eu_green_logo_szare.png

Aktualności
Profesor Jan Oszmiański

Prof. Jan Oszmiański – Zakuć, zdać, zapomnieć? Zapomnij

Profesor Katedry Technologii Owoców, Warzyw i Nutraceutyków Roślinnych, Jan Oszmiański, kończy w tym roku swoją wieloletnią przygodę z dydaktyką. Co w swojej pracy lubił najbardziej, co było dla niego ważne i czego będzie mu brakowało?

Profesor Jan Oszmiański ukończył studia na Wydziale Technologii Żywności na Akademii Rolniczej w Poznaniu. Miał po nich podjąć specjalizację z drobiarstwa, ale po praktykach, gdzie zobaczył jak wyglądają realia pracy w tej dziedzinie, zrezygnował ze swojego planu i zainteresował się technologią owoców i warzyw. Miał już zapewnione skierowanie do pracy w zakładzie owocowo-warzywnym, kiedy dowiedział się, że we Wrocławiu, na ówczesnej Akademii Rolniczej, był wolny etat asystenta stażysty. Tutaj też, na dzisiejszym Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, w 1996 roku dostał tytuł profesora nadzwyczajnego, a w 2004 r. profesora zwyczajnego.

 – Być może to zainteresowanie technologią owoców i warzyw sięga czasów mojego dzieciństwa. Wychowałem się w małej miejscowości, więc jako młody chłopak często robiłem własne przetwory, zasypując w butelkach wiśnie cukrem. Kto wie czy to nie wpłynęło na moje późniejsze wybory życiowe! – śmieje się prof. Oszmiański. 

Swoje pierwsze zajęcia jako wykładowca, profesor Jan Oszmiański dziś wspomina z uśmiechem, ale przyznaje, że wtedy były dla niego nie lada torturą. Choć na pierwszych ćwiczeniach ze studentami był stremowany, to w końcu udało mu się zapanować nad stresem i dziś przyznaje, że od tamtej pory prowadzenie zajęć sprawiało mu ogromną przyjemność – w końcu jako dydaktyk przepracował 45 lat.

Przetwory z owoców
Choć początkowo prof. Jan Oszmiański planował zająć się drobiarstwem, jego kariera zawodowa potoczyła się inaczej – w kierunku technologii owoców i warzyw.
fot. Shutterstock

– Bardzo mile wspominam zajęcia ze studentami niestacjonarnymi – pracownikami zakładów owocowo-warzywnych. Jako, że mieli już pewną wiedzę na wykładany temat, można było z nimi podyskutować o nowych technologiach. Miło też wspominam zajęcia na studiach podyplomowych z winiarstwa. Uczestnicy byli bardzo zainteresowani wykładami, więc nie raz prowadziliśmy żywe dyskusje – opowiada prof. Oszmiański, dodając, że w dydaktyce największą radość zawsze sprawiały mu właśnie kontakt ze studentami i zajęcia praktyczne. Lubił podczas nich pracować razem ze swoimi uczniami i często wykonywał z nimi ćwiczenia. Pokazywał doświadczenia i prezentował, jak zachodzą reakcje chemiczne.

Nie pozwalał jednak, by studenci na jego zajęcia przygotowywali się w sposób “zakuć, zdać zapomnieć”. Zawsze starał się, by rozumieli jego przedmiot i wpajał im, że to jest właśnie najważniejsze – nie pamięciówka, a rozumienie zjawisk i procesów jakie w tej dziedzinie zachodzą. Na swoich wykładach często opowiadał o szkodliwości palenia papierosów: – Jako anegdotę z czasów mojej pracy ze studentami mogę opowiedzieć o walce z ich popularnym, aczkolwiek szkodliwym nałogiem. Przestrzegałem ich przed nim przy każdej możliwej sytuacji. Kiedyś, pewnej palącej magistrantce powiedziałem nawet, że jak nie rzuci palenia, to może znaleźć innego promotora! Tak ją męczyłem, że na rozdaniu dyplomów podziękowała mi, że dzięki mnie udało jej się rzucić palenie! – śmieje się prof. Oszmiański, dodając, że był wymagającym wykładowcą pod każdym względem. Chciał, by jego studenci wkładali tyle samo pracy w przygotowanie się do jego wykładów, co on. Ale był przy tym sprawiedliwy. W ciągu 45 lat pracy na uczelni jako wykładowca, ocen niedostatecznych dał niewiele, zaś drugich szans - mnóstwo.

 – Czy byłem surowy? To musieliby ocenić studenci – mówi profesor Katedry Technologii Owoców, Warzyw i Nutraceutyków i dodaje, że choć dzisiejsi studenci różnią się od młodych ludzi, których uczył na początku kariery, to to, jak wyglądają ich relacje z prowadzącym zależy od każdego indywidualnie. 

– Kiedyś studenci byli nieco spokojniejsi, może bardziej zdyscyplinowani, ale były też mniejsze grupy, więc łatwiej się prowadziło zajęcia. Mimo to, mam dziś z większością studentów świetny kontakt. Mam nawet kilku byłych magistrantów, z którymi co rok składamy sobie życzenia na święta czy imieniny – opowiada profesor Oszmiański. 

studenci siedzący na sali
Prof. Oszmiański przyznaje, że był bardzo wymagającym dydaktykiem – dbał o to, by każdy student, którego uczył, wyniósł z jego wykładów wiedzę
fot. Shutterstock

Na uczelni, jako dydaktyk, prof. Jan Oszmiański będzie pracował już tylko do końca września br. W październiku odchodzi na zasłużoną emeryturę od prowadzenia wykładów i jak przyznaje, najbardziej brakowało mu będzie kontaktu ze studentami, szczególnie tymi zainteresowanymi przedmiotem. Bo jak podkreśla profesor, najlepszym aspektem dydaktyki była właśnie świadomość tego, że to co mówi nie idzie w próżnię, a wiedza słuchającym przyda się zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym.


is

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg