eu_green_logo_szare.png

Aktualności
Profesor Bolesław Świętochowski – stworzył szkołę naukową, w której wykształcił blisko 40 doktorów, tu po wojnie był organizatorem Katedry Ogólnej Uprawy Roli i Roślin na Uniwersytecie Wrocławskim. W 1946 został dziekanem Wydziału Rolniczego, a w 1951 prorektorem ds. nauki nowo powstałej Wyższej Szkole Rolniczej. Wybitny naukowiec i dobry człowiek – tak wspominali go współpracownicy i uczniowie.

Prof. Świętochowski. W pracy wymagający. Po pracy dobry

Profesor Bolesław Świętochowski – stworzył szkołę naukową, w której wykształcił blisko 40 doktorów, tu po wojnie był organizatorem Katedry Ogólnej Uprawy Roli i Roślin na Uniwersytecie Wrocławskim. W 1946 został dziekanem Wydziału Rolniczego, a w 1951 prorektorem ds. nauki nowo powstałej Wyższej Szkole Rolniczej. Wybitny naukowiec i dobry człowiek – tak wspominali go współpracownicy i uczniowie.

Był powszechnie szanowany, a przez współpracowników i studentów wręcz uwielbiany – nazywali go Bolciem. W 1975 roku, kiedy świętował swoje 80. urodziny, na konferencji Polskiej Akademii Nauk w Puławach, poświęconej płodozmianom, jego wychowankowie uczcili go wierszem, który wysłali do profesora wraz z listem. Jak wspominała prof. Maria Radomska, podpisana pod tym wierszem, był to ostatni list, jaki otrzymał prof. Bolesław Świętochowski przed śmiercią. „By tradycji było zadość, / a Profesorowi radość / oświadczamy dzisiaj szczerze / że czy w IUNG-u czy w AR-rze, / we Wrocławiu czy w Puławach, / w Laskowicach czy w Olsztynie / Imię Mistrza nie zaginie! / – Gdy gdziekolwiek się spotkamy / Profesora wspominamy! / –  Choć nas czasem coś tam dręczy, / choć nas różnią różne sprawy, / lecz na całe życie łączy / fakt, że Ogólnej Uprawy / wszyscy byliśmy uczniami / Bolcia współpracownikami! / Gdy siedzimy w wspólnym gronie, / jedna myśl nas łączy wszystkich: / uścisnąć gorąco dłonie / Temu, który jest nam zawsze bliski.”

W 2005 roku, kiedy ukazała się monografia poświęcona profesorowi, jego dawna asystentka Instytucie Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Laskowicach Oławskich, Teofila Hendrysiakowa, napisała kilka słów podziękowania za tę pracę – do profesor Marii Radomskiej. „Mogłam w niej – we Wspomnieniach – wypowiedzieć swoją wdzięczność dla Profesora za bezinteresowną opiekę, jaką mnie otaczał w trudnych chwilach mego powrotu z zesłania na Sybir (Kazachstan). Pomógł mi podźwignąć się z upodlenia, jakiemu byliśmy poddani przez okupanta. Mogłam się uczyć, pracować i zostać samodzielnym człowiekiem. Ponadto dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o pracy i działalności Profesora. Ucieszyła mnie zwłaszcza wiadomość, że Profesor pracował jakiś czas na polu doświadczalnym w Skierniewicach – stronach, skąd pochodzili moi Rodzice. Oddychał tym samym co oni powietrzem i wspólne świeciło im słońce!”

Prof. Bolesław Świętochowski cenił sobie nie tylko pracę naukową, ale też praktykę rolniczą
Prof. Bolesław Świętochowski cenił sobie nie tylko pracę naukową, ale też praktykę rolniczą
fot. archiwum UPWr

Jeden z pierwszych współpracowników i doktorantów profesora, prof. Witold Niewiadomski, tak charakteryzował działalność Bolesława Świętochowskiego: „W oparciu o czołowe testy z dziedziny hydrologii, dynamiki biochemicznych związków oraz procesów destrukcyjnych usprawnił pomelioracyjny tryb zagospodarowywania torfowisk niskich. Wykorzystując kryteria biologiczno-technologiczno-ekonomiczne usystematyzował roczny cykl uprawy roli, stając się w tym zakresie inicjatorem polskiej szkoły. Wykorzystując rozpoznanie biologii chwastów opracował skuteczny sposób ich zwalczania kompleksem mechaniczno-biologiczno-chemicznym. Zespołowe wieloletnie studia zezwoliły Mu na sformułowanie Polskiego Systemu Płodozmianowego. Na I. Kongresie Nauki Polskiej prezentował referat ukazujący wielowątkowy program uproduktywnienia lżejszych utworów glebowych, w które obfituje nasz kraj. Czołowe kierunki zainteresowań w pełniejszym rozwinięciu doczekały się popularyzacji poprzez wielokrotne wznawianie akademickich podręczników z dziedziny ogólnej uprawy roli i roślin, dyscypliny w okresie przedwojennym u nas nieistniejącej, której był prekursorem. Na nich wychowały się dziesiątki pokoleń absolwentów i niezliczone rzesze praktyków rolnictwa.”

To prof. Niewiadomski, pierwszy Prezes Polskiego Towarzystwa Nauk, Agrotechnicznych był inicjatorem opracowania, które ukazało się w Zeszycie Specjalnym FRAGMENTA AGRONOMICA 3/2005 w całości poświęconego biografii prof. dr hab. Bolesława Świętochowskiego. Profesor znał się ze swoim mentorem od lat 30., gdy rozpoczął pracę naukowo-badawczą w Zakładzie Uprawy Gleb Torfowych w Sarnach na Wołyniu. Po wojnie jako adiunkt w Katedrze Ogólnej Uprawy Roślin Uniwersytetu i Politechniki we Wrocławiu doktoryzował się i habilitował pod kierownictwem Bolesława Świętochowskiego.

Z oficjalnego biogramu profesora: urodził się 17 września 1895 roku w Dąbrowie Górniczej, zmarł 6 grudnia 80 lat później we Wrocławiu. Był twórcą fundamentalnej w naukach rolniczych specjalności – ogólnej uprawy roli i roślin, autorem 213 prac naukowych, z czego 31 wykonano przed II wojną światową i podstawowych podręczników akademickich: „Ogólna uprawa roślin” (pięć wydań) i „Uprawa roli” (trzy wydania). Był nie tylko twórcą szkoły naukowej, z której aż 13 osób uzyskało tytuł profesora, ale też doktorem honoris causa Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie i SGGW w Warszawie. W czasie wojny polsko-bolszewickiej walczył jako ochotnik w obronie Lwowa. W czasie II wojny światowej był żołnierzem Armii Krajowej pseudonim „Żubr”.

Profesor miał wiele kontaktów zagranicznych, po wojnie uczył rolnictwa m.in. w Chinach
Profesor miał wiele kontaktów zagranicznych, po wojnie uczył rolnictwa m.in. Chinczyków
fot. UPWr

Ewa Jaworska i Małgorzata Kaczmar w książce „Ocalić od zapomnienia” poświęconej wybitnym postaciom tworzącym Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu, tak pisały o profesorze Bolesławie Świętochowskim: gigant pracy, który zajęcia ze studentami zaczynał czasem bladym świtem wędrówką na Swojec, podobnie jak egzaminy podczas sesji. Człowiek o szerokich horyzontach i wielu zainteresowaniach, wielbiciel pisarstwa Kamila Cypriana Norwida. Profesor Radomska opowiadała autorkom książki, jak wyglądała jej pierwsza rozmowa o pracy w Katedrze Ogólnej Uprawy Roślin.

– Rozpoczęła się zaskakującym dla mnie pytaniem: Czy pani jeździ na nartach? – wspominała profesor Maria Radomska. – Oczywiście, zaraz się wszystko wyjaśniło, otóż, u niego latem w sezonie wegetacyjnym nie ma urlopów, trzeba pracować, urlopy są tylko zimą. Wprawdzie niewiele jeździłam na nartach, ale powiedziałam, że jeżdżę. Takie były początki.

Profesor był bardzo wymagający. Nie tolerował spóźnień – katedra mieściła się na trzecim piętrze gmachu przy Norwida, a drzwi jego gabinetu były na wprost wejścia. I zawsze miał je otwarte, więc nic mu nie umknęło. O świcie wyruszał z domu przy ul. Rodakowskiego na Swojec. Rowerem pokonywał 10 km. Robił obchód pól, jeszcze przed poranną odprawą pracowników. Kiedy przychodził do nich na spotkanie, już wiedział, co na którym polu się dzieje. Na uczelnię odwożono go jednokonną bryczką z siwą klaczą, półkrwi arabką.

Uczył nie tylko w salach wykładowych czy w laboratoriach, ale zapraszał studentów na wycieczki do Swojca. Niezależnie od pory roku i piesze, bo komunikacja tramwajowa docierała jedynie do pętli na Sępolnie. Po drodze na Swojec profesor „egzaminował” studentów z napotkanych chwastów. A jak wspominała profesor Radomska w książce „Ocalić od zapomnienia”, wykłady traktował bardzo poważnie. Do każdego miał corocznie aktualizowany konspekt, a bezpośrednio przed wykładami wymagał spokoju, by się skupić. Może też dlatego, że były trudne, a profesor podawał treści nierzadko przekraczające możliwości percepcyjne słuchaczy. Ale za to pociągały zaangażowaniem osobistym wykładającego i pasją badacza, który żarliwie przekazywał swoje zdobycze i przemyślenia, swą głęboką i wszechstronną wiedzę.

Profesor Anna Jelinowska, asystentka profesora w IUNG, tak wspominała pracę z nim: „Przed 25 laty, gdy my, liczna grupa młodych wówczas współpracowników profesora, rozpoczynaliśmy pracę, działalność naukowa stała pod znakiem wąskiej specjalności, o pogłębionej specjalizacji. Wobec tej panującej powszechnie tendencji jakże innym był profesor Świętochowski, podejmujący równocześnie prace badawcze w tylu różnorodnych, na pozór wręcz rozbieżnych, dziedzinach. Teraz, po upływie lat, ogarniają nas wątpliwości, czy specjalizacja nie poszła za daleko, czy nie tracimy z oczu całości zagadnienia, sięgając głęboko w jego poszczególne wycinki, czy nie przestajemy widzieć warsztatu rolnego jako całości, zgłębiając poszczególne dyscypliny nauk rolniczych. (...) Wszechstronność Profesora, która wydawała się nam wówczas być pozostałością z przemijającego rozwoju nauki, widzimy obecnie jako zapowiedź nowego, nadchodzącego etapu – syntez wyników badań z wąskich dziedzin dla dokonania nowych, twórczych uogólnień. Szkoda, że w obliczu tych trudnych zadań zabrakło nam wielkiego, twórczego, syntetycznego umysłu profesora Świętochowskiego”.

Bolesław Świętochowski potrafił się też bawić. Razem z żoną Marią urządzali imieniny dla pracowników katedry i IUNG. Bolesława jest 19 sierpnia, ale świętowanie zostało przeniesione na czas karnawału – na 17 stycznia. Urządzano wtedy bale maskowe w ogromnej sali ćwiczeń. Zofia Teliżanka, pracownik IUNG, była żoną primabaletmistrza opery wrocławskiej, który wypożyczał stroje na tę okoliczność. Profesor wystąpił raz jako Zeus Gromowładny a profesorowa jako dama fin de siècle. Katedra dysponowała magnetofonem Szmaragd i własnym winem. Jak opowiadała profesor Radomska, wrocławskich uczniów pouczał: zdrowiej raz w miesiącu wypić pół litra wódki, niż codziennie zatruwać organizm papierosami. Sam nigdy nie palił (natomiast jego uczennica Radomska – jak smok).

– Na Swojcu obok hali wegetacyjnej rósł cały szpaler porzeczek – wspomina prof. Radomska. – Służbowo robiliśmy z nich wino, które później się przydawało. Pod kątem świętowania było bardzo rodzinnie, a pod kątem pracy bardzo wymagająco i surowo.

W okresie międzywojennym Bolesław Świętochowski był starszym asystentem na Wydziale Rolniczo-Leśnym Uniwersytetu Poznańskiego, następnie w Katedrze Uprawy Roślin w SGGW w Warszawie. W 1928 r. objął stanowisko kierownika Działu Doświadczalno-Naukowego Stacji Doświadczalnej Uprawy Tytoniu w Piadykach. W 1930 r. – Działu Fizjologii i Doświadczalnictwa Polowego w Zakładzie Doświadczalnym Uprawy Torfowisk pod Sarnami na Wołyniu. Tam współpracował i zaprzyjaźnił się ze Stanisławem Bacem, wówczas docentem – obaj spotkali się ponownie we Wrocławiu w 1946 roku, kiedy budowali tu polską naukę.

W 1936 r., jako profesor nadzwyczajny, został szefem Katedry Ogólnej i Szczegółowej Uprawy Roślin na Wydziale Rolniczo-Lasowym Politechniki Lwowskiej w Dublanach. Trzy lata później – w 1939 r. – wybrano go dziekanem wydziału. Ale wybuchła II wojna światowa. Do Lwowa wkroczyła Armia Czerwona. Wydział podzielono na dwa instytuty, a Bolesław Świętochowski został dziekanem Instytutu Rolniczego. Dzięki temu, że zachował pracę, był w stanie utrzymać liczną rodzinę. W 1943 r. do profesorstwa przyjechały dwie siostry Marii Świętochowskiej z córkami, których mężowie i synowie zostali zamordowani, profesor przygarnął też dwóch małoletnich chłopców, których rodziców również zabito. I musiał ich wszystkich utrzymać.

Profesor przez swoich współpracowników i uczniów nazywany był... Bolciem
Profesor przez swoich współpracowników i uczniów nazywany był... Bolciem
fot. UPWr

22 czerwca 1941 r. Niemcy zajęli Lwów. Tydzień później na Wzgórzach Wuleckich zamordowano grupę lwowskich profesorów, ich bliskich i współpracowników. Zamknięto uczelnie Lwowa. Kiedy miasto ponownie zajęli Rosjanie – w 1944 roku – było jasne, że wschodnie kresy nie utrzymają się w granicach Polski. Rodzina profesora zdecydowała o wyjeździe na zachód, na nowe ziemie, które jeszcze w maju 1945 należały do III Rzeszy. Początkowo przyjechali do Poznania, gdzie profesor znalazł zatrudnienie na Uniwersytecie Poznańskim. Ale po pół roku zdecydował się osiąść we Wrocławiu, obejmując w lutym 1946 r. stanowisko dziekana Wydziału Rolnego Uniwersytetu i Politechniki, a od 1951 do 1965 r. kierownika Katedry Ogólnej Uprawy Roli i Roślin. Jednocześnie współorganizował Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa (w 1950 został wicedyrektorem i kierownikiem Zakładu Uprawy Roli i Płodozmianów).

Te wrocławskie początki przyniosły profesorowi nie tylko naukowe wyzwania, ale też osobiste tragedie. Najpierw na dyfteryt zmarła jego córka, potem 14-letni syn zaczadził się w łazience. Złamany nieszczęściami zamieszkał na Swojcu przy rodzinie technika Mieczysława Oczeretki. Tam od 4 rano do późnego wieczora pisał podręcznik, by pracą zagłuszyć cierpienie i smutek. Na emeryturę przeszedł w 1965 r., mając 70 lat. I to był równie wielki wstrząs dla człowieka, który całe życie, dosłownie od świtu do nocy, pracował. Zaczął chorować, tracił słuch, skarżył się na zawroty głowy. Ale jednocześnie wciąż był w kontakcie ze współpracownikami z katedry, konsultował prace naukowe, powołał zespół do napisania podręcznika „Ogólna uprawa roli i roślin”, którego wydania już nie doczekał.

Profesor współpracował z praktyką rolniczą. Przed wojną pracował w Lwowskiej Izbie Rolniczej, po wojnie został przewodniczącym Rady Naukowej przy WRN we Wrocławiu, a od 1955 również Rady Naukowo-Technicznej przy Ministrze Rolnictwa. Dzięki wieloprofilowym badaniom usystematyzował naukowe podstawy uprawy roli, wyodrębnił pięć zespołów uprawek, określił ich znaczenie w całokształcie uprawy roli w płodozmianie, a także wskazał możliwości upraszczania. Badał agrotechniczne sposoby poprawy żyzności gleb lekkich, które później poszerzono o badania aktywności biologicznej gleby oraz jej skutków skażenia metalami ciężkimi. Opracował wytyczne do wprowadzania płodozmianów, wskazując niekorzystne i długotrwałe skutki pomijania czynników przyrodniczych przy projektowaniu następstwa roślin. Był zwolennikiem kompleksowych metod zwalczania chwastów, przy czym chemiczne przyjmował jako uzupełniające, dostrzegając możliwości uodporniania się niektórych gatunków chwastów i ich kompensacji.

Był cenionym członkiem wielu towarzystw naukowych. W latach 1933–35 przewodniczył Polskiej Sekcji Torfowej Międzynarodowego Towarzystwa Gleboznawczego. Od 1936 był członkiem Polskiej Akademii Umiejętności i Polskiego Towarzystwa Botanicznego. Współorganizował Wrocławskie Towarzystwo Naukowe, w 1951 został pierwszym przewodniczącym Wydziału Rolniczego, a od 1954 przewodniczącym Komisji dla Podniesienia Żyzności Gleb Lekkich PAN. Był też członkiem Rady Naukowej Instytutu Maszyn Rolniczych w Poznaniu, Biologii Stosowanej we Wrocławiu, Zakładu Ekologii PAN, IUNG-u. Wyróżniony licznymi nagrodami, orderami i odznaczeniami, m.in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Orderem Sztandaru Pracy I i II klasy, Złotym Krzyżem Zasługi (1951), Medalem im. M. Kopernika.

kbk

 

Powrót
30.08.2021
Głos Uczelni
70 lat UPWr

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg