staliński podczas sesji naukowej z okazji 100-lecia urodzin profesora T.M. Olbrychta, 27 września 1991 r., w referacie zatytułowanym „Profesor Olbrycht – pedagog i nauczyciel akademicki”, napisał: „Pamiętam wykłady w salce przy ulicy Kożuchowskiej, gdy pojawiał się czasem w futrze czy kożuchu. Egzamin, który zresztą wygrał profesor (zdałem go z wynikiem dostatecznym) w tejże salce, a który rozpoczynał się od prezentacji wiedzy studenta przy obrazkach rozwieszonych na różnych ścianach tej salki. Potrafił być przekorny w trakcie egzaminu w szczególności do tych studentów, którym się wydawało, że posiedli wiedzę w sposób doskonały”.

W kwestiach naukowych był zasadniczy, czyli inaczej mówiąc, nie tolerował głupoty. Jedną z nich była teoria radzieckiego agrobiologa i agronoma, Trofima Łysenki, nazywana łysenkizmem i odrzucająca prawa dziedziczenia i genetykę.

– Był rok 1955. Stalin już nie żył, ale na Odwilż Październikową trzeba było jeszcze poczekać. Profesor Olbrycht poprosił profesora Mieczysława Cenę, swojego byłego asystenta ze Lwowa, aby  zorganizował spotkanie przy Norwida, bo chce wygłosić swoje zdanie na temat teorii genetyki. Cena wszedł pierwszy do wypełnionej ludźmi sali i zapowiedział, że wystąpi profesor Tadeusz Olbrycht z wykładem, przy czym będzie ubrany w togę Uniwersytetu Londyńskiego, którego jest doktorem genetyki. Młodzież nie widziała na co dzień profesorów w togach. Było to ogromne wydarzenie. Olbrycht wyszedł i rozpoczął wykład słowami: Kiedy profesor ma coś wyjątkowo ważnego do przekazania, nakłada togę. Dzisiaj ja wam coś ważnego chcę wyjaśnić. I opowiedział wtedy publicznie, że Łysenko nie ma racji, że gen istnieje i jest jednostką materialną, jeszcze go co prawda nie widziano, ale wiadomo, że mieści się w chromosomie, działa i wyznacza cechy. Sala po wykładzie zagrzmiała brawami – opowiadał autorkom książki „Ocalić od zapomnienia” profesor Bolesław Nowicki.

Był innowatorem i wynalazcą. Muzeum Narodowym Rolnictwa w Szreniawie można zobaczyć laskę zoometryczną prof. Olbrychta wykonaną według jego projektu przez Laboratorium Polskiego Towarzystwa Zootechnicznego we Lwowie. Nakręcił pierwszy na świecie film temat sztucznego unasienniania koni i bydła – w 1951 roku na podwórku przy ul. Kożuchowskiej. Pokazywał go studentom, ale naukowa publiczność zobaczyła go na konferencji naukowej we Włoszech w 1955 roku i to po dyskusji, czy wypada go wyświetlić w obecności kobiet.  Film zresztą przyczynił się do szczególnego zamieszania towarzysko-akademickiego, o czym prof. Nowicki opowiadał w książce „Ocalić od zapomnienia”.

Prof. Tadeusz Olbrycht nie lubił stawiać studentom dwójek w indeksie
Prof. Tadeusz Olbrycht nie lubił stawiać studentom dwójek w indeksie
fot. archiwum UPWr

– Szef kazał mi się udać po taśmę do profesora Rudolfa Hohenberga z Wydziału Melioracji Wodnych, który miał ten film przygotować do wyświetlania. Przyszedłem, profesor dał mi duże blaszane opakowanie z podpisem „Sztuczne unasiennianie”, przyniosłem do katedry, nałożyliśmy taśmę na projektor, puszczamy przed studentami, a tam... piękna pani wstaje z łóżka, w przeźroczystym szlafroczku... Prof. Olbrycht zaczął krzyczeć, żeby wyłączyć to, a studenci na to: „Nie, nie, niech zostanie!”. Okazało się, że profesor Hohenberg zamienił niechcący filmy. Odniosłem mu taśmę i opowiadam, co się stało, a Hohenberg na to: „Panie, ja miałem jeszcze gorzej. Zaprosiłem rodzinę i chciałem puścić film o tym, jak z żoną spędziliśmy wakacje, puszczam taśmę a tam ogier...”.

Tadeusz Olbrycht był specjalistą w dziedzinie genetyki, hodowli zwierząt, biologii rozrodu zwierząt gospodarskich oraz żywienia zwierząt. Zaliczany jest do pionierów w zakresie sztucznego unasienniania zwierząt gospodarskich. Opracował nowoczesny sprzęt do unasienniania i dokonywania pomiarów zwierząt gospodarskich, udowodnił eksperymentalnie, że rzęsistek bydlęcy powoduje ronienia u krów. Ale był też świetnym tancerzem, doskonale jeździł konno i równie dobrze prowadził auto, a w czasie studiów w Nowym Jorku zorganizował polską czwórkę do mazura, która uzyskała pierwsze miejsce w konkursie tańców narodowych Międzynarodowego Klubu Studenckiego, reprezentującego 40 narodowości. Jak wspomniała jego żona w artykule napisanym w 10. rocznicę śmierci profesora, do późnego wieku uprawiał narciarstwo, lubił pracować w niedzielę i święta, bo nikt mu wtedy nie przeszkadzał, ale nigdy nie pracował w nocy – tylko od wschodu do zachodu słońca. Ale może najważniejsze dla naukowca wiernego etosowi relacji uczeń-mistrz było to, że potrafił wzbudzić zainteresowanie ucznia kierunkiem, którego w ogóle nie planował. Tak było z prof. Nadwyczawskim, który chciał specjalizować się w hodowli koni, a Olbrycht ukierunkował go na kukurydzy pastewnej, nad której aklimatyzacją ówcześnie pracował. I w efekcie napisali razem podręcznik…

kbk

Powrót
07.06.2021
Głos Uczelni
70 lat UPWr

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg