eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Komercjalizacja bez tajemnic

Dr Bartosz Greczner z Działu Innowacji, Wdrożeń i Komercjalizacji UPWr o komercjalizacji wynalazków i najważniejszych związanych z tym problemach.

Co jest ważne w procesie komercjalizacji zarówno w obszarze polskiego prawa, jak i z perspektywy Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu?

W ostatni czasie weszła w życie Ustawa o zmianie niektórych ustaw określających warunki prowadzenia działalności innowacyjnej, zwana również tzw. małą ustawą o innowacyjności. Wprowadziła ona szereg istotnych zmian, które stanowiły odpowiedź na dostrzegalne problemy systemu innowacji.  Dzięki nim poprawie uległo otoczenie prawne, wprowadzono pewne udogodnienia w procesie komercjalizacji. Kluczowe, z naszej perspektywy, zmiany dotyczą zniesienia podatku dochodowego od własności intelektualnej wnoszonej do spółki, w tym spółki celowej, oraz modyfikacji procedury nabywania przez naukowców praw majątkowych do wynalazku.

Jak rozumiem, wyceniona własność intelektualna może zastąpić wkład czysto finansowy?

Tak.

uniwersytet przyrodniczy we wrocławiu komercjalizacja Bartosz Greczner

Dr Bartosz Greczner:
– W procesie komercjalizacji największą rolę odgrywa tzw. siła rynku
/fot. Tomasz Lewandowski

Co jest największym problemem w procesie komercjalizacji?

W czasie Narodowego Kongresu Nauki we Wrocławiu prowadziłem dyskusję, w trakcie której poruszony został ten temat i zauważyłem, że jednostki, które odpowiedzialne są za komercjalizację własności intelektualnej na innych uczelniach widzą to podobnie – największy problem stanowią wyceny.

Żeby skomercjalizować własność intelektualną przez uczelnię, najpierw musi być ona wyceniona. I nie da się ukryć, że zdarzają się czasem problemy z rzetelnością przygotowywanych wycen.

Żeby skomercjalizować własność intelektualną przez uczelnię, najpierw musi być ona wyceniona. I nie da się ukryć, że zdarzają się czasem problemy z rzetelnością przygotowywanych wycen.

Kto je przygotowuje?

W przypadku naszej uczelni zawsze odpowiedzialne za to są wybrane w odpowiednim postępowaniu firmy zewnętrzne.

Te wyceny są zaniżane, zawyżane?

Problem pojawia się, gdy błędnie przygotowane wyceny prowadzą do zawyżenia wartości własności intelektualnej lub prawnej, będącej przedmiotem wyceny. Są oczywiście różne metody wycen. Wyróżniamy np. metodę opłat licencyjnych, czyli jedną z metod dochodowych, polegającą na określeniu bieżącej wartości przyszłych korzyści, będących wynikiem posiadania praw do wycenianego wynalazku. Wymaga ona ustalenia rynkowej stawki opłaty licencyjnej. Odbywa się to przez analizę stawek licencyjnych na użytkowanie podobnych wynalazków w obrębie zbliżonego rynku względem wycenianego wynalazku. To jednak nie jedyna metoda.

Warto dla przykładu wspomnieć o metodzie rynkowej, która zakłada porównanie z inną, odpowiednią, już przeprowadzoną transakcją, której cena rynkowa jest znana. Zastosowanie powyższej metody uzależnione jest od występowania wystarczającej liczby porównywalnych transakcji na danym rynku, których uzyskane ceny są znane. Zastosowanie każdej z metod obarczone jest innymi czynnikami ryzyka i prowadzi do innych rezultatów końcowych, tj. do innej wartości własności intelektualnej lub prawnej będącej przedmiotem wyceny.

My, jako jednostka zajmująca się komercjalizacją, problem mamy, gdy przeprowadzona wycena jest błędna a jej rezultatem jest zawyżona wartość.

My, jako jednostka zajmująca się komercjalizacją, problem mamy, gdy przeprowadzona wycena jest błędna a jej rezultatem jest zawyżona wartość.

Dlaczego?

Bo wtedy nie ma chętnych na zakup danego wynalazku, który jest za drogi z perspektywy potencjalnych nabywców.

Problemem nie są więc kwestie czysto prawne, ale słaby rynek?

W samym procesie komercjalizacji rzeczywiście to „siła” rynku odgrywa największą rolę. Spoglądając jednak na to zagadnienie szerzej, dostrzeżemy wiele innych czynników mających wpływ na ostateczny sukces procesu komercjalizacji. Niewątpliwie istotnym czynnikiem determinującym brak zainteresowania rynku jest „słaby” potencjał niektórych wynalazków, a z drugiej pewien mechanizm, niekorzystny dla procesu komercjalizacji.

Przedsiębiorcy nie zależy na liczbie patentów, ale na rozwiązaniu problemu, z którym się mierzy albo wprowadzeniu nowych rozwiązań, czy produktów na rynek zapewniających mu przewagę nad konkurencją.

Jaki?

Konieczność zdobywania punktów do oceny powoduje, że mamy dużą liczbę patentów, co nie zawsze przekłada się na ich jakość. Ważna jest jak największa liczba zgłoszeń i udzielonych patentów, bo to w efekcie końcowym zapewnia dobrą ocenę. Powyższa praktyka mija się jednak bardzo często z oczekiwaniami przemysłu. Z perspektywy firm ważne jest rozwiązanie jakiegoś konkretnego zagadnienia.

Przedsiębiorcy nie zależy na liczbie patentów, ale na rozwiązaniu problemu, z którym się mierzy albo wprowadzeniu nowych rozwiązań, czy produktów na rynek zapewniających mu przewagę nad konkurencją.

W idealnym świecie to firma powinna przyjść na uczelnię z konkretnym zapotrzebowaniem?

Impulsy płynące bezpośrednio od przedsiębiorców to najlepszy kierunek i został on już dostrzeżony. W ten sposób biznes pokazuje, czego potrzebuje od naukowców, a nie odwrotnie – kiedy narzuca się pewne rozwiązania.

Jak to wygląda na Uniwersytecie Przyrodniczym – więcej jest relacji biznes do uczelni czy raczej odwrotnie, naukowcy sami szukają kontaktów wśród przedsiębiorców?

Przewagę ma wciąż jeszcze kierunek od naukowca do przedsiębiorcy, ale zauważamy istotne zmiany w powyższym obszarze. Coraz więcej firm zgłasza się do nas z konkretnymi problemami, poszukując konkretnych rozwiązań.

uniwersytet przyrodniczy we wrocławiu komercjalizacja wyników badań naukowych innowacje
fot. Shutterstock

Czy można spróbować z Pana oceny i doświadczeń znaleźć balans pomiędzy tzw. czystą nauką a pragmatyką nauki?

W mojej ocenie bez badań podstawowych ciężko mówić o pracach badawczo-rozwojowych dla przemysłu. Nie możemy się skupić tylko na jednym – pragmatyka, czyli praca z przedsiębiorcami, może przynieść zyski finansowe dla uczelni, ale nie da się jej prowadzić bez wcześniejszego przygotowania, czyli bez badań podstawowych.

Co ważne, coraz więcej firm potrzebuje polskich rozwiązań i ich aktywnie szuka.

Przychodzą naukowcy do Pana i mówią „mam wynalazek, spróbujcie go sprzedać”?

Współpracując z rzecznikiem patentowym oraz bezpośrednio z twórcami, oceniamy potencjał danych wynalazków i próbujemy się kontaktować z firmami, które mogłyby być zainteresowane ich wdrożeniem. Kontaktują się też z nami przedsiębiorcy zainteresowani konkretnym wynalazkami należącym do uczelni.

Co ważne, coraz więcej firm potrzebuje polskich rozwiązań i ich aktywnie szuka.

Szczególnie duże zainteresowanie jest ze strony przemysłu spożywczego i oczywiście generalnie jest to polski biznes, bo kontakty z tym międzynarodowym ogranicza brak ochrony patentowej poza granicami naszego kraju, co wynika z jej kosztów.

Wspomniał Pan o tym, że problemem w procesie komercjalizacji jest coś co można by nazwać „patentozą”, na wzór „grandiozy”.

Tak, i w czasie Kongresu wszyscy w dyskusji zgodzili się, że mechanizm punktowy w duże mierze determinuje postępowanie naukowca i właśnie dlatego ważna byłaby zmiana punktacji za komercjalizację tak, by jeszcze bardziej zachęcić do innego patrzenia na problem innowacyjności i współpracy z gospodarką. Ocena w pewien sposób determinuje zachowanie naukowców. Patrząc jednak na ten problem przez pryzmat naszej uczelni, widzę zmiany w tym zakresie. Coraz więcej naukowców zdaje sobie sprawę z tego, jak ważna jest współpraca z przemysłem.

kbk

Powrót
19.01.2017
Głos Uczelni
biznes
rozmowy

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg