eu_green_logo_szare.png

Aktualności

Żegnamy Barbarę Barańską-Malinowską

Barbara Barańska-Malinowska, dyrektor Biblioteki Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, nie żyje. – Za szybko, za pół roku miała mieć wszystko dopięte na ostatni guzik w najlepiej zarządzanej w Polsce bibliotece uczelnianej – mówią jej podwładni i szefowie.

Poszła na planowaną operację. Taką, jakich wiele wykonuje się dzisiaj we współczesnej kardiochirurgii. Ale okazała się jednym z tych wyjątkowych przypadków, kiedy pojawiają się tragiczne w skutkach komplikacje. Rektor prof. Jarosław Bosy w rozmowie o Barbarze Barańskiej-Malinowskiej nie kryje, że trudno mu mówić o niej „była”. Były rektor Roman Kołacz: – Tak bardzo mi żal. Jeszcze miesiąc temu pomogła mi przy wyszukiwaniu potrzebnej bazy danych…

Barbara Barańska-Malinowska na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu pojawiła się z… konkursu. Rektor Roman Kołacz szukał dyrektora dla uczelnianej biblioteki i jak dzisiaj podkreśla, świadomie wyłączył się z komisji konkursowej, choć wymagania dla nowego szefa miał jasne: informatyzacja.

– Pani Basia ten konkurs wygrała. Przyszła do nas z nowatorskimi wręcz pomysłami i na początku nie było jej łatwo, bo musiała do tych pomysłów przekonać też zespół, którym przyszło jej kierować. Ale miała dar zarażania ludzi i porwała ich za sobą, angażując w zmianę, która radykalnie przeobraziła Bibliotekę Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu – mówi prof. Roman Kołacz, rektor UPWr w dwóch kadencjach od 2008 do 2016.

– Chcąc wdrożyć nowy pomysł często mówiła do mnie „Pani Grażyno miałam sen…”. Moja reakcja była zawsze taka sama: łapałam się za głowę ze słowami „o matko”. To zawsze oznaczało dużą zmianę, a jak się potem okazywało, zawsze były to świetne pomysły i rozwiązania – opowiada Grażyna Jakubowska, zastępca Barbary Barańskiej-Malinowskiej.

Pracę Barbary Barańskiej-Malinowskiej doceniali rektorzy UPWr – prof. Tadeusz Trziszka wręcza jej Nagrodę Rektora
Pracę Barbary Barańskiej-Malinowskiej doceniali rektorzy UPWr – prof. Tadeusz Trziszka wręcza jej Nagrodę Rektora
fot. Tomasz Malinowski

Jak podkreśla, dyrektor bardzo zależało, żeby biblioteka była miejscem chętnie odwiedzanym przez użytkowników i bardzo się cieszyła jak widziała dużo czytelników. Starała się też stworzyć dla nich jak najlepsze warunki. Dążyła do tego, żeby pomieszczenia biblioteki były funkcjonalne, ładnie urządzone, by mimo starego budynku nie ustępowała ona w niczym innym bibliotekom, a więc gwarantowała wolny dostęp do zbiorów, czy czytelnię pracy grupowej. Żeby osiągnąć zamierzone cele sukcesywnie więc remontowano, malowano, zmieniano funkcjonalność w kolejnych agendach Działu Udostępniania Zasobów.

– Dzięki tym zmianom nasza biblioteka stała się miejscem klimatycznym, lubianym przez naszych czytelników. A wśród użytkowników często można spotkać również studentów innych uczelni, którzy doceniają klimat i atmosferę tego miejsca – mówi Grażyna Jakubowska.

Rektor prof. Jarosław Bosy przyznaje, że wiele razy jeździł z panią Basią, jak chyba wszyscy nazywali dyrektor Barbarę Barańską-Malinowską, na konferencje, podczas których prezentowano nowoczesne bazy wiedzy i systemy zarządzania tą wiedzą.

– I zawsze okazywało się, że nasza biblioteka jest najlepiej zarządzaną biblioteką w Polsce, z czego nie wszyscy pewnie na uczelni zdawali sobie sprawę – mówi prof. Jarosław Bosy i dodaje, że pomysł Barbary Barańskiej-Malinowskiej polegał na tym, by wychodzić do ludzi, a nie usilnie trwać w tym, co jest. Z prorektor Anetą Wojdyło kilka dni temu wspominali, że dyrektor biblioteki prosiła ich o pół roku. Tyle czasu potrzebowała, by dopiąć wszystkie wprowadzone przez siebie zmiany na ostatni guzik.

– To co robiła bardzo mnie przekonywało, bo patrzyła do przodu w kontekście wychodzenia naprzeciw potrzebom naukowców. To było już widać przy parametryzacji wydziałów, która była w poprzednim okresie, czyli w 2018 za lata 2013-2016. Biblioteka odegrała wtedy fundamentalną rolę przy zbieraniu i opracowywaniu kluczowych informacji dotyczących publikacji, co przełożyło się na konkretne efekty, a więc kategorie, które wtedy otrzymaliśmy – podkreśla rektor prof. Jarosław Bosy, nie kryjąc, że ogrom pracy dyrektor Barańskiej-Malinowskiej i jej zespołu doceniali też dziekani wydziałów UPWr.

Współpracownicy Barbary Barańskiej-Malinowskiej podkreślają, że była życzliwa ludziom, pełna energii i zapału. Że kochała przyrodę, rośliny, zwierzęta, z pasją odkrywała świat i tą pasją umiała się dzielić z innymi. Ale była też po prostu dobrym szefem, który w podwładnym widział człowieka. Aleksandra Grabajło wspomina, że któregoś dnia w pracy źle się poczuła, była rozpalona i kaszlała. Jako członek Uczelnianej Komisji Wyborczej miała w tym dniu współprowadzić wybory na elektorów.

– Kiedy mnie zobaczyła, od razu powiedziała, że muszę iść do lekarza. Upierałam się, że pójdę następnego dnia, a dzisiaj muszę jeszcze przeprowadzić wybory. Powiedziała, żebym poszła na 20 minut do sali konferencyjnej, która akurat była pusta, zdjęła buty i położyła się na fotelu. Przyniosła mi swój koc... Zabrała mi telefony, żeby nikt mi nie przeszkadzał i żebym mogła się zdrzemnąć. W przerwie między wyborami dzwoniła z pytaniem, jak się czuję, a po wyborach wysłała mnie do domu. Była bardzo wyrozumiała, empatyczna i potrafiła okazać troskę o drugiego człowieka – opowiada Aleksandra Grabajło. I po chwili dodaje, że któregoś razu to ona wsparła swoją szefową, kiedy ta poprosiła ją, by pojechała z nią do lekarza. Miała umówioną wizytę, ale bała się, że może nie czuć się dobrze po badaniu. Czekały w poczekalni, przerzucając się notatkami i rozmawiając o sprawach służbowych, aż przepadła kolejka. Pani, która weszła do lekarza zamiast Barbary Barańskiej-Malinowskiej, tłumaczyła, że próbowała się „przebić” przez ich rozmowę i zapytać, czy któraś z nich wchodzi do gabinetu, ale były tak zaangażowane i zajęte, że nie słyszały pytania.

Jaka była? Pracownicy biblioteki, którzy byli z nią na co dzień, mówią: obecna wszędzie, jak żywe srebro; zachłanna na wiedzę miała niespożytą energię, no i dbała o każdy, nawet najdrobniejszy szczegół.

Była dokładna i skrupulatna. Jedno zadanie potrafiła analizować kilka razy pod różnym kątem, tak by wykonać je jak najbardziej perfekcyjnie. Dawała z siebie wszystko. Była wymagająca w stosunku do pracowników, ale również wobec samej siebie. Potrafiła przyjść do biblioteki pierwsza i wyjść ostatnia. Była tak oddana pracy, że często zdarzało się, że nie miała czasu zjeść posiłku. Wszyscy też podkreślają, że była nowoczesnym bibliotekarzem, ciągle się dokształcała, czytała, uczestniczyła w szkoleniach i konferencjach. Z chęcią też wygłaszała referaty – miała łatwość występowania przed publicznością, co wcale takie oczywiste nie jest. Zależało jej również na tym, by w konferencje i publiczne prezentacje tego, czym jest i czym powinna być nowoczesna biblioteka angażować pracowników.

– Nie cierpiała stwierdzenia „bo tak było kiedyś”, „tak zawsze robiliśmy”. Szła z duchem czasu, szukała aktualnych, logicznych rozwiązań. Ale była zarazem otwarta na nasze propozycje. Zawsze cieszyła się, kiedy ktoś z nas przychodził do niej ze swoim pomysłem. Po prostu ceniła w ludziach inicjatywę i kreatywność – mówią pracownicy biblioteki i dodają, że tak jak z pasją zmieniała bibliotekę w nowoczesną i nowocześnie zarządzaną bazę wiedzy, tak z równym oddaniem walczyła o to, by dostosować budynek do potrzeb osób niepełnosprawnych. Któregoś razu widząc niepełnosprawną studentkę idącą do biblioteki osobiście przyprowadziła ją do budynku.

– Walczyła o nowy budynek dla swojej ukochanej biblioteki, ale jestem pewien, że każdy dzisiaj widzi, iż to nie w budynku jest siła i moc. Ona w tym starym, niedużym przecież gmachu potrafiła stworzyć na wskroś nowoczesne miejsce i jestem pewien, że wielu innych, mając do dyspozycji nową bibliotekę nie miałoby takiego sukcesu jak ona – mówi rektor prof. Jarosław Bosy.

A prof. Roman Kołacz dodaje: – Żyła pracą. Od czasu do czasu kiedy byłem rektorem wpadałem do niej na kawę, porozmawiać o planach i problemach, z jakimi musi sobie radzić. Zawsze też mogłem na nią liczyć i od pierwszych tygodni jej pracy wiedziałem, że jej przyjście do nas to jeden z naszych sukcesów, poczytuję sobie, że również mój osobisty.

Pracownicy biblioteki wspominając swoją szefową, podkreślają, że walczyła o ich awanse stanowiskowe i podwyżki dla nich, że lubiła zajęcia ze studentami, którym nigdy nie przedstawiała się jako dyrektor.

– Mimo natłoku pracy potrafiła rozluźnić atmosferę, opowiadając anegdoty. Była radosna, miała poczucie humoru, otwarta na ludzi. I nawet na zwolnieniu lekarskim i urlopie była pod telefonem i mailem. Zawsze pamiętała o pracy i o pracownikach. Nawet w takich chwilach potrafiła zadzwonić i wesprzeć nas radą. Dlatego gdy przestała się odzywać wiedzieliśmy, że musiało się coś stać – mówią z nieskrywanym żalem bibliotekarze z Biblioteki Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

Barbara Barańska-Malinowska zmarła 5 marca 2021 roku. Z bibliotekami naukowymi szkół wyższych związana była od lat 80. W latach 2005-2011 pełniła funkcje kierownika działów: gromadzenia, udostępniania zbiorów, informacji naukowej oraz zastępcy dyrektora Biblioteki Politechniki Częstochowskiej. Od 2013 roku była Dyrektorem Biblioteki Głównej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu oraz koordynatorem merytorycznym projektów. Za swoją pracę była wielokrotnie nagradzana nagrodami Rektora Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu i Rektora Politechniki Częstochowskiej. Odznaczona Brązowym Krzyżem Zasługi Prezydenta RP i Medalem 60-lecia Politechniki Częstochowskiej.

Msza święta pogrzebowa odprawiona zostanie w dniu 13 marca 2021 r. o godz.12:00 przy kościele pw. Św. Wojciecha, ul. Brzeźnicka 59 w Częstochowie. Po mszy świętej nastąpi przejazd i złożenie trumny z ciałem w grobie na cmentarzu Kule – podjazd od ul. Fieldorfa Nila.

kbk

 

 

magnacarta-logo.jpglogo European University Associationlogo HR Excellence in Researchprzejdź do bip eugreen_logo_simple.jpgica-europe-logo.jpg