eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Prof. Rekovets: – Przyjęliście mnie życzliwie

Prof. Leonid Rekovets, paleontolog z Ukrainy od 20 lat pracujący na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, o bliskich walczących o wolność jego ojczyzny, o pomocy Polaków, o doświadczeniu sowieckiego systemu, współpracy międzynarodowej i o odkrywaniu przeszłości.

Dwa tygodnie temu Rosja zaatakowała Ukrainę. Wybuchła wojna przez niektórych analityków przewidywana od 2014 roku, a więc zajęcia Krymu. Ma Pan kontakt z przyjaciółmi z ojczyzny?

Tak i jestem w miarę dobrze, patrząc na całość sytuacji, zorientowany w tym, co się dzieje w Ukrainie. To jest prawdziwa wojna. Wojna na wyniszczenie, jakiej świat nie widział od blisko 100 lat. Jej celem jest wymazanie z mapy świata Ukrainy, jej mieszkańców, kultury… Takich planów chyba nie było nawet u Hitlera. Przerażające jest to, że o tej wojnie zdecydował jeden człowiek. I równie przerażające jest to, że tego człowieka popiera w Rosji tak wielu ludzi. Są jak zaprogramowane roboty, jak zombie na tych filmach wrzucanych do mediów społecznościowych, kiedy krzyczą „murem za Putinem”, „za wielką Rosją”, „za wojną”. Czy to jest jeszcze Homo sapiens? Moja rodzina i przyjaciele zostali się w kraju i walczą, jak mogą. Jestem z nimi w stałym kontakcie. Tak jak ze znajomymi i kolegami z Polski, którzy codziennie pytają mnie, jak mogą pomóc. Jestem im głęboko wdzięczny, tak jak wszystkim Polakom zaangażowanym w pomoc Ukrainie. Tymi słowami teraz zawsze zaczynam wykłady ze studentami jak i z wielkim przekonaniem, że Ukraina i Ukraińcy zwyciężą w tej walce przy poparciu tej części świata, która stanęła po stronie ofiar. Polska wie, jaka jest cena wolności, niepodległości, demokracji. Bardzo wysoka. Ukraina idzie tą drogą od 370 lat. I wierzę, że nie da sobie tej wolności, niepodległości i demokracji odebrać.

Przyjechał do Polski w 2002 roku, dlaczego właśnie do Wrocławia, na Uniwersytet Przyrodniczy?

Zaproszono mnie jako specjalistę paleontologa. Informacje otrzymałem od kolegów przez prof. Tadeusza Zatwarnickiego, który był ówcześnie kierownikiem Katedry Zoologii na Wydziale Biologii i Hodowli Zwierząt. Rektorem był wtedy prof. Tadeusz Szulc, a dziekanem wydziału prof. Zbigniew Dobrzański, który szukał profesora – paleontologa, żeby wzmocnić nowy kierunek, biologię. Tytuł miałem od 1995 roku, został później był uznany przez polskie ministerstwo. Oczywiste było, że na początku będą musiał się uporać z trudnościami językowymi, ale bardzo pomógł mi prodziekan prof. Edward Pawlina. Pamiętam i jestem za to wdzięczny.

Prof. Leonid Rekovets: – Paleontologiem zostałem przez przypadek, ale nie żałuję
Prof. Leonid Rekovets: – Paleontologiem zostałem przez przypadek, ale nie żałuję
fot. archiwum prywatne

Mija 20 lat Pana życia i pracy we Wrocławiu. To dużo czy mało?

Jako paleontolog uważam, że bardzo mało. Dynamika działań, wydarzeń, ale też poczucie własnej obecności w samym mieście to podstawa do analizy i oceny. Tak jest i tak powinno być w naszym życiu. Ta potrzeba zresztą rośnie z wiekiem, kiedy częściej wracamy do własnej historii. Ja kolegom i przyjaciołom z Ukrainy mówiłem, że jeśli chcą zobaczyć i poczuć oryginalność, koniecznie powinni przyjechać do Wrocławia. Środowisko akademickie uczelni przyjęło mnie jako obcokrajowca życzliwie, dostojnie i z nadzieją. Zapewniono mi doskonałe warunki do pracy, odczułem rozumienie, pomoc i poparcie kolegów. Starałem się sprostać tym oczekiwaniom, zwłaszcza, że to środowisko zachwyca mnie swoją demokratycznością, otwartością i szczerością. Mam zresztą poczucie, że we Wrocławiu naprawdę istnieje wspólnota akademicka, którą łączą wspólne działania, od rektorów po studentów, mające jeden cel – rozwój jednostki i zarazem społeczeństwa. To jedna z zasad ewolucji naturalnej – tworzyć podwaliny dla następnych etapów ewolucji, również tej społecznej. Mówię o tym studentom, licząc na to, że zasiane ziarno przyniesie owoce po jakimś czasie, kiedy ci studenci zaczną pracę i opierając się na podstawach, jakie wynieśli z uczelni, będą dalej rozwijać, poszerzać zdobytą wiedzę, a więc podnosić swoje kwalifikacje zawodowe. To nie jest droga antagonizmu i walki – to droga rozsądnych działań w trybie zrównoważonego rozwoju, jak się teraz modnie to nazywa. Tę zasadą przekazywałem i przekazuję studentom, widzę w tym moje powołanie.  

I czego Pan ich uczy?

Paleontologii, ewolucjonizmu, geologii, ekologii ewolucyjnej i behawioralnej, ale też metod rekonstrukcji filogenezy, teorii systematyki i kladystyki. Prowadziłem zarówno wykłady, ćwiczenia, jak i zajęcia terenowe. Opiekowałem się też studenckim kołem naukowym. W SKN zoologów była sekcja paleontologiczna. Działający w niej studenci wielokrotnie jeździli z wystąpieniami na konferencje organizowane przez różne uczelnie w Polsce, ale równie ważne dla nich były wyjazdy ekspedycyjne na wykopaliska Jury Krakowsko-Częstochowskiej i w Krasiejowie. Dwa razy też pojechali na takie ekspedycje badawcze do Ukrainy.

Zawsze baliśmy się, czy nie stoi za nami jakiś kagiebista. Ludzie nie mówili głośno tego, co myślą, nie rozmawiali swobodnie o polityce, nie krytykowali niczego, a już szczególnie władz. Każdy bał się donosu. Moi rodzice przeżyli to w latach 30. XX wieku. Mieli koleżankę, która na wiecu na cześć Stalina jako jedyna w tłumie nie klaskała. Dostała za to 10 lat gułagu, bo ktoś na nią doniósł.

Z jakimi efektami?

Świetnymi. Zgromadzili dużą kolekcję okazów paleontologicznych, która dzisiaj służy nam na wydziale zarówno do dydaktyki, jak i badań naukowych owocujących wspólnymi publikacjami. Dwoje studentów, którzy działali w tym kole i jeździli na te wyprawy badawcze, obroniło doktoraty pod moją opieką. Dzisiaj niestety to zainteresowanie paleontologią jest słabsze, jest mniej modna, szkoda.

Pan jednak tej dziedzinie poświęcił swoją działalność naukową.

Tak, związana ona była z morfologią ewolucyjną, systematyką i filogenezą ssaków późnego kenozoiku Europy. Przedstawiłem schematy filogenezy pospolitych taksonów drobnych ssaków, uzasadniony teriologicznie schemat stratygraficzny plejstocenu Europy, przeprowadziłem rekonstrukcje paleobiocenoz Europy tego okresu, ale też zbadałem prawidłowości funkcjonowania peryglacjalnych, a więc przylodowcowych faun Europy. Te wszystkie działania dały w efekcie 230 publikacji naukowych i wystąpień na międzynarodowych konferencjach oraz pięć monografii, wysoko ocenianych przez specjalistów, o czym świadczy poziom cytowań.

Jak zaczęła się Pana współpraca naukowa w środowisku międzynarodowym?

Jeszcze w czasach radzieckich, że tak powiem, zaczęła się moja współpraca z kolegami z krajów Europy zachodniej. Z kolegami Polski, z Instytutu Systematyki i Ewolucji Zwierząt w Krakowie kontakty naukowe zaczęły się w 1986 roku. Od tego czasu skutecznie współpracujemy z prof. Adamem Nadachowskim. Dzięki tej pracy, konferencjom nie tylko powstały nasze wspólne publikacje, ekspedycje, działania muzealne, ale też realizowaliśmy granty i stypendia DDAD i DFG w Niemczech, oraz granty w Czechach i w Polsce. Teraz bardzo aktywnie naukowo współpracuję z kolegami z Niemiec, z uczelni i instytutów badawczych w Weimarze, Frankfurcie nad Menem, Dreźnie i Hildesheim, ale też z Czech i Hiszpanii. Moje naukowe kontakty ze specjalistami w Rosji zostały jednak przerwane.

Ćwiczenia w terenie – te zajęcia studenci lubią szczególnie
Ćwiczenia w terenie – te zajęcia studenci lubią szczególnie
fot. archiwum prywatne

Wspomniał Pan, że zaczynał jeszcze w Związku Radzieckim.

Studiowałem na Uniwersytecie w Niżynie na Ukrainie. Powstał w 1805 roku za zgodą cara – pierwotnie było to gimnazjum. Jego jednym z pierwszych absolwentów był Mikołaj Gogol. Dzisiaj uczelnia więc nosi jego imię i szczyci się najstarszym muzeum uniwersyteckim, otwartym w stulecie urodzin pisarza, przypadającym w 2009 roku i poświęconym właśnie autorowi „Rewizora”. Po studiach pracowałem najpierw w Niżynie, niedługo potem na uniwersytecie w Kijowie. Powiem krótko: w Związku Radzieckim zamiast na naukę i dydaktykę mnóstwo czasu traciliśmy na pisanie nikomu niepotrzebnych informacji, roboczych planów i ciągłych sprawozdań. To był jednak mały szok, kiedy po przyjeździe do Polski okazało się, że wystarczy plan na rok. I można się skupić na tym, co ważne.

Przez te 20 lat pracy tutaj studenci się zmienili?

Zacząłbym od stwierdzenia, że lubię zarówno zajmować się nauką, jak i pracować ze studentami. A co do studentów, nie zauważyłem jakiejś fundamentalnej różnicy, zresztą ci w Ukrainie i ci w Polsce są tacy sami. Tak samo się uczą i tak samo potrafią czasami kombinować, jak się tą nauką nie przemęczyć. Jeśli jest różnica, to dotyczy ona zachowania, nie nauki. Polscy studenci, z Zachodu czy Bliskiego Wschodu są odważniejsi, bardziej otwarci. Ukraińscy są skromni, nieprzygotowani do wejścia na głęboką wodę. Obserwuję młodych ludzi, kiedy jestem w mieście. I widzę, że Ukraińcy są wycofani, ostrożni, a tamci nie boją się głośno rozmawiać czy śmiać na ulicy.

A to nie wynika z doświadczeń systemu sowieckiego?

Sam przeszedłem taki etap wychowania. Zawsze baliśmy się, czy nie stoi za nami jakiś kagiebista. Ludzie nie mówili głośno tego, co myślą, nie rozmawiali swobodnie o polityce, nie krytykowali niczego, a już szczególnie władz. Każdy bał się donosu. Moi rodzice przeżyli to w latach 30. XX wieku. Mieli koleżankę, która na wiecu na cześć Stalina jako jedyna w tłumie nie klaskała. Dostała za to 10 lat gułagu, bo ktoś na nią doniósł. Ten strach, ale też doświadczenie Wielkiego Głodu, na pewno wpłynęły na mentalność kilku pokoleń. Z drugiej strony dwa Majdany pokazały, że coś się w społeczeństwie ukraińskim zmienia. A wojna, która wybuchła 24 lutego 2022 roku, tak naprawdę zjednoczyła nas. Już nie ma podziału na część rosyjskojęzyczną i ukraińskojęzyczną. Wszyscy bronią niepodległości naszej ojczyzny.

Studiował Pan zoologię, wybrał jako specjalizację paleontologię. To taki oddech wolności po Łysence i jego szalonych teoriach?

Po studiach przez rok pracowałem w szkole, potem dwa lata jako laborant w katedrze zoologii niżyńskiej uczelni. W pewnym momencie okazało się, że jest potrzebny geolog do prowadzenia przedmiotu. I zostałem skierowany do Moskwy na Uniwersytet Łomonosowa, na roczne studia podyplomowe z geologii. Można powiedzieć, że los w jakimś sensie sam mi tę paleontologię zafundował, ale też pomógł – poprzez kierownika katedry prof. Inesę Marysową. Bo nie marzyłem o nauce od przedszkola, zdecydowały o tym okoliczności życiowe, ale nie żałuję. Jak mówił marszałek Związku Radzieckiego Aleksandr Wasilewski, znalazłem się we właściwym miejscu o właściwym czasie i jestem dumny z tego. Aktywnie dołączyłem do paleontologii w czasach studiów doktoranckich w Instytucie Zoologii Akademii Nauk w Kijowie pod opieką prof. Wadyma Topachewskiego. Mam pewne osiągnięcia, umiarkowaną liczbę publikacji, monografii, ale najważniejsze, że pracowałem i pracuję naukowo i dydaktycznie od duszy, z zadowoleniem. Przygotowałem pięciu doktorów nauk w Polsce i pięciu w Ukrainie, zawsze staram się pracować ze studentami w miarę wymagająco i zarazem życzliwie.

Prof. Rekovets: – Lubię uczyć, bo wierzę, że dzięki nauce otwieramy umysły
Prof. Rekovets: – Lubię uczyć, bo wierzę, że dzięki nauce otwieramy umysły
fot. archiwum prywatne

Paleontolog to taki detektyw? Co nam daje analiza kła mamuta czy kości dinozaura?

Paleontologia to przede wszystkim poznanie historii organizmów na zasadach analiz porównawczych. To co znajdujemy w skorupie ziemskiej trzeba porównać z materiałami współczesnymi albo z bliskimi formami wymarłymi. Porównanie zawsze jest oparte na cechach morfologicznych szczątków kopalnych. Teraz w badaniach wykorzystujemy metody statystyczne, modelowanie komputerowe i coraz częściej analizę DNA, jeśli istnieje szansa uzyskania odpowiedniego materiału badawczego.

Badania genetyczne to dzisiaj rewolucja w archeologii, co widać chociażby w najnowszych pracach np. o migracjach ludzi. W paleontologii też tak jest?

Filogeografia, bo o tym pani mówi, dotyczy nie tylko człowieka, ale wszystkich organizmów, ale jednocześnie DNA zachowują szczątki sięgające 50 tysięcy lat wstecz. Przynajmniej tak to wyglądało do niedawna. I oczywiście wszystko zależy od tafonomii, a więc tego jak szczątki się zachowały, bo technologia rozwinęła się tak, że DNA można już uzyskać ze szczątków liczących sobie do pół miliona lat.

Jak to jest odkrywać przeszłość?

Paleontolodzy mają takie powiedzenie – w przeszłości zawarta jest nasza przyszłość. Im bardziej poznajemy to, co było, tym bardziej patrząc na to, co jest teraz, możemy prognozować to, co będzie. Pytaniem na dzisiaj jest ocieplenie klimatu. Mamy spór między podejściem politycznym a naukowym. Wiemy, że w plejstocenie, a więc od 800 tys. lat temu periodycznie były okresowe zlodowacenia i to był proces naturalny. W tych dłuższych okresach zimnych i gorących były też krótkie okresy ocieplenia i ochłodzenia klimatu, trwające krócej niż 10 tysięcy lat, co historycznie nie jest jakimś szczególnie długim czasem. Dzisiaj żyjemy w dobie ocieplenia klimatu, natura i logika więc mówią nam, że przed nami jest kolejne ochłodzenie.

Prof. Rekovets: – Jak dotąd nikt nie przedstawił koncepcji lepszej od Darwina i jego teorii ewolucji
Prof. Rekovets: – Jak dotąd nikt nie przedstawił koncepcji lepszej od Darwina i jego teorii ewolucji
fot. archiwum prywatne

A warunki brzegowe? W tym historycznym procesie nie było człowieka i trudno mówić o jego aktywności tak intensywnej jak dzisiaj. Dzisiaj to człowiek zmienia środowisko.

To prawda, można mówić o progresji geometrycznej. Stąd też prognozy, że ekspansja ludzkiego gatunku może doprowadzić do jego samozagłady, a wtedy środowisko naturalne odżyje. Człowiek jest zachłanny, nie potrafi zahamować zmian, za które odpowiada. Nie ma wątpliwości, że rozwój cywilizacyjny, technologiczny wpływa na przyrodę. Tylko że przyroda to też jest silnie oddziałujący czynnik. Dlatego jestem optymistą i uważam, że ona sobie poradzi mimo człowieka.

Naprawdę?

Przyroda, czy też środowisko naturalne, jakkolwiek to nazwiemy, ma mechanizmy, które regulują zachodzące w niej procesy. My ich nie poznaliśmy. Czy też raczej dopiero je poznajemy. Weźmy na przykład covid – trudno nie dostrzegać, że pandemia wpływa na populację ludzką. W historii były już takie zdarzenia, jak choćby epidemia czarnej ospy czy dżumy, które wyludniły nasz kontynent w sposób dla nas dzisiaj wręcz szokujący. Przyroda więc walczy z agresywną obecnością człowieka, a zadaniem naukowców jest zrozumienie tych zjawisk i wykorzystanie ich do przejścia do zrównoważonego rozwoju. Nie możemy żyć poza tym środowiskiem i bez tego środowiska. Zadanie naukowców polega na wprowadzeniu nowych, doskonałych i oszczędnych dla przyrody technologii przebywania człowieka wśród natury, a nie na wymyślaniu sposobów zabijania ludzi. I może teraz najwyższy czas, by wszyscy sobie uświadomili, że nasz gatunek nazywa się Homo sapiens, człowiek rozumny, więc naprawdę powinniśmy być rozumni wśród przyrody, a nie tylko pracujący, zarabiający, bogacący się.

Praca Darwina „O ewolucji gatunków” była dla jednych rewolucją, dla innych szokiem. Dzisiaj nie brakuje ludzi, którzy twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak ewolucja.

Prawdę mówiąc, naukowcy do dzisiaj nie wymyślili niczego lepszego od tego, co zaproponowali Darwin i Wallace. Nie powstały żadne ogólnobiologiczne teorie, które bardziej wyczerpująco tłumaczyłyby ten proces nawet na współczesnym etapie biologii molekularnej. Darwina więc ani nikt nie obalił, ani nie zaproponował czegoś równie spójnego. Oczywiście można dyskutować o tym, co było pierwsze, jajko czy kura. Wiemy, że kluczem do powstania życia na Ziemi były określone warunki na planecie, procentowe stosunki między pierwiastkami, a podstawą oczywiście była woda. I kolejne pytanie powinno brzmieć: w jaki sposób powstała woda? Nie tak dawno odkryto kryształy cyrkonu wodnej genezy, które mają prawie 4,5 miliarda lat. A więc w tym czasie była już woda. Od tego momentu możemy mówić o procesie ewolucji biologicznej jako o procesie przeciw entropii.

Człowiek jest zachłanny, nie potrafi zahamować zmian, za które odpowiada. Nie ma wątpliwości, że rozwój cywilizacyjny, technologiczny wpływa na przyrodę. Tylko że przyroda to też jest silnie oddziałujący czynnik. Dlatego jestem optymistą i uważam, że ona sobie poradzi mimo człowieka.

Wodę odkryto właśnie na Marsie. Czy misje kosmiczne są w stanie dostarczyć wiedzy istotnej dla zrozumienia ewolucji na Ziemi? 

Jestem głęboko przekonany, że życie na innych planetach istnieje – bo jak rozumiem, o to mnie pani pyta. Może w innych formach, może takie, które nie wymaga do zaistnienia azotu, fosforu i tlenu, istnienia DNA, ale jest. Równie dobrze może to być rodzaj ameby przebierającej różne kształty, komórka, cokolwiek, ale żywe, organiczne.

A gdyby przyszedł do Pana student i zapytał, czy nasza cywilizacja rozwinęła się dzięki kosmitom, usłyszałby „Szanowny panie, odradzam lekturę Daenikena” czy też „porozmawiajmy o tym, czy to jest możliwe?”

Powiedziałbym mu, że takie możliwości dopuszczamy, tylko trzeba tę hipotezę potwierdzić przekonującymi dowodami.

I tu się rodzi problem.

No właśnie. Jestem pewien, że misje kosmiczne, które teraz mamy możliwość obserwować, poszerzą naszą wiedzę, nie wiem tylko, czy w tym konkretnym aspekcie też. Moim prywatnym marzeniem jest dożyć czasów, kiedy noga człowieka stanie na Marsie. Wolałbym, żeby współcześni naukowcy nie tworzyli narzędzi do zabijania człowieka a do poznawania wszechświata… Bardzo dobrze pamiętam 1957 rok i to ogłoszenie w radio o pierwszym sputniku Ziemi, który wystrzelił na orbitę Związek Radziecki. To niesamowicie podniosło ludzi, ich wiarę w siebie i możliwości nauki. Jeśli czytaliśmy różne powieści o lotach w kosmos, Verne’a, ale też o Ciołkowskim, to te opowieści zaczęły się stawać rzeczywistością. Lądowanie Amerykanów na Księżycu było równie wielkim wydarzeniem, choć w Związku Radzieckim je bagatelizowano z powodów politycznych. Jak wiemy, ta rywalizacja w kosmosie stała się w pewnym momencie strategią obliczoną na wyniszczenie przeciwnika, stąd nazwano ją gwiezdnymi wojnami. Ale dzisiaj mamy inną sytuację i to, że sięgamy innych planet to naprawdę wielki sukces człowieka, jego nauki i techniki. Powinien on być skierowany na utrzymanie i zapewnienie pokoju na naszej zielono-niebieskiej planecie Ziemia.

rozmawiała Katarzyna Kaczorowska

Powrót
09.03.2022
Głos Uczelni
rozmowy

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg