eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Jeden świat, jedno zdrowie. UPWr o farmakologii i toksykologii

Zdrowia człowieka nie da się oddzielić od zdrowia zwierząt, roślin i stanu środowiska, w którym żyjemy. O idei „One Health” rozmawiają we Wrocławiu farmakolodzy i toksykolodzy weterynaryjni.

Zdrowia człowieka nie da się oddzielić od zdrowia zwierząt i roślin, ani od stanu środowiska, w którym żyjemy. Dla większości przyrodników to wiedza oczywista, ale w praktyce ludzie (także przyrodnicy) mają problem ze stosowaniem tej idei.

Mimo licznych dowodów zgubnych efektów niszczenia naturalnych ekosystemów nadal wycinamy puszcze, wyjaławiamy gleby, nadużywając leków prowokujemy powstawanie nowych mutacji bakterii i wirusów… Wyliczać można w nieskończoność. W zakłóconych ekosystemach rozwijają się patogeny – bakterie, wirusy, grzyby, pasożyty zdolne do migracji międzygatunkowej. Na ich działanie ludzki organizm nie zawsze jest przygotowany. Systemy ochrony zdrowia publicznego też nie. Gorączka krwotoczna wywołana przez Ebola, AIDS, SARS, świńska grypa, ptasia grypa, ASF, BSE… Według Williama Karesha z Wildlife Conservation Society mniej więcej co półtora roku opisywana jest nowa choroba zakaźna, śmiertelnie groźna dla ludzi. To podobno określenie „One Health” stosowane przez tego wyjątkowego weterynarza dało nazwę nowemu podejściu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) do projektowania i wdrażania programów i  polityk dotyczących zdrowia publicznego.

one_health1
fot. Shutterstock

„Różnice między zdrowiem ludzi, stanem zwierząt hodowlanych i dzikiej zwierzyny, są całkowicie sztuczne. Jest tylko jeden świat, tylko jedno zdrowie” – mawia Karesh.  

Podejście „One Health” – „Jedno zdrowie” w koncepcji WHO oznacza wezwanie wszystkich służb do współpracy w rozwiązywaniu kluczowych dla zdrowia publicznego problemów. Bezpieczeństwo żywności, kontrola chorób, które mogą rozprzestrzeniać się między zwierzętami i ludźmi (jak choćby grypa, wścieklizna, gorączka doliny Rift), zwalczanie oporności na antybiotyki – to wspólne cele przyjęte przez WHO, FAO (Organizację ds. Wyżywienia i Rolnictwa ONZ) i OIE (Światową Organizację Zdrowia Zwierząt). Ale żeby idea „Jedno zdrowie” przyniosła wymierne efekty, musi zostać przeniesiona na różne (od państwowych po lokalne) poziomy codziennej pracy urzędników, naukowców, hodowców, lekarzy, farmaceutów, laborantów itd.

Dobrym sygnałem jest więc, że właśnie pod hasłem „One Health” odbywa się we Wrocławiu Międzynarodowy Kongres Europejskiego Towarzystwa Farmakologii i Toksykologii Weterynaryjnej (International Congress of the European Association for Veterinary Pharmacology and Toxicology), w którego organizację zaangażowani są m.in. prof. Marcin Świtała i dr hab. Błażej Poźniak z Katedry Farmakologii i Toksykologii Wydziału Medycyny Weterynaryjnej UPWr. 300 weterynarzy z 40 krajów, rozmawia m.in. o tym, jak radzić sobie z lekoopornością. Jeśli poważnie traktować chęć zahamowania „uodparniania” na leki groźnych dla człowieka mikroorganizmów, to trzeba zmienić podejście i pacjentów, i lekarzy do stosowania antybiotyków.

Badanie kinetyki leków to jedna ze sfer aktywności naukowców z Katedry Farmakologii i Toksykologii UPWr. Pracują m.in. nad metodami precyzyjnego stosowania antybiotyków i chemioterapeutyków w hodowlach zwierząt, prowadzącymi do ograniczenia ich stosowania.

one_health2
fot. Shutterstock

Prof. Świtała zwraca uwagę na jeden z aspektów złożonego problemu: – Bardzo precyzyjne badania pozwoliły określić normy poziomu farmaceutyków i ich okresy karencji w komórkach i tkankach – tę wiedzę stosują lekarze, ale który lekarz bierze na przykład pod uwagę, że być może w czasie terapii pacjent nie powinien jeść mięsa, jeśli podczas hodowli zwierzętom podawano takie same substancje albo inne – wchodzące w reakcję? Podawanie zwierzętom antybiotyków wywołuje tak wiele zastrzeżeń, ponieważ powodowana tym oporność patogenów narasta znacząco i ma wyraźny wpływ na to, co dzieje się z ludźmi. – Są np. choroby płuc, które jeszcze kilka lat temu skutecznie leczono, a dziś są wyrokiem, nie ma na nie lekarstwa – tak prof. Marcin Świtała wyjaśnia, co lekooporność powoduje w realnym życiu.

Zahamowanie groźnego dla ludzi nadużywania leków, zwłaszcza antybiotyków, które przyswajamy także w zjadanym mięsie, wymaga wielkiego wysiłku edukacyjnego.

Profesor Świtała podaje pozytywny przykład Danii, kiedyś przodującej w stosowaniu w hodowli zwierząt antybiotyków, dziś będącej przykładem odpowiedzialnego stosowania leków – zasadniczy wpływ na tę zmianę mieli hodowcy i ich świadomość. Na tę z kolei wpływ mają konsumenci. Zachowania konsumenckie jednak zależą zarówno od stanu wiedzy, jak i zasobności portfela. I znów profesor Świtała wyjaśnia w czym tkwi problem: – Na świecie pojawiły się nowe specyfiki, dzięki którym można podnieść odporność hodowanych zwierząt na niektóre choroby, a więc ograniczyć antybiotykoterapię. Ale przy stosowaniu tych nowych metod ryzyko producenta jest wyższe niż wówczas, gdy stosuje antybiotyki. W efekcie więc kilogram wieprzowiny wyprodukowanej bez stosowania antybiotyków kosztuje np. 12 złotych, przy pięciu złotych za kilogram z hodowli stosującej antybiotyki.

one_health3
fot. Shutterstock

Poszukiwanie substancji naturalnych lub syntetycznych, które wpływają na komórki układu odpornościowego to kolejna sfera badań w Katedrze Farmakologii i Toksykologii kierowanej przez profesor Bożenę Obmińską-Mrukowicz. Na schorzenia o podłożu immunologicznym cierpi 3 procent ludzi, a medycyna wciąż nie zna skutecznych leków. W katedrze bada się dające nadzieję substancje na komórkach zwierzęcych. Jeszcze inna ścieżka dociekań katedry to poszukiwanie skutecznych leków na nowotwory, na które cierpią i zwierzęta, i ludzie. Bo nie można oddzielić zdrowia ludzi od zdrowia zwierząt – tworzących wspólny ekosystem: „jest jeden świat i jedno zdrowie”.  

Powrót
22.06.2018
Głos Uczelni
badania

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg