eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Na ratunek Libkovicom, czyli antropologiczna przygoda studentów UPWr

Studenci z SKN Antropologów Juvenis co roku biorą udział w wykopaliskach archeologicznych pod okiem naukowców z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Ucząc się tego, jak wygląda zawód antropologa, wspierają zespół polsko-czeskich naukowców prowadzących badania ratunkowe przed ekspansją kopalni węgla, która pochłonie pozostałości zanikłej, 800-letniej wsi Libkovice w północno-zachodnich Czechach.

Popkulturę archeologów przedstawia się jak historię Indiany Jonesa – poszukiwacze przygód ścigają się z czasem, rozwiązują antyczne zagadki, przy okazji ratując świat. Antropolodzy z kolei zagościli na stałe w serialach kryminalnych, takich jak choćby popularne amerykańskie „Kości”, gdzie ze szczątków ofiary można odczytać nawet najmniejszy detal z jej życia (oczywiście zanim ją zamordowano). W rzeczywistości praca tych naukowców jest znacznie spokojniejsza.

Odkrycia dotyczą częściej ceramicznych naczyń niż zaginionego skarbu, a większość kości, które oglądają antropolodzy, nie kryje w sobie żadnych tajemnic. Nie znaczy to jednak, że nie jest to fascynująca praca. Bo jest. I do tego jest też ważna. Dzięki niej wiemy, jak żyli nasi przodkowie i jak wyglądał świat 200, 500 czy 1000 lat temu.

stanowisko archeologiczne w libkovicach
Stanowisko archeologiczne w Libkovicach
fot. Isabelle Sigrist

Odkąd w Libkovicach prowadzone są prace z udziałem badaczy z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, członkowie Studenckiego Koła Naukowgo Antropologów Juvenis mogą dołączać do naukowców, brać udział w wykopaliskach i poznawać tajniki pracy antropologa. W tym roku miałam okazję przyłączyć się na kilka dni do tego zespołu i wraz ze studentami przyjrzeć się pracy antropolożek prof. Barbary Kwiatkowskiej i Katarzyny Biernackiej z Instytutu Biologii Środowiskowej i archeologów z czeskiego zespołu.

Być jak Indiana Jones – cała prawda o pracy przy wykopaliskach.

Poniedziałek 24 lipca. Z samego rana jedziemy obejrzeć stanowisko archeologiczne w Nezabylicach, nad którym pracują zaprzyjaźnieni archeolodzy z Uniwersytetu Rzeszowskiego. Na miejscu, wśród złotych pól pszenicy, oglądamy odkopane urny ciało palne i ceramiczne naczynia pochodzą ce z I i II wie ku naszej ery. Chwilami ciężko uwierzyć, że tak dobrze zachowały się pod warstwą zaledwie kilkudziesięciu centymetrów ziemi od lat uprawianej ciężkim sprzętem. O tym, jednym z największych na terenie Czech cmentarzysk datowanych na okres rzymski, opowiada nam dr Agnieszka Půlpánova-Rzeszczyńska, podkreślając, że o wyjątkowości tego miejsca świadczą liczne pochówki wojowników, z niezwykłą, jak na ten obszar, liczbą mieczy i umb, czyli centralnej części tarczy w grobach.

Po krótkich odwiedzinach jedziemy wraz z zespołem i studentami do Libkovic, zanikłej wsi położonej w północno-zachodnich Czechach. Jak opowiada Piotr Konczewski, archeolog z Instytutu Ochrony Zabytków Archeologicznych Północno-Zachodnich Czech w Moście, wieś ta istniała przeszło 800 lat. Dopiero pod koniec XX wieku w związku z planami rozszerzenia pobliskiej kopalni węgla brunatnego mieszkańcy zostali przesiedleni, a miejscowość zrównana z ziemią. Prace na tym stanowisku stanowią więc misję ratunkową. Teren ma bowiem zostać niedługo zniszczony przez działanie kopalni odkrywkowej, a ślady tej wyjątkowej wsi zostaną zatarte na zawsze.

polsko-czeski zespol archeologow i antropologow
Zespół polsko-czeskich naukowców
fot. archiwum prywatne

Pracujący tu naukowcy mają niepowtarzalną okazję być częścią szeroko zakrojonych badań archeologicznych, dzięki którym poznamy historię miejscowości i jej otoczenia. Na terenie należącym dziś do kopalni znajdują się również inne stanowiska archeologiczne. Łagodne wzgórza i pagórki porośnięte łąkami skrywają pod powierzchnią relikty z czasów sięgających od paleolitu, aż po czasy współczesne.

Zagłębiając się w historię tego miejsca, dowiaduję się też, że zespoły czeskie mogą się pochwalić sporą liczbą znalezisk z neolitu, eneolitu, epoki brązu, a nawet związanych z ludnością celtycką – są tu pochówki z wyposażeniem, tysiące dołków posłupowych i osada na planie kwadratu otoczona palisadą z czterema bramami. Zdaje się więc, że był to bardzo popularny, najpewniej żyzny teren, który tętnił życiem przez tysiące lat. Do niedawna płynął tamtędy strumień. Ślady wskazują, że wcześniej był rzeką, na której kwitł transport.

Jak mówi Piotr Konczewski, osadnictwo na tym terenie zasadniczo trwa do dziś, a badania archeologiczne sięgają XX wieku. Były tu liczne walki podczas II wojny światowej – na terenie kopalni jeszcze kilka lat temu istniały betonowe konstrukcje pod działa artylerii przeciwlotniczej. Sektor badawczy, nad którym pracują naukowcy z UPWr wraz z Instytutem Ochrony Zabytków Archeologicznych Północno-Zachodnich Czech w Moście i Uniwersytetem Zachodnioczeskim w Pilznie, obejmuje relikty średniowiecznego kościoła pw. św. Mikołaja i rozciągające się wokół cmentarzysko, na którym chowano mieszkańców Libkovic, zmarłych od końca XII po połowę XIX wieku.

Piotr Konczewski
Piotr Konczewski – archeolog pracujący dla czeskiego zespołu naukowców
fot. Isabelle Sigrist

– Na badanym przez nas stanowisku znajdowały się dwa kościoły. Pierwszy, średnio wieczny, został wyburzony i na jego miejscu w czasach nowożytnych powstał drugi. Dziś ostały się jedynie części fundamentów. Wewnątrz murów starego kościoła znajdują się zachowane pochówki średniowieczne, pozostałe natomiast znajdują się wewnątrz murów cmentarza. Natrafiamy też na pochówki poza granicami poświęconej ziemi. Tak chowano innowierców, samobójców, albo nieochrzczone dzieci, czyli wszystkich tych, którzy z jakiegoś powodu nie mogli być pochowani na ziemi poświęconej – opowiada Piotr Konczewski.

Podczas rozmowy oglądamy dokumentację prowadzoną przez zespół, w której opisane są inne ciekawe znaleziska odkryte wraz z kośćmi – krzyże, w tym niektóre pochodzące z odległych pielgrzymek, ozdoby religijne wykonane z kości zwierzęcych, guziki, różańce, a nawet średniowieczne srebrne monety z XIV i XV wieku. Na wiekach odnajdywanych trumien przybijano czasem wizerunki ukrzyżowanego Chrystusa oraz totenkopfy, czyli czaszki ze skrzyżowanymi piszczelami wykonane z prasowanej blachy.

totenkopf
Totenkopf 
fot. Piotr Konczewski

– Znaleźliśmy też kilka przypadków dzieci i niezamężnych kobiet pochowanych w koronach przypominających wianki, zwanych totenkrone. Śmiertelne korony, czy też korony śmierci, wykonywano z metalu i oplatano prawdziwymi roślinami. My trafiamy głównie na bukszpan, który częściowo zachował się do dziś – opowiada Kamila Kuraszewicz, absolwentka UPWr, która dziś pracuje jako antropolożka dla Instytutu Ochrony Zabytków Archeologicznych Północno-Zachodnich Czech w Moście.

Co dwie dziedziny, to nie jedna

Tego dnia pogoda nam nie dopisuje, co chwilę pada deszcz – na przemian kropi i leje. Chowając się przed kolejną ulewą, rozmawiam z Katarzyną Biernacką, antropolożką z UPWr, która należy do zespołu naukowców pracujących w Libkovicach.

– Po stronie czeskiej pracują głównie archeolodzy, którzy doskonale znają się na zabytkach, kontekście historycznym tego miejsca i przedmiotach tu znajdowanych. Natomiast naszą rolą – antropologów, czyli specjalistów od biologii człowieka, a w tym przypadku jego szczątków kostnych, jest dodatkowe wsparcie czeskiego zespołu. Nasze zadanie rozpoczyna się od momentu odnalezienia pochówku. Wraz z archeologami oczyszczamy i dokumentujemy szczątki, które są później przewożone do laboratorium. Tu kończy się praca archeologa, a w całości zaczyna się nasza – mówi Katarzyna Biernacka i podkreśla, że w przypadku takich badań, z jakimi mamy do czynienia w Libkovicach, ważna jest interdyscyplinarność – współpraca archeologów z antropologami. – Wzajemnie uzupełniamy swoją wiedzę. Nas interesują pochówki, więc nasza analiza terenu mogłaby nie być wystarczająco dokładna, archeolodzy zaś robią świetny opis stanowiska i miejsca pochówku.

mapa stanowiska archeologicznego
Mapa stanowiska archeologicznego – kościoły znajdujące się dawniej w Libkovicach
fot. Isabelle Sigrist

Wspólnie tworzymy pełną analizę ludności czy społeczności, którą badamy – opowiada antropolożka, dodając, że jeżeli tego nie zrobią, to historia tego miejsca przepadnie. – O pochowanej tu ludności wiedzą okoliczni mieszkańcy, ale kiedy ich zabraknie, historia Libkovic dobiegnie końca. A dzięki naszej pracy podtrzymamy pamięć o tym miejscu, o tych ludziach – dodaje Katarzyna Biernacka.

Ucząc się pomagają w misji

Naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu pracują przy tym stanowisku archeologicznym od 2019 roku, od rozpoczęcia prac odkrywczych. Od samego początku towarzyszą im także studenci biologii człowieka z SKN Antropologów Juvenis, dla których wyjazd na wykopaliska to szansa na poznanie pracy antropologa od kuchni. Z rozmowy ze studentami dowiaduję się, że choć nie wszyscy planują swoją przyszłość wiązać z zawodem antropologa, to taki wyjazd jest dla nich bezcenny.

– Mamy dużą swobodę w pracy, choć oczywiście działamy pod nadzorem doświadczonych archeologów i antropologów. Z każdym dniem jednak stajemy się coraz bardziej samodzielni. Oswajamy się też z realiami pracy przy wykopaliskach, bo pierwsze odkrycie kości było pełne emocji. Pracując z Kacprem nad pierwszym pochówkiem byliśmy bardzo podekscytowani. Gdy chcieliśmy już wyciągnąć materiał kostny, to wciąż nam przypominano, że należy go jeszcze bardziej odsłonić i delikatnie z nim postępować. Teraz pracujemy spokojnie i wiemy, co mamy robić, choć odnajdywanie szczątków dzieci wciąż budzi silne emocje – opowiada Kinga Gielarowska, studentka II roku studiów magisterskich z biologii człowieka dodając, że praca po części na wykopaliskach i po części w laboratorium pokazała im nie tylko fizyczną stronę tego zawodu, ale też i jego ścisłe uporządkowanie widoczne w dokumentacji wymaganej przy opisie każdego znaleziska, a więc i ludzkich szczątków.

studentki z SKN Juvenis
Studentki przy pracy. Od lewej: Paulina Turczynowicz, Kinga Gielarowska i Alicja Kotula
fot. Isabelle Sigrist

Kacper Budera, student II roku studiów licencjackich biologii człowieka, podkreśla, że podczas wyjazdu dużo się nauczyli, zwłaszcza na temat paleopatologii – czyli wiedzy o schorzeniach i zmianach widocznych na kościach zmarłych. Na zajęciach mieli bowiem do tej pory styczność z anatomią prawidłową człowieka.

Wtóruje mu koleżanka Paulina Turczynowicz: – Doświadczenie zdobyte w laboratorium to między innymi ogromna powtórka z anatomii kostnej, w której czuję się już o wiele pewniej. Styczność z materiałem kostnym, odmiennym od dydaktycznego, sprawiła, że lepiej rozpoznaję elementy anatomiczne szkieletu. Jeśli ktoś zdecyduje się zostać antropologiem, to taki wyjazd świetnie przygotowuje do przyszłej pracy – mówi studentka.

Kinga wybrała biologię człowieka, dlatego że interesuje ją człowiek. – Tylko nie w aspekcie medycznym, ale jako całość. Studenci medycyny badają człowieka pod kątem tego, jak go leczyć. A ja chciałabym się dowiedzieć, jak powstał gatunek ludzki, jak można go badać zarówno za życia, jak i po śmierci, poznać wszystko, co jest z nim związane – mówi Kinga, którą interesuje też kryminalistyka i nie ukrywa, że to z nią chciałaby związać swoją przyszłość. Aktualnie rozwija się też w dziedzinie antropogenezy, czyli nauki o pochodzeniu, drodze rozwojowej i procesach biologicznych, które doprowadziły do powstania człowieka rozumnego (Homo sapiens). Chciałaby zostać edukatorką, a więc popularyzować wiedzę z zakresu antropogenezy.

O karierze w nauce nieśmiało zaś wspomina Alicja Kotuła, która po studiach magisterskich myśli o doktoracie. – Biologia jest moją pasją. Dlatego biologia człowieka była moim pierwszym wyborem i to z nią chcę związać moją przyszłość. Wyjazd do Libkovic jest dla nas okazją do tego, by nabyć doświadczenia z materiałem, z którym będziemy w przyszłości pracować. Zwłaszcza dla mnie i Kingi, ponieważ większość studiów licencjackich miałyśmy w formie zdalnej, podczas pandemii. Większość praktycznych zajęć nam przepadła i uczyłyśmy się wszystkiego jedynie w teorii – opowiada Alicja.

laboratorium
Kacper Budera pracujący przy kościach
fot. Isabelle Sigrist

Laboratorium królestwem antropologów 

Na drugi dzień udajemy się do laboratorium. To tu praca antropologa nabiera tempa. Podczas wykopalisk można wstępnie określić np. płeć i wiek osobnika. Jednak to w laboratorium odkrywa się tajemnice skryte w kościach. Szczątki skrupulatnie zebrane z kwadratów wyznaczonych na terenie stanowiska archeologicznego są najpierw fotografowane, opisywane, oznaczane, a następnie zbierane w dokładnie opisanych papierowych torbach. Tak zabezpieczony materiał trafia do laboratorium.

Czasem są to kompletne szkielety, a czasem zmieszane szczątki kilku lub kilkunastu osób. W takim przypadku, na podstawie liczby całych egzemplarzy jednej kości, określa się minimalną liczbę osobników pochowanych w danym ossuarium. Na przykład pięć prawych piszczeli oznacza, że pochowano tam minimum pięć osób.

Pracując nad opisem przygotowanego do analiz szkieletu, prof. Barbara Kwiatkowska opowiada mi, co wyczytać można podczas dokładnej i wnikliwej ekspertyzy antropologicznej. Tłumaczy, że na podstawie kości można dowiedzieć się, jak wyglądało życie społeczności Libkovic. Z badań izotopów stabilnych węgla i azotu pobranych z zębów wiemy, że mieszkańcy jedli dużo morskich ryb, które mogły być importowane transportem rzecznym.

Ich dieta składała się również w dużej mierze z pszenicy, żyta i jęczmienia. To samo wyczytać można z ich startego uzębienia, które musiało radzić sobie z grubo zmielonymi ziarnami. Wyznaczniki stresu fizjologicznego wskazują z kolei, czy u badanego osobnika wystąpiły okresy głodu i niedostatku. Świadczą także o złych warunkach życia. Różnego rodzaju zmiany obserwowane na kościach mogą dać informację o obciążeniu pracą fizyczną – czyli wystąpieniu tzw. stresu mięśniowo-szkieletowego. Z analizy dowiadujemy się też o dolegliwościach, które nękały osobnika, określając jego kondycję biologiczną.

prof. Barbara Kwiatkowska i Katarzyna Biernacka
Prof. Barbara Kwiatkowska i Katarzyna Biernacka przy pracy w laboratorium
fot. Isabelle Sigrist

– Na podstawie czaszki możemy określić między innymi płeć i wiek badanej osoby w chwili śmierci. Cech diagnostycznych jest wiele, ale ogólnie rzecz biorąc, czaszka żeńska jest zbudowana delikatniej niż męska. Oczodoły u płci męskiej są niższe i szersze, żeńskiej zaś wyższe i węższe. Nasze kości czołowe też mają odmienną budowę. Mężczyźni mają czoło bardziej pochylone i wydatniejsze łuki brwiowe. Ich żuchwa jest masywniejsza, o wyraźniejszych przyczepach mięśniowych. Płeć można sprawdzić także na podstawie oceny kształtu miednicy. Z kolei wiek w chwili śmierci można określić, biorąc pod uwagę na przykład etap rozwoju kości długich związany z wzrastaniem i kostnieniem nasad. U dzieci bierze się też pod uwagę kolejność wyrzynania się zębów mlecznych i stałych, a u osób dorosłych bazuje się zaś między innymi na ocenie stopnia ścierania się powierzchni koron zębów – opowiada prof. Barbara Kwiatkowska, a Katarzyna Biernacka dodaje, że możliwe jest również oszacowanie wysokości ciała osobnika, która jest dobrym wyznacznikiem jego jakości życia – stosujemy do tego odpowiednie algorytmy – mówi antropolożka.

– Zdarzają się jednak osobniki, które mają taką mieszankę cech, że nie da się jednoznacznie stwierdzić na podstawie jednej kości z kim mamy do czynienia. Mężczyźni byli na ogół bardziej umięśnieni niż kobiety, w wyniku czego przyczepy mięśniowe są bardziej widoczne na kości. Jeśli jednak kobieta ciężko pracowała, na przykład na roli, to jej kości też mogły przybrać taki wygląd – dodaje Kamila Kuraszewicz, podkreślając istotność oceny kilku elementów szkieletu. Zespół szuka też ciekawych anomalii i śladów chorób lub patologii, które mogły występować wśród mieszkańców wsi. Z tak zebranych danych są sporządzane coroczne raporty, które zostaną po zakończeniu badań wykorzystane do stworzenia interdyscyplinarnych publikacji naukowych.

kości łokciowe
Od lewej: kość łokciowa niemowlęcia, dziecka ok.1-2 lata i dorosłego
fot. Isabelle Sigrist

Rezultatem wieloletniej współpracy antropologów i archeologów z Polski i Czech będzie również książka na temat wsi Libkovice i jej mieszkańców. Gdy ich historia zostanie zapisana na papierze, maszyny należące do kopalni pochłoną teren dawnego kościoła św. Mikołaja i cmentarza do niego przynależącego, a kości spoczną w nowym miejscu. Tym razem już na zawsze.

is

Powrót
06.11.2023
Głos Uczelni
studenci
Galeria zdjęć

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg