eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Konwent: wsparcie dla uczelni

Profesor Bogusław Buszewski, światowej sławy chemik i przewodniczący Konwentu Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, nie tylko o współpracy naukowców z biznesem.

Jak wyobraża Pan sobie pracę konwentu i jego udział w budowaniu strategii UPWr?

Prof. Bogusław Buszewski: Aby odpowiedzieć na tak postawione pytanie, trzeba zastanowić się, kto winien realizować strategię? Według mnie to nie jest zadanie konwentu. To senat uczelni winien wytyczać cele i zadania, a strategię i strategiczne cele winny realizować jej władze na czele z rektorem i prorektorami przy aktywnym współudziale dziekanów, dyrektorów instytutów i innych jednostek zlokalizowanych w strukturze. Oczywiście nie wolno pozbawić ich również niezależnej propozycji i inicjatywy jako ważnej oddolnej kreatywności.

uniwersytet przyrodniczy we wrocławiu konwent 2016-2020

Skład Konwentu Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu w kadencji 2016-2020
/fot. Tomasz Lewandowski

Jakie więc widzi Pan zadania dla konwentu?

Konwent jest ciałem doradczym i wspierającym działania rektora i jego ekipy. Winien promować uczelnię i jej osiągnięcia, ale też aktywnie uczestniczyć w poszukiwaniu dobrych relacji pomiędzy nauką i biznesem, administracją i innymi organizacjami tak, by możliwy był transfer osiągnięć naukowo-technologicznych, kulturowych, gospodarczych, etc. Myślę tu o różnych sferach zaangażowania i różnych branżach przemysłowych, w tym z otoczenia biznesu.

Konwent powinien wskazywać kierunki, które są ważne dla prawidłowego i efektywnego funkcjonowania i rozwoju uczelni, jej społeczności akademickiej.

Konwent powinien wskazywać kierunki, które są ważne dla prawidłowego i efektywnego funkcjonowania i rozwoju uczelni, jej społeczności akademickiej.

Innym, według  mnie, ważnym zagadnieniem jest też promocja i odpowiednie, nowoczesne w formie i przekazie pokazanie osiągnięć naukowo-technicznych i edukacyjnych. Myślę tu też o wykorzystaniu potencjału naukowego i badawczego uniwersytetu – tak intelektualnego, jak i parku i zasobów aparaturowych – zwłaszcza jeśli idzie o współpracę w kontekście średnich i małych firm. Tak szeroka reprezentacja zawodowa członków konwentu, do którego należą naukowcy, biznesmeni, politycy, bankowcy, lekarze i inni, wskazuje, że te działania powinny być również wielokierunkowe i interdyscyplinarne, zgodne właśnie ze strategią uczelni.

A Pan osobiście na co zwraca uwagę?

Od ponad 40 lat pracuję w środowisku akademickim Polski i różnych krajów świata i jak zdążyłem się zorientować, szczególnie ważną kwestią jest wykorzystanie potencjału, dynamiki, słowem możliwości i kreatywności młodych ludzi – doktorantów i studentów. To szalenie istotne, by angażować ich w poważne przedsięwzięcia nie tylko o charakterze doraźnym, ale też długofalowym, np. naukowym lub produkcyjno-technologicznym czy marketingowym. Dzięki temu zdobędą oni niezbędne doświadczenie i praktykę. Być może znajdą też swoje miejsce w życiu i określą swoją drogę zawodową. To ważne by ich nie stracić, jak to mówią chemicy-analitycy, by ich wyekstrahować, i traktując poważnie, po partnersku, wspierać tych najlepszych.

W Polsce nie ma instytucji dysponującej instrumentami finansowymi i prawnymi udzielającej nisko oprocentowanych wsparć, która przy sukcesie komercjalizacji projektu umorzyłaby ten udział.

Jest Pan pełnomocnikiem zarządu województwa kujawsko-pomorskiego ds. rozwoju nauki, badań i wdrożeń oraz innowacyjności. Czy doświadczenia we współpracy z samorządem wykorzysta Pan również we Wrocławiu?

Od dawna współpracuję z koleżankami i kolegami z różnych uczelni Wrocławia i Dolnego Śląska. Dzięki tej aktywności wspólnie zaangażowaliśmy się w przygotowanie strategicznych dla obu regionów, ale nie tylko… Myślę tu o projektach w ramach tzw. mapy drogowej. Udało nam się dostać na prestiżową listę. Teraz treści te trzeba wypełnić konkretnymi propozycjami, które przyniosą korzyści partnerom wchodzącym w skład konsorcjum. Swój znaczący udział ma tutaj Uniwersytet Przyrodniczy, który jest jednym z liderów w tym zakresie w Polsce, a tematyka związana z żywnością, ochroną środowiska i poprawą komfortu życia obywateli, to tylko niektóre hasła w ramach tzw. inteligentnych specjalizacji, jakie wspólnie realizujemy.

Temu służyły spotkania marszałków województw stanowiących podbudowę polityczną zawiązanego konsorcjum. Chodzi tu o marszałków województw dolnośląskiego, kujawsko-pomorskiego i warmińsko-mazurskiego. To przecież my będziemy beneficjentami projektów i grantów w ramach tzw. kontraktu terytorialnego, czyli RPO. Innym przykładem takiego strategicznego działania są programy naukowo-badawcze NCN czy NCBiR, ale też i naukowo-edukacyjne o charakterze międzynarodowym (np. Erasmus, CEEPUS czy program Vyshehradzki), które od wielu lat realizujemy z dużym powodzeniem.

uniwersytet przyrodniczy we wrocławiu konwent bogusław buszewski

Prof. Bogusław Buszewski został w 2012 r. honorowym profesorem UPWr
/fot. Tomasz Lewandowski

Od dawna w Polsce narzeka się na relacje środowiska naukowego i biznesu. Czy i jak można te relacje zmieniać? Z czego wynika ta trudność?

Każdy narzeka nie tylko na relacje, ale też na przykład na kryzys zaufania do instytucji. Oczywiście dla nas ważna jest rola instytucji finansowych, ale kto wie, czy nie ważniejszy jest wymóg posiadania wkładu własnego przy staraniach o dofinansowanie z budżetu unijnego. A skąd uczelnia ma mieć ten wkład własny? Realizowałem 10 grantów na łączną kwotę ca. 200 milionów euro i przyznam, że nikt nie podjął ryzyka. Rektorzy nie mają funduszów, a te, które mają, muszą przeznaczać na inne cele. Pozostają więc kredyty, ale kto przy tym oprocentowaniu się na nie zdecyduje?

W Polsce nie ma instytucji dysponującej instrumentami finansowymi i prawnymi udzielającej nisko oprocentowanych wsparć, która przy sukcesie komercjalizacji projektu umorzyłaby ten udział.

Takie np. rozwiązania stosowane są na przykład przez Niemcy, gdzie możliwości budżetowe są znacznie większe niż u nas. Ale powtórzę, rozwiązania powinny mieć charakter systemowy i na pewno powinny odwoływać się i do własnych, już zdobytych doświadczeń. Nie mogę pojąć czemu nie korzystamy z doświadczeń tych, którym się udało.

W nowej perspektywie budżetowej fundusze unijne będą rozdysponowywane na konkretne przedsięwzięcia biznesowe (oczywiście warunkiem jest partner naukowy). Czy to jest szansa czy zagrożenie dla nauki?

Jak są pieniądze, to zawsze jest pewne ryzyko. Pytanie na jakich warunkach. Łatwe pieniądze już się skończyły. Teraz są wymagające warunki i według mnie takie ryzyko trzeba podjąć. Pytanie, kto i na jakich zasadach? My naukowcy niejednokrotnie udowodniliśmy, że potrafimy tego dokonać. Więcej, z pewną determinacją podejmujemy to wyzwanie i to ryzyko. Być może robimy to nieudolnie, ale „nobody is perfect”. Nie mamy też czasu i niejednokrotnie chęci do działań administracyjnych. Okazuje się, że nie ma solidnych fachowców ani w uczelniach, ani innych instytucjach, które podjęłyby się tych zadań. I tu wraca jak bumerang zaufanie i współzrozumienie. Jak ja widzę, jak to funkcjonuje na niektórych polskich uczelniach… Ta częsta w opinii wielu niemoc, niechęć i brak profesjonalizmu, sprawiają, że niejednokrotnie wielu z nas szlag trafia, no ale cóż? Takie są fakty.

Cóż z tego, że jak po deszczu powstają akademickie spółki, typu start-up. Doba ma tylko 24 godziny, a zdolność realizacyjna i wydolność nie są z gumy.

Cóż z tego, że jak po deszczu powstają akademickie spółki, typu start-up. Doba ma tylko 24 godziny, a zdolność realizacyjna i wydolność nie są z gumy.

Bo jak kierować katedrą, realizować dydaktykę, na którą jest coraz mniej funduszy, współdziałać z doktorantami – co zresztą ja akurat lubię najbardziej, kierować grantami, gdzie brakuje pieniędzy na serwis, bo koszty pośrednie zabiera administracja, proszę pamiętać, że są narzuty, dumać nad nowymi projektami, bo szkoda i trzeba utrzymać ludzi, w których się zainwestowało. Do tego koledzy, w których więcej zawiści i zazdrości niż zrozumienia i wsparcia, bo też z tego mają korzyści, no to po prostu niekiedy tak po ludzku się odechciewa. No, ale ja jako człowiek czynu, inni mówią, że z ADHD, działam dalej, by „zbawić siebie” i otaczający mnie świat.

To jest moje życie, moja pasja. Mnie się po prostu chce chcieć. Ja to traktuję jako misję, którą winienem sobie i swoim najbliższym współpracownikom. Wszak oni mnie zaufali. Słowem idziemy, pomimo przeciwnościom losu, w myśl toruńskiego powiedzenia „alleluja i do przodu”.

Rozmawiała Katarzyna Kaczorowska

Powrót
24.01.2017
Głos Uczelni
studenci

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg