eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Europa stawia na biotechnologie

Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu uczestniczył w europejskich badaniach możliwości i szans biogospodarki w zlewni Dunaju. O badaniach i reindustrializacji Europy mówi prof. Józef Sowiński.

Jak to się stało, że Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu został zaproszony do udziału w badaniach nad biogospodarką w zlewni Dunaju?

Polska jest w zlewni Dunaju – Trójmorski Wierch, znajdujący się w Masywie Śnieżnika, koło Międzylesia, jest jedynym szczytem w Polsce, na którym zaczynają swój bieg rzeki będące w zlewni trzech dużych mórz: Bałtyckiego, Północnego i Czarnego. A w badaniach wzięliśmy udział, bo w 2012 roku Unia Europejska ogłosiła program biogospodarki – jako jeden z głównych, strategicznych programów europejskich, określanych mianem reindustrializacji Europy. Wiemy już, że w technologiach kosmicznych nie dogonimy Amerykanów, w zakresie rozwoju technologii IT jesteśmy z kolei w sytuacji przegranej wobec wschodniej Azji, stawiamy więc na biotechnologię i na to, co w niedługim czasie będzie czekało całą społeczność światową.

prorektorzy-1-2

/fot. Tomasz Lewandowski

Czyli?

Na biogospodarkę. W raczej bliższej niż dalszej perspektywie zabraknie nam nie tylko wody, ale też surowców energetycznych i zasobów dla przemysłu chemicznego.

Biogospodarka zaś to nic innego jak oparcie gospodarki na biozasobach.

Przejawem takiego myślenia i działania są projekty realizowane w ramach programu unijnego Horyzont 2020, KIC-e. Zielona Dolina Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu też się mieści w obszarze biogospodarki.

To Węgrzy zaproponowali nam współpracę?

Z partnerem węgierskim poznaliśmy się w ramach Climate KIC. Drugim partnerem jest Inicjatywa Środkowo-Europejska (Central European Initiative – CEI), obejmująca również Polskę. Wspólnie z kolegami z Węgier uczestniczyliśmy w przygotowaniach dwóch projektów, tzw. Pathfinder, czyli szukania obszarów współpracy i pozyskanie środków na projekty związane z zagospodarowywaniem biozasobów. Jak to zwykle przy projektach europejskich bywa, brało w nim udział wiele podmiotów, a nawiązana wtedy współpraca pozwoliła pójść krok dalej.

Kiedy Węgrzy dostali dofinansowanie do szczegółowej analizy w obszarze Dunaju, zaproponowali naszej uczelni, żebyśmy jako jeden z blisko 100 podmiotów wypełnili ankietę w zakresie kierunków, w jakich biogospodarka może się rozwijać.

Raport został przygotowany przez naukowców, polityków i przedsiębiorców, czyli mieści się w „złotym” trójkącie powiązań.

Biogospodarka zaś to nic innego jak oparcie gospodarki na biozasobach.

I wbrew pozorom jest najtrudniejszy, zwłaszcza w krajach tzw. nowej Unii.

Więcej, kiedy dostaliśmy propozycję pracy przy tym raporcie, sam zadawałem pytanie węgierskiemu partnerowi, co my mamy wspólnego ze zlewnią Dunaju. I usłyszałem, że projekt owszem, jest adresowany do konkretnego obszaru, ale pracują przy nim również osoby z Albanii, Grecji, Włoch, Litwy, Macedonii, Holandii, a nawet Japonii, a generalnie jego celem jest rozpoznanie i ocena możliwości wprowadzania biogospodarki. To zresztą jest kwestia ważna dla nas wszystkich, również w kontekście przyszłości nauki i samych uczelni.

biogospodarka1

fot. Shutterstock

Regularne spotkania np. Stowarzyszenia Uniwersytetów Przyrodniczych Europy (Interfaculty Committee Agraria – ICA) niosą ze sobą pytania o przyszłość nie tylko samego rolnictwa czy szeroko rozumianej gospodarki surowcowej, ale siłą rzeczy też o kierunki rozwoju nauki i dydaktyki. Efektem takich działań będzie konferencja organizowana przez nasz Wydział Nauk o Żywności i Uniwersytet w Gadawie poświęcona biogospodarce i biorafineriom, która odbędzie się na naszej uczelni na początku czerwca.

Kiedy Węgrzy dostali dofinansowanie do szczegółowej analizy w obszarze Dunaju, zaproponowali naszej uczelni, żebyśmy jako jeden z blisko 100 podmiotów wypełnili ankietę w zakresie kierunków, w jakich biogospodarka może się rozwijać.

Jaka jest świadomość znaczenia terminu „biogospodarka” i kierunku, który się za nim kryje?

Kiedy rano wychodziłem z domu do pracy, zdążyłem usłyszeć w dzienniku porannym, że Azja ma plany bycia światowym liderem w ograniczaniu zużycia węgla, a jak nam wiadomo, największym trucicielem są obecnie Chiny. Jak widać, świadomość zmian w różnych krajach świata rośnie.

W Unii, w aktualnej perspektywie finansowania badań (na lata 2016-2020), wyróżniono program Bio Based Industry (BBI), istniejący w ramach tzw. partnerstwa publiczno-prywatnego. Tworzą go fundusze, gdzie 2,8 mld euro to pieniądze prywatne konsorcjantów, które zajmują się biogospodarką, a około 1 mld to fundusze ze środków Unii Europejskiej, mające na celu stworzenie gospodarki opartej na biozasobach. A więc biogospodarka tworzy się na naszych oczach. I to jest jeden z ważniejszych projektów.

Z inspiracji rektora Trziszki uczestniczyliśmy jako uczelnia w spotkaniu organizacyjnym projektu BBI (Info day) i włączeni zostaliśmy do sieci, powstałej w związku z ideą biogospodarki. Dwukrotnie uczestniczyliśmy (Dział Pozyskiwania Projektów) w składaniu wniosku do projektu COST – Farwaste, mającego konsolidować wszystkie podmioty, które byłyby zainteresowane współpracą w tym obszarze, a w którym aktywne są uczelnie niemieckie, brytyjskie, szwedzkie czy francuskie.  

Europa wie, ale czy my w Polsce też wiemy, że właśnie rodzi się nowe spojrzenie na gospodarkę?

W 2015 roku na naszej uczelni odbyła się konferencja, na której prof. Eugeniusz Chyłek przedstawił mocne strony Polski w obszarze, o którym mówimy. To wysoki poziom i różnorodność badań, wysoko wykwalifikowany personel i innowacyjne podmioty.

Słabe strony, utrudniające rozwój biogospodarki, to brak spójnej myśli i działania, wzoru kompetencji w zakresie nadzoru merytorycznego, brak inicjatyw, wreszcie rozdrobnienie w innowacjach.

Słabe strony, utrudniające rozwój biogospodarki, to brak spójnej myśli i działania, wzoru kompetencji w zakresie nadzoru merytorycznego, brak inicjatyw, wreszcie rozdrobnienie w innowacjach.

Siłą rzeczy powinniśmy więc edukować, tłumaczyć, integrować, przekonywać do kierunku, w którym nasza gospodarka mogłaby się rozwijać i to z sukcesami. Przecież Zielona Dolina to jest clou tego kierunku.

I co Pan myśli, kiedy słyszy, że polska gospodarka powinna być oparta tylko na węglu…

To jest kwestia polityczna. Nawet w jakiś sposób rozumiem, że dla spokoju społecznego i zachowania miejsc pracy w górnictwie, takie deklaracje i decyzje za nimi idące są korzystne dla rządzących, ale węgiel możemy wykorzystać w sposób lepszy, bardziej racjonalny niż tylko w procesie spalania. Ostatnia zima zaś w sposób szczególnie dotkliwy udowodniła nam, jak szkodliwy może być węgiel dla naszego środowiska i zdrowia. Jeżeli nie będziemy rozwijać biogospodarki i odnawialnych źródeł energii, to będziemy tracić na konkurencyjności w Europie.

To zapytam inaczej: czy redefinicja rozumienia gospodarki i wykorzystania zasobów środowiska naturalnego może zmienić w Polsce myślenie o rolnictwie?

Moim studentom na wszystkich kierunkach, na których prowadzę zajęcia, a prowadzę z przedmiotów typowo rolniczych, mówię o modelach przyszłościowych. To na przykład rolnictwo w mieście, czy biophilic city i wiele innych, ale ja stawiam na tworzenie farm przyszłości.

bio2

fot. Shutterstock

Co to jest?

To farma, która nie marnuje zasobów. Nie psuje rynku, wtedy kiedy ma nadwyżki surowcowe – a więc realizuje to, do czego powołane jest rolnictwo. Te nadwyżki można przecież zagospodarować, podobnie jak odpady, wykorzystywane na przykład w biorafinerii. Wiemy, że około 30 procent związków chemicznych, które wykorzystujemy, może być uzyskiwanych z surowców roślinnych, a nie w oparciu o ropę naftową czy skomplikowane i zwykle kosztowne syntezy. A to oznacza, że farma przyszłości może być dostawcą surowców. Kolejnym kierunkiem rozwoju, o którym się w naszym kraju nie mówi są farmy glonowe. Model gospodarstwa przyszłości powinien być oparty na idei  gospodarstwa ekologicznie czystego, w którym zagospodarowane są wszystkie produkty i odpady.

Wyobraża Pan sobie takie gospodarstwa w Polsce?

Z jednej strony nie, bo farmy przyszłości to bardzo zaawansowane technologie. Ale z drugiej – są koncepcje instalowania biogazowni w małych gospodarstwach, niewymagające dużej ilości biomasy. Trwają prace nad opracowaniem technologii dostępnej dla przeciętnych gospodarstw.

Kiedy podczas realizacji projektu Re-Save partnerzy z Turcji przedstawiali taką koncepcję, to wydawało mi się takie działanie mało realne, ale minęło trochę czasu i wiem, że są instalacje i idee przewoźnych biogazowni, które można zaimplementować do dowolnego gospodarstwa. Jak są biogazownie to dlaczego nie myśleć o biorafineriach?

Kiedy w 2004 roku wchodziliśmy do Unii, polskie rolnictwo było rozdrobnione, niedoinwestowane, tradycyjne. Wtedy uważano to za obciążenie.

A dzisiaj wiemy, że okazało się to naszą siłą. Polski eksport żywności jest jednym z kluczowych jeżeli chodzi o całość eksportu naszej gospodarki. Oczywiście rozdrobnienie ma też działanie hamujące. Na wsi mieliśmy i mamy do czynienia ze zjawiskiem ukrytego bezrobocia, ale dopłaty dla rolników, co prawda, nie tak wysokie jak na zachodzie Unii,  uspokoiły sytuację i są czymś, co ja nazywam rentą społeczną.

Na Dolnym Śląsku mamy około 60 tysięcy gospodarstw rolnych. Większość z nich to są niewielkie, tradycyjne gospodarstwa, które nigdy nie wejdą na poziom gospodarstw wysoko towarowych, choćby ze względu na brak możliwości – ale przede wszystkim –  sensu inwestowania w drogi park maszynowy. Ale jednocześnie, wcale nie musimy mieć samych 200- czy 300-hektarowych gospodarstw, a te mniejsze mogą się angażować w bardzo specjalistyczne działania dla gospodarki. I to może okazać się nową szansą dla naszego rolnictwa.

kbk

Powrót
30.03.2017
Głos Uczelni
biznes

Pliki do pobrania

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg