Erasmus+ w Hiszpanii
O wyjeździe do Hiszpanii w ramach programu Erasmus+, w czasie którego nie obyło się bez problemów, ale i tak było warto – pisze Anna Śmierzchała z Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności.
Program Erasmus to naprawdę świetna sprawa. Jednak cokolwiek bym nie napisała, to i tak nic w pełni nie odda tego doświadczenia. Trzeba podjąć wyzwanie i samemu to przeżyć. Mówi się, że nic nie może wiecznie trwać, jednak erasmusowe wspomnienia zostaną na zawsze.
Byłam rok na Erasmusie w Hiszpanii w Elche i bez wahania mogę powiedzieć, że był to najlepszy rok w moim życiu, mimo wielu trudności, które napotkałam. Zdecydowałam się pojechać do Hiszpanii z podstawami języka hiszpańskiego (uczyłam się tylko 3 miesiące przed wyjazdem), co okazało się dużą barierą, gdyż większość Erasmusów w Elche miało komunikatywny poziom języka hiszpańskiego, a mało kto mówił po angielsku (na uczelni również).
Studiowałam na Uniwersytecie Miguel Hernández w Elche. Jednak mój kampus i kierunek, czyli technologia żywności, były w miejscowości Orihuela, która (tak jak i sam kampus) choć niewielka, to z przyjemną atmosferą. Mieszkać zdecydowałam się jednak w Elche.
Jak już wcześniej wspomniałam ani ze studentami, ani z profesorami nie dało się porozumieć po angielsku (z kilkoma wyjątkami). Hiszpańscy studenci nie byli zbyt chętni do zawierania znajomości (myślę, że ze względu na to, że ja początkowo nie mówiłam po hiszpańsku a oni po angielsku), a samych Erasmusów w Orihueli było tylko kilku. Ogólnie wykładowcy byli bardzo sympatyczni i raczej pomocni, ale nie można było liczyć praktycznie na żadne ulgi. Udało mi się jednak trafić na kilku naprawdę wyrozumiałych profesorów. Wszystkie przedmioty prowadzone były w języku hiszpańskim i nie było możliwości otrzymania materiałów po angielsku. Materiały, zadania do wykonania, powiadomienia od nauczycieli czy daty zaliczeń można było znaleźć na stronie uniwersytetu. Zarówno zajęcia wykładowe, jak i laboratoryjne były ciekawe i dobrze zorganizowane, szczególnie jeśli chodzi o zaopatrzenie w surowce do analiz czy dostęp do niezbędnego sprzętu. Było jednak również bardzo dużo teorii, a częstotliwość ćwiczeń praktycznych była niewielka, przykładowo tylko 5 ćwiczeń z danego przedmiotu w ciągu semestru.
Egzaminy pisałam identyczne jak inni studenci – po hiszpańsku i niestety nie wszystkie udało mi się zaliczyć, a egzaminy poprawkowe z całego roku były tylko we wrześniu (nie zaakceptowano mojej prośby o wcześniejszy termin), więc nie mogłam do nich podejść. Otrzymałam jednak wsparcie i wielokrotną pomoc od UPWr. Jest to tylko opinia o kampusie w Orihueli, nie jestem w stanie stwierdzić jak jest np. na kampusie w Elche. Jednak Erasmus w Hiszpanii traktowany i oceniany jest na równi z innymi studentami. Dlatego polecam wybierać się do Hiszpanii z hiszpańskim na poziomie minimum B1.
Mimo początkowej bariery językowej zdobyłam kilku naprawdę niesamowitych przyjaciół, o których nigdy nie zapomnę. Wspaniale spędza się czas z ludźmi z innych krajów, poznaje się ich kulturę, ich zwyczaje, można dowiedzieć się naprawdę zaskakujących rzeczy, a człowiek uczy się otwartości i współżycia z innymi ludźmi (chociaż z niektórymi ciężko się mieszka). Organizowane są eventy na których można spróbować tradycyjnych pyszności z innych krajów, a także wyjazdy do różnych hiszpańskich miast, ale oprócz zwiedzania, codziennie są imprezy.
Imprezy na Erasmusie to najlepsze imprezy, na których kiedykolwiek byłam, a do tego Hiszpanie potrafią się świetnie bawić. Hiszpania to piękny kraj (szczególnie uwielbiam nadmorskie miejscowości), ale mi brakuje tam zieleni, a sami Hiszpanie z reguły są zadowoleni z życia, uśmiechnięci, bardzo pomocni i oczywiście wiecznie spóźnieni.
Czas spędzony w Hiszpanii pozwolił mi na przełamanie wielu barier, stałam się bardziej pewna siebie i dużo lepiej się organizuję. Zwiedziłam wiele pięknych miejsc, nie tylko w Hiszpanii, ale też np. w Portugalii. Zdecydowanie za największą zaletę uważam, że teraz bez większych problemów potrafię komunikować się nie tylko w języku angielskim, ale również w hiszpańskim. Gdybym mogła, pojechałabym jeszcze raz, jednak był to ostatni rok moich studiów magisterskich. Myślę, że warto skorzystać z możliwości wyjazdu już na studiach pierwszego stopnia, a jeżeli jechać to na rok, jeden semestr nie jest w pełni satysfakcjonujący. Mimo trudności, które zawsze można napotkać i tak warto się zdecydować!
Anna Śmierzchała