eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Nowo mianowany profesor Mirosław Anioł – żyję pracą

Mirosław Anioł – z Belwederu wrócił z nominacją profesorką. I opowiada, dlaczego biotechnologia ma przed sobą przyszłość, czym są biotransformacje, czy chmiel może mieć działanie przeciwnowotworowe i gdzie szuka natchnienia.

Pojechał Pan do Belwederu z rodziną?

Oczywiście, że z rodziną i muszę powiedzieć, że dla moich bliskich to był tak samo ważny dzień jak dla mnie. Byli dumni, pod wrażeniem i właściwie dlatego warto było pojechać. Myślę, że wizyta u Prezydenta Polski to jest przeżycie dla każdego.

Jak ciężko pracuje się na profesurę?

To praca przez siedem dni w tygodniu. Nawet gdy nie przebywam na uczelni, to i tak myślę nad bieżącymi zagadnieniami, analizuję je. Poza tym zawsze jest coś terminowego do zrobienia. Nawet podczas wypoczynku myślami dotyka się bieżących problemów.

Jest to praca pełna wyzwań i niespodzianek, ale właśnie to lubię.

Jest to praca pełna wyzwań i niespodzianek, ale właśnie to lubię.

Zajmuje się Pan między innymi właściwościami bioflawonoidów znajdujących się w chmielu.

To jest jeden z projektów badawczych, bo zajmuję się różnymi zagadnieniami np. związkami w kukurydzy – karotenoidami, ogólnie rzecz biorąc związkami naturalnymi. Rzeczywiście główny nurt moich badań dotyczy chmielu. W przeszłości tzw. gorzkich kwasów, związków, które nadają piwu charakterystyczną goryczkę. Aktualnie zajmuję się biotransformacjami flawonoidów chmielu, ale także związków, które są do nich podobne strukturalnie.

Szczególnie ważne są dla mnie: ksantohumol, który wykazuje właściwości prozdrowotne, 8-prenylonaringenina – najsilniejszy fitoestrogen i izoksantohumol o podobnych, lecz słabszych właściwościach jak 8-prenylonaringenina. Wszystkie mają właściwości przeciwnowotworowe. Duże zainteresowanie przemysłu browarniczego budzi ksantohumol. Są produkowane piwa i napoje o zwiększonej jego zawartości, co wymaga zastosowania odpowiednio zmodyfikowanej naturalnej technologii.

miroslaw_aniol-1
Prof. Mirosław Anioł: – Do Belwederu pojechałem z rodziną.
I dla nas wszystkich to była wyjątkowa uroczystość
fot. Tomasz Lewandowski

Co to są biotransformacje?

Są to zmiany budowy chemicznej związków dokonywane przez katalizatory biologiczne. Zajmuję się biotransformacjami za pomocą bakterii, grzybów i części roślin. To też korzenie włośnikowate, które tworzą się, gdy roślinę zaatakuje patogen, bakteria Agrobacterium Rhizogenes. Bakteria ta wbudowuje swój materiał genetyczny w genom roślinny i niejako zmusza ją do produkowania związków, które są dla niej użyteczne. Efektem tego działania są właśnie bardzo drobne korzenie włośnikowate. Są one szczególnie dogodne do prowadzenia biotransformacji ze względu na szybkie tempo wzrostu i dużą powierzchnię. Temat jest bardzo ciekawy, mam nadzieję, że uda się te badania kontynuować, zwłaszcza że u nas, w Zakładzie Syntezy Organicznej głównie syntezujemy związki po to, by poddawać je biotransformacjom.

W jakim celu?

W celu otrzymywania związków, które są jeszcze bardziej aktywne biologicznie lub wykazują inne działanie. Ważny jest też element poznawczy, czyli odpowiedź na pytanie, jakie przekształcenia, i w obrębie jakich związków, jest w stanie przeprowadzać dany biokatalizator. W ten sposób wyznaczamy nowe metody syntezy grup związków, badamy ich działanie, np. wspomniane bioflawonoidy ograniczają działanie wolnych rodników, wpływających na procesy starzenia czy karcenogenność.

Jak dużo jest do odkrycia w chemii?

O ile sobie przypominam, ktoś 100 lat temu napisał, że już wszystko zostało odkryte i nic nowego w nauce nas nie czeka… Cóż, kiedy skonstruowano laser, wydawało się, że to fanaberia, zabawka, a tymczasem dzisiaj laser ma wszechstronne zastosowanie.

Myślę, że w najbliższych kilkuset latach nauka wciąż będzie miała co odkrywać, a więc w chemii i biotechnologii także wiele będzie się działo. Przecież gdyby wszystko można było przewidzieć, badania nie byłyby potrzebne.

Myślę, że w najbliższych kilkuset latach nauka wciąż będzie miała co odkrywać, a więc w chemii i biotechnologii także wiele będzie się działo. Przecież gdyby wszystko można było przewidzieć, badania nie byłyby potrzebne.

W mojej dziedzinie, biotransformacjach, znamy pewne szlaki enzymatyczne, wiemy, jakie przekształcenia prowadzi konkretny drobnoustrój, ale jednocześnie wciąż jesteśmy zaskakiwani.

Czyli zawsze jest jakaś niespodzianka?

Tak, za każdym razem. Zawsze mamy pewien kierunek badań, ale drogi do osiągnięcia celu są różne i zawsze możemy odkryć coś, co całkowicie zmieni koncepcję czy dotychczasowy plan badań.

Wielu naukowców twierdzi, że świat wciąż czeka na skuteczny lek antynowotworowy. Zgodziłby się Pan z tym?

To również obszar moich badań. Kieruję grantem, we współpracy z Uniwersytetem Medycznym we Wrocławiu, w którym badamy mechanizmy oddziaływania związków, pochodnych flawonoidów chmielu, na komórki rakowe. Ale rzeczywiście, nie ma jak na razie panaceum na choroby nowotworowe. Poszukiwania takiego remedium powinny jednak łączyć ze sobą wiele dziedzin, a zespół badawczy siłą rzeczy musiałby być ogromny.

Jakimi komórkami nowotworowymi zajmuje się Pana zespół?

Przede wszystkim raka piersi, okrężnicy i białaczki limfoblastycznej. Kluczem wyboru była literatura – skoncentrowaliśmy się na określonych klasach związków wykazujących konkretne działanie. Ale w tej chwili zajmuję się głównie biotransformacjami bioflawonoidów i innych związków, czyli wyszukiwaniem nowych biokatalizatorów i ich funkcji.

Porzucił Pan chemię dla biotechnologii. Dlaczego?

Nie porzuciłem, rozszerzyłem swoje zainteresowania naukowe, w których łączę biotechnologię z chemią organiczną. To pozwala na nowe spojrzenie na biotechnologię, zwłaszcza, że nowoczesna biochemia stosuje mechanizmy reakcji do objaśniania tworzenia się związków w organizmach. Są to te same mechanizmy co w chemii organicznej, te same pojęcia, lecz układy  biologiczne są bardziej  rozbudowane i skomplikowane.

Biotechnologia jest korzystniejsza dla środowiska naturalnego, a więc i dla człowieka.

Biotechnologia jest korzystniejsza dla środowiska naturalnego, a więc i dla człowieka.

Jeżeli przeprowadza się przekształcenia chemiczne, zawsze powstaje dużo produktów ubocznych. To oczywiście wynika ze stosowania wielu odczynników, które są często toksyczne. Siłą rzeczy pozostaje problem utylizacji produktów odpadowych owych przekształceń. W procesie katalizy biologicznej korzystamy ze szlaków enzymatycznych funkcjonujących od milionów lat,  które często pozwalają otrzymać w jednym kroku produkt, który na drodze chemicznej wymaga ich wielu. Z drugiej strony wieloetapowa synteza totalna na drodze chemicznej, moim zdaniem, jest bardziej wszechstronna i łatwiejsza do zaplanowania.

Z reguły biotransformacjom poddajemy związki, które strukturalnie niewiele różnią się od tych, które są syntezowane, metabolizowane czy pobierane przez drobnoustroje i wykorzystujemy te szlaki. Najczęściej są to transformacje enzymatyczne prowadzone za pomocą enzymów zewnątrzkomórkowych, te enzymy są wydzielane do środowiska. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że związek powinien zostać zaabsorbowany przez wnętrze np. bakterii, w której system enzymatyczny go przetwarza. Ale każdy organizm – a takim przecież jest bakteria, grzyb, roślina – ma błonę komórkową. I owa błona w procesie biotransformacji staje się barierą. Ona ma chronić organizm przed wpływem czynników zewnętrznych, ale my chcemy także wykorzystać ścieżki transportu określonych substancji do środka komórki, więc musimy się z tą barierą zmierzyć.

miroslaw_aniol-2
– Chemią zacząłem się fascynować w szkole podstawowej
i ta fascynacja towarzyszy mi całe życie – mówi prof. Mirosław Anioł
fot. Tomasz Lewandowski

Dlaczego wybrał Pan chemię?

Od dzieciństwa chciałem odkrywać świat. Zawsze też coś  konstruowałem. Interesowałem się wieloma dziedzinami, oczywiście chemią, ale też biochemią, optyką, modelarstwem i fotografią. Sport, harcerstwo, trochę żeglarstwa – to było fajne. Moje oczekiwania co do wizji przyszłości ukształtowała literatura science fiction. Do czasu ukończenia szkoły średniej przeczytałem wszystko, co było dla mnie dostępne. W tej chwili żyjemy w czasach częściowo tam opisywanych, a co do wielu wizji to jesteśmy o krok od ich realizacji, tych pozytywnych i niestety, negatywnych.

Skręciłem w drogę biotransformacji, bo zachwyciła mnie inność i możliwość odkrywania nowych metod i przekształceń związków. Ale na początku tej mojej drogi była szkoła podstawowa i nauczycielka chemii, która dzieciom w siódmej klasie, w gabinecie bez wyciągu, na ławkach pokazywała niezwykły świat doświadczeń chemicznych. To był ten impuls i fascynacja, która sprawiła, że poszedłem do Technikum Chemicznego we Wrocławiu, wtedy jednej z najlepszych tego typu szkół w Polsce. Po maturze wybrałem Politechnikę Wrocławską i Wydział Chemiczny. Ale o tym, jaką drogą pójdziemy przez życie, w dużej mierze decyduje przypadek. Mnie się udało z grubsza osiągnąć to co zamierzałem. W dzieciństwie nie planowałem, że zostanę profesorem, ale naukowcem, jak najbardziej tak.

Jak Pan szuka natchnienia czy inspiracji do badań?

Czytam, rozmawiam, nawiązuję kontakty naukowe, słucham wykładów i kojarzę fakty. Od czasu do czasu ktoś przychodzi z problemem, w rozwiązaniu którego pomagam. W nauce wiele rzeczy wynika z tego, u kogo pisało się pracę magisterską, doktorat, w jakich badaniach brało się udział na początku kariery naukowej. Źródła inicjacji badań są naprawdę bardzo różne. W dodatku czasem musi minąć rok a najlepiej dwa od rozpoczęcia całkowicie nowego kierunku badań, żeby osiągnąć jakieś konkretne wyniki.

Drogę wyznacza naukowcowi też zdobywane doświadczenie, a czasem, kiedy trzeba opracować jakieś zagadnienie, zaczyna się szukanie, wielodniowe przeglądanie prac naukowych z całego świata, często aby znaleźć tą jedną. Opracowałem na przykład metodę demetylacji flawonoidów, to akurat jest metoda chemiczna. Szukając jej, przeglądałem różne publikacje, aż natrafiłem na jedną i już wiedziałem, że się uda, i rzeczywiście udało się. Z reguły jednak jest to ciężka, zespołowa praca. Uważam, że aby osiągnąć sukces należy współpracować z wieloma naukowcami i zespołami – wtedy są wyniki. Dzisiaj najciekawsze rzeczy dzieją się na styku różnych dziedzin nauki. Tu jest pole do popisu, zwłaszcza, że świat nauki robi się coraz bardziej wyspecjalizowany i tylko współpraca, przy takich wąskich specjalnościach, daje duże szanse powodzenia.

chmiel
Prof. Anioł aktualnie zajmuje się biotransformacjami flawonoidów chmielu,
ale także związków, które są do nich podobne strukturalnie
fot. Paul Miller

Kiedy przychodzą do Pana studenci, to mają sprecyzowane zainteresowania naukowe?

Wiedzą z reguły co chcą robić. Wykłady z chemii organicznej prowadzę na kierunku technologia żywności i żywienie człowieka. Studia inżynierskie i magisterskie tego kierunku są realizowane w innych katedrach Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności, nie w Katedrze Chemii, aczkolwiek jako kopromotor opiekowałem się kilkoma pracami magisterskimi na tym kierunku. U nas przede wszystkim realizują prace inżynierskie i magisterskie studenci biotechnologii, więc oni poznają mnie dopiero na seminarium inżynierskim i potem na wykładzie z metod spektroskopowych. Z tym przedmiotem radzą sobie bardzo dobrze.

To są już dojrzali ludzie, zafascynowani jakimś zagadnieniem. Ale zawsze z taką fascynacją wiąże się proces wprowadzania w świat nauki, biotransformacji i badań naukowych. I największa satysfakcja jest wtedy, kiedy widać, jak uczą się warsztatu naukowca, dokonują swoich pierwszych odkryć, jak się cieszą i decydują się na doktoraty. Muszę powiedzieć, że nasi studenci radzą sobie bardzo dobrze i ich poziom naukowy jest wysoki. Jest to po części wynikiem bardzo indywidualnego podejścia pracowników do studentów.

Czy w pracy naukowca dobrze jest mieć mistrza?

Dobrze jest mieć mistrza, od którego bierze się wzorce, kogoś, kto wpoi zasady pracy naukowca. Pamiętam, jak zaczynałem realizację pracy magisterskiej na Politechnice Wrocławskiej. Pewnego dnia usłyszałem od profesora „przygotuje pan tę syntezę, ale najpierw pójdzie do biblioteki i przeczyta jak ją zrobić”. No więc poszedłem do biblioteki i znalazłem odpowiedni artykuł. Wziąłem go do ręki, właściwie opasłe tomisko numerów zeszytów czasopisma, które leżało na parapecie czytelni szczelnie wypełnionej półkami z literaturą naukową, i nie rozumiałem, co było w nim napisane. Ściślej rozumiałem zdania, ale nie wiedziałem,  jak przełożyć je na praktyczne wykonanie. To też jest element uczenia – wdrażanie, pokazywanie, przekazywanie własnego doświadczenia. I zawsze, we wszystkim, jeśli chce się coś osiągnąć, trzeba włożyć dużo pracy. Bardzo dużo.

Jak Pan odpoczywa od nauki? Powiedział Pan, że naukowiec pracuje 7 dni w tygodniu.

Lubię majsterkować, ale zwykle brakuje mi czasu. Lubię przebywać z rodziną, jestem domatorem. Interesuję się szeroko pojętą nauką, a jak już uda mi się wygospodarować czas dla siebie, to odpoczywam czytając i oglądając programy popularno-naukowe. Istotna jest dla mnie muzyka, blues, jazz, soul, muzyka poważna, wielu polskich wykonawców, właściwie każdy jej rodzaj, który jest przyjemny dla ucha i niesie istotny przekaz.

Żyje Pan pracą?

Tak, zdecydowanie tak.


Mirosław Anioł

Kierownik Zakładu Syntezy Organicznej, pracuje w Katedrze Chemii na Wydziale Biotechnologii i Nauk o Żywności. Absolwent Technikum Chemicznego im. prof. Edwarda Suchardy we Wrocławiu i Politechniki Wrocławskiej. Doktorat dotyczący redukcji związków organicznych  metalami w ciekłym amoniaku obronił na Politechnice Wrocławskiej. W 2010 roku uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk biologicznych w zakresie biotechnologii, a w 2016 roku tytuł profesora nauk biologicznych. Zainteresowania naukowe to biotransformacje oraz analiza i synteza związków naturalnych.

kbk

Powrót
26.04.2017
Głos Uczelni
badania
rozmowy

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg