eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Katarzyna Bosacka na UPWr o tym, czy wiemy, co jemy

Katarzyna Bosacka, dziennikarka ucząca Polaków tego, jak zdrowo jeść i jak mądrze kupować jedzenie, będzie gościem VI Święta sera i wina na Pawłowicach, 22 września.

Jak w ciągu ostatniego 10-lecia zmieniły się nawyki żywieniowe Polaków?

Znacząco. Widać to nie tylko w sklepach, na opakowaniach produktów „bez tłuszczu”, „bez cukru”, „bez glutaminianu sodu”, „bez fosforanów”, w coraz bogatszej ofercie produktów eko także w dyskontach, ale również w codziennych rozmowach. Ktoś piecze własny chleb, ktoś robi w domu masło, ktoś ma ogródek na balkonie albo wędzarnię własnych wędlin na działce. Coraz więcej Polaków przyznaje, że czyta etykiety i składy produktów. Rekordy popularności biją blogi oraz programy kulinarne w telewizji. Niestety, edukacji nigdy za mało, bo mimo że jemy coraz lepiej, to też coraz więcej, jesteśmy jednym z najgrubszych narodów w Europie.

bosacka-1
Katarzyna Bosacka swoje programy nagrywała m.in. na Uniwersytecie Przyrodniczym
we Wrocławiu
fot. Tomasz Lewandowski

Co zwykle stoi za decyzją o kupnie produktów żywnościowych: cena, jakość, ilość?

Niestety, nadal cena, potem ilość (promocja, reklama), a potem dopiero jakość.

Wspomniała Pani, że coraz więcej Polaków czyta etykiety produktów żywnościowych, a to przecież powinno oznaczać, że jednak rośnie świadomość, że nasze zdrowie w ogromnej mierze zależy od tego, co i jak jemy?

Rośnie, ale powoli. Konsumentów z grubsza można podzielić na trzy grupy. Obsesjonatów, wręcz ortoreksyków na punkcie jedzenia, którzy czytają wszystko na opakowaniu, wybierają bardzo świadomie i boją się każdego E; takich, którzy wiedzą, że napoje gazowane, sól czy chipsy są niezdrowe, ale machają na to ręką i takich, którzy kompletnie nie zwracają uwagi na dietę i to co wkładają do ust.

Tylko, czy umiemy czytać etykiety? Na co zwracamy uwagę – na estetykę, czy jednak na informacje?

Mimo że już prawie 60 proc. Polaków według Instytutu Żywności i Żywienia deklaruje czytanie etykiet, to od deklaracji do realizacji długa droga. Nie zawsze rozumiemy napisy na opakowaniach, nie potrafimy rozszyfrowywać składników ukrytych pod literami E, które nie zawsze są groźne dla zdrowia. Część z nich to dodatki absolutnie nieszkodliwe. Do tego producenci żywności stosują masę tricków – mały druczek, na błyszczącym papierze, E podają w formie opisowej, ukrywają, kombinują. Edukacji nigdy za mało. Sama, mimo że siedzę w sklepie i czytam etykiety od lat, nadal się uczę.

bosacka-2

Podczas Święta sera i wina Katarzyna Bosacka będzie promować swoją najnowszą książkę
fot. materiały prasowe

Polski konsument to konsument świadomy, czy cały czas to konsument uczący się, ale dzięki zdobywaniu wiedzy podnoszący poprzeczkę?

Zdecydowanie konsument uczący się. Wiedza, która płynie od dietetyków, lekarzy, naukowców, ale także z niektórych programów, rzetelnych tekstów dziennikarskich, wiarygodnych blogów nie idzie w las.

Jest zdecydowanie lepiej niż te 10-12 lat temu, gdy przedzierałam się przez gąszcz tajemniczych opisów na opakowaniach i niewiele osób nawet ze świata naukowego było mi stanie pomóc.

Jest zdecydowanie lepiej niż te 10-12 lat temu, gdy przedzierałam się przez gąszcz tajemniczych opisów na opakowaniach i niewiele osób nawet ze świata naukowego było mi stanie pomóc.

Dziś wystarczy wrzucić hasło w internecie „pizza neapolitana marki takiej a takiej z ulubionego dyskontu, skład” i pojawią się setki blogów analizujących skład tego produktu.

Czy w tym uczeniu się ma znaczenie wykształcenie? To, czy mieszkamy w dużym mieście, w małym lub na wsi?  

Podobnie jak w kwestiach politycznych, niestety nadal głęboki podział jest między wschodem i zachodem kraju. Widać to dokładnie na przykładzie sklepów oferujących żywność ekologiczną - 80 procent znajduje się na zachodzie Polski, a tylko 20 na wschodzie.

To zapytam podstępnie: czy polska kuchnia jest zdrowa? A może podążamy za nowinkami, modami, które nie zawsze odpowiadają rzeczywistości jak np. niemalże powszechne uczulenie na gluten, z którego krytyką ani lekarze, ani dietetycy nie potrafili się przebić? Jaką rolę odgrywają tu media społecznościowe, influencerzy czy np. telewizja?

Odpowiem przewrotnie: kuchnia polska jest fantastyczna i może być bardzo zdrowa. Dlaczego? Bo jest sezonowa, bardzo różnorodna, mamy też coraz więcej dobrych rzemieślniczych produktów regionalnych. Baza więc jest. Wystarczy ją odchudzić, mniej solić, używać mniej cukru i tłuszczu, jeść więcej warzyw. Polecam książkę kucharską „Bosacka po polsku”. Schabowy nadal jest w niej schabowym a jaja na twardo jajami na twardo, ale jednak wszystko podane jest zdrowiej i inaczej.

Dlaczego zainteresowała Pani polskimi nawykami konsumenckimi? Czy coś Panią w początkach zainteresowania tym tematem zaskoczyło, a może przeraziło?

Smak i miłość do dobrej kuchni i wspólnego gotowania wyniosłam z domu rodzinnego. Oboje moi rodzice byli smakoszami, w domu ciągle coś bulgotało, coś pachniało, coś się piekło. Zaczęłam gotować w wieku 11-12 lat. Dziś gotuję z upodobaniem mojej rodzinie i przyjaciołom, a nie ma przecież dobrej kuchni bez dobrej jakości produktów spożywczych. Kiedy dania mi nie wychodziły, zaczęłam się wgłębiać w ich etykiety i włos mi stanął na głowie. To był rok 2006. Pomyślałam, że trzeba to zmienić, by naszej polskiej żywności nie zepsuć. Zaczęłam bardzo dużo o tym pisać, potem napisałam książkę, no i w końcu powstał program „Wiem, co jem”.

Jak producenci reagują na oczekiwania Polaków?

Dostosowują się jednak do oczekiwań. Podam przykład.  Dziesięć lat temu, kiedy pisałam przewodnik „Czy wiesz co jesz? Poradnik konsumenta. Jak robić codzienne zakupy spożywcze?”, na podstawie którego powstał potem program „Wiem, co jem”, ze świecą szukać było w sklepach dobrych parówek. Dziś mamy mnóstwo słabych, ale mamy także parówki z szynki, ze schabu, z piersi kurczaka, bez glutaminianu sodu, bez fosforanów. Jest w czym wybierać.

Co Pani zdaniem powinno być naszym towarem eksportowym w obszarze żywności – tradycyjne technologie, produkty regionalne, smaki?

Zdecydowanie wędliny, znane na całym świecie, ale te dobre, zawierające mięso a nie przemielone skóry i chrzęści. Słodycze w Polsce też są bardzo dobrej jakości, a także nabiał – maślanki, jogurty, sery białe, kefiry są dużo lepsze niż np. w USA czy Kanadzie.

Na co Pani zwraca uwagę, kiedy robi domowe zakupy?

Na to wszystko, o czym wielokrotnie mówiła w swoich programach, a mimo to, rzadko bo rzadko, ale jednak czasem zdarza mi się nadziać na minę.

KATARZYNA BOSACKA

Dziennikarka prasowa i telewizyjna, z wykształcenia polonistka, autorka książek, m.in. „Wiem co kupuję! Poradnik konsumenta, czyli na co zwracać uwagę, robiąc codzienne zakupy”, „Wiem co jem. Przepisy z programu”, czy „Bosacka po polsku. Nowoczesne przepisy kuchni polskiej”.  W 1996 zaczęła pracę w „Gazecie Wyborczej”, pracowała również w redakcji „Wysokich Obcasów” (1998–2011), sobotnim dodatku dla kobiet do tego dziennika. Od września 2010 prowadziła w TVN Style program konsumencki „Wiem, co jem i wiem, co kupuję” – przy jego realizacji współpracowała również z ekspertami z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, a od wiosny 2013 prowadziła program „O matko!”. Jest ambasadorką marek OnlyBio oraz OnlyEco firmy Laboratorium Naturella, Od niedawna prowadzi swój kanał na YouTube zajmujący się ekologią i zdrową żywnością. W 2012 roku otrzymała główną nagrodę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w konkursie „Libertas et Auxilium” za najlepszy program poświęcony ochronie konsumentów.

Podczas VI Święta sera i wina będzie można kupić najnowszą książkę Katarzyny Bosackiej „Bosacka po polsku” – oczywiście będzie można też zdobyć autograf autorki.

rozmawiała Katarzyna Kaczorowska

Powrót
18.09.2019
Głos Uczelni
rozmowy

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg